Rozdział 16
Znak nieba, 16, 1-4. Równoległe. Mk 8, 11-13.
Mt16.1 Faryzeusze i saduceusze przystąpili do Jezusa i chcąc wystawić Go na próbę, poprosili Go, aby pokazał im znak z nieba. – Podeszli do Jezusa. Ledwo Jezus powrócił z podróży, którą zdawał się podjąć specjalnie, by uniknąć pułapek faryzeuszy, gdy ci zdradzieccy wrogowie rzucili się na Niego, by zastawić nową pułapkę. Jak nakazywał im zwyczaj, przyszli w towarzystwie: Faryzeusze i saduceusze, «Tak mówi pierwszy ewangelista. O ile jednak ich zwykłymi sprzymierzeńcami w takich okolicznościach byli uczeni w Piśmie, czyli uczeni w Prawie (por. 12,38; 15,1 itd.), którzy w dużej liczbie należeli do sekty, tym razem połączyli siły, by zaatakować Jezusa z saduceuszami, czyli ze swoimi najbardziej zagorzałymi przeciwnikami. Taka zmowa wydała się zatem całkowicie nieprawdopodobna kilku egzegetom racjonalistycznym (de Wette, Strauss), którzy pospieszyli z twierdzeniem, że wydarzenie to jest ewidentnie sfabrykowane. Jakby nie było naturalne i powszechne, że ludzie lub partie, nawet jeśli głęboko do siebie wrogo nastawione, zawierają tymczasowe porozumienie, by wspólnie stawić czoła wspólnemu wrogowi. To, co najbardziej dysydenckie sekty tak często czyniły przeciwko Kościołowi, faryzeusze i saduceusze już czynili przeciwko jego boskiemu założycielowi». Co więcej, faryzeusze nigdy nie byli szczególnie dyskretni w kwestii sojuszy, jeśli chodzi o szkodzenie Zbawicielowi: pewnego dnia sprzymierzyli się z uczniami św. Jana (zob. Mk 2,18), a następnego dnia bez wahania sprzymierzyli się z herodianami, którzy jednak byli jawnymi zwolennikami Rzymian (zob. Mk 3,6). Te osobliwe sojusze, których przykłady można znaleźć na każdej stronie historii Kościoła, skłoniły Tertuliana do stwierdzenia z taką samą siłą, co prawdą: „Chrystus jest zawsze ukrzyżowany między dwoma łotrami”. To zatem cała hierarchia, reprezentowana przez swoje dwa elementy – kapłaństwo i oficjalną naukę – znajduje się w tej chwili u boku boskiego Mistrza. Aby spróbować. «Przesłuchiwali Go w złej wierze: szukali jedynie okazji, by Go oczernić» – mawiał Rosenmüller. Pytania zadawane Jezusowi przez faryzeuszy rzadko miały inny cel; prawie zawsze kryły w sobie pułapkę, mającą na celu zrujnowanie Jego reputacji wśród ludu lub dostarczenie poważnych podstaw do oskarżenia Go przed sądami religijnymi kraju. Znak z niebaCud dokonany na ich oczach w sferze niebieskiej lub atmosferycznej – oto cel ich prośby. Chcieliby, aby Pan zatrzymał słońce, gdy… Jozueże nagle rozpęta burzę jak Samuel lub sprowadzi ogień z nieba jak Eliasz. Wtedy zgodziliby się uznać jego mesjańską godność. Co do jego licznych poprzednich cudów, których nikt wówczas nie kwestionował, nie miały one żadnej mocy dowodowej dla faryzeuszy, ponieważ diabeł mógł mu pomóc w ich dokonaniu; ale niebiański znak z pewnością byłby boski, ponieważ zgodnie z przesądnymi ideami Żydów, Bóg zastrzegł sobie wyłącznie prawo do dokonywania cudów w atmosferze lub na firmamencie. Nieadekwatność poprzednich cudów jest wyraźnie zawarta w żądaniu faryzeuszy i saduceuszy. To żądanie zresztą nie jest nowe; słyszeliśmy je już jakiś czas temu, 12:38 por. Łk 11:16. Co więcej, od samego początku swojej publicznej posługi, w galeriach świątyni, Jezus był już wzywany do uczynienia znaku, por. Jana 2, 18, a ostatnio w synagodze w Kafarnaum, por. Jana 630. Czyż ci, których poprzedniego dnia cudownie nakarmił, nie odważyli się zapytać Go: „Jakiego znaku dokonasz, abyśmy go widzieli i uwierzyli Tobie?” To właśnie Żydzi opisani są przez św. Pawła: „Żydzi żądają znaków” (1 Kor 1, 22).
Mt16.2 On im odpowiedział: «Wieczorem mówicie, że będzie dobrze, bo niebo jest czerwone, – Odpowiedział im. Doskonale dowcipna odpowiedź, sprytnie powiązana z prośbą oponentów. Mówili o firmamencie, a Jezus z kolei im o nim mówi; ale wyciąganie z tego argumentu, który wprawi ich w zakłopotanie. Wieczór. Zbawiciel czerpie z ich osobistych doświadczeń, tym bardziej że rabini uwielbiali przepowiadać pogodę. Talmud zawiera liczne zasady, które ustanowili, aby pomóc ludności rolniczej Palestyny przewidywać dobrą i złą pogodę. Pogoda będzie ładna. To żywy okrzyk.
Mt16.3 a rano: Dziś będzie burza, bo niebo jest ciemnoczerwone. – Ciemnoczerwony. Dwa popularne przysłowia cytowane przez Naszego Pana są uderzająco prawdziwe, zarówno wśród nas, jak i na Wschodzie; w istocie wszystkie narody mają podobne, opisujące te same zjawiska. Pliniusz: «Słońce zwiastuje wiatry, jeśli chmury czerwienieją przed wschodem słońca. Jeśli chmury czerwienieją o zachodzie słońca, przepowiadają pogodny dzień na następny», Historia Naturalna 18, 78. W przenośni moglibyśmy powiedzieć, że czerwień, która pojawiała się o zachodzie słońca w Starym Przymierzu, zapowiadała piękny i wspaniały świt Nowego Testamentu; a nawet, że wschodzenie Kościoła, zwiastowane na horyzoncie olśniewającymi barwami, zapowiadało burzę dla niewierzącej synagogi. Święty Hieronim, mówiąc o wersetach 2 i 3, napisał: «Nie ma tego w większości rękopisów»; ich autentyczność jest jednak niepodważalna.
Mt16.4 Obłudnicy, umiecie rozróżnić znaki niebieskie, a znaków czasu nie umiecie. Plemię złe i wiarołomne żąda znaku, ale nie otrzyma go, prócz znaku proroka Jonasza». I zostawiwszy ich, odszedł. – Wiesz jak rozróżnić. Święty Marek dodaje, że zanim rozpoczął swoją odpowiedź, Zbawiciel westchnął głęboko. Faryzeusze i ich sprzymierzeńcy wiedzą zatem, jak przewidzieć deszcz lub dobrą pogodę na podstawie kształtu nieba; ale nie pytajcie ich o znaki wyższych temperatur, bo są o nich zupełnie nieświadomi. Znaki czasu....Łatwo zrozumieć znaczenie tego wyrażenia. Znaki czasu to zazwyczaj charakterystyczne zjawiska występujące na przestrzeni wieków, główne kryzysy historyczne, które definiują charakter danej epoki; w tym przypadku były to znaki zapowiadające przyjście Chrystusa, na przykład spełnienie się starożytnych proroctw, cuda Jezusa, całe jego zachowanie. – Nie wiesz jak rozpoznać z pytaniem. Czyż nie mogliście dostrzec również tych znaków? Czyż berło nie odeszło od Judy? Czyż nie minęły tygodnie Daniela? Czyż nie pojawił się Poprzednik? Czyż niezwykłe poruszenie, jakie teraz panuje w umysłach wszystkich wokół Chrystusa, nie wskazuje na to, że szykują się wielkie rzeczy? Lecz oni umyślnie zamykają oczy na światło: dlatego nie widzą. Cóż za krwawa ironia w napomnieniu, jakie Jezus kieruje do tych kapłanów i nauczycieli: Jesteście dobrymi przepowiadaczami pogody, ale to wszystko. – Zbawiciel dodaje, podobnie jak w podobnym przypadku, 12:39: To złe pokolenie…itp. Ale tym razem nie wyjaśnia podobieństwa między sobą a Jonaszem. Jakiż pożytek przyniosłoby marnowanie czasu na bezsensowne dyskusje z tymi przeciwnikami działającymi w złej wierze? Dlatego…, On odszedł. Odwrócił się do nich plecami. To zachowanie było surowe, ale w pełni zasłużyli na święte oburzenie Zbawiciela. Zamierzali upokorzyć Jezusa Chrystusa, żądając od Niego znaku, którego – sądząc po Jego wcześniejszej odpowiedzi – w pełni się spodziewali, że nie otrzymają, i to oni są zawstydzeni. – Leonardo da Vinci namalował piękny obraz przedstawiający jedną z rozmów Zbawiciela z faryzeuszami: szczególnie zachwyca uderzający kontrast między łagodną, pogodną, promienną twarzą Jezusa a surowymi, ponurymi minami jego rozmówców.
Zakwas faryzeuszy i saduceuszy, 16, 5-12. Równoległe. Mk 8, 14-21.
