Ewangelia według św. Mateusza, komentowana werset po wersecie

Udział

Rozdział 14

Mt 14, 1-2. Równoległe. Mk 6, 14-16; Łk 9, 7-9.

Mt14.1 W tym czasie tetrarcha Herod usłyszał o sławie Jezusa. – W tamtych czasach. Ta niejasna formuła zdaje się wskazywać, według św. Marka 6, 6 i 30, na okres, w którym Apostołowie nauczali po dwóch w Galilei, podczas gdy sam Jezus pełnił posługę pasterską w miastach i miasteczkach (por. 11, 1). Tetrarcha Herod się nauczył. – Herod Tetrarcha, znany również jako Herod Antypas, był synem Heroda Wielkiego i Samarytanki Maltake. Por. Flawiusz Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, 17, 1-3. Jego ojciec, początkowo zapisując mu większą część dziedzictwa, czyli Judeę, Samarię i Idumeę, później ograniczył się do przekazania mu Galilei i Perei. Tytuł tetrarchy, który nosił, był wówczas bardzo powszechny. Początkowo używany zgodnie ze swoją etymologią do określania przywódców zarządzających ćwiartką kraju (por. Strabon, 14), był stosowany niemal bez rozróżnienia, w Cesarstwie Rzymskim, do książąt lennych, którzy nie byli wystarczająco ważni, by nazywać się królami. Co powiedziano o Jezusie. Na pierwszy rzut oka wydaje się niezwykłe, że Herod Antypas usłyszał o Jezusie dopiero w tak późnym czasie. Nie ma w tym jednak nic niezwykłego, jeśli przypomnimy sobie pewne okoliczności miejsca, czasu i ludzi. Nasz Pan spędził znaczną część pierwszego roku swojej publicznej posługi w Judei, pojawiając się jedynie krótko w Galilei, gdzie mieszkał Herod; jego posługa w tej ostatniej prowincji nie rozpoczęła się prawdziwie aż do uwięzienia Poprzednika. (Por. 4,12) Co więcej, uroczystości dworskie i troski polityczne pozostawiały ambitnemu, zniewieściałemu tetrarsze niewiele czasu na zajmowanie się cudami i sprawami religijnymi. Mógł słyszeć imię i czyny naszego Pana Jezusa Chrystusa wspomniane mimochodem, ale nie znalazł tam niczego godnego uwagi księcia. «Uszy i dwory królów rozbrzmiewają wszystkimi najnowszymi nowinami. Ale sprawy duchowe, tak rozpowszechnione, ledwo do nich docierają» – Bengel. Dziś jednak sława Zbawiciela jest tak wielka, że zmusza nawet Heroda; A teraz, gdy tetrarcha dręczą wyrzuty sumienia, jego sumienie jest bardziej wrażliwe i uderza go to, co słyszy o Jezusie. Por. św. Jan Chryzostom, Hom. in Mt. Nie ma zatem potrzeby uciekania się, za Baroniuszem i Grocjuszem, do «alibi» sprzecznych z historią, aby wyjaśnić niewiedzę Heroda; tetrarcha bowiem przebywał wówczas we własnym królestwie, a z pewnością nie w Rzymie ani nie toczył wojny z Aretasem.

Mt14.2 I rzekł do swoich sług: «To jest Jan Chrzciciel. Powstał z martwych, dlatego moce cudotwórcze działają w nim».»Do swoich sług, To znaczy, zgodnie ze wschodnim zwyczajem, do jego dworzan i sług. Por. 1 Mch 1, 8, gdzie generałowie i inni wyżsi rangą oficerowie Aleksandra Wielkiego są nazywani jego sługami. Według wersji św. Łukasza, dworzanie jako pierwsi zasugerowali opinię, którą zaraz usłyszymy; ale pogodzenie tych dwóch relacji jest łatwe. Herod, poruszony tą refleksją, przyjmuje ją i powtarza jako swój własny pomysł. To jest. Jezus, o którego niezwykłych dziełach właśnie mu opowiedziano. Jego. Jan Chrzciciel, którego tetrarcha skazał na śmierć jakiś czas wcześniej. Wskrzeszony z martwychObawy, które Herod odczuwał po tym okrutnym czynie, są dla niego zmartwychwstanie fakt Prekursora wydawał się tym bardziej prawdopodobny, im bardziej nieszczęśliwe to było dla niego. I dlatego: Ponieważ nie jest zwykłym człowiekiem, lecz zmartwychwstałym. Chociaż św. Jan Chrzciciel nie dokonał żadnych cudów za swojego życia (por. J 10, 41), wydawało się słuszne i naturalne, że przywrócony do życia i obdarzony przywilejami innego świata, będzie odtąd mógł czynić najwspanialsze cuda. Cuda Tutaj ponownie, por. 13,54, mowa jest o mocy cudów. «Działa w nim moc czynienia cudów». Kilku autorów (Grocjusz, Gratz i inni) dostrzegło ślady metempsychozy w tej wierze Heroda; jednak nie ma w niej żadnych śladów. Tetrarcha nie twierdzi, że dusza Jana Chrzciciela ożywia teraz nowe ciało; stwierdza jedynie, że Poprzednik zmartwychwstał, co jest zupełnie czymś innym.

Mt 14, 3-12. Równoległe. Mk 6, 17-29.

Mt14.3 Herod bowiem kazał Jana pojmać, związać go łańcuchami i wrzucić do więzienie, z powodu Herodiady, żony jego brata Filipa, – Cząsteczka ponieważ jest to wyjaśniające. Ewangelista zamierza w istocie wskazać powód, dla którego Herod tak łatwo przyjął przesądną wiarę, o której mowa w wersecie 2. po aresztowaniu Jeana, Opisuje wydarzenia, które miały miejsce znacznie wcześniej, niż Herod wydał opinię o Jezusie. obciążył go łańcuchami… Święty Mateusz już dwukrotnie w swojej narracji, choć bardzo krótko, poruszył kwestię uwięzienia Poprzednika (por. 4,12; 11,2): zachował ją do omówienia w bardziej odpowiednim kontekście, kiedy przytaczał historię męczeństwa św. Jana. Nastąpiło to wkrótce po interesującej scenie w Ennon, której wspomnienie zachowało się w czwartej Ewangelii (por. Jana 3, 22 i nast., a gdy przebywał w prowincji Perei, na terytorium Antypasa, Jan Chrzciciel został aresztowany przez rozpustnego tetrarchę. Historyk Józef Flawiusz umieszcza swoje więzienie w Macheroncie lub Macheroncie, kolosalna cytadela zbudowana przez Aleksandra Janneusza w jednej z najdzikszych dolin na północny wschód od Morza Martwego. Por. Flawiusz Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, 18, 5. 2. – Słowa Z powodu Herodiady…zawierają motyw tego niesprawiedliwego i świętokradczego uwięzienia. Herodiada, żydowska Kleopatra, była córką Arystobula i wnuczką Heroda Wielkiego. Ze względu na swoją babkę Mariamne należała do znamienitej rodziny Hasmoneuszy; jej charakter był jednak całkowicie zgodny z charakterem Heroda, gdyż, podobnie jak oni, była ambitna, gwałtowna i namiętna. Jeszcze za młodu wyszła za mąż za Heroda Filipa, brata jej ojca i Antypasa: stąd tytuł nadany jej przez św. Mateusza:, żona jego brata. Ten Filip, którego nie należy mylić z tetrarchą o tym samym imieniu (zob. Łk 3,1), również syn Heroda Wielkiego i brat Antypasa, został wydziedziczony przez ojca i żył w Rzymie jako osoba prywatna (zob. Flawiusz Józef, Dawne dzieje Izraela, 17, 1, 2). Niska pozycja jej męża nie dawała Herodiadzie spokoju. Tak więc, gdy jej wuj Herod Antypas, który przybył do Rzymu w sprawach państwowych, wyznał jej żarliwą i zbrodniczą namiętność, jaką do niej począł, nie wahała się ani chwili, by przyjąć jego propozycję małżeństwa i dzielenia z nim tronu w Tyberiadzie. Uzgodnili jedynie, że tetrarcha natychmiast odrzuci swoją prawowitą żonę, córkę Aretasa, króla Petry. Ostrzeżona w porę, uciekła do domu ojca, który natychmiast pomścił się za zniewagę wyrządzoną jego rodzinie, wypowiadając katastrofalną wojnę Herodowi. Tymczasem w Galilei odbywało się haniebne wesele, co wywołało wielki skandal wśród całego ludu.

