Adwent: Dlaczego ta pora roku może odmienić Twoje życie wewnętrzne

Udział

Rozpoczyna się Adwent. Cztery tygodnie, które dla wielu upływają pod znakiem kupowania prezentów, odwiedzania jarmarków bożonarodzeniowych i codziennego otwierania okienek kalendarza adwentowego. Jednak za tym komercyjnym szaleństwem kryje się duchowy skarb, o którym być może zapomnieliśmy. Czas, by nauczyć się być czujnym, mieć nadzieję i wewnętrznie przygotować się na coś wielkiego.

Wyobraź sobie przez chwilę: jesteś zaproszony na wyjątkowy ślub. Nie byle jaki. Ślub życia. Wiesz, że ten dzień się zbliża, ale nie znasz dokładnej daty. Co byś zrobił? Przygotowałbyś się, prawda? Zwróciłbyś uwagę na znaki, pozostałbyś czujny, zachowałbyś serce otwarte i chłonne.

Właśnie to oferuje Adwent. Nie szaleńczy wyścig ku 25 grudnia, ale świadomą podróż ku światłu. Zaproszenie do stania się tym, co tradycja chrześcijańska nazywa «czuwającym» – kimś, kto pozostaje czujny, uważny, skupiony na tym, co naprawdę ważne.

W tym roku Adwent nabiera szczególnego wymiaru. Obchodzimy 1700. rocznicę Sobór Nicejski, Ten założycielski moment, w którym Kościół precyzyjnie zdefiniował swoje wierzenia, był punktem zwrotnym w historii Kościoła. Papież Leon XIV wyrusza w historyczną podróż w Turcja następnie do Liban, Ziemie przesiąknięte historią chrześcijańską. Rok Jubileuszowy 2025 dobiega końca, oferując jeszcze kilka tygodni na przeżycie głębokiej duchowej podróży.

Trzy wydarzenia, trzy znaki, które mówią nam o jedności, pokoju i nadziei. Przeanalizujmy razem, czego Adwent może nas nauczyć, a przede wszystkim, jak może konkretnie odmienić nasze codzienne życie.

Zrozumieć Adwent: coś więcej niż tylko czekanie

Etymologia, która zmienia wszystko

Zacznijmy od samego słowa. «Adwent» pochodzi od łacińskiego «adventus». I tu zaczyna się robić ciekawie. Termin ten nie oznacza po prostu «oczekiwania», jak mogłoby się wydawać. Obejmuje kilka rzeczywistości: przybycie, nadejście, obecność.

Czy rozumiesz niuans? Adwent to nie czas, w którym biernie czekamy na jakieś wydarzenie. To czas, w którym rozpoznajemy obecność, która już istnieje, jednocześnie przygotowując się na pełniejsze przyjście.

Weźmy konkretny przykład. Czekasz na przyjaciela na dworcu kolejowym. Wiesz, że jest w pociągu. Zbliża się. W pewnym sensie jest już «z tobą» – myślisz o Nim, z utęsknieniem wyczekujesz Jego przybycia, być może przygotowujesz posiłek, aby Go powitać. Ale On jeszcze nie jest fizycznie obecny. Adwent to właśnie to: życie ze świadomością, że Chrystus jest z nami, pośród nas, blisko nas, oczekując na swoje pełne i całkowite objawienie.

To zrozumienie radykalnie zmienia sposób, w jaki przeżywamy te cztery tygodnie. Nie chodzi już o «czekanie» do Bożego Narodzenia, ale o intensywne przeżywanie każdego dnia w świadomości obecności, która nam towarzyszy i nas przemienia.

Podwójny wymiar Adwentu

Adwent ma szczególną strukturę, której wielu nie jest świadomych. Nie skupia się on tylko na Bożym Narodzeniu, na narodzinach Jezusa, Betlejem Dwa tysiące lat temu. Patrzy też w przyszłość, w to, co tradycja nazywa «drugim przyjściem» – powrotem Chrystusa na końcu czasów.