Mt16.5 Kiedy przeprawiali się na drugą stronę jeziora, uczniowie Jezusa zapomnieli wziąć ze sobą bochenków chleba. – Przejście na drugą stronę. Ten werset wskazuje nam kierunek podróży, którą podjął Nasz Pan pod koniec poprzedniej sceny, w. 4. Święty Mateusz wspomina tylko o uczniach, ponieważ są oni protagonistami następującego wydarzenia. Fritzsche myli się, twierdząc, że byli sami podczas tej przeprawy i że wracali ze wschodniego brzegu na zachodni, aby dołączyć do swojego Mistrza, który poprzedził ich tam po drugim rozmnożeniu chleba (Mk 15,39). Porównując relacje w pierwszych dwóch Ewangeliach synoptycznych (por. Mk 8,10.13.14), łatwo byłoby uniknąć tego błędu, ponieważ wyraźnie stwierdzają one, że Jezus i jego uczniowie się nie rozstali. po drugiej stronie jeziora Z Magdali (patrz przypis do 16:39) płyną drogą morską do Betsaidy-Julias (Mk 8:22), a zatem na północny wschód. To był trzeci raz, kiedy Jezus przeprawił się przez jezioro i szukał schronienia na wschodnim brzegu przed prześladowaniami możnych: najpierw uciekł przed despotyzmem dworu (Mk 14:13), potem przed obrońcami ludzkich tradycji (Mk 15:21); teraz unikał hierarchii Izraela. Zapomnieli. W którym dokładnie momencie doszło do tego niedopatrzenia? Czy w Magdali, przed wejściem na pokład? Czy raczej w Betsaidzie, po przeprawie, gdy zmierzali ku pustynnym regionom północnym? Trudno to ustalić z całą pewnością: relacja św. Marka zdaje się jednak faworyzować pierwszą interpretację, ponieważ zakłada, że rozmowa Jezusa z uczniami odbyła się na łodzi. Odpłynięcie było tak pospieszne, tak nieoczekiwane, że Apostołowie zapomnieli zabrać ze sobą prowiantu, który zazwyczaj mieli przy sobie.
Mt16.6 Jezus rzekł do nich: «Strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów».» – Jezus im powiedział:. Myśli Zbawiciela skupiły się na niegodnym postępowaniu faryzeuszy i saduceuszy wobec Niego; sam milczał przez część podróży. Nagle, gwałtownie i bez wahania, rzekł do swoich Apostołów: strażnik… Niebezpieczeństwo, na które Jezus wskazuje za pomocą metafory: zakwas faryzeuszy…Miał na myśli, jak dowiadujemy się z wersetu 12, zepsutą i zgubną doktrynę sekciarzy. Pod tym względem był to wyraz czysto rabiniczny. Co więcej, nawet wśród pogan kwas był uważany za symbol zepsucia, moralnego upadku. Święty Paweł w swoich listach do Galatów (5,9) i do Koryntian (1 Kor 5,6) również czyni go symbolem niebezpiecznej nauki lub przewrotnego postępowania, które psuje wszystko, czego się dotknie. To właśnie z powodu zawartych w nim nieczystych elementów Prawo Mojżeszowe surowo zabraniało jego stosowania we wszystkich sprawach związanych z kultem Bożym i zabraniało jego używania wszędzie podczas obchodów Paschy.
Mt16.7 I pomyśleli i rzekli do siebie: «To dlatego, że nie wzięliśmy chleba».» – Oni myśleli. Dwunastu znajduje się w tym momencie w osobliwej sytuacji. Traktując słowa swojego Mistrza dosłownie i przechodząc od zakwasu do chleba, wierzą, że Jezus, z nienawiści do przeciwników, z którymi właśnie się zmagał, zabrania im przyjmowania lub kupowania chleba od faryzeuszy i saduceuszy. Ponieważ te dwie sekty miały wielu zwolenników w całej Palestynie, z niepokojem zadają sobie pytanie: Co mamy czynić, skoro nie przynieśliśmy ze sobą chleba? Same w sobie, jak mówi św. Marek, 8, 16 por. Rz 1, 24; Kol 3, 13. Są to pojedyncze refleksje, które każdy człowiek powinien sobie wyrobić w swoim umyśle: Mówi tak, ponieważ zapomnieliśmy kupić chleba; karze nas tym za nasze zaniedbanie.
Mt16.8 Jezus jednak, przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Małej wiary, czemu rozmawiacie między sobą, że nie wzięliście chleba? – Zbawiciel, dostrzegając ich poważny błąd, strofuje ich ze słuszną surowością. O co mają się martwić, jeśli chodzi o materialny chleb? Małej wiary. Czy ich wiara całkowicie zanikła? Jezus najpierw w swojej odpowiedzi wskazuje na ten brak wiary Apostołów (ww. 8-10), a następnie wyjaśnia im, ale tylko w sposób negatywny, słowo, które tak ich zaskoczyło (w. 11).
Mt16.9 Czy nadal nie rozumiecie i nie pamiętacie pięciu chlebów rozdanych pięciu tysiącom ludzi i ile koszy zanieśliście? 10 Ani siedem chlebów rozdzielonych między cztery tysiące ludzi, a ile koszów wynieśliście? – Czy nadal nie jesteście otwarci na to, co wam mówię? To odpowiednik wersetu 16 z poprzedniego rozdziału: «Czyż jesteście bez zrozumienia?» Nie pamiętasz?. To kolejny zarzut. Jeśli nadal nie rozumieją, to przynajmniej mogliby sobie przypomnieć. Czy zapomnieli o tym, jak Jezus dwukrotnie rozmnożył kilka bochenków chleba? W towarzystwie Tego, który był w stanie nakarmić kilka tysięcy ludzi tak skromnie, czy muszą obawiać się śmierci głodowej? Pięć bochenków chleba…Następnie Pan Nasz przypomniał im o dwóch wielkich cudach, wspominając nawet o najdrobniejszych szczegółach, aby lepiej rozbudzić ich wiarę. Liczba koszy… paczek. Forma pytająca ożywia tę myśl. Apostołowie, którzy zebrali resztki cudownych chlebów, wiedzieli lepiej niż ktokolwiek inny, ile koszy było.
Mt16.11 Jak to możliwe, że nie rozumiecie, iż nie miałem na myśli chleba, gdy powiedziałem wam: »Strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów”?» – Jak ? Jak to możliwe, że nie rozumiesz, skoro idea jest tak prosta? To nie jest kwestia chleba Nie mówił im o zwykłym, fizycznym chlebie, lecz o symbolicznym, duchowym chlebie. Kiedy ci powiedziałem. Po upomnieniu skierowanym do uczniów Jezus energicznie powtórzył ostrzeżenie z wersetu 6: «Strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów».
Mt16.12 Wtedy zrozumieli, że powiedział, aby wystrzegać się nie kwasu chlebowego, ale nauki faryzeuszów i saduceuszów. – Wtedy zrozumieli. Jezus nie wyjaśnił wprost, co miał na myśli mówiąc o zakwasie sekciarzy, ale naprowadził swoich Apostołów na właściwą drogę i teraz rozumieją, że miał na myśli doktryny, a nie chleb. «Powstaje pytanie. Jak możemy rozumieć, że Chrystus nakazuje im w tym fragmencie, aby byli ostrożni wobec swojej doktryny, po tym, jak wcześniej nakazał im, aby czynili wszystko, czego nauczali? Odpowiadam, że w pierwszym fragmencie miał na myśli faryzeuszy i uczonych w Piśmie siedzących na krześle Mojżesza, to znaczy objaśniających jego prawo. Kiedy wypełniają ten obowiązek, należy im wierzyć. Nie mówi tu o prawie Mojżeszowym, ale o ich własnym zakwasie, to znaczy o ich heretyckiej doktrynie. To przeciwko niej nakazuje im mieć się na baczności». Maldonat.
Wyznanie i prymat św. Piotra, 16, 13-28. Równoległe. Mk 8, 27-39; Łk 9, 18-27.
Zajmując się interpretacją tego fragmentu, egzegeci, nawet protestanccy i racjonalistyczni, jednomyślnie stwierdzają, że zawiera on słowa i czyny o najwyższym znaczeniu. Namiętne wyznanie Piotra, wspaniałe obietnice, jakie Apostoł otrzymuje w zamian, jasne i bezpośrednie ogłoszenie Męki Pańskiej i… Zmartwychwstanie, Są to rzeczywiście niezwykłe wydarzenia, nawet w życiu takim jak życie naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jednak dla komentatora katolickiego incydent ten nabiera natychmiast większych rozmiarów, ponieważ pozwala nam być świadkami wzniosłego pochodzenia papiestwa. Podziwiajmy postępowanie Zbawiciela i doskonałe gradacje, które ustanawia w swoim dziele. Zgromadził rozproszone owce, ustanowił pasterzy; ale aby Go zastąpić, gdy opuści tę ziemię, potrzebna jest najwyższa Głowa trzody, i to właśnie tę Głowę zamierza teraz ustanowić. Podejmuje zatem decydujący krok w kierunku ustanowienia i wieczności swojego Kościoła, ponieważ wybiera sobie następcę, widzialnego przedstawiciela, nie tylko na kilka lat, ale na zawsze. – Św. Łukasz, który na jakiś czas oddzielił się od dwóch pozostałych Ewangelii synoptycznych, dołącza do nich, aby wraz z nimi opowiedzieć jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu publicznym Zbawiciela. Jego relacja jest jednak mniej kompletna i mniej dokładna niż relacje św. Mateusza i św. Marka. Co więcej, to właśnie pierwszy ewangelista, jako naoczny świadek, zdołał zachować dla nas najliczniejsze i najdokładniejsze szczegóły. W jego narracji wyróżnimy trzy części: obietnicę Prymatu (w. 17-19), to, co ją poprzedzało (w. 13-16) i to, co po niej nastąpiło (w. 20-28).
1° Co poprzedziło obietnicę Prymatu, ww. 13-16.