Mt14.4 ponieważ Jan powiedział mu: «Nie wolno ci jej mieć za żonę».»Jean mu o tym opowiadała. Prekursor szybko dał wyraz publicznemu oburzeniu, którym tak żarliwie się dzielił. Powiedział tetrarsze prosto w twarz, a przynajmniej kazał mu to powiedzieć w swoim imieniu: Nie masz pozwolenia…Związek Heroda i Herodiady był rzeczywiście przestępstwem z kilku powodów. Po pierwsze, był to podwójny cudzołóstwo, ponieważ oboje zawarli już wcześniej legalne związki małżeńskie, a ich małżonkowie wciąż żyli. Co więcej, był to jawny kazirodztwo, zważywszy na fakt, że Herodiada była nie tylko siostrzenicą Antypasa, ale, co ważniejsze, jego bratową, a w takich okolicznościach związek małżeński był wyraźnie zakazany przez prawo (por. Kpł 18,16; 20,21). Jedynym wyjątkiem był dobrze znany przypadek małżeństwa lewiratu (Pwt 25,5). Święty Jan Chrzciciel odgrywa w tej sytuacji godną podziwu rolę, doskonale odpowiadając swojej świętości i odwadze. «Jan nie złagodził siły gorzkich prawd pojednawczymi słowami. Nie tylko jego szaty nie były miękkie; »Ani jego słowa«, Bengel, Gnomon, hl. Niejednokrotnie, w podobnych przypadkach, najwyżsi papieże i biskupi nie wahali się mówić wielkim ludziom ziemi: »Nie wolno wam tego mieć”. – Józef Flawiusz, „Dawne dzieje Izraela”, 28, 5, 2, podaje kolejny powód uwięzienia św. Jana Chrzciciela. Herod, jak twierdzi, obawiał się, że ta święta postać wykorzysta swój wielki wpływ na Żydów, aby podburzyć ich do buntu przeciwko rządowi, który wcale im się nie podobał. Te dwa motywy mogły działać wspólnie na umysł tetrarchy: zatem nie wykluczają się wzajemnie. Wszyscy jednak zgadzają się, że relacja ewangeliczna powinna być pod każdym względem priorytetowa. To właśnie za śmiałość protestu przeciwko ogromności takiego sojuszu Chrzciciel został skuty łańcuchami.

Mt14.5 Chętnie kazałby go zabić, ale bał się ludzi, którzy uważali Jana za proroka. Św. Marek opowiada rzeczy inaczej i, jak się wydaje, z większą dokładnością. Według niego to przede wszystkim Herodiada żywiła wobec nowego Eliasza mordercze plany, jakie Jezabel sprzysięgła przeciwko poprzedniemu: ale Herod wciąż miał dość energii, by pokrzyżować plany tej kobiety, gdyż, jak dodaje Ewangelista, bał się Jana, wiedząc, że jest on sprawiedliwym i świętym mężem, i w wielu sprawach słuchał jego rady i chętnie go słuchał. (Mk 6,49-20). Te szczegóły, pozornie sprzeczne, mimo wszystko dobrze się ze sobą zgadzają: obrazowo przedstawiają walkę, jaka toczyła się w sercu tetrarchy. Słaba i kapryśna dusza Antypasa była mieszaniną sprzecznych idei, na przemian dominujących w zależności od tego, czy przeważał dobry, czy zły wpływ. Czasami chciał więc uratować swego więźnia, którego szanował, a nawet radził się go w trudnych sprawach; innym razem, podburzony przeciwko niemu przez Herodiadę, postanowił go zabić; ale gdy już miał wykonać swój dekret, nagle przerwał z powodów politycznych. Bał się ludzi ; Obawiał się powstania ludowego, gdyż lud, oddany Poprzednikowi, mógł zmusić tyrana do wysokiej zapłaty za śmierć człowieka, którego wszyscy uważali za wielkiego proroka. Kiedy człowiek jest w ten sposób rozdarty między dobrem a złem i jest słaby jak Herod, dobro nigdy nie triumfuje: późniejsze wydarzenia dowodzą tego aż nazbyt wyraźnie.

Mt14.6 Gdy obchodzono urodziny Heroda, córka Herodiady tańczyła przed gośćmi i spodobała się Herodowi.,Dzień urodzin. Kilku autorów uważało, że słowo „narodziny” w starożytności odnosiło się do rocznicy koronacji księcia lub objęcia tronu (Heinsius, Paulus itd.). Znaczenie to jest sprzeczne z klasycznym zwyczajem. Odnosi się ono, jak się powszechnie uważa, do rocznicy urodzin. Od najdawniejszych czasów zwyczajowo obchodzono ten dzień uroczyście (por. Jr 40, 2 nn.), organizując różnego rodzaju uroczystości, a w szczególności wielką ucztę, na którą zapraszano przyjaciół i krewnych. Zatem, według Drugiej Ewangelii, przy stole tetrarchy zasiadają wszyscy urzędnicy królewscy i główne osobistości Galilei (por. Mk 6, 21). Córka Herodiady tańczyła. Na Wschodzie taniec często łączy się z posiłkami, podobnie jak muzyka w naszej kulturze, aby nadać im większego zainteresowania i powagi; ale zamiast wynajętych tancerzy, to córka Herodiady, tym razem występuje na środku sali biesiadnej i przed wszystkimi gośćmi, w jednej z tych wyjątkowych pantomim, które stanowią wschodnią choreografię. Jej imię brzmiało Salome (patrz Flawiusz Józef, Dawne dzieje Izraela, 18, 5, 4): Herodiada miała ją z prawowitego małżeństwa z Herodem Filipem. Później poślubiła swojego wuja, tetrarchę Iturei, a następnie, jako drugiego męża, swojego kuzyna Arystobula, króla Chalkis. Według historyka Nicefora (Historia, Księga 1, Rozdział 20), jej śmierć była naznaczona zemstą boską. Gdy szła zimą przez zamarznięty staw, nagle zapadła się w wodę po ramiona; lód zamknął się i odciął jej głowę. Prawdopodobne jest, że taniec, który tak bardzo zyskał jej względy Antypasa, ze względu na swą zmysłową naturę był godny monarchy, Herodiady i ich przyjaciół.

Mt14.7 więc złożył przysięgę, że da jej wszystko, o co poprosi.Udało jej się go w dużym stopniu zadowolić. Z przysięgą Kultury Wschodu zawsze lubiły wzmacniać składane obietnice przysięgą. Wszystko, o co by poprosiła. Oczarowany tetrarcha, jeszcze bardziej rozpalony winem, nie stawiał granic swojej hojności. Nie miał co prawda pojęcia o tym, jak Salome nadużyje przyznanej jej wolności.

Mt14.8 Namawiana przez matkę, rzekła: «Daj mi tu, na tacy, głowę Jana Chrzciciela».»popychana przez matkę. Wyrażenie jest mocne i malownicze: dosłownie oznacza «poprowadzona dalej», czyli dalej, niż zaszłaby sama, gdyby pozostawiono ją samej sobie. Opowieść zakłada, że natychmiast po otrzymaniu obietnicy Heroda, Salome poszła powiedzieć o tym matce, która zgodnie ze wschodnią etykietą nie uczestniczyła w uczcie (por. Mk 6, 24-25). Okazja była zbyt dobra, by Herodiada nie skorzystała z niej, by dokonać długo wyczekiwanej i żarliwie upragnionej zemsty. Jej córka wkrótce wraca do sali biesiadnej i za jej namową domaga się głowy Jana Chrzciciela. Tutaj na talerzu. Straszne samo w sobie, żądanie to stawało się jeszcze bardziej przerażające z powodu tego barbarzyńskiego szczegółu: w środku uroczystego posiłku na tacy leżała zakrwawiona głowa, być może zerwana ze środka stołu. – Wszystko wskazuje na to, w równoległych opowieściach św. Mateusza i św. Marka, że pałac, w którym odbywała się uczta, znajdował się bardzo blisko więzienie W którym Poprzednik cierpiał, aby życzenie Salome mogło zostać natychmiast spełnione. Dlatego egzegeci są generalnie zgodni, że Herod obchodził swoje święto w samym Macheroncie, w jednej ze wspaniałych sal, które zbudował w twierdzy. Z Tyberiady podróż kata w obie strony zajęłaby kilka dni.