Może się to wydawać abstrakcyjne, a nawet nieco przerażające dla niektórych. Ale pomyślmy o tym inaczej. Adwent zaprasza nas do życia w twórczym napięciu między «już tu» a «jeszcze nie». Między tym, co już otrzymaliśmy w postaci łaski, miłości i wewnętrznego spokoju, a tym, co dopiero nadejdzie, co nas czeka, co zostało nam obiecane.

To napięcie nie jest źródłem udręki. Jest źródłem nadziei. Jak pięknie ujął to Guerric z Igny, mnich z XII wieku: «Skoro pierwsze przyjście jest przyjściem łaski, a ostatnie przyjściem chwały, to przyjście obecne jest jednocześnie przyjściem łaski i chwały; to znaczy, musimy już, poprzez pociechę łaski, w pewien sposób zakosztować przyszłej chwały».»

Innymi słowy, Adwent pozwala nam zakosztować, nawet teraz, w małych dawkach, tego, jak będzie wyglądała nadchodząca pełnia. Każda chwila prawdziwego pokoju, każde doświadczenie pojednania, każdy akt bezinteresownej miłości staje się przedsmakiem Królestwa.

Obraz panny młodej

Istnieje szczególnie pouczające porównanie pomagające zrozumieć Adwent: porównanie Oblubienicy przygotowującej się do zaślubin.

Pomyśl o kobiecie, która wychodzi za mąż. Wie, że ten dzień się zbliża. Przygotowuje się do niego starannie, z radością i pewnym podekscytowaniem. Każdy szczegół ma znaczenie. Chce być gotowa, chce być piękna, chce, aby ten dzień był idealny.

W tradycji chrześcijańskiej Kościół często porównuje się do tej Oblubienicy. Jest ona zarówno Matką – tą, która przekazuje nam wiarę, czuwa nad nami, karmi nas duchowo – jak i Oblubienicą w trakcie przygotowań, która przygotowuje się na spotkanie ze swoim Oblubieńcem.

A my, jako członkowie tego Kościoła, uczestniczymy w tej podwójnej rzeczywistości. Otrzymujemy od tej Matki wszystko, czego potrzebujemy do duchowego rozwoju. Jednocześnie przyczyniamy się do «budowania» tej Oblubienicy poprzez nasze działania, naszą wiarę i codzienne zaangażowanie.

Adwent staje się zatem szczególnym czasem, w którym zadajemy sobie pytanie: jak mogę się przygotować? Co w moim życiu wymaga dostosowania, oczyszczenia, upiększenia, aby być gotowym na to spotkanie?

Prorok Izajasz: zaproszenie do wędrówki

Biblijne teksty Adwentu oferują nam bezcenne wskazówki. Wśród nich centralne miejsce zajmuje prorok Izajasz. Jego wezwanie rozbrzmiewa przez wieki: «Chodźmy w światłości Pana».»

Zwróć uwagę na czasownik: «Chodźmy». Nie «poczekajmy», nie «usiądźmy i poczekajmy, aż to minie». Nie. Chodźmy. Adwent to czas ruchu, postępu, podążania ku czemuś większemu.

Ale ta podróż ma kierunek: światło. Nie byle jakie światło. Światło Pana. To światło, które oświetla nasze kroki, odsłania to, co ukryte, ogrzewa to, co zimne w nas.

Co to oznacza w praktyce? Oznacza to, że Adwent zaprasza nas do wyjścia z ciemności – z naszych jałowych nawyków, narzuconych sobie ograniczeń, lęków – i zwrócenia się ku temu, co daje życie. Każdy dzień Adwentu może być krokiem bliżej tego światła.

Izajasz oferuje nam również niezwykłą wizję pokój «Przekują miecze na lemiesze, a włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza; nie będą się już uczyć…” wojna. »

Ta wizja może wydawać się utopijna w świetle naszego obecnego świata. Wojny, konflikty, napięcia geopolityczne… Jednak Izajasz nie oferuje nam natychmiastowego programu politycznego. Wskazuje nam horyzont, kierunek, cel, do którego należy dążyć. A przede wszystkim przypomina nam, że pokój Wszystko zaczyna się gdzieś – być może w naszych sercach, w naszych związkach, w naszych codziennych wyborach.