Mt16.13 Gdy Jezus przybył w okolice Cezarei Filipowej, pytał swoich uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» – Jezus przyszedł. Ewangelia Marka 8:27 sugeruje, że Jezus przebywał już na terenie Cezarei i przemierzał okoliczne wioski, gdy doszło do opisanego zdarzenia. Cezarea. Po przejściu przez Betsaidę-Juliadę (Mk 8,22), Zbawiciel, podążając w górę Jordanu, dotarł do Cezarei Filipowej: dzień marszu mógł wystarczyć, by pokonać dystans między tymi dwoma miastami. Cezarea od dawna nosiła nazwę Paneas, pochodzącą od góry Panium, poświęconej Panu, w pobliżu której została zbudowana. Twierdzi się, lecz niesłusznie, że nastąpiła po Lesem, Laisz lub Dan ze Starego Testamentu. «Jej położenie jest wyjątkowe: łączy w sobie w rzadkim stopniu elementy majestatu i piękna. Leżała u południowych stóp potężnej góry Hermon, która majestatycznie wznosi się na wysokość siedmiu do ośmiu tysięcy stóp. Obfite wody źródła Jordanu rozlewają się dookoła bujną urodzajnością: to wdzięczne następstwo zagajników, łąk i pól uprawnych», Robinson, Palaestina, t. 3, s. 10. 614. Po śmierci Heroda Wielkiego, Paneas, wraz z prowincją Gaulanitis, której był częścią, przypadł tetrarsze Filipowi, który go rozbudował i upiększył, a następnie poświęcił Tyberiuszowi. Nazwano go wówczas «Cezareą Filipa», Cezareą na cześć cesarza, Filipa na cześć tetrarchy, i dla odróżnienia od innej Cezarei, położonej nad Morzem Śródziemnym, na południe od góry Karmel, znanej jako «Cezarea Stratona» lub «Cezarea Palestyńska». Z tego wspaniałego miasta pozostały do dziś jedynie ruiny i mała wioska o nazwie Banias: jest to zatem pierwotna nazwa, która powróciła po wielu wiekach, ponieważ te narzucone mu przez pochlebstwa (Cezarea, a następnie Neronias za czasów Agryppy II) nie przetrwały jego świetności. Lecz ów splendor istniał w całej swojej okazałości w czasie wizyty Zbawiciela. zapytał swoich uczniów…W tej odległej krainie, zagubionej na najdalej na północ wysuniętym krańcu Palestyny, Jezus zadaje swoim Apostołom niezwykłe pytanie w okolicznościach, które zauważyli dwaj pozostali ewangeliści. Stało się to, jak podaje św. Marek (8,27), w drodze; a jak dodaje św. Łukasz (9,18), po tym, jak modlił się w samotności. Za kogo Mnie uważają za Syna Człowieczego? «Mężczyźni» to hebraizm i odnosi się do ludzi w ogólności, zwłaszcza do wierzących, którzy tak chętnie towarzyszyli Jezusowi. – Ostatnie dwa słowa, Syn człowieczy, są prostym dopełnieniem zaimka. „Kim według nich jestem, ja, który, pokora„Czy zazwyczaj nazywam siebie Synem Człowieczym?”. Sylveira in hl. Jezus znał lepiej niż ktokolwiek inny myśli i słowa ludzi dotyczące Jego osoby i nie przywiązywał do nich wielkiej wagi, doskonale wiedząc, jak powiedział św. Jan przy innej okazji (2,25), „co było w człowieku”. To pytanie nie jest zatem postawione samo w sobie; jego celem jest wprowadzenie drugiego, znacznie ważniejszego pytania.
Mt16.14 Odpowiedzieli Mu: «Niektórzy uważają Cię za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. – Odpowiedzieli mu. Dzięki stałemu kontaktowi z tłumem podążającym za Jezusem mogli oni dogłębnie zrozumieć powszechne nastawienie i osądy dotyczące ich Mistrza. Dzięki temu mogli reagować z najwyższą trafnością. Niektóre....inni. Według Marka 6,14-15 i Łukasza 9,7-8 większość tych opinii pojawiła się już na dworze Heroda Antypasa, gdzie mogły nawet powstać. Tetrarcha, jak pokazuje nam Ewangelia Mateusza 14,1-2, przyjął pierwszą: „To jest Jan Chrzciciel” – wykrzyknął, słysząc o Jezusie; „On zmartwychwstał i dlatego czyni cuda”. Wielu rozumowało podobnie; inni wręcz przeciwnie, dostrzegli zasadniczą różnicę między Poprzednikiem a Jezusem z Nazaretu (por. 11,18-19). Eliasz. Było coś w płomiennej gorliwości naszego Pana Jezusa Chrystusa, co można było porównać do wielkiego proroka z Tysbe, którego ponownego pojawienia się oczekiwano przed przyjściem Mesjasza. Jeremiasz. Związek ten jest trudniejszy do zrozumienia; ale Żydzi wierzyli również, że Jeremiasz będzie jednym z poprzedników Chrystusa i że zmartwychwstanie, aby służyć jako jego herold (por. Joseph Gorion ap. Wettstein, Hor. Talm. hl –). Albo jeden z proroków. «Wierzyli, że jeden z ich starszych, słynący z cudów, powrócił do życia nie tylko z imienia, ale i z całej prawdy» – o. Luc, Comm. in hl. Słynne proroctwo Mojżesza, zapowiadające, że Bóg pewnego dnia da Żydom proroka takiego jak on sam, Pwt 18,15, mogło zostać zniekształcone w umysłach współczesnych Zbawicielowi i dać początek tej dziwacznej opinii. – Cztery opinie przytoczone przez Apostołów dowodzą, że Jezus Chrystus cieszył się wielką sławą wśród ludu; gdyż, choć istniały duże różnice co do Jego natury, panowała powszechna zgoda co do Jego ważnej postaci. Ale tylko od nielicznych otrzymał swój prawdziwy tytuł, tytuł Mesjasza, ponieważ uczniowie nawet nie wspominają o tym przekonaniu. A jednak czyż nie wydaje się, że po każdym z Jego głównych cudów, zarówno jednostki, jak i tłumy były skłonne okrzyknąć Go Chrystusem? Ale z jednej strony powściągliwość Naszego Pana, Jego sprzeciw wobec mesjańskich uprzedzeń prostego ludu, a z drugiej strony oszczerstwa faryzeuszy ostudziły entuzjazm tłumu, który zaczął widzieć w Jezusie jedynie Poprzednika obiecanego Wyzwoliciela.
Mt16.15 »A wy” – rzekł do nich – „za kogo Mnie uważacie?” Jezus kontynuował: „A wy za kogo Mnie uważacie?” A ty Te dwa słowa są dobitne. Wy, moi uprzywilejowani uczniowie, pomocnicy i przyszli kontynuatorzy mojego dzieła. Wy, w przeciwieństwie do błędnych przekonań tłumu, który właśnie wymienili. «Zwracając się do nich z tym nowym pytaniem: «A wy, za kogo Mnie uważacie?», chciał, aby zrozumieli, że ich uczucia powinny być o wiele wznioślejsze i całkowicie odmienne od niskich myśli tłumu… Dlatego powiedział im: «A wy, za kogo Mnie uważacie?», to znaczy wy, którzy jesteście stale ze mną, którzy widzicie, jak dokonuję tak wielu cudów, którzy sami czyniliście je w moim imieniu, «za kogo Mnie uważacie?»” (św. Jan Chryzostom, Hom. 54 w Ewangelii Mateusza). Zwróćmy uwagę na wielką wagę, jaką Jezus przywiązuje do wiary, do wyraźnego wyznania swoich Apostołów dotyczącego samej chrystologii. I to jest zrozumiałe. Czyż nie było to, czyż nie było zawsze, fundamentem wszystkiego innego? Po raz pierwszy pyta ich wprost o opinię, jaką o Nim wyrobili; ale godzina próby jest bliska, zaledwie kilka miesięcy dzieli Go od Męki Pańskiej, a przed kryzysem chce wiedzieć, czy może na nich liczyć. To uroczysta i decydująca chwila, bo jeśli odpowiedź Apostołów będzie zgodna z pragnieniem i oczekiwaniem Jezusa, Kościół Nowego Testamentu zostanie oddzielony od teokracji Starego Testamentu; zostanie ostatecznie ustanowiony.