Mt14.9 Król był zasmucony, ale ze względu na swoją przysięgę i gości, rozkazał, aby mu ją dano.,Król był zasmucony.Św. Hieronim i św. Hilary nie wierzą, że można pogodzić to stwierdzenie z „chęcią skazania go na śmierć” z wersetu 5, chyba że stwierdzą, iż smutek tetrarchy był udawany i obłudny: „Obłudnik i narzędzie śmierci przybrał fasadę smutku na twarzy”. radość „To, co czuł w sercu”, św. Hieronim, Comm in hl. Ale to uczucie jest mało prawdopodobne. Smutek Heroda był prawdziwy, podobnie jak jego szacunek dla Chrzciciela, podobnie jak obawy, jakie budziła w nim możliwość buntu ludu: ta pozorna sprzeczność jest bardzo dobrze uzasadniona z psychologicznego punktu widzenia w duszy o takim charakterze. Król Widzieliśmy, że Herod był jedynie tetrarchą i nie nosił tytułu króla. Ewangelista nazywa go królem w powszechnym i potocznym znaczeniu tego słowa. Por. 2,22. Później, na wielokrotne nalegania Herodiady i zazdrosny o wyniesienie przez cesarza swojego bratanka Agryppy do godności królewskiej, Herod udał się do Rzymu specjalnie po to, by dostąpić tego samego zaszczytu: otrzymał wyrok skazujący go na wygnanie do Lyonu. Po spędzeniu kilku lat w tym mieście prawdopodobnie udał się do Hiszpanii, by tam umrzeć. Por. Józef Flawiusz, Wojna żydowska, 2,9,6. Z powodu jego przysięgi ; jakby taka przysięga była obowiązkowa. Obawia się krzywoprzysięstwa po tym, jak zobowiązał się lekko i w najbardziej niejasny sposób, i nie boi się popełnienia ogromnego okrucieństwa. A spośród tych, którzy byli przy stole. Fałszywy punkt honoru, to drugi motyw, który pozwala mu przezwyciężyć smutek i niezdecydowanie. «I dlaczego nie bał się czegoś gorszego?» – pyta św. Jan Chryzostom. „Bo jeśli obawiałeś się świadków krzywoprzysięstwa, tym bardziej powinieneś był obawiać się tak ohydnego morderstwa, którego świadkami będzie tylu ludzi” – Hom. 48 w Mt.

Mt14.10 i posłał, żeby ściąć głowę Janowi w jego więzienie.I wysłał, oznaczające «kata»; jest to bardzo powszechny hebraizm w Starym Testamencie. Ściąć głowę oznacza odcięcie głowy. W więzienie, a zatem bez żadnych zewnętrznych formalności i bez konkurencji.

Mt14.11 A głowę przyniesioną na tacy dano dziewczynie, która zaniosła ją swojej matce.I przyniesiono jego głowę., natychmiast i w trakcie uroczystości, jeśli urodziny Heroda obchodzono, jak wierzymy, w cytadeli Macheront. – I dano młodej dziewczynie. Cóż za kontrast! Najwybitniejsi malarze uwielbiali go reprodukować, w tym Andrea del Sarto, Guercino, Guido Reni, Bernardino Luini i Giorgione. Kto przyniósł to swojej matceHerodiada musiała być więc usatysfakcjonowana. Święty Hieronim opowiada, wbrew Rufinowi, Księga III, Rozdział 11, że ta okrutna kobieta natychmiast zaczęła przebijać szpilką język, który wypowiedział słowa: „Nie wolno ci”, tak jak Fulwia kiedyś zrobiła to Cyceronowi. Cóż to za prawdziwie orientalny dwór! Wszystko tam jest obecne naraz: bezwstyd, pijaństwo, bezsensowne obietnice, najbardziej odrażające barbarzyństwo, ohydna i tchórzliwa służalczość, która bez skrępowania aprobuje zbrodnie Mistrza. Święty Jan Chryzostom w znakomitej homilii, którą napisał na ten temat, Hom. 48 w Ewangelii Mateusza, daje upust swojemu oburzeniu: „Rozważ, proszę, całą tę ucztę, a zobaczysz, że to diabeł jej przewodził”. Po pierwsze, wszystko tam dzieje się pośród hulanki, w dymie wina i mięsa, co może mieć jedynie opłakane skutki. Wszyscy goście są niegodziwi, a ten, który ich zaprasza, jest najbardziej niegodziwy ze wszystkich. Co więcej, panują rozwiązłość i rozpusta. Wreszcie, jest młoda dziewczyna, która, będąc córką zmarłego brata, uczyniła to małżeństwo nieprawowitym i którą matka powinna była ukryć, aby publicznie pokazać jej nieskromność, a ona, przeciwnie, wchodzi z pompą i przepychem w sam środek tej uczty i zamiast zachować skromność właściwą swojej płci, obnaża się przed wszystkimi z bezczelnością, jakiej inni by nie okazali. kobiety najbardziej rozpustny… Co może być gorszego niż to barbarzyństwo proszenia o śmierć jako przysługę, niesprawiedliwej śmierci, morderstwa w środku bankietu, żądania śmierci publicznie i bezwstydnie?

Mt14.12 Uczniowie Jana przyszli, zabrali ciało i pochowali je, a potem poszli i opowiedzieli to Jezusowi. – Po opisaniu męczeństwa Jana Chrzciciela, św. Mateusz wspomina o honorowym pochówku, jaki zgotowali mu uczniowie. Przyszli uczniowie. Pozwolono im odwiedzić swego Mistrza w jego więzienie, Teraz pozwolono im pochować jego cenne szczątki. I go pochowali. Zgodnie ze starożytną tradycją ciało Poprzednika zostało przetransportowane i pochowane w Sebaste, w starożytnej Samarii, w prowincji o tej samej nazwie. Poszli to ogłosić. Po oddaniu czci świętemu Janowi na pogrzebie, jego uczniowie przyszli do Jezusa i oznajmili mu tę smutną nowinę, wiedząc, że zaniepokoi ona bardziej niż kogokolwiek innego. Pięknie jest widzieć, jak spieszą do Zbawiciela: chciałoby się wierzyć, idąc za św. Janem Chryzostomem (Homilia 49), że ostatecznie przywiązali się do Niego, gdyż ich Mistrz wyjednał im przez swoją śmierć dar pełnej wiary, której nie zawsze mógł im udzielić za życia.

Mt 14, 13-21. Równoległe. Mk 6, 30-44; Łk 9, 10-17; Jana 6, 1-13.