Święty Paweł i pilna potrzeba zbawienia

Kolejnym nieodzownym przewodnikiem w Adwencie jest apostoł Paweł. Jego słowa z Listu do Rzymian uderzają swoją intensywnością: «Zbawienie jest teraz bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli».»

Zatrzymajmy się na tym stwierdzeniu. Paweł mówi nam, że zbliżamy się do czegoś. Że upływający czas nie jest czasem straconym, ale czasem, który przybliża nas do celu. Każdy mijający dzień to jeden dzień mniej do ostatecznego spotkania.

To może wywołać poczucie pilności. Nie stresującej, wywołującej niepokój pilności, ale radosnej. Jak wtedy, gdy odliczasz dni do długo oczekiwanego spotkania. Im więcej czasu mija, tym bardziej… radość zmontowany.

Paweł zachęca nas zatem, byśmy przeżywali Adwent nie jako coroczną rutynę, ale jako czas, w którym «nadeszła pora, aby się obudzić ze snu». Duchowy sen, otępienie, nawyk, który sprawia, że tracimy z oczu to, co istotne – wszystko to musi ustąpić miejsca nowej czujności.

A czujność ta ma w tradycji chrześcijańskiej nazwę: czuwać.

Adwent: Dlaczego ta pora roku może odmienić Twoje życie wewnętrzne

Zostań strażnikiem: sztuka pozostawania czujnym

Czym jest czuwanie?

Kardynał Newman, Wielki teolog XIX wieku poświęcił wspaniałe kazanie pojęciu «czujności». Podkreśla, że słowo to ma głębsze znaczenie, niż się wydaje.

«Musimy nie tylko wierzyć, ale i czuwać; nie tylko bać się, ale i czuwać; nie tylko kochać, ale i czuwać; nie tylko słuchać, ale i czuwać…»

Widzisz, co on robi? Bierze wszystkie fundamentalne postawy duchowe – wiarę, bojaźń pełną czci, miłość, posłuszeństwo – i pokazuje, że to nie wystarczy. Musimy dodać do nich tę szczególną cechę, jaką jest czujność.

Ale co właściwie oznacza oglądanie? Newman idzie tak daleko, że twierdzi, że jest to «jedyne kryterium, które oddziela i rozróżnia” Chrześcijanie Prawdziwi chrześcijanie, kimkolwiek są, są czujni., Chrześcijanie »Ci, którzy są niespójni, nie patrzą”.»

To mocne stwierdzenie. Tym, co odróżnia prawdziwego chrześcijanina od «powierzchownego», nie jest przede wszystkim liczba odmawianych modlitw, skrupulatne przestrzeganie zasad, ani nawet intensywność uczuć religijnych. Chodzi o tę zdolność do czujności.

Spróbujmy zdefiniować tę postawę bardziej precyzyjnie.

Być czujnym oznacza skupiać się na przyszłości i nie uciekać od teraźniejszości.

Oto pierwsza zasadnicza cecha. Strażnik to nie ktoś, kto żyje w chmurach, marząc o lepszej przyszłości, jednocześnie zaniedbując teraźniejszość. Wręcz przeciwnie, to ktoś głęboko zakorzeniony w rzeczywistości, w chwili obecnej, ale którego wzrok sięga daleko.

Wyobraź sobie wartownika na murach miasta. Oto ona, mocno stąpająca po kamieniach, czujna na każdy dźwięk, każdy ruch wokół niej. Ale jej wzrok błądzi po horyzoncie. Czeka na coś – lub na kogoś.

Podobnie, obserwator duchowy w pełni przeżywa swoje codzienne życie – pracę, relacje, obowiązki – ale czyni to ze szczególną świadomością. Wie, że to wszystko nie jest celem samym w sobie. Wie, że na horyzoncie kryje się coś więcej. I ta świadomość kieruje jego wyborami, priorytetami, sposobem bycia w świecie.