Mt16.16 Szymon Piotr przemówił do niego: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».» – Mówienie… Posłuchajmy ponownie św. Jana Chryzostoma, 1c: «Na to pytanie, co zrobi Piotr, rzecznik Apostołów? Zawsze żarliwy, przewodnik chóru apostołów, gdy wszyscy są pytani, to on odpowiada. Gdy Jezus zapytał ich o opinię ludu, wszyscy zabrali głos; teraz, gdy pragnie poznać ich osobistą opinię, Piotr wybiega naprzód, wyprzedza wszystkich i woła: »Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego«». Dla każdego, kto studiował charakter i postępowanie św. Piotra w Ewangeliach, nie jest zaskakujące, że to on odpowiada tutaj pierwszy: rzeczywiście miał zwyczaj mówić w imieniu wszystkich. Ważne jest jednak, aby zauważyć, że w tym przypadku mniej zależy mu na wyrażeniu Zbawicielowi powszechnej opinii Apostołów, a bardziej na wyrażeniu swojej osobistej wiary; w przeciwnym razie, dlaczego Jezus gratulowałby mu bardziej dyskretnie otrzymania szczególnego objawienia? Dlaczego zwrócił się do siebie dopiero w wspaniałych obietnicach, które po tym nastąpiły? A jeśli przemawiał w imieniu wszystkich, czyż nie wynika z tego, że wszyscy mogliby udzielić tej samej odpowiedzi? Pozostali Apostołowie przyjęli jego wyznanie, ale nie przestało ono przez to należeć do niego osobiście. «Wyznanie czegoś i zaakceptowanie opinii tego, kto to wyznał, to dwa zupełnie różne akty», jak trafnie ujął to pan Schegg. Tylko w tym sensie powiemy za św. Tomaszem z Akwinu: „On odpowiada za siebie i za innych”. Ty jesteś Chrystusem. To wyznanie wiary jest pełne energii i głosi doskonałą pewność. «Powiedział stanowczo: Jesteś, i nie Mówię, że jesteś »”, Bengel. Święty Piotr odpowiada jak człowiek wyrażający niezaprzeczalne przekonanie, to, co uważa za prawdziwy dogmat: jego językiem jest język żywej wiary i doskonałej adoracji. „Ty, Mesjaszu” – musiał powiedzieć po hebrajsku, nadając Mesjaszowi jego ograniczone znaczenie, oznaczające Pomazańca Bożego par excellence, Chrystusa jedynego na świecie. Piotr jednak wyraził tylko część swojej myśli; powtarzając niebiański głos chrztu, dopełnia swoje wyznanie słowami: Syn Boga ŻywegoDla każdego bezstronnego interpretatora, wolnego od dogmatycznych uprzedzeń, jest oczywiste, że słowa te należy tu rozumieć w ścisłym znaczeniu. Gdzie indziej, jak widzieliśmy, por. 4,3.6; Mk 3,12; Jan 1W wersetach 49 itd. mogły one mieć znaczenie przenośne, być używane jako synonim Mesjasza, reprezentując Chrystusa w tym sensie, że miał być zjednoczony z Bogiem więzami bliskiej przyjaźni; ale tutaj jest to całkowicie niemożliwe. Ta niemożność wynika 1) z dodania epitetu „żyjący”, który nawiązuje do mocy rodzenia Boga, a w konsekwencji do rzeczywistego synostwa Jezusa; 2) z odpowiedzi Naszego Pana w wersecie 17. Boski Mistrz zaświadcza, że to sam Ojciec Niebieski raczył przekazać Piotrowi, w sposób nadprzyrodzony, przedmiot jego wyznania wiary. Apostoł zatem głosił mu nową prawdę, której nie byłby w stanie osiągnąć o własnych siłach. Otóż, czyż nie wiedział od dawna i czy nie mógłby się tego dowiedzieć inaczej niż poprzez szczególne objawienie, że Jezus był obiecanym Mesjaszem? 3. Jednomyślność tradycji w tej kwestii: „Apostoł Piotr, dzięki objawieniu Najwyższego, wykroczył poza rzeczy cielesne i przezwyciężył ludzkie ograniczenia oczami ducha, ujrzał, że jest Synem Boga żywego i rozpoznał chwałę Bożą” – św. Leon Wielki, Kazanie o Przemienieniu. „Te słowa Zbawiciela pokazują nam, że gdyby św. Piotr nie uznał Go za prawdziwego Syna Bożego, zrodzonego z własnej substancji, to wyznanie nie byłoby skutkiem boskiego objawienia… wyznał więc, że jest Synem Bożym w sposób doskonały” – św. Jan Chryzostom, Hołd 54. Podobnie zresztą wszyscy inni Ojcowie. Jedynie racjonaliści, z oczywistych powodów, odmawiają przyjęcia wyrażenia „Syn Boga żywego” w jego wyższym i oczywistym znaczeniu. Według nich św. Piotr w tak uroczystym momencie popadł w niemal banalną tautologię. Ale tego nie możemy zaakceptować. To, co niegdyś wyczuł wraz z innymi uczniami (por. 14,33), Piotr, oświecony przez Boga, wyraża teraz z całym zapałem wiary. Jesteś Chrystusem, zaiste, jesteś Synem Boga żywego. Inni mówią, że jesteś Janem Chrzcicielem, Eliaszem, Jeremiaszem, jakimś starożytnym prorokiem; ale to nieprawda, bo jesteś Mesjaszem. Pokornie nazywasz siebie Synem Człowieczym; ale chociaż ukazujesz się nam w postaci sługi, możesz bez niesprawiedliwości i bluźnierstwa nazywać siebie Synem Bożym, bo nim jesteś. Jakże energetyczny jest ten werwyn w zdaniu, gdzie rodzajnik poprzedza, aby lepiej je podkreślić, wszystkie słowa zdolne do jego przyjęcia! Jak dobrze zawiera wszystkie istotne prawdy Pisma Świętego. chrześcijaństwoMesjaszowy charakter Jezusa, Jego boskość, Jego Wcielenie, Bóg żywy i płodny, wielość Osób Boskich: wszystkie te dogmaty i zawarte w nich konsekwencje wyraźnie wynikają z wyznania Księcia Apostołów.
2° Obietnica prymatu, ww. 17-19.
Mt16.17 Jezus mu odpowiedział: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Bo nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. – Na wyznanie wiary swego ucznia Jezus odpowiada także wyznaniem: wyznaniem nie mniej poważnym, nie mniej uroczystym, skierowanym pośrednio do całego Kościoła chrześcijańskiego, a bezpośrednio, bezpośrednio do Tego, który w tak pięknym porywie miłości stał się głosem swoich braci. Jesteś szczęśliwy. Jezus zaczyna od złożenia gratulacji swemu uczniowi, a raczej od ogłoszenia go błogosławionym, ze względu na niezwykłą łaskę, jaką otrzymał od Boga. Szymon, syn Jonasza ; Nasz Pan celowo wspomina poprzednie imię Apostoła, jego ziemskie imię, aby stworzyć kontrast z chwalebnym imieniem, jakie będzie nosił w przyszłości. «Szymon» to imię nadane św. Piotrowi w dniu jego obrzezania; «Bar-Jona» to tytuł patronimiczny oznaczający «syn Jonasza». To samo sformułowanie znajdziemy w kilku innych imionach ewangelicznych, na przykład Barabasz, Bartłomiej i Bartymeusz. Ponieważ… Następnie Jezus wyjaśnia szczególny powód, dla którego powiedział Szymonowi synowi Jonasza: «Błogosławiony jesteś». Powód ten wyrażony jest najpierw w sposób negatywny: «Nie ciało i krew objawiły ci to», a następnie w pozytywny: «lecz Ojciec mój, który jest w niebie». Natura ludzka. Mówiąc w ten sposób, przywódca Apostołów najwyraźniej otrzymał niezwykłe instrukcje; zostały mu udzielone objawienia ((ujawniono ci) Ale czym była zasada objawienia? Aby wyrazić, czym nie była, Jezus Chrystus używa hebrajskiej formuły, która powtarza się kilkakrotnie w Biblii (por. Koh 14,19; Ga 1,16; Ef 6,12) i stale w Talmudzie, aby określić ludzkość jako słabą, nieświadomą i nędzną. Ciało i krew – to znaczy istoty ludzkie – lub naturalny instynkt, albo jedno i drugie: To, co właśnie powiedziałeś, Szymonie, synu Jony, nie pochodzi z żadnej ludzkiej zasady; nie jest owocem nauki, którą mogliby ci przekazać inni śmiertelnicy, twoi bracia; ani nie jest wytworem twojej mądrości i osobistych refleksji. Tylko Boskość mogła ci dać poznać Syna (por. 11,27). 1 Koryntian 123. – Mówiąc Mój Ojciec, który jest w niebie, Jezus przyjmuje i potwierdza deklarację swojego Apostoła, rozumianą zgodnie ze wskazanym przez nas znaczeniem. Ten, którego nazywa Ojcem, jest w niebie; jest nim sam Bóg, którego jest Synem przez wieczne zrodzenie. Poeta Juvencus bardzo trafnie sparafrazował tę wypowiedź Zbawiciela skierowaną do św. Piotra:
Pierre, jesteś szczęśliwy,
ponieważ ani krew ludzka, ani żadna część ziemskiego ciała nie mogła ci tego objawić.
Tylko dary Stwórcy mogą obdarzyć tak potężną wiarą.