Mt14.13 Gdy Jezus dowiedział się o tym, odpłynął stamtąd łodzią i udał się na miejsce odosobnione, osobno. Lecz ludzie wiedzieli o tym i z okolicznych miast poszli za Nim pieszo. – Po raz pierwszy spotykamy tu czterech Ewangelistów równolegle, ponieważ poniższe wydarzenie jest pierwszym z tych, które św. Jan opowiada w powiązaniu z Ewangeliami synoptycznymi. Dowiedziawszy się. Dopełnienie czasownika odnosi się nie tylko do śmierci św. Jana Chrzciciela, o której mowa jako ostatniej, ale także do opinii Heroda, wspomnianej na początku rozdziału, w wersetach 1 i 2. To właśnie w związku z tą osobliwą opinią św. Mateusz włączył do swojej narracji egzekucję Poprzednika. Jest jednak prawdopodobne, że Jezus dowiedział się o obu nowinach mniej więcej w tym samym czasie, jeśli nie jednocześnie: że Jan Chrzciciel został ścięty i że Herod pragnął osobiście go zobaczyć, aby upewnić się, czy rzeczywiście był on jego zmartwychwstałą ofiarą (Łk 9,9). Sposób, w jaki wydarzenia te są ze sobą powiązane w Ewangelii, wydaje się dawać nam podstawy do wniosku, że w rzeczywistości dzieliły je jedynie krótkie odstępy. W każdym razie pierwsze rozmnożenie chleba miało miejsce, zgodnie z cenną notatką chronologiczną w św. Jana 6,4, na krótko przed Paschą uważaną za drugą w publicznym życiu Zbawiciela. Wycofać się w ustronne miejsce. Powód tego szybkiego odwrotu jest wystarczająco wskazany w kontekście. Jezus najwyraźniej chciał unikać okolic Heroda, przewidując, że ten książę, początkowo jedynie ciekawski, wkrótce stanie się wobec Niego całkowicie wrogi i utrudni Jego dzieło, zanim nadejdzie Jego czas. Ewangelia Marka 6,30-31 sugeruje inny powód. Apostołowie niedawno przybyli, aby dołączyć do Mistrza, po pomyślnym wypełnieniu swojej wielkiej misji; byli jednak zmęczeni i potrzebowali odpoczynku. Nasz Pan postanowił zatem natychmiast udać się na wschodni brzeg jeziora, który był znacznie mniej zaludniony. Tam z łatwością znalazłby odludne miejsce, gdzie Jego uczniowie mogliby cieszyć się spokojem i ciszą; tam nie znajdowałby się już na terytorium Antypasa, lecz pod jurysdykcją tetrarchy Filipa, jedynego z Heroda, który nie był okrutny. «Tam» odnosi się do miejsca, w którym przebywał Jezus Chrystus, gdy otrzymał wspomnianą wyżej nowinę: znajdowało się ono na prawym brzegu jeziora, jak widać w dalszej części narracji. W łodzi. Przepłynął jezioro z północnego zachodu na północny wschód, po czym wysiadł na ląd i ruszył w górę rzeki Jordan. Po krótkim marszu dotarł do samotnego miejsca, którego szukał. W opuszczonym miejscu W pobliżu Betsaidy, jak mówi nam Ewangelia Łukasza 9,10, to znaczy w pobliżu Betsaidy-Julias, miasta odrębnego od ojczyzny Piotra i Andrzeja, zbudowanego na wschód od Jordanu, w prowincji Gaulanite. Było ono otoczone opuszczonym i niezamieszkanym regionem, który doskonale nadawał się do realizacji celu, jaki pragnął osiągnąć Zbawiciel. «Ogólną cechą tego brzegu, w porównaniu z brzegiem Zachodu, jest właśnie panująca tam samotność… Stanowiło zatem naturalne schronienie dla każdego, kto chciał uniknąć aktywnego życia na przeciwległych brzegach», Stanley, Sinai and Palestine, s. 571. Z dala Był sam w stosunku do tłumu, ale byli z Nim Jego uczniowie (por. w. 15). Tłumy się o tym dowiedziały. Niezliczone tłumy, które w tym czasie spotykamy w pobliżu Naszego Pana, przyciągnęły w okolice Kafarnaum bliskość Paschy. Przybyli z całej Górnej Galilei i oczekiwali na odjazd karawan, które wkrótce miały wyruszyć do świętego miasta. Dotarłszy do stałego miejsca pobytu Jezusa, z zapałem Go szukali, bo znali Go i kochali od dawna. Powiedziano im, że właśnie wsiadł na statek, aby przeprawić się na drugi brzeg: bez wahania natychmiast wyruszyli, by do Niego dołączyć, tak bardzo pragnęli Go zobaczyć i usłyszeć. Pieszo, Okrążając północną część jeziora, Jordan przekraczano przez bród lub przez most, który mógł wówczas istnieć nad jego ujściem. Doprawdy pocieszające jest kontemplowanie entuzjazmu Galilejczyków dla boskiego Mistrza. Sąsiednie miasta Ewangelista ma na myśli liczne małe miasteczka, które powstały wzdłuż zachodniego brzegu jeziora i w tamtym czasie tętniły życiem, z powodu, który wskazaliśmy.

Mt14.14 Gdy wylądował, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.Po wyjściuZanim dołączył do niego tłum, Jezus zdążył dotrzeć do odosobnionego miejsca, którego szukał dla siebie i swoich uczniów, w. 13 por. Jana 63-6: Wyrusza, by spotkać się z tymi dobrymi ludźmi, którzy byli mu tak oddani. Błędem jest upatrywanie w słowie „wyjście” wskazówki na temat jego opuszczenia statku. Uzdrowił ich chorych…Ci ludzie, pełni wiary, przyprowadzili tu swoich chorych: Jezus wynagrodził ich, przywracając zdrowie wszystkim, którzy tego potrzebowali. «I zaczął ich nauczać o wielu rzeczach i mówić im o Królestwie Bożym» – dodają Mk 6,34 i Łk 9,11.

Mt14.15 Wieczorem przyszli do Niego Jego uczniowie i powiedzieli: «To miejsce jest puste i już późno. Odpraw tłumy, żeby mogły pójść do wiosek i kupić sobie coś do jedzenia».»Nadszedł wieczór. Dalej, w wersecie 23, Ewangelista powtórzy, tym razem wskazując na znacznie późniejszą porę dnia: «Gdy nastał wieczór». Archeologia święta uczy nas bowiem, że Żydzi liczyli dwa bardzo różne wieczory każdego dnia: pierwszy zaczynał się o godzinie dziewiątej (15:00), drugi o godzinie dwunastej (18:00). Święty Łukasz, wyrażając się z właściwą sobie precyzją, pisze, że kiedy uczniowie podeszli do Jezusa, aby poprosić Go o rozpędzenie tłumu, «dzień zaczynał się chylić ku końcowi»; Łk 9,12. Powiedzenie : To miejsce jest opuszczone…znajdowaliśmy się dość daleko od jakichkolwiek zamieszkanych miejsc; nawet gdyby Jezus nadal utrzymywał kontakt z tłumem, przemawiając do niego, w jaki sposób mogliby oni dotrzeć do najbliższych wiosek przed zapadnięciem zmroku? Robi się późno : godzina w ogólności, a co za tym idzie, dzień, pora dnia. Według Fritzschego, «pora sprzyjająca, czyli dobra do nauczania i leczenia»; według Grocjusza, «pora posiłku». Jednak te interpretacje dodają do tekstu myśli, które są mu obce; por. Mk 6,35. Odeślij tłumy. Zbawiciel mógł odprawić ludzi albo przestając z nimi rozmawiać, albo też bezpośrednio nakłaniając ich do odejścia. Kupić jedzenie. Apostołowie zauważyli, że tłum był zupełnie głodny. Wyruszywszy rano z okolic Kafarnaum, by szukać Jezusa, zjedli już resztki jedzenia, które ze sobą zabrali.

Mt14.16 Lecz Jezus rzekł do nich: «Nie potrzebują odchodzić; wy sami dajcie im jeść».»Jezus im powiedział:. Szczegóły tego interesującego dialogu są szerzej przedstawione w relacjach św. Marka i św. Jana. Co więcej, istnieją pewne dość istotne różnice między czterema narratorami, ale nie są one bynajmniej istotne i nie implikują najmniejszej sprzeczności, co św. Augustyn już zwycięsko udowodnił w *Porozumieniu Ewangelistów* 2.46. Łatwo jest osiągnąć doskonałe pojednanie, łącząc cechy każdego ewangelisty. Nie muszą wyjeżdżać.. Dlaczego ci dobrzy ludzie muszą wędrować tak daleko w poszukiwaniu jedzenia? Czy nie mogą znaleźć wszystkiego, czego potrzebują, tutaj? Dajcie je sobie sami…Zbawiciel wystawia swoich uczniów na próbę tym niezwykłym językiem; chce pobudzić ich wiarę, przygotować ich na cud, który już dokonuje się w Jego umyśle, «bo wiedział», jak mówi św. Jan 6,6, „co zamierza uczynić”. Być może jego słowa nie są całkowicie pozbawione ironii: w takim przypadku uprzejmie by ich zganił za gorliwość, z jaką, jak się wydaje, rozproszyli tłum, aby wybrnąć z nieprzyjemnej sytuacji.