Konkretnie rzecz ujmując, można to przetłumaczyć na proste pytania, które regularnie sobie zadajemy: czy to, co robię dzisiaj, przybliża mnie, czy oddala od tego, co naprawdę ważne? Czy moje priorytety są zgodne z moimi najgłębszymi wartościami? Czy buduję coś trwałego, czy też trwonię energię na ulotne rzeczy?

Oglądanie to podtrzymywanie płonącego pożądania

Druga cecha: stróż podtrzymuje w sobie pragnienie przyjścia Pana. Pragnienie to nie słabnie z czasem, nie stępia się przyzwyczajeniem i nie zostaje pochłonięte przez codzienne troski.

To kluczowy punkt. Nasza era bowiem doskonale tłumi głębokie pragnienia pod lawiną powierzchownych. Pragniemy najnowszego smartfona, kolejnych wakacji, awansu w pracy, uznania społecznego… A tymczasem pragnienie tego, co najważniejsze – pragnienie sensu, prawdy i spełnienia – pozostaje głęboko skrywane, czasem wręcz zapomniane.

Czujność to podtrzymywanie tego pragnienia przy życiu. To nie pozwolić, by wymagania świata całkowicie je przytłoczyły. To regularne poświęcanie czasu na ponowne połączenie się z tym głębokim pragnieniem, które mieszka w ludzkim sercu.

Jak? Oczywiście poprzez modlitwę, ale także poprzez chwile ciszy, refleksji i oderwania się od otaczającego hałasu. Poprzez lekturę tekstów, które karmią duszę. Poprzez głębokie rozmowy z ludźmi, którzy podzielają to dążenie. Poprzez konkretne wybory, które odzwierciedlają nasze prawdziwe priorytety.

Oglądanie z zaufaniem, spokojem i odwagą

Trzecia cecha: czuwanie nie jest niespokojne. Przeżywane jest z ufnością, spokojem i odwagą.

To ważna kwestia, ponieważ można by pomyśleć, że czuwanie oznacza ciągłe napięcie, stan wyczerpującego napięcia nerwowego. Nic bardziej mylnego. Prawdziwy strażnik jest przepełniony głębokim spokojem. Wie, że Ten, na którego czeka, jest wierny, że przyjdzie, że nic nie może przeszkodzić jego przyjściu.

Ta pewność siebie przynosi spokój. Nie obojętność ani bierność, ale spokój zrodzony z wewnętrznej pewności. Strażnik nie musi się denerwować, martwić ani gorączkowo wysilać. Po prostu robi to, co musi, spokojnie, dzień po dniu.

A to zaufanie rodzi też odwagę. Bo czuwanie w naszym świecie nie zawsze jest łatwe. Otaczają nas głosy, które mówią nam, że to czekanie jest daremne, ta nadzieja złudna, że lepiej skupić się na tym, co konkretne, namacalne, na bieżąco. W obliczu tych głosów strażnik potrzebuje odwagi, by utrzymać kurs, uniknąć zniechęcenia, by iść dalej w stronę światła, nawet gdy wszystko wydaje się ciemne.

Oglądać znaczy mieć nadzieję

Ostatecznie, obserwowanie i nadzieja są ze sobą ściśle powiązane. Można nawet powiedzieć, że obserwowanie jest aktywną formą nadziei.

Nadzieja w tradycji chrześcijańskiej nie jest mglistym optymizmem, powierzchownym «będzie dobrze». Jest cnotą teologalną, czyli darem od Boga, który pozwala nam dążyć do obiecanego Królestwa z pewnością, że je osiągniemy.

Ale ta nadzieja nie jest bierna. Angażuje całą naszą istotę. Wprawia nas w ruch. Zmusza nas do działania, do przygotowania się, do przemiany. I właśnie to czyni strażnik.