(Hist. Evang. l. 3)
Mt16.18 A Ja ci powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. – Po chwale przychodzi nagroda. W tym pięknym wersecie nie ma ani jednego słowa, które nie miałoby szczególnego znaczenia. Mówię ciPowiedziałeś mi, kim jestem; ja też cię nauczę w zamian, kim jesteś; lub, według św. Leona, „jak mój Ojciec objawił ci moją boskość, tak ja objawiam ci twoją wyższość” – Kazanie 3 w rocznicę Wniebowzięcia. Zbawiciel wyraźnie wzorował swoje wyznanie na wyznaniu św. Piotra. Apostoł powiedział: Ty jesteś Mesjaszem; Jezus mu odpowiedział: Ty jesteś Kefas. W aramejskim, języku, którym mówił wówczas nasz Pan, odpowiednikiem imienia Piotr jest Kefas, od którego pochodzi łacińskie słowo Kefas. To słowo oznaczające kamień lub skałę, prawdziwym tłumaczeniem byłoby Petra: „ty jesteś Petra”. Jednak greccy i łacińscy tłumacze woleli nadać właściwemu imieniu formę męską, która była bardziej zgodna z duchem ich języków. W ten sposób gra słów, która istniała w tekście greckim, częściowo zanikła: „Ty jesteś Kefas” – powiedział Jezus Chrystus – „i na tym Kefasie zbuduję mój Kościół”. Nasz język odtwarza to najtrafniej: „Ty jesteś Piotr, a na tej skale” itd. Ale to tylko szczegół gramatyczny, a są ważniejsze. Jezus proroczo nadał imię Kefas synowi Jonasza od samego początku ich spotkania, por. Jan 143; potwierdza dziś swoje posiadanie i jednocześnie wskazuje cel, jaki przyświecał mu przy dokonywaniu tej zmiany. Szymonie Piotrze, teraz naprawdę zrozumiesz znaczenie nowego imienia, które ci niegdyś nadałem. Na tym kamieniu. Zgodnie z wszelkimi zasadami gramatyki, to, co Jezus nazywa «tą skałą», nie może różnić się od człowieka, którego wcześniej nazwał Kefasem. Kefas, skała, na której chce zbudować swój Kościół, to nikt inny jak Kefas, do którego przemawia, czyli św. Piotr. Trzeba prawdziwego zniekształcenia zdania, by twierdzić, jak czynił to św. Augustyn i kilku wczesnych egzegetów protestanckich, że Jezus miał na myśli siebie słowami «na tej skale». Ludzie uważają, że upraszczają sprawę, dodając, że Nasz Pan gestem pokazał, że z pewnością mówił o sobie: to tylko czyni ich bardziej osobliwymi. Czyż nie byłaby to rażąca sprzeczność i czy Jezus nie odebrałby jedną ręką tego, co dał drugą? Co powiedzielibyśmy o architekcie, który po przygotowaniu kamienia węgielnego i dostarczeniu go na miejsce, całkowicie go zaniedbał i zbudował konstrukcję, którą początkowo zamierzał na nim oprzeć, zamiast tego wznosząc ją na innym fundamencie? Zbuduję mój kościółTo właśnie w tej doniosłej sytuacji Kościół Jezusa Chrystusa został bezpośrednio nazwany po raz pierwszy; było stosowne, aby otrzymał od samego swego boskiego założyciela, i to dokładnie w chwili, gdy położył on swój pierwszy kamień, historyczne imię, pod którym miał stać się tak sławny na przestrzeni wieków. To święte imię pochodzi od dwóch greckich słów, których połączenie oznacza wzywać: oznacza zatem zgromadzenie publiczne. Zaskakujące jest, że słowo synagoga ma prawie to samo znaczenie, zbierać; ale jaka różnica między społeczeństwami reprezentowanymi przez te dwa synonimiczne wyrażenia? W starożytności naród żydowski, o ile tworzył zgromadzenie religijne, był określany nazwą Kahał, por. Kpł 16,17; Pwt 31,30; Jozue 8, 35; itd.; i nawet dzisiaj każda społeczność izraelska wystarczająco duża, by mieć własną świątynię i oddawać cześć Bogu, przyjmuje nazwę Kehila (por. Coypel, Judaism, s. 37). Kościół chrześcijański jest Kehilą Jezusa; Kościół chrześcijański jest zatem realizacją Królestwa Mesjańskiego na ziemi. – Ten Kościół, mówi Nasz Pan, zbuduje na Piotrze jak na niewzruszonym fundamencie: porównuje go więc do budowli wzniesionej na cześć Boga i przeznaczonej do przyjęcia wszystkich ludzi, by ich schronić i zbawić. On sam jest jej architektem: „Zbuduję”. I jako biegły budowniczy dba o to, by podeprzeć swoją świątynię na solidnym fundamencie, który oprze się połączonym siłom czasu i burz (por. 7, 25. Jeśli Świątynia w Jerozolimie została zbudowana na skale Moria, Kościół Chrystusa wznosi się jeszcze dumniej na żywej skale zwanej Świętym Piotrem i papież z Rzymu. – Wszystko jest jak dotąd całkowicie jasne: Szymon Piotr zostaje wybrany spośród wszystkich uczniów, spośród wszystkich Apostołów Jezusa, aby był fundamentem Kościoła chrześcijańskiego. „Sformułowanie Chrystusa ma tak sugestywną moc, że trudno powiązać z nim prostszy komentarz; ponieważ jasno i wyraźnie opisuje fundament; jasno i wyraźnie budowlę; jasno i wyraźnie relację, która wzajemnie łączy budowlę z jej fundamentem”, Passaglia, Comment. de praerogavitis B. Petri. Regensburg, 1850, s. 456. Krótkie wyjaśnienie może jednak nie być nie na miejscu. Jak św. Piotr może być, w szczególnym sensie, w niezwykły sposób, fundamentem Kościoła, skoro w innych fragmentach Pisma Świętego Jezus z jednej strony, a wszyscy Apostołowie bez wyjątku z drugiej, otrzymują identyczne przypisanie? „Kamień węgielny”, mówi św. Paweł, 1 Koryntian 3, 11, nikt nie może położyć innego fundamentu oprócz tego, który już jest: Jezusa Chrystusa”. Por. 1 P 2, 4-6. Mówiąc do Efezjan, 2, 20, św. Paweł mówi również: „Zostaliście zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, a kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus”; Ap 21, 14. To protestanci, i łatwo można odgadnąć ich intencję, dokonali tego podstępnego połączenia. Ale zarzut jest łatwy do rozwiązania. Tak, pałac Jezusa spoczywa na kilku kamieniach fundamentowych: Apostołach, św. Piotrze, Chrystusie. A jednak św. Piotr może i musi być nazywany fundamentem Kościoła w bardzo szczególny i wyjątkowy sposób. 1° „Jeśli Chrystus buduje Kościół, opiera go na Piotrze; jeśli Piotr buduje Kościół, opiera go na Chrystusie. Czyż zatem istnieje sprzeczność? Czy dom może mieć podwójny fundament? Nie, jeśli jest to dom z kamienia lub drewna; tak, jeśli jest to Kościół, ponieważ ma dwoistą naturę, o ile jest widzialną i duchową wspólnotą wierzących. Jeśli Chrystus buduje Kościół, musi budować go jako widzialną budowlę na widzialnym fundamencie, którym jest Piotr, ponieważ sam zasiada na tronie w niebie po prawicy Boga. Jeśli Piotr go buduje, musi budować go na Chrystusie, inaczej przestałby być Kościołem Chrystusa”; Schegg, Comm. in hl. Pojednanie jest doskonałe z tego punktu widzenia. 2. Jest to równie proste w odniesieniu do innych Apostołów. „Widzicie, podczas gdy uczniowie Chrystusa są wielcy wśród ludzi i godni wywyższeń, Piotr jest nazywany głaz, »Przyjąć z wiarą fundament Kościoła« – woła św. Grzegorz z Nazjanzu. Szymon Piotr, według świętego Doktora, jest zatem fundamentem w sposób wyjątkowy i wyłączny w stosunku do pozostałych członków kolegium apostolskiego, ponieważ są fundamentami Kościoła tylko o tyle, o ile sami opierają się na prawdziwie fundamentalnej skale, którą jest Szymon, syn Jonasza. Musimy tu również zadać sobie inne pytanie. W jakim sensie Jezus oświadczył, że zbuduje swój Kościół na Kefasie? Wydaje się całkiem naturalne odpowiedzieć, że Zbawiciel miał na myśli samą osobę Księcia Apostołów i, jak powiemy poniżej, wszystkich następców św. Piotra. Jak to się zatem stało, że kilku wybitnych Ojców egzegetycznych, w większości św. Jan Chryzostom, św. Hilary, św. Grzegorz z Nyssy, św. Augustyn, św. Cyryl, por. Maldonat w h. l…, twierdził, że fundamentem, na którym Jezus Chrystus zbudował Kościół, była po prostu wiara lub wyznanie jego ucznia? Protestanci szybko podchwycili tę opinię, aby zaatakować prymat św. Piotra i rzymskich papieży, jego następców. »Niektórzy Ojcowie twierdzą, że wiara lub wyznanie Piotra było skałą, na której został założony Kościół. Jest to prawdą w odniesieniu do przyczyny, ale nie w formie”. Ponieważ to wyznanie było zasługującą przyczyną, dla której Kościół został formalnie zbudowany na Piotrze”, Janseniusz w hl. Ale i tutaj pojednanie jest łatwe: nie na wierze św. Piotra rozpatrywanej w sposób abstrakcyjny Jezus Chrystus obiecał ustanowić swój Kościół, ponieważ nie miałoby to sensu, ale na tej samej wierze urzeczywistnionej, to znaczy na św. Piotrze wierzącym, na św. Piotrze ze względu na jego wiarę. I bramy piekła… Naprzeciwko chwalebnej budowli, którą zamierza wznieść, Zbawiciel widzi teraz w swoim umyśle inną budowlę wzniesioną przeciwko Jego własnej, grożącą jej całkowitą ruiną. Bądźmy jednak spokojni: ta mroczna budowla nigdy nie zdoła obalić Kościoła Jezusa. Czym ona jest? Nasz Pan określa ją metaforycznym wyrażeniem: bramy piekielne. Aby uzyskać prawdziwy obraz tego wyrażenia, nie należy go rozumieć w ograniczonym sensie czasów współczesnych, ale w jego starożytnym znaczeniu, zwłaszcza żydowskim. Nie wskazuje ono zatem