Mt14.17 Odpowiedzieli: «Mamy tu tylko pięć bochenków chleba i dwie ryby».»Tutaj tego nie mamy..Chleby i ryby nie należały do uczniów: według Ewangelii Jana 6,9 były własnością młodzieńca, który towarzyszył tłumowi. Jak jednak trafnie zauważa Grocjusz: «Mówi się, że mieli wszystko, czego potrzebowali, aby to kupić». Były to zatem ich rzeczy w tym sensie, że mogli je nabyć, kiedy tylko zechcą. Chleby były zrobione z jęczmienia (zob. Ewangelia Jana 11); ryby były prawdopodobnie solone i wędzone, zgodnie ze zwyczajem panującym w okolicach jeziora. Te dwa produkty stanowiły typowe pożywienie mieszkańców brzegów Jeziora Galilejskiego i Jordanu.

Mt14.18 «Przyprowadźcie ich do mnie» – powiedział. 19 Potem polecił Jezusowi usiąść na trawie, wziął pięć chlebów i dwie ryby, podniósł oczy ku niebu i odmówił błogosławieństwo. Potem łamał chleby i dawał je swoim uczniom, uczniowie zaś ludowi.Przynieś je do mnie. Jezus kazał przynieść sobie pięć chlebów i dwie ryby, co stało się podstawą jednego z Jego najbardziej niezwykłych cudów. Następnie, niczym gospodarz, który przed rozpoczęciem posiłku wyznacza gościom miejsca, ustanowił harmonijny porządek wśród swoich licznych gości, ułatwiając im nabożeństwo. Szczegóły znajdziesz w Ewangeliach św. Marka i św. Łukasza. Siedzenie na trawie. Region, w którym znaleziono Jezusa, obfituje w pastwiska, podobnie jak wiele innych opuszczonych miejsc w Palestynie wiosną – a jest to właśnie ta pora roku – pokryte długą, gęstą trawą, która zapewnia temu opatrznościowemu posiłkowi przyjemne miejsce odpoczynku: stąd słowo «usiąść». Wziąwszy pięć chlebów. Wziął wszystkie pięć bochenków na raz, co było łatwe, ponieważ chleby orientalne zawsze były cienkie i lekkie. Nadal przypominają płaskie chleby, mniej więcej grubości palca i szerokości zwykłego talerza. Patrząc w górę. Czyniąc to, Jezus najwyraźniej podporządkował się starożytnemu żydowskiemu zwyczajowi religijnemu. Na początku każdego posiłku głowa rodziny brała bochenek chleba i błogosławiła go, wypowiadając nad nim, z oczami wzniesionymi ku niebu, tradycyjną formułę, która prawdopodobnie była bardzo podobna do następującej, której używają dziś Izraelici: «Błogosławiony jesteś, Boże, nasz Panie, Królu wszechświata, który wyprowadzasz chleb z ziemi». Talmud mówi, że ten, kto cieszy się czymś bez dziękczynienia, jest jak człowiek, który kradnie Bogu. Ale Jezus z pewnością czynił coś więcej niż tylko dziękczynienie. Podnosząc oczy ku niebu, zjednoczył się ze swoim boskim Ojcem; objawił źródło cudownej mocy, którą miał zamanifestować. Błogosławiąc bochenki, obdarzył je urodzajem, dzięki któremu nakarmią tak wielu ludzi. Łamanie chlebów. «Jezus, łamiąc je, wylał obfitość» – mówi św. Hieronim w Komentarzu. Łukasz z Brugii słusznie dodaje: «Rozmnożenie chlebów rozpoczęło się od tego złamania przez Jezusa; zostało ono spotęgowane przez rozdzielenie między uczniów; a osiągnęło swój szczyt w rękach tych, którzy je jedli». To rzeczywiście najbardziej naturalny i rozsądny sposób rozmnożenia pięciu chlebów. To samo dotyczyło ryb. Dał je swoim uczniom.Analogia, jaka zachodzi pomiędzy tym fragmentem a instytucją świętego eucharystia jest naprawdę niezwykłe, por. 26, 26; staje się jeszcze bardziej niezwykłe, jeśli przypomnimy sobie, że dzień po tym cudzie Jezus obiecał w synagodze w Kafarnaum ustanowienie godnego czci Sakramentu Ołtarza por. Jana 6, 22 i następne – Uczniowie rozdawali je tłumom.. Rozdawanie darów byłoby zbyt powolne, gdyby Zbawiciel podjął się tego osobiście: dlatego powierzył to swoim Apostołom, którzy w niecałą godzinę, dzięki zorganizowaniu tłumu w grupy po pięćdziesiąt i sto osób, z łatwością dokonali tego dzieła.

Mt14.20 Wszyscy najedli się i nasycili, a zebrano dwanaście pełnych koszy pozostałych ułomków. – Ten werset i następny zawierają cztery szczególne cechy, mające na celu podkreślenie wielkości cudu. – 1° Wszyscy jedli. Wszyscy obecni, bez wyjątku, mogli zjeść swoją porcję pięciu chlebów i dwóch ryb. Było to konieczne, jeśli nie chcieli wrócić do domu głodni, ponieważ na pustkowiu, gdzie dołączyli do Pana, nie było innego pożywienia. – 2° I byli zadowoleni Nie tylko każdy dostał swoją porcję, ale i wszyscy byli w pełni zadowoleni. A jednak ten tłum, który tak długo nic nie jadł i tak męcząco maszerował i stał, musiał bardzo potrzebować jedzenia. – 3° I zabrali szczątki.. Tematem «porwanego» jest domniemany «uczniowie». Tak mało jedzenia dla tak wielu ludzi. Niemniej jednak, po tym, jak wszyscy ci goście Opatrzności zaspokoili głód, zostało sporo resztek: Dwanaście pełnych koszy«Koszyk» był wiklinowym koszykiem, który Żydzi zazwyczaj nosili ze sobą w podróżach, aby przechowywać w nim prowiant. Ten zwyczaj przyniósł im przydomek cystofory (niosący kosze). Mart. Epigr. 5, 17, Por. Juven. Sob. 3, 14. Każdy Apostoł, niosąc swój kosz, przechodził po posiłku przez szeregi i zaniósł go z powrotem Jezusowi. [Solone ryby i chleby musiały być wysokiej jakości i o pysznym smaku, idealnie odpowiadające pragnieniom każdego, ponieważ ich pochodzenie było cudowne, jak cudowne wino z wesela w Kanie Galilejskiej (por. Jana 2) zostało pochwalone za jakość przez Mistrza uczty.]