Pamiętajmy, że nadzieja jest zawsze łaską, o którą należy prosić. Nie możemy jej stworzyć sami siłą woli. Jest nam dana. Ale możemy się na nią przygotować, otworzyć się na nią, z nią współpracować. A to wymaga dokonywania konkretnych wyborów.

Wybór nadziei

Być może to jest sedno przesłania Adwentu: musimy zdecydować się na nadzieję.

To sformułowanie może wydawać się zaskakujące. Czyż nadzieja nie jest uczuciem, które spontanicznie nas ogarnia? Nie, niekoniecznie. W świecie, który oferuje tysiące powodów do rozpaczy, nadzieja jest wyborem. Wyborem, który trzeba ponawiać każdego dnia.

Wybór nadziei oznacza jasne spojrzenie na to, co w naszym życiu wymaga przemiany. Słowo «nawrócenie» dosłownie oznacza «zwrócić się ku». Nawrócenie to zwrócenie się ku prawdzie, ku życiu, ku światłu.

Co w nas wciąż jest zwrócone ku ciemności? Jakie nawyki, postawy i myśli utrzymują nas w stanie utajonej rozpaczy? Adwent zachęca nas do zidentyfikowania tych mrocznych obszarów i stopniowego wystawienia ich na światło.

Wybór nadziei oznacza również odwagę pójścia naprzód. Zmierzania w kierunku tego «już tu, a jeszcze nie», o którym mówiliśmy. Kroczenia naprzód bez strachu, nawet gdy droga jest niepewna. Ryzykowania życia, tak jak ci, którzy szczerze wierzą, że obietnica zostanie dotrzymana.

Adwent: Dlaczego ta pora roku może odmienić Twoje życie wewnętrzne

Trzy znaki naszych czasów: jedność, pokój, nadzieja

Przywrócona jedność: Sobór Nicejski, 1700 lat później

W tym roku 2025 przypada 1700. rocznica Sobór Nicejski. To wydarzenie, które może wydawać się odległe i abstrakcyjne, zasługuje na naszą uwagę, ponieważ odnosi się bezpośrednio do naszej obecnej sytuacji.

W 325 roku Kościół przeżywał poważny kryzys. Spór teologiczny rozdzierał wspólnoty chrześcijańskie: Czy Jezus Chrystus jest prawdziwie Bogiem, czy też stworzeniem, z pewnością wyjątkowym, ale odrębnym od Ojca? Kapłan imieniem Ariusz bronił tego drugiego stanowiska, a jego idee szybko się rozprzestrzeniły.

Następnie cesarz Konstantyn zwołał sobór – zgromadzenie wszystkich biskupów – w mieście Nicea, na terenie dzisiejszej prowincji Turcja. Zebrało się 318 biskupów z całego znanego świata chrześcijańskiego. Po intensywnych debatach uroczyście ogłosili to, w co Kościół zawsze wierzył: Jezus Chrystus jest «Synem Bożym, zrodzonym, a nie stworzonym, współistotnym Ojcu».

Ta formuła, którą do dziś recytujemy w Credo, może wydawać się techniczna. Ma jednak ogromne znaczenie. Potwierdza, że w Chrystusie to sam Bóg wyszedł nam na spotkanie. Nie pośrednik, nie delegat, ale Bóg we własnej osobie.

Po co o tym dziś przypominać? Ponieważ nasza epoka również naznaczona jest podziałami, kontrowersjami i pokusami relatywizacji wiary. 1700. rocznica Nicei przypomina nam, że...’jedność w wierze Możliwe, że zostało ono zdobyte w przeszłości i może zostać zdobyte ponownie.

THE Papież Leon XIV z tej okazji opublikowano list apostolski zatytułowany « W Unitate fidei »W jedności wiary«. Ten tytuł mówi wszystko. Jedność, której szukamy, nie jest najniższym wspólnym mianownikiem, słabym konsensusem w sprawie kilku ogólnych wartości. To jedność w precyzyjnej, wymagającej wierze, która wyznaje, że Jezus Chrystus jest prawdziwie Synem Bożym, który przyszedł »dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia«.