bezpośrednio na to, co nazywamy piekłem, krainą demonów i potępionych, lecz Szkoła, Hades, mroczne królestwo umarłych, które starożytni umieścili w trzewiach ziemi i z tego powodu nazwali «Otchłanią». Ludy Wschodu, zwłaszcza Hebrajczycy, wyobrażały sobie królestwo umarłych jako twierdzę z solidnymi bramami, które pozwalają duszom zmarłych wejść, ale nigdy nie pozwalają im wyjść, gdy już wejdą (por. Pieśń nad Pieśniami 8,6 i nast.; Hi 38,17; Iz 38,10; Ps 107,18; Iliada 5,646; itd.). Bramy te wydają się szeroko otwarte, gotowe pochłonąć założycieli i członków Kościoła, w tym Jezusa Chrystusa i św. Piotra. Jednakże Boski Mistrz zapewnia, że nie zwyciężą oni w tej moralnej walce. Wręcz przeciwnie, sami zostaną pokonani: «Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?» (1 Kor 15,55), możemy odpowiedzieć na ich nieustanne ataki. Ta interpretacja, która wydaje się bardziej zgodna z danymi dostarczanymi przez archeologię biblijną i obrazem Kościoła, jakim posłużył się Jezus, jest powszechnie akceptowana przez współczesnych egzegetów. Sprowadza się to do stwierdzenia, bez zbędnych ceregieli, że Kościół Zbawiciela, zbudowany na skale, nie musi obawiać się śmierci. Starożytni autorzy jednak wyjaśniali ten fragment nieco inaczej. Dla nich odnosi się on do samego piekła, królestwa szatana i potępionych. Bramy tej straszliwej siedziby symbolizują moce piekielne z ich licznymi sprzymierzeńcami na tym świecie, takimi jak grzech w jego różnych formach, przewrotne doktryny heretyków i bezbożnych oraz prześladowania skierowane przeciwko Kościołowi. W istocie, na starożytnym Bliskim Wschodzie zgromadzenia sądowe pod przewodnictwem władz kraju odbywały się u bram miast, tak że słowo «brama» stało się synonimem władzy publicznej, co do dziś można dostrzec w wyrażeniu «Brama Wzniosła», zachowanym do dziś. Zgodnie z tą drugą interpretacją, Jezus Chrystus obiecał swojemu Kościołowi i przywódcom, którym powierzył kierowanie nim, nieustanne zwycięstwo nad diabłem i wszystkimi jego sługami. Będzie on nieustannie atakowany; ale wspierany przez niewzruszony fundament dany mu przez boskiego architekta, nie musi się obawiać, że kiedykolwiek zostanie zachwiany. Czytelnik może wybrać między tymi dwiema opiniami; obie są w pełni słuszne i doskonale oddają myśl Jezusa, choć z różnych perspektyw. Można je również połączyć w jedną, aby pod słowami „Brama Piekielna” rozumieć wszystkie moce wrogie Kościołowi, wszystko, co może mu zagrozić na przestrzeni wieków: czyż królestwo śmierci i królestwo szatana nie są w pewnym sensie jednym i tym samym? Nie zwycięży. Grecki czasownik można przetłumaczyć jako «zwyciężać» lub «przeważać». Śmierć nie zwycięży nad Kościołem; Szatan nigdy go nie zwycięży. Przeciwko niej. Można się zastanawiać, czy zaimek wskazujący «ona» odnosi się do «kamienia», czy do «kościoła». Chociaż zdecydowana większość Ojców i komentatorów interpretuje go jako odnoszący się do Kościoła, my wolimy łączyć go z kamieniem, który ma służyć jako fundament mistycznego gmachu Jezusa. Nasze argumenty są następujące: 1. Z gramatycznego punktu widzenia ta interpretacja jest nie mniej słuszna niż inna. 2. Jezus mówi o Kościele jedynie w sposób drugorzędny i niemal incydentalny: to fundament, niewzruszony kamień, dotyczy Go przede wszystkim; wydaje się zatem naturalne, że zaimek ten powinien wskazywać na główny temat wypowiedzi. 3. Nasza interpretacja, nie zmieniając ogólnych praw Kościoła, jest bardziej przychylna szczególnym przywilejom świętego Piotra, które Jezus bezpośrednio chciał podkreślić, a w konsekwencji szczególnym przywilejom najwyższych papieży: osobista nieomylność papieży wyłania się z tego w bardzo oczywisty sposób. Zakończmy Orygenesem, Comm. w hl: «Nasz Pan nie precyzuje, czy bramy piekielne nie przemogą skały, na której Chrystus zbudował swój Kościół, czy samego Kościoła, zbudowanego na skale. Jest jednak oczywiste, że nie przemogą ani skały, ani Kościoła».
Mt16.19 I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.» – Pozostałe prerogatywy służą wyjaśnieniu i rozwinięciu pierwszej. A ja ci dam… Zwróć uwagę na zaimek umieszczony na początku: Tobie ponad wszystko, Tobie w sposób szczególny i wyższy. Czasownik jest w czasie przyszłym, jak «zbuduję» w wersecie 18, ponieważ odnosi się jedynie do obietnicy, która zostanie spełniona później, a nie do natychmiastowego rozpoczęcia obowiązków. Klucze do królestwa niebieskiego, To znaczy Kościoła. Ten obraz kluczy stanowi kontynuację obrazu z poprzedniego wersetu, gdzie królestwo niebieskie zostało porównane do budowli mocno osadzonej na skale: budowa jest ukończona, a architekt przekazuje budynek temu, który ma być jego suwerennym zarządcą. Obraz zmienia się zatem jedynie w odniesieniu do św. Piotra, który, wcześniej nazywany fundamentem domu, teraz zostaje ustanowiony jego zarządcą. Znaczenie tego nowego obrazu nie ulega wątpliwości. Wiadomo bowiem, że we wszystkich czasach i we wszystkich krajach akt przekazania komuś kluczy do miasta, twierdzy lub budynku symbolizował pełną władzę udzieloną tej osobie nad ludźmi i przedmiotami znajdującymi się w tym mieście, twierdzy lub budynku. «A Ja” – mówi Bóg przez proroka Izajasza (22,22) – „położę na jego (Mesjasza) ramieniu klucz domu Dawida. On otworzy, a nikt nie zamknie; On zamknie, a nikt nie otworzy”. (por. Ap 1,18; 3,7). Jezus w podobny sposób kładzie klucze mesjańskiego królestwa na ramionach św. Piotra, jako symbol powszechnego panowania w Kościele, którego zostaje w ten sposób ustanowiony najwyższą głową. I wszystko zwiążesz…Trzecia metafora, która nawiązuje do drugiej i również wyraża prawdziwie królewską władzę. Aby ją właściwie zrozumieć, musimy najpierw określić znaczenie czasowników «wiązać» i «rozwiązywać». Komentatorzy są dalecy od zgody w tej kwestii. Wielu twierdzi, że «wiązać» oznacza «przyłączyć» do Kościoła Jezusa, podczas gdy «rozwiązywać» oznacza «odłączyć», «odciąć» od tego samego Kościoła. Inni dostrzegają w tych wyrażeniach wskazówkę dotyczącą szczególnej mocy odpuszczania lub zatrzymywania grzechów. Lub «wiązać» tłumaczono jako «zabraniać», «uznawać za niedozwolone», a «rozwiązywać» jako «zezwolić», „uznać za dozwolone”: ten pogląd, przyjęty przez dość dużą liczbę egzegetów, opiera się na częstym użyciu w Talmudzie podobnej formuły oznaczającej zakaz lub dopuszczalność czegoś. Ostatecznie wyrażenie to uznano za symbol władzy absolutnej, powszechnej jurysdykcji nadanej św. Piotrowi przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, i wierzymy, że jest to właściwa interpretacja. Poza tym, że ma przewagę nad pozostałymi trzema, ponieważ lepiej wpisuje się w kontekst, nie ograniczając duchowego autorytetu Księcia Apostołów i nie wplatając wyizolowanego, ograniczonego szczegółu w ogólne idee, łatwo jest to potwierdzić za pomocą kilku przykładów ze starożytności. Historyk Józef Flawiusz w *Wojnie żydowskiej*, 1.5.2, mówiąc o faryzeuszach, pokazuje, jak umiejętnie przypodobali się Aleksandrowi i stopniowo przejęli kontrolę nad całym rządem. Następnie, dodaje, mogli wiązać i rozwiązywać według własnej woli, to znaczy, działali jak władcy absolutni. Podobnie jest w analizowanym przez nas fragmencie. Co więcej, czyż zaimek względny „wszystko to”, powtórzony dwukrotnie, nie wskazuje wystarczająco, że Jezus powierzył wszystko swojemu Apostołowi, bez ograniczeń, bez wyjątku, że mianował go swoim pełnomocnikiem tutaj na ziemi? Zwiąż lub rozwiąż, korzystaj z powierzonej ci władzy ustawodawczej, sądowniczej i doktrynalnej; Bóg, którego jesteś przedstawicielem na ziemi, zatwierdzi wszystko w niebie. „Jego ziemski sąd ma precedens w niebie” – św. Hilary w Ewangelii Mateusza 11; „Tymi słowami oddaje się hołd wyjątkowemu przywilejowi Doktora Piotra, zgodnie z którym jego orzeczenia są zgodne z postanowieniami Bożymi” – Fritzsche. Niewątpliwie wkrótce usłyszymy naszego Pana Jezusa Chrystusa, jak zwraca się do całego kolegium apostolskiego słowami, które teraz kieruje wyłącznie do św. Piotra: „Zaprawdę, powiadam wam: Cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (16, 18). Jest jednak oczywiste, że udzielając tej nadzwyczajnej władzy jedenastu pozostałym, wymaganej przez potrzeby pierwotnego Kościoła, nie uczyni ich równymi św. Piotrowi, który wcześniej był ich głową. Nie ustanawia ich absolutnym fundamentem swojego Kościoła ani nie powierza im bez ograniczeń kluczy do Królestwa Niebieskiego, jak to uczynił Szymonowi Piotrowi. Ich jurysdykcja, jakkolwiek rozległa, nie jest nieograniczona; zanim bowiem zostali nią obdarzeni, zostali oddani pod kierownictwo przełożonego, który nadal będzie dla nich tym, kim