Mt14.21 A liczba tych, którzy jedli, wynosiła około pięciu tysięcy mężczyzn, bez kobiety i dzieci. – 4° Liczba tych, którzy jedli… Ta cecha, ostatnia z czterech, uzupełnia i wyjaśnia pierwszą, «wszyscy zjedli», określając liczbę gości. Pięć tysięcy ludzi, Około pięciu tysięcy. Jezus rzadko gromadził wokół siebie tak liczną grupę mężczyzn. Nie wspominając o kobiety i dzieci....: bo wśród Żydów nie było zwyczaju uwzględniania ich w spisie. Co więcej, musiała ich być tylko niewielka liczba, skoro zgromadzenie składało się z pielgrzymów, a to kobiety A dzieci nie musiały iść do Jerozolimy na święta. – Jezus wypełnił funkcje ojca rodziny w sposób hojny i wspaniały. Jest jeszcze hojniejszy, bardziej dostojny na uczcie eucharystycznej, którą ofiarował codziennie wszystkim ludziom przez tyle stuleci. Racjonaliści atakowali ten cud za pomocą swoich zwykłych metod: sprowadzili go, jak inne cuda, czasami do mitu, czasami do legendy, czasami do przekształconej przypowieści. Aby uzyskać wykład i obalenie ich systemów, odsyłamy czytelnika do dzieła M. Dehauta, *The Gospel Explained, Defended, etc.*, wyd. 5, tom 2, s. 509. Z drugiej strony, wczesni egzegeci katoliccy popadali niekiedy w przesadę i drobiazgowość, próbując precyzyjnie określić to, co na zawsze pozostanie dla nas tajemnicą, czyli dokładną naturę tego cudu (por. Korneliusz, *Lapis Lavra*). W tym kontekście lepiej powiedzieć za św. Hilarym: „Cuda zwodzą oko. Podczas gdy w jednej ręce widzisz fragmenty, w drugiej dostrzegasz całe bochenki. Ani zmysły, ani wzrok nie dostrzegają rozwoju tej niepojętej operacji. Coś jest tym, czego nie było. Widzimy to, czego nie rozumiemy. Pozostaje tylko wierzyć, że wszystko jest możliwe u Boga” (De Trin. 3, 6). Lub, jeśli ktoś pragnie wyjaśnienia, to tego, że Święty Augustyn Czyż to nie wystarczy: „To wielki cud. Ale nie ma powodu, by się temu dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę Tego, który go dokonuje. Ten, który rozmnożył pięć chlebów w rękach tych, którzy je łamali, jest Tym, który rozmnaża ziarno w ziemi: ziarno kilku ziaren wystarczy, by napełnić spichlerze. Nie dziwi nas to, ponieważ dzieje się to co roku. Nie banalność faktu odbiera podziw, ale przyzwyczajenie się do niego”, Kazanie 130, 1.

Jezus chodzi po wodzie, 14:22-33. Równoległe: Marc. 6, 45-53; Jana 6, 14-22.

Mt14.22 Zaraz potem Jezus kazał swoim uczniom wsiąść do łodzi i wyprzedzić Go na drugi brzeg jeziora, zanim odprawi tłum.Zaraz :jak tylko posiłek się skończył.Jezuszobowiązany jego uczniowie To pokazuje niechęć uczniów do rozstania się z Mistrzem w tamtym czasie i naleganie Jezusa, a raczej Jego formalne nakazy, by ich odprawić. Dlaczego jednak Apostołowie byli tak zdeterminowani, by pozostać z Panem w tej konkretnej sytuacji? Dlaczego, z drugiej strony, Jezus Chrystus tak stanowczo domagał się ich natychmiastowego odejścia? Czwarta Ewangelia wskazuje nam właściwe wyjaśnienie tego podwójnego problemu. Widzimy tam, że po cudzie rozmnożenia chleba wśród tłumu, który był jego świadkiem, podniósł się wielki wrzask. Natychmiast chcieli ogłosić Jezusa swoim Mesjaszem i poprowadzić Go triumfalnie do Jerozolimy, aby Go ukoronować i osadzić na tronie. Apostołowie z pewnością chętnie przyjęliby ten plan, ponieważ nadal podzielali większość uprzedzeń ludzi co do roli Chrystusa: Jezus zatem uwolnił ich spod wpływu tłumu, odprawiając ich bez zwłoki. Jednocześnie pozbawił ten entuzjastyczny tłum sojuszników, na których liczyli, aby osiągnąć swój cel. W ten sposób niezwykle zręcznie udaremnił osobliwy plan, jaki przeciwko niemu stworzono. W łodzi To była ta sama łódź, która przywiozła ich tamtego ranka; wciąż stała na brzegu. I poprzedzać go. Apostołowie mieli natychmiast wsiąść na pokład, przepłynąć jezioro ze wschodu na zachód i udać się na spotkanie ze swoim Mistrzem na zachodnim brzegu. Jezus nie powiedział im, kiedy do nich dołączy ani jak odbędzie tę krótką podróż, ponieważ miał własne tajemnicze plany. Dodał jedynie, że najpierw rozpuści tłum.

Mt14.23 Gdy ją odprawił, sam poszedł na górę, aby się modlić sam. Wieczorem był tam sam.Gdy rozproszył tłum Udało mu się to z łatwością dzięki tym miłym i łagodnym słowom, których sekret znał. Co więcej, udało mu się uciec bez trudu, będąc sam i nie musząc prowadzić ze sobą dwunastu współczujących uczniów ku głupim ideom tłumu. Wspiął się na górę. Musiała to być kwintesencja góry w regionie, w którym przebywał wówczas Zbawiciel. Święty Jan mówi nam w 6,3 (por. 15), że Jezus udał się na tę samą górę ze swoimi uczniami natychmiast po wylądowaniu: byłoby to miejsce Jego odpoczynku, gdyby nie nagły, nowy kierunek nadany wydarzeniom przez Opatrzność. Modlić się. Te modlitwy, które towarzyszą najbardziej uroczystym wydarzeniom w życiu Jezusa, na zawsze pozostaną dla nas głęboką tajemnicą: są jedyne w swoim rodzaju, ponieważ były błaganiami, adoracjami duszy hipostatycznie zjednoczonej z boskością; stanowią jeden z głównych aktów kapłaństwa Jezusa Chrystusa. «Nie przypisujcie aktu pójścia na modlitwę temu, który nakarmił pięć tysięcy ludzi pięcioma bochenkami chleba. Ale temu, który dowiedziawszy się o śmierci Jana, wycofał się na samotność. Nie mówię tego, aby przypisywać mu dwie osoby. Ale jego dzieła są podzielone między Boga i człowieka», św. Hieronim, Comm. in hl. Starożytni komentatorzy lubią wskazywać, dla celów moralnych, okoliczności czasu i miejsca, w których Jezus odmawia swoją modlitwę. Nadszedł wieczór Zobacz przypis do wersetu 15. «Już ciemność okryła ziemię» – czytamy w Ewangelii według św. Jana 6:17. Był tam sam ponieważ tłum stopniowo się rozproszył, widząc, że nie może wykonać swego planu. 

Mt14.24 Łódź jednak znajdowała się już na środku morza i była miotana przez fale, ponieważ wiatr wiał przeciwnie.Jednakże łódź.... Historia ta przenosi nas z powrotem do Apostołów, którzy, mimo że byli na morzu od kilku godzin, nie byli w stanie przepłynąć jeziora. Mieli tylko na środku morzalub, według dokładniejszych danych z czwartej Ewangelii, 25 lub 30 stadiów od punktu wyjścia (jezioro miało około 40 stadiów szerokości według Józefa Flawiusza, Wojna żydowska, I. 3, 35), mimo że wiosłowali nieustannie. Por. Jana 6, 19. – Został roztrzaskany przez fale Grek, za pomocą malowniczego przedstawienia, opisuje tę biedną łódź jako dręczoną przez fale. Ponieważ wiatr był im przeciwny. Te słowa zawierają wyjaśnienie tak niezwykłego opóźnienia. Gwałtowny wiatr wiejący z zachodu wywołał nagłą burzę na jeziorze. Zwróciliśmy już uwagę, por. 8, 24, na częstotliwość i gwałtowność tych zjawisk w basenie Jeziora Galilejskiego; oto kilka bardziej interesujących obserwacji współczesnego podróżnika, od dawna mieszkającego w Palestynie. «Moje doświadczenie pozwala mi w szczególny sposób współczuć długiej i żmudnej nocnej walce uczniów z wiatrem. Zdarzyło mi się spędzić noc w Wadi Shukalyif, trzy mile od jeziora. Słońce ledwo zaszło, gdy wiatr zaczął pędzić po wodach i wiał przez całą noc z coraz większą furią, tak że gdy następnego ranka dotarliśmy do brzegu, powierzchnia jeziora przypominała ogromny wrzący kocioł. Wiatr pędził z taką furią ze wszystkich dolin położonych na północnym wschodzie». a na wschodzie, że dla wioślarzy, pomimo usilnych starań, byłoby całkowicie niemożliwe doprowadzenie łodzi do brzegu w jakimkolwiek punkcie tego wybrzeża.