W tym okresie Adwentu możemy dziękować za tę fundamentalną prawdę, która jednoczy nas przez stulecia i kontynenty. Za każdym razem, gdy głosimy Credo, wpisujemy się w linię 318 biskupów, którzy 1700 lat temu odważnie potwierdzili swoją wiarę.

Pokój pośród zamętu: wizyta Papieża w Libanie

THE Papież Leon XIV odbędzie się w tę niedzielę o godz. Bejrut. Ta podróż nie jest bez znaczenia. Liban To kraj zraniony, który zaznał tak wiele przemocy i niepewności. Pięć lat temu wybuch w porcie Bejrut Zniszczyły część miasta, pozostawiając tysiące ofiar śmiertelnych i setki tysięcy osób bez dachu nad głową.

THE papież Przyjdzie modlić się w ciszy w tym miejscu tragedii. Ten gest mówi wiele. W obliczu cierpienia, zła, niezrozumiałego, czasami brakuje słów. Cisza pozostaje. Cisza wypełniona modlitwą, z współczucie, poprzez solidarność.

Ale podróż papież to także akt nadziei. Przybycie na Bliski Wschód, ten region świata, gdzie konflikty zdają się nie mieć końca, oznacza potwierdzenie, że pokój To możliwe. Że drogi do pojednania istnieją, nawet jeśli są długie i trudne.

Prorok Izajasz marzył o czasach, gdy miecze zamienią się w lemiesze, a włócznie w sierpy. To marzenie może wydawać się utopijne. Ale Adwent zachęca nas do wiary, że to coś więcej niż marzenie – to obietnica. Pokój To nadejdzie. Jest już obecne w każdym geście pojednania, w każdym wyciągniętym ręku, w każdym udzielonym przebaczeniu.

A ten pokój nie spada z nieba. To codzienny wysiłek. Dlatego Adwent zachęca nas do otwierania ścieżek pokoju w naszym życiu. Po pierwsze, w naszych rodzinach, gdzie napięcia bywają największe, bo emocje są najsilniejsze. Po drugie, w pracy, w relacjach zawodowych, czasem naznaczonych rywalizacją i nieporozumieniami. A także w Kościele, gdzie podziały i wzajemna krytyka są na porządku dziennym.

Stawiane jest nam pytanie: Czy Bóg, którego wyznajemy, jest naprawdę Panem? pokój To kwestia samooceny. Bo można się przyznać pokój powiedział to bez powodu, jednocześnie pielęgnując w sercu urazę, żal i agresję.

Dziecko Betlejem który będziemy uwielbiać w Boże Narodzenie nazywa się «Książę Pokój »Ten tytuł nie jest jedynie ozdobą. Oddaje on coś fundamentalnego o tożsamości Chrystusa i o tym, co przynosi światu. A jeśli naprawdę chcemy Go przyjąć, musimy pozwolić, by pokój, który On nam oferuje, nas nawrócił.

Nadzieja w działaniu: jubileusz dobiega końca

Rok 2025 jest rokiem jubileuszowym. W tradycji chrześcijańskiej jubileusz to szczególny czas łaski, rok święty, w którym Kościół zaprasza wiernych do przeżycia duchowej drogi nawrócenia i odnowy.

Adwent oferuje jeszcze kilka tygodni na przeżycie tej jubileuszowej podróży. Do 6 stycznia, święta Objawienia Pańskiego, które zakończy Rok Święty, każdy może odbyć pielgrzymkę, przejść przez Drzwi Święte, przyjąć sakrament pojednania i dokonać aktu miłosierdzia.

Ale poza zewnętrznymi gestami, jubileusz jest zaproszeniem, by pozwolić nadziei rozkwitnąć w nas. To piękny wyraz i zasługuje na bliższe przyjrzenie się. Nadzieja jest porównywana do kwiatu. Potrzebuje sprzyjających warunków, by rozkwitnąć. Wymaga czasu, oczywiście. cierpliwość, troskliwa opieka.