był Jezus Chrystus. Podsumujmy obietnice złożone przez Jezusa synowi Jonasza. Da mu solidność skały i na tym fundamencie, przeciwko któremu najgwałtowniejsze wysiłki mrocznego imperium będą nieustannie stępiane, zbuduje wspaniałą budowlę, jaką jest Jego Kościół; następnie odda w swoje wszechmocne i wierne ręce klucze do królestwa niebieskiego; wreszcie udzieli mu pełnego poparcia, kontrasygnując i zatwierdzając z góry wszystkie akty, które uzna za użyteczne lub niezbędne dla dobrego zarządzania Kościołem. W dobrej wierze pytamy każdego bezstronnego czytelnika Świętych Ewangelii: czy to jedynie zwykła lub bezwartościowa obietnica? Czyż prymat św. Piotra nie wyłania się wyraźnie z tych boskich linii? Czyż ten prymat nie nadaje wybrańcowi Chrystusa pierwszeństwa jurysdykcji, a także pierwszeństwa czci? Z przyjemnością możemy powiedzieć, że wielu protestanckich egzegetów, odrzucając wszelkie sekciarskie uprzedzenia, potwierdza to równie publicznie, jak my. „Nie ma wątpliwości, że Piotr otrzymuje prymat wśród Apostołów w tym fragmencie, ponieważ Chrystus wybrał go w pierwszej kolejności jako tego, którego działalność apostolska będzie warunkiem istnienia założonego przez Niego stowarzyszenia” – Meyer, Krit. exeg. „Kościół protestancki nigdy nie powinien był zaprzeczać, że słowa te odnoszą się osobiście do Piotra i że nie dotyczą go jedynie jako przedstawiciela pozostałych Apostołów; przede wszystkim nie powinien był tego zaprzeczać, uciekając się do nienaturalnych interpretacji” – Stier, Reden des Herr. Jesus, w: hl. Ci sami autorzy dodają, co prawda, że nie akceptują „rzymskich konsekwencji” (Meyer, tamże) tych tekstów. My przyjmujemy je z wiarą i miłością jako jedyną prawdziwie katolicką doktrynę, jako wyraz nauczania Ojców, soborów i doktorów, jako logiczny wniosek z obietnic złożonych przez Jezusa Chrystusa swojemu Apostołowi. Wyznajemy wraz z Orygenesem, ale w sensie bardziej precyzyjnym niż on, że Chrystus powiedział te rzeczy nie tylko Piotrowi, ale także wszystkim rzymskim papieżom, którzy po nim nastąpili. Kościół bowiem nie jest materialną budowlą wzniesioną raz na zawsze i pozostawioną samej sobie; jest żywą i mistyczną budowlą, która stale się odnawia i potrzebuje żywego i mistycznego fundamentu. Dlatego „gdyby to wszystko zostało powiedziane o osobie Piotra, jak twierdzą heretycy, Kościół umarłby wraz ze śmiercią Piotra; zniszczenie fundamentu pociąga bowiem za sobą zniszczenie rzeczy” – Sylveira in hl. Również biskupi świata katolickiego, zebrani niedawno na soborze generalnym w Pałacu Watykan Pod przewodnictwem chwalebnego i umiłowanego Piusa IX, po uroczystym potwierdzeniu prymatu św. Piotra, który obietnica naszego Pana Jezusa Chrystusa wyraziła wprost (por. Konstytucja „Pastor aeternus”, rozdz. 1), słusznie wywnioskowali z tej samej obietnicy dwa wnioski zawarte w następujących dekretach: „Jeśli więc ktoś twierdzi, że nie z ustanowienia Chrystusa lub z prawa Bożego błogosławiony Piotr ma następców w swoim prymacie nadKościół powszechny„Albo że Biskup Rzymski nie jest następcą błogosławionego Piotra w tym prymacie, niech będzie wyklęty”. – „Biskup Rzymski, gdy przemawia ex cathedra, to znaczy, gdy pełni swój urząd pasterza i nauczyciela wszystkich ChrześcijanieDefiniuje on, mocą swego najwyższego autorytetu apostolskiego, że doktryna wiary lub moralności musi być wyznawana przez cały Kościół i cieszy się, dzięki boskiej opiece obiecanej mu w osobie Świętego Piotra, tą nieomylnością, którą Boski Odkupiciel zechciał obdarzyć swój Kościół, gdy definiuje on doktrynę wiary i moralności. W konsekwencji, te definicje Biskupa Rzymu są nieodwołalne same w sobie, a nie na mocy zgody Kościoła”, tamże, rozdz. 4. W odniesieniu do rozwoju dogmatycznego, który dotyczy raczej teologa niż egzegety, odsyłamy czytelnika do głównych dzieł teologicznych, a w szczególności do wspomnianej książki o. Passaglii, „Commentarius de prærogativis B. Petri”. – Malarze również na swój sposób komentowali wyznanie Księcia Apostołów i obietnice, jakie w zamian złożył mu Jezus: Przewodnik, Fra Angelico, Bellini, Nicolas Poussin, Perugino, Rafael pozostawili kompozycje pełne majestatu na temat tego podwójnego wydarzenia.
3° Co nastąpiło po obietnicy Prymatu, 16, 20-27. Równoległe: Mk 8, 30-39; Łk 9, 21-27.
Mt16.20 Potem zabronił swoim uczniom mówić komukolwiek, że On jest Mesjaszem.– Naraz, zaraz po podwójnym wyznaniu Piotra dotyczącym Jezusa i Jezusa dotyczącym Piotra. On rozkazał, Formalnie im nakazał. Pozostałe dwie Ewangelie synoptyczne wyrażają ten nakaz bardzo dobitnie, aby pokazać, jak wielką wagę Jezus do niego przywiązywał. «Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili» (Mk 8,30); «Lecz Jezus surowo im przykazał, żeby nikomu nie mówili» (Łk 9,21). Nie mówić nikomu, nikomu aż do Jego Zmartwychwstania. Że był Chrystusem„On” jest emfatyczne; On sam i nikt inny. Z tego nakazu Zbawiciela wynika, zgodnie z bardzo trafnymi obserwacjami św. Hieronima i Grocjusza, że podczas misji, którą Apostołowie niedawno głosili Galilejczykom, ograniczyli się, idąc za wcześniejszymi zaleceniami swego Mistrza (por. 10, 7 i paralele), do głoszenia rychłego przyjścia Mesjasza, nie mówiąc, że Jezus był osobiście Chrystusem. – Ale skąd ten pozornie dziwny nakaz? Odpowiedzieliśmy na to pytanie wcześniej, wskazując powód, dla którego Jezus tak często zabraniał chorym, których uzdrawiał, i opętanym, których uwalniał, ogłaszania cudu, którego byli przedmiotem. Obecny czas nie był odpowiedni dla tego rodzaju objawienia. Ludzie nie byli jeszcze zdolni do właściwego przyjęcia nauki mesjańskiej: Apostołowie nie byli już w stanie jej znieść; potrzebowali pouczeń, gruntownego szkolenia od Jezusa, umocnienia i oświecenia przez Niego. Duch ŚwiętyDopiero po Zmartwychwstanie Zbawiciela, że kaznodzieje i słuchacze będą odpowiednio przygotowani. Ponieważ uczniowie, po wyznaniu św. Piotra i odpowiedzi Jezusa, mogli przypuszczać, że nadszedł czas publicznego objawienia mesjańskiego i boskiego charakteru ich Mistrza, Jezus surowo ogranicza ich entuzjazm.
Mt16.21 Jezus zaczął objawiać swoim uczniom, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych, uczonych w Piśmie i arcykapłanów, zostać zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstać. – Drugie stwierdzenie. Od tego momentu, Od tego momentu, w ciągu godziny. Zaczęło sięJuż przed rozpoczęciem swego życia publicznego, a niemal natychmiast po nim, Jezus przepowiedział swoją mękę i śmierć, którą miał ponieść na krzyżu, por. Jana 219; 4, 14. Wyraził się jednak w dość niejasnych słowach, które miały być w pełni zrozumiane dopiero po spełnieniu się Jego proroctwa. Dziś po raz pierwszy mówi o tym bolesnym wydarzeniu jasno i bezpośrednio w bliskim gronie swoich Apostołów. Właśnie objawił im z niezwykłą precyzją swoją naturę i rolę; utwierdził ich w wierze w Jego osobę: nadszedł zatem doskonały moment, aby ujawnić im poważne szczegóły, które, gdyby zostały przekazane wcześniej, mogłyby ich zgorszyć. Co więcej, Męka Pańska jest już blisko: czyż nie powinni być przygotowani na tę straszną próbę? odkryć. Słowo to zostało celowo wybrane, aby podkreślić jasność słów Zbawiciela w tym przypadku. Nie ograniczył się do kilku aluzji czy niejasnych wskazówek; objawił rzeczy bardzo wyraźnie, co widać z kontekstu. Że to było konieczne. Nie była to więc zwykła wygoda, której można było łatwo uniknąć, lecz prawdziwa konieczność, przynajmniej o tyle, o ile Bóg postanowił, a następnie ogłosił przez proroków, że Chrystus będzie cierpiał i umrze, aby odkupić świat (por. Łk 26, 54; Łk 24, 26). – Uczniowie dowiadują się zatem z ust Pana: 1° o miejscu Jego Męki, Jerozolima ; 2° rozmiar jego cierpienia, że bardzo cierpiał: wielkie ilości cierpienia; 3° nazwa trybunału, który będzie je w pierwszej kolejności orzekał, starsi i uczeni w Piśmie… :będą one wynikiem ogólnego spisku władz żydowskich, wyznaczonych przez trzy sekcje tworzące Sanhedryn (por. 2, 4 i komentarz); 4° śmierć, która będzie konsekwencją, i że zostanie on uśmiercony 5. wreszcie zmartwychwstanie chwalebny, który wszystko zakończy, że zmartwychwstał trzeciego dnia. Nie bez powodu Jezus wspomina o swoim zmartwychwstaniu równocześnie ze swoją śmiercią. «Nasz Odkupiciel, przewidując, że Jego Męka poruszy dusze Apostołów, z dużym wyprzedzeniem przepowiedział im zarówno cierpienia tej Męki, jak i chwałę swego Zmartwychwstania. Widząc Go umierającego tak, jak im to zapowiedział, nie wątpili, że zmartwychwstanie» (św. Grzegorz Wielki, Hom. 2 in Evang.). Dlatego dodaje dalej, że Jego zmartwychwstanie nastąpi tuż po Jego śmierci i że nastąpi trzeciego dnia.