Mt14.25 O czwartej straży nocnej Jezus wyszedł do swoich uczniów, krocząc po jeziorze. Ale Jezus nie zapomniał o swoich Apostołach, choć pozwolił na tę nową próbę, o wiele trudniejszą dla nich niż pierwsza burza (8, 24 nn.), jak pokazuje św. Jan Chryzostom ze swoją zwykłą wrażliwością: «Uczniowie są ponownie miotani przez fale. Są, jak poprzednio, smagani przez wzburzone morze. Ale mieli wtedy Jezusa w swojej łodzi, kiedy musieli przetrwać burzę. Teraz są sami i daleko od brzegu. On bowiem stawia im stopniowo coraz większe wyzwania, aby mogli znieść wszystko dzielnie. Pierwszy raz, gdy mieli zatonąć, spał z nimi, aby być bardziej gotowym przyjść im z pomocą. Ale teraz jest nieobecny, aby jeszcze bardziej wystawiać ich cierpliwość na próbę. I pozwala burzy szaleć na otwartym morzu i falom burzyć się przez całą noc, aby wydawało się, że nie ma nadziei na zbawienie», Hom. 5 w Ewangelii Mateusza. – W czwartej wigilii. Przed podbojem rzymskim Żydzi, podobnie jak Grecy, dzielili noc na trzy części zwane strażami, z których każda trwała cztery godziny: pierwsza od 18:00 do 22:00, druga od 22:00 do 2:00 w nocy i trzecia od 2:00 do 6:00 w nocy. Od czasu podboju Palestyny przez Pompejusza, Żydzi przyjęli rzymski podział na cztery trzygodzinne straże (od 6:00 do 21:00, od 9:00 do 12:00, od 12:00 do 15:00, od 15:00 do 18:00). Dlatego właśnie między 3:00 a 6:00 rano nasz Pan Jezus Chrystus przybył, aby dołączyć do Apostołów. Zmagali się z burzą niemal przez całą noc; On spędził tyle samo czasu na modlitwie na górze. Jezus przyszedł do nich, wskazujący punkt początkowy. Spacer po morzu, To znaczy, według Paulusa i innych racjonalistów, na brzegu, wzdłuż krawędzi jeziora; według Boltena, płynąc. Jakby tak oczywista wskazówka podlegała wielorakim interpretacjom. Sam Strauss nie waha się przyznać, że pisarz święty zamierzał opisać cudowne wydarzenie; prawdą jest, że był to jedynie mit.

Mt14.26 Gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, zlękli się i mówili, że to zjawa. I z przerażenia zaczęli krzyczeć.I widzący. Gdy Jezus zbliżył się do łodzi, Jego Apostołowie zobaczyli w ciemności tę ludzką postać kroczącą po falach, pojawiającą się i znikającą na przemian pośród ruchu fal. Byli zaniepokojeni. ; Łatwo to zrozumieć w takich okolicznościach. Do strachu wywołanego burzą dołączył nowy, jeszcze bardziej niepokojący lęk, a ich niespokojna wyobraźnia kazała im uwierzyć w zjawę. To jest duch. Takie przypuszczenie wydaje się na pierwszy rzut oka zaskakujące, zwłaszcza że pochodzi od krzepkich mężczyzn, przyzwyczajonych do stawiania czoła wielu niebezpieczeństwom. Ale przestaje dziwić, gdy przypomnimy sobie, że wiara w duchy zakorzeniła się głęboko we wszystkich narodach od najdawniejszych czasów. W Egipcie, w Grecji, w Rzymie, wśród Żydów, możliwość, a raczej realność, zjaw nie budziła wątpliwości: historia pogańskiej starożytności i literatura rabiniczna są ich pełne. Czasami były to demony lub złe duchy, czasami dusze potępionych, «larwy» [demony] Rzymian, które wykorzystywały noc, by przychodzić i dręczyć ludzi. Przesiąknięci tymi ideami od dzieciństwa, Apostołowie nagle uwierzyli, że stoją w obliczu jednego z tych złowrogich widm, o których tak często słyszeli. Należy również zauważyć, że kilku z nich było rybakami i że ta kategoria mężczyzn, obok żeglarzy, zawsze była tą, która pokładała największą wiarę w duchach i zjawach. Krzyczeli z przerażenia. :malownicze i naturalne detale.

Mt14.27 Jezus natychmiast przemówił do nich: «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się».»Zaraz. Dobry Mistrz natychmiast odpowiada na ten krzyk rozpaczy. Jego znajomy głos wznosi się ponad huragan, wypowiadając łagodne i kojące słowa: Miej wiarę, to ja, nie bój się. ; ja, twój najlepszy przyjaciel, a nie jakaś wroga zjawa.

Mt14.28 Piotr odezwał się i rzekł: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie».» – Cudowne przejście Jezusa po Jeziorze Galilejskim wiąże się w pierwszej Ewangelii z ciekawym epizodem (wersety 28-31), w którym bohaterem jest przywódca Apostołów. Pierre mu odpowiedział. «Piotr jest obecny wszędzie, gdzie wiara jest najgorętsza» – św. Hieronim, Comm. in hl. Ukazuje się nam wyraźnie na tym małym obrazku, z jego charakterystycznym charakterem, tak łatwym do rozpoznania: bystry, pełen entuzjazmu, hojny, a potem dający się zmartwić i zniechęcić pierwszą przeszkodą. Pozostali uczniowie nie otrząsnęli się jeszcze ze strachu, gdy już odpowiedział Jezusowi. – Panie, jeśli to ty. Nie ulega wątpliwości, że mówiąc w ten sposób, wyraża on: szczerze wierzy, że to Jezus jest obok łodzi na falach; w przeciwnym razie czy nadałby mu swój zwyczajowy tytuł? A przede wszystkim, czy poprosiłby Go o tę przysługę i jednym słowem rzucił się w gwałtownie wzburzone wody? Myśl zatem brzmi: Skoro to ty. Zamówione On zna wszechmoc Jezusa, wie, że jednym słowem Zbawiciel może dokonać wielkiego cudu. Przyjdę do ciebie po wodach…Pragnie on sam dokonać tego, co widzi u swego Mistrza. «Nie tylko wierzył, że Jezus potrafi chodzić po wodzie, ale wierzył, że On może przekazać tę umiejętność innym. I pragnął jak najszybciej do Niego dołączyć» – św. Jan Chryzostom, Hom. 50 w Ewangelii Mateusza. Św. Piotr delikatnie wyraża swoją modlitwę, nadając jej formę pełną szacunku i czułości dla Pana: pragnie nie tyle chodzić po wodzie, ile użyć wody, by wyjść na spotkanie Jezusa, «przyjść do Ciebie».

Mt14.29 Rzekł do niego: «Chodź!» Piotr wyszedł z łodzi i szedł po wodzie w stronę Jezusa.Przychodzić. Na «Rozkaz» Apostoła, Zbawiciel odpowiedział tym prostym słowem, które zawierało żądane polecenie. Piotr bez wahania skorzystał z udzielonego mu pozwolenia; przeskoczył przez burtę łodzi i zaczął iść po wodzie, by spotkać Zbawiciela. Przez chwilę wszystko szło idealnie.