Jakie są te sprzyjające warunki? Po pierwsze, wewnętrzna cisza, która pozwala nam usłyszeć głos Ducha. Po drugie, czytanie Słowa Bożego, które karmi naszą wiarę i kieruje naszym spojrzeniem. I oczywiście modlitwa, która wprowadza nas w żywą relację z Tym, na którego czekamy. Sakramenty, A na koniec ci, którzy przekazują nam łaskę, której potrzebujemy.

Ale są też przeszkody do pokonania: zniechęcenie, cynizm, rezygnacja. Te wewnętrzne głosy, które mówią nam, że nic się nigdy nie zmieni, że nasze wysiłki są daremne, że nadzieja jest naiwna. Jubileusz zachęca nas do uciszenia tych głosów i stworzenia przestrzeni, w której nadzieja może kiełkować i rozkwitać.

Jak konkretnie przeżyć ten Adwent

Po tych wszystkich przemyśleniach możesz się zastanawiać: co konkretnie mogę zrobić, aby przeżyć ten Adwent inaczej?

Poniżej znajdziesz kilka sugestii, które nie stanowią sztywnego programu, lecz zachętę do dostosowania się do Twojej osobistej sytuacji.

Pierwsza sugestia: wprowadź okresy ciszy. W naszym świecie przesyconym hałasem, powiadomieniami i ciągłymi żądaniami, cisza stała się luksusem. Jednak to właśnie w ciszy możemy usłyszeć to, co naprawdę ważne. Postaraj się każdego dnia Adwentu wygospodarować dla siebie kilka minut prawdziwej ciszy. Nie po to, by «medytować» w wyrafinowany sposób, ale po prostu po to, by być obecnym dla siebie i dla Boga.

Druga sugestia: przeczytaj ponownie teksty adwentowe. Każdego dnia Adwentu Kościół proponuje konkretne czytania biblijne. Poświęć czas na ich powolną lekturę, pozwalając, by poruszyło cię słowo, obraz, zdanie. Teksty te zostały wybrane, aby towarzyszyć nam w drodze do Bożego Narodzenia. Są jak drogowskazy na drodze.

Trzecia opcja: uczynić gest pojednania. Adwent to sprzyjający czas na naprawienie nadszarpniętych relacji. Czy jest ktoś, z kim nie dogadujesz się najlepiej, komu jesteś winien przeprosiny, kogo osądziłeś zbyt surowo? Adwent może być okazją do zrobienia pierwszego kroku, do wyciągnięcia ręki, do odbudowy. pokój.

Czwarta opcja: doświadczenie aktu hojności. Hojność jest konkretną formą nadziei. Dawać to wierzyć, że mamy coś do przekazania, potwierdzać, że życie to coś więcej niż gromadzenie, uczestniczyć w budowaniu bardziej braterskiego świata. Adwent może być okazją do szczególnego aktu hojności – darowizny na cele charytatywne, poświęcenia czasu komuś w potrzebie, świadczenia usługi bez oczekiwania czegokolwiek w zamian.

Piąta propozycja: przygotuj szopkę. Ten tradycyjny gest można przeżyć w nowy sposób. Stopniowo, dzień po dniu, ustawiając figury szopki, symbolicznie towarzyszymy w drodze do… Betlejem. I możemy zadać sobie pytanie, w odniesieniu do każdej postaci: czego mnie uczy? Co mówi o moim własnym stosunku do tajemnicy Bożego Narodzenia?

Szósta opcja: weź udział w obchodach jubileuszu. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, Adwent to idealny czas, aby doświadczyć Jubileuszowej Drogi, którą oferuje Kościół. Przystąpienie do spowiedzi, przejście przez Drzwi Święte, modlitwa w intencjach... papież – gesty te mogą wydawać się formalne, ale niosą ze sobą prawdziwą łaskę dla tych, którzy przyjmują je z otwartym sercem.

Strażnik dzisiaj

Wiele mówiliśmy o postaci strażnika. Ale jak wygląda strażnik we współczesnym świecie?