Mt14.30 Lecz widząc gwałtowność wiatru, uląkł się i gdy zaczął tonąć, zawołał: Panie, ratuj mnie!«Widząc gwałtowność wiatru. Burza w istocie była daleka od zakończenia, a teraz, gdy wyszedł z łodzi, zobaczył – a raczej poczuł – o wiele bardziej gwałtowny wiatr, który smagał fale we wszystkich kierunkach. Natychmiast opuściła go odwaga., bał się Człowiek naturalny, który zniknął przed wiarą, przejmuje władzę. «Nie wystarczy zatem być blisko Chrystusa, jeśli nie jest się blisko Niego przez wiarę». Św. Jan Chryzostom, 11. Apostoł bez trudu stąpa po wzburzonym jeziorze, dopóki myśli o Jezusie: podtrzymuje go wiara, prowadzi go miłość. Lecz gdy tylko odwraca wzrok od boskiego Mistrza, by przypomnieć sobie o niebezpieczeństwie i o sobie samym, chwieje się i wkrótce znajduje uzasadniony powód do lęku. Zaczął wpychać. Wszystkie jego umiejętności pływackie nikną w szalejących falach i czuje, że powoli tonie; ale wie, że ktoś jest w pobliżu i może go uratować. Przywołując całą siłę swojej wiary, woła: Uratuj mnieOd tego krzyku rozpaczy do prośby z wersetu 29 jest jeszcze daleka droga. Święty Augustyn nadaje tej cesze piękne znaczenie moralne: „W Piotrze musimy dostrzec stan wszystkich ludzi. Jeśli wiatr pokus chce nas wywrócić, jeśli woda prób ma nas zalać, wzywajmy Chrystusa” – Kazanie 14 de Verbis Domini.

Mt14.31 Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?»Zaraz. Druga prośba św. Piotra zostaje spełniona równie formalnie, jak pierwsza: Jezus nigdy nie zwleka z pomocą swoim przyjaciołom. Por. w. 27. Wyciągnął rękę i chwycił ją Szczegóły, które przywracają tę wzruszającą scenę do życia na naszych oczach. Choć Zbawiciel zawsze jest dobry, nie zapomina o lekcji, na którą zasłużył jego uczeń, i delikatnie wskazuje prawdziwy powód upokarzającej porażki, której doświadczył. Człowiek małej wiary. To nie siła wiatru, lecz nagłe osłabienie jego wiary sprawiło, że zatonął w wodzie. Dlaczego wątpiłeś?. Czasownik użyty w tekście greckim oznacza wahanie się między dwoma opcjami, skłanianie się w jedną lub drugą stronę, nie wiedząc dokładnie, w którą stronę pójść, i właśnie to uczynił św. Piotr. Zatem «nie jest mu zarzucane, że opuścił statek, ale że nie wytrwał w wierze» – pisze Bengel.

Mt14.32 A gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uspokoił.A gdy już weszli na pokład,. Jezus i Piotr wsiadają razem do łodzi, a następnie do dwóch poprzednich cudów zostaje dodany trzeci, aby je dopełnić. Wiatr ustał. Jezus chodził po wodzie, pozwolił Piotrowi kroczyć po niej; teraz nagle ucisza burzę. Bo to również było skutkiem Jego nadprzyrodzonej mocy, jak przyznają wszyscy wierzący egzegeci. – Poeta Prudencjusz ma kilka pięknych wersów w swojej «Apotheosis» o Jezusie chodzącym po Jeziorze Galilejskim.

«Chodzi po zmiennych wodach, 

i pozostawia ślad na wzburzonych falach. 

Rozkazuje wiatrom południowym, aby się uspokoiły. 

Wiatr południowo-wschodni i wiatr północny uznają Pana chmur i pana burz. 

Śmieją się, gdy przeganiają burzliwe wiatry.»

 Taddeo Gaddi i angielski malarz Richeter z kolei zinterpretowali ten cud w uderzający sposób. Perspektywa moralna została również bardzo dobrze przedstawiona przez komentatorów patrystycznych.

Mt14.33 Wtedy przyszli ci, którzy byli w łodzi, i oddali Mu pokłon, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».» Wiersz ten opisuje głębokie wrażenie, jakie wywarł na obserwatorach potrójny cud, którego byli świadkami. Ci, którzy byli w łodzi Nie tylko Apostołowie, ale także przewoźnicy i inni pasażerowie, którzy mogli skorzystać z odpłynięcia łodzi, aby dostać się na zachodni brzeg. Przyszli ; Wszyscy oni podeszli do Jezusa, gdy tylko wsiadł do łodzi, i oddali Mu pokłon.uwielbiany) wykrzykując: Jesteś prawdziwie Synem Bożym. Biorąc pod uwagę okoliczności, chodzi tu o coś więcej niż tylko tytuł Mesjasza. Po tych wspaniałych cudach, dokonywanych jeden po drugim, widzowie wyczuli, że Jezus musi posiadać nadludzką i boską naturę. Niemniej jednak jest mało prawdopodobne, aby w pełni pojęli głębokie znaczenie tego określenia w tamtym czasie.

Jezus na równinie Genezaret, Mt 14, 34-36. Równoległy. Mk 6, 53-56.

Mt14.34 Po przepłynięciu jeziora dotarli do krainy Genezaret. – Ewangelista opowiada tutaj o zakończeniu podróży spowodowanej poszukiwaniami Heroda, ww. 34-36. Gdy przepłynęli morze. Gdy burza ucichła i wiatr znów stał się sprzyjający, wkrótce przekroczyli kilka etapów, które wciąż dzieliły ich od brzegu, Por. Jana 621 i lądują w krainie Genezaret. W rękopisach i wydaniach greckiego tekstu imię to zapisywano na trzy sposoby: niezależnie od jego prawdziwej pisowni, jasne jest, że odnosi się ono do pięknej i żyznej równiny Genezaret, położonej na zachód od jeziora, u podnóża gór, między Kafarnaum a Tyberiadą. Arabowie nazywają ją El-Ghuweir, czyli małym Ghorem: Józef Flawiusz podaje jej entuzjastyczny opis w Wojnie Żydowskiej, 3.10.8.

Mt14.35 Miejscowa ludność, rozpoznawszy go, wysłała posłańców po okolicy i wszyscy zostali do niego przyprowadzeni chorzy.Rozpoznawszy go…W tak gęsto zaludnionym regionie, gdzie był tak dobrze znany, Jezus musiał natychmiast zwrócić na siebie uwagę. Mężczyźni z tego miejsca :Hebrajskie słowo oznaczające «mieszkańcy». Ci dobrzy ludzie żyjący w pobliżu jeziora pragną dzielić się z całym regionem błogosławieństwem, jakie przyniosła im obecność Zbawiciela. Wysłali ; Wysyłają posłańców w okolicę, aby ogłosić jego przybycie. Natychmiast zbiera się wielki tłum, a zwyczajowa procesja chorych i niedołężnych jest prowadzona do Taumaturga.

Mt1436 I prosili Go, żeby pozwolił im choć dotknąć frędzli Jego płaszcza, a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.I modlili się do niego. Ewangelista zachował dla nas bardzo budujący szczegół żywej i prostej wiary mieszkańców równiny Genezaret: z szacunkiem modlili się do Jezusa Chrystusa, aby pozwolił im dotknąć frędzli swojej szaty, na co chętnie przystał. Widzieliśmy już wcześniej, opisując uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok (por. 9, 20), co oznaczają te frędzle. I wszystkie te… Rezultaty tego kontaktu były tak samo natychmiastowe i całkowite jak poprzednio: natychmiast nastąpiło całkowite wyleczenie. Chorzy zostali całkowicie uzdrowieni. – Po zaspokojeniu pragnień wszystkich, Jezus udał się na północ i przybył do Kafarnaum, gdzie wygłosił zachwycającą mowę, którą zachował dla nas św. Jan 6, 23 i następne.

Biblia Rzymska
Biblia Rzymska
Biblia Rzymska zawiera zrewidowane tłumaczenie z 2023 roku autorstwa opata A. Crampona, szczegółowe wprowadzenia i komentarze opata Louisa-Claude'a Filliona do Ewangelii, komentarze opata Josepha-Franza von Allioli do Psalmów, a także objaśnienia opata Fulcrana Vigouroux dotyczące innych ksiąg biblijnych. Wszystkie zostały zaktualizowane przez Alexisa Maillarda.

Streszczenie (ukrywać)

Przeczytaj także

Przeczytaj także