Dzisiejszym strażnikiem jest ten, kto nie daje się porwać nieustannemu napływowi informacji, rozproszeniom i sztucznym sytuacjom kryzysowym. Zachowuje wewnętrzny dystans, który pozwala mu dostrzec, co naprawdę ważne.

Dzisiejszy opiekun to ten, który pielęgnuje głębokie relacje, zamiast mnożyć powierzchowne więzi. Wie, że autentyczne spotkania wymagają czasu, uwagi i dyspozycyjności.

Dzisiejszym strażnikiem jest ten, kto dba o swoje wnętrze. Wie, że życie duchowe nie może być tylko jedną z wielu opcji, ale fundamentem wszystkiego innego. Poświęca czas modlitwie, medytacji i lekturze duchowej – nie z poczucia obowiązku, ale dlatego, że odkrył, że to właśnie tam tkwi źródło życia.

Dzisiejszym strażnikiem jest ten, który ma oczy otwarte na świat, na jego piękno i dramaty, nie dając się przytłoczyć udręce. Dostrzega znaki czasu, rozpoznaje Boże powołanie w wydarzeniach, pozostaje czujny na najsłabszych.

Dzisiejszy strażnik to ktoś, kto żyje nadzieją, nie ucieczką od rzeczywistości, lecz siłą przemiany. Wie, że świat, jaki jest, nie jest światem, jaki będzie. I ta pewność czyni go wolnym, odważnym i pomysłowym.

Stanie się strażnikiem to chyba najpiękniejszy projekt, jaki możemy podjąć w tym Adwencie. Nie lista zadań do odhaczenia, ale projekt wewnętrznej przemiany. Stanie się kimś, kto pozostaje czujny, uważny, skupiony na tym, co istotne, z zaufaniem, spokojem i odwagą.

W Adwencie wszyscy

«Wszyscy na pokład Adwentu!» To morskie wyrażenie przywołuje na myśl całkowite zaangażowanie, wypłynięcie na otwarte morze, przygodę, która się rozpoczyna. Doskonale oddaje ducha tego okresu liturgicznego.

Adwent nie jest okresem biernego oczekiwania, martwym czasem przed «prawdziwym» świętowaniem Bożego Narodzenia. To czas pełen, bogaty, czas łaski. To zaproszenie do wypłynięcia w morze, do opuszczenia naszych bezpiecznych, choć czasem dusznych portów, do wypłynięcia na otwarte morze nadziei.

Chodźmy w świetle Pana, jak zachęca nas do tego prorok Izajasz. Chodźmy razem, w jedności wspólnej wiary, tej, którą nasi ojcowie głosili 1700 lat temu i którą wyznajemy do dziś. Chodźmy ku… pokój, Zaczynając od budowania go w naszym życiu, w naszych rodzinach, w naszych społecznościach. Kroczmy z nadzieją, wiedząc, że zbawienie jest bliżej nas teraz niż wtedy, gdy zaczęliśmy wierzyć.

A przede wszystkim bądźmy czujni. Pozostańmy czujni. Utrzymujmy nasze serca otwarte i gotowe na Tego, który nadchodzi. Bo to właśnie w chwili obecnej odnajdujemy Pana, który już przychodzi do nas, aby przygotować nas na przyjęcie Go w całej Jego pełni.

Rozpoczyna się Adwent. Cztery tygodnie dzielą nas od Bożego Narodzenia. Cztery tygodnie na czujność. Cztery tygodnie, by pozwolić nadziei rozkwitnąć w nas. Cztery tygodnie, by przygotować się na powitanie Tego, który jest, który był i który ma przyjść.

Wesołego Adwentu wszystkim!

Za pośrednictwem zespołu biblijnego
Za pośrednictwem zespołu biblijnego
Zespół VIA.bible tworzy przejrzyste i przystępne treści, które łączą Biblię ze współczesnymi problemami, wykazując się teologiczną rzetelnością i dostosowując się do kultury.

Przeczytaj także

Przeczytaj także