Mt16.22 Piotr wziął Go na bok i począł Go upominać, mówiąc: Panie, nie daj Boże, by to Cię nie spotkało.« Apostołowie nie rozumieli tych rzeczy. Później zobaczymy, jak trudno było naszemu Panu to zrozumieć, nawet po zmartwychwstaniu, tak daleki od uprzedzeń, którymi byli przesiąknięci, był cierpiący i upokorzony Mesjasz. Święty Piotr nie rozumiał tego lepiej niż inni Apostołowie: ledwie wygłosił deklarację, która zapewniła mu głośne uznanie Zbawiciela, a już słowo błędu zastąpiło jego szlachetne świadectwo na jego ustach. Odejmując go; ponieważ szacunek dla osoby Jezusa nie pozwalał mu na publiczne wytykanie Mistrzowi, por. Eutymiusz w HL. Lub, według Erazma, „biorąc Go za rękę, jak przyjaciel zwykł dawać rady”. Święta wolność, w każdym razie, dzięki której można osądzać. życzliwość naszego Pana w Jego postępowaniu z Dwunastoma. Zaczął. To słowo nie jest mniej trafne niż w poprzednim wersecie. Tutaj oznacza ono, że Apostoł nie miał czasu, by posunąć się dalej w swoich znanych napomnieniach, ponieważ Jezus nie pozwolił mu dokończyć. Aby to odzyskać Święty Piotr odważył się posunąć tak daleko. Zaczął, jak byśmy powiedzieli, strofować swego Mistrza z pewną gwałtownością. Żarliwość jego uczuć tym razem poprowadziła go poza granice mądrości. Jeszcze przed chwilą to Bóg przemawiał ustami Apostoła; teraz był to sam Szymon Bar-Jona, a to z ciała i krwi czerpał swoje objawienie. Broń Boże ; sugerując, że Bóg będzie ci łaskawy. Niech Bóg cię strzeże. Por. 2 Samuela 20:20; 23:17 itd. To ci się nie przydarzy. «To», o czym Jezus właśnie mówił, Jego męka i śmierć. „Nie, to niemożliwe, to się nigdy nie zdarzy” – woła św. Piotr z energicznym protestem, wyrwany z jego ust przez tak przygnębiającą wiadomość, otrzymaną w chwili największego szczęścia i entuzjazmu. Być Mesjaszem i cierpieć, być Synem Bożym i umrzeć. Te idee nie mogą przeniknąć do jego umysłu; dlatego odrzuca je całkowicie. Ale za to spotyka go surowa nagana ze strony Jezusa.
Mt16.23 Lecz Jezus odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź mi z oczu, szatanie! Jesteś dla mnie zgorszeniem, bo nie rozumiesz tego, co Boże, lecz to, co ludzkie».» – Odwrócenie się. «Odwracając się» – mówi Fritzsche – byłby to gest wyrażający skrajne niezadowolenie i bezpośrednio sprzeciwiający się protestowi św. Piotra. Według innych, Jezus po prostu odwrócił się do Piotra i pozostałych uczniów, którzy szli za Nim (por. Mk 8, 33). Odejdź ode mnie, Szatanie. Cóż to były za słowa, zwłaszcza w porównaniu z tymi, które Jezus Chrystus skierował do św. Piotra chwilę wcześniej! Były to przecież te same słowa, których Jezus użył, by odpędzić diabła po kuszeniu (por. 4,10). Ale czyż przywódca Apostołów nie zachowywał się wówczas wobec Jezusa jak kusiciel? Dlatego nasz Pan posunął się tak daleko, że nazwał go szatanem, czyli przeciwnikiem. Jesteś dla mnie hańbą.. Słowa te wskazują na powód, dla którego Jezus nie potrafił, przynajmniej zewnętrznie, zachować swego zwykłego opanowania: Jego uczeń próbował Go zgorszyć, stać się przeszkodą na drodze na Golgotę, a Zbawiciel, w swojej miłości do tych, których przyszedł odkupić przez cierpienie i krzyż, jest na to niezwykle wrażliwy. Masz tylko ludzkie myśli… Twój intelekt jest zamknięty na boskie myśli, nie rozumiesz ich por. Rzymian 85. Piotr w istocie przemawiał jak człowiek naturalny, który nic nie rozumie z Bożego planu. Boi się cierpienia i śmierci, a tylko przez śmierć i cierpienie może dokonać się Odkupienie. Zobaczcie niezwykle piękne rozwinięcie tego fragmentu w 54. homilii św. Jana Chryzostoma.
Mt16.24 Potem Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. – Trzecie stwierdzenie. Potem Jezus powiedział:…Lekcja, którą Jezus Chrystus zamierzał powiązać z tym wydarzeniem, mając uniwersalne znaczenie dla Jego Kościoła, zadbał, jak pisze św. Marek 8,34, o to, by przybliżyć tłum, który stał wówczas w pewnej odległości. Kiedy zgromadzili się wokół Jego boskiej osoby, wyciągnął morał ze sceny, która rozegrała się między nim a św. Piotrem. Następujące słowa św. Jana Chryzostoma bardzo dobrze wyrażają związek, jaki istnieje między tymi dwiema scenami: «Syn Boży nie poprzestał na tak surowym upomnieniu. Chciał pokazać próżność słów tego apostoła i, przeciwnie, jaki owoc wszyscy będą czerpać z Jego Męki. »Napominasz mnie — rzekł do niego — abym się nade mną zlitował i chcesz, aby te cierpienia mnie nie spotkały; a ja ci powiadam, że nie tylko byłoby dla ciebie bardzo niebezpieczne sprzeciwiać się mojemu krzyżowi i nie pozwolić mi umrzeć za ciebie, ale że z pewnością zginiesz i nie będziesz mógł mieć żadnego udziału w zbawieniu, jeśli sam nie będziesz skłonny do cierpienia i zawsze gotowy na śmierć. Chce, aby Jego uczniowie uznali, że nie było niegodne z Jego strony umrzeć na krzyżu i umrzeć nie tylko z powodów, które im już powiedział, ale także ze względu na wielkie dobrodziejstwa, jakie Jego śmierć przyniesie całemu światu», Hom. 55. Jeśli ktoś chce…Dobry zwrot, który wyraża coś koniecznego i trudnego. Musimy naśladować Jezusa, innymi słowy, zostać Jego uczniem, jeśli chcemy osiągnąć zbawienie; ale ponieważ w rzeczywistości nikt nie staje się uczniem Jezusa Chrystusa wbrew swojej woli, a Bóg pozostawia ten proces indywidualnej wolności, Nasz Pan mówi w tym sensie: Jeśli ktoś ma tak mocne postanowienie, czego powinien oczekiwać tu na ziemi, jakiego rodzaju życie powinien obrać? Jezus wskazuje na to bardzo wyraźnie. Niech się wyrzeknie samego siebie To fundamentalny element życia chrześcijańskiego; zaczyna się od wyrzeczenia posuniętego do ostatecznych granic, aż do samozaparcia. Bez tego oderwania wszystko inne jest niczym; poprzez to oderwanie chrześcijańska przemiana dokonuje się w mgnieniu oka. «Mało jest», zauważa św. Grzegorz w Hom. 32 w Ewangelii, «wyrzec się tego, co się posiada, ale wiele jest wyrzec się tego, czym się jest«. Jakże głęboka filozofia tkwi w tym przykazaniu Jezusa! Święty Jan Chryzostom zauważa, że Zbawiciel »nie mówi nam po prostu, abyśmy nie oszczędzali (naszego ciała), ale abyśmy się go »wyrzekali», to znaczy, abyśmy je porzucali na niebezpieczeństwa i cierpienia, i że mamy dla niego mniej współczucia niż dla obcego lub wroga”, tamże. – Piękna metafora, z którą już się zetknęliśmy (10, 38), jeszcze lepiej wyraża zakres wyrzeczenia, jakiego nasz Pan Jezus Chrystus wymaga od wszystkich swoich uczniów bez wyjątku: – Niech weźmie swój krzyż. Krzyż, narzędzie najhaniebniejszej tortury, gorliwie podnoszony, chwalebnie i nieustannie dźwigany przez każdego chrześcijanina: straszna perspektywa, gdybyśmy zostali pozostawieni samym sobie. Ale Zbawiciel dodaje, jako formę zachęty: i żeby poszedł za mną, Obiecując w ten sposób, że poprzedzi nas w drodze na Golgotę. W tych ostatnich słowach wskazuje również na aktywną rolę, jaką musimy odegrać w naszym odkupieniu. Wyrzeczenie się siebie jest rzeczą negatywną; ale niesienie krzyża i podążanie za boskim Ukrzyżowanym jest czymś pozytywnym, jest działaniem.
Mt16.25 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Ten werset i następny zawierają przekonujące argumenty, mające na celu ułatwienie chrześcijanom wypełniania trudnych przykazań, które Jezus właśnie im nałożył. Postępowanie zgodnie z nakazami Chrystusa, jakkolwiek surowe mogą być dla ludzkiej natury, oznacza zbawienie duszy; postępowanie wbrew nim oznacza jej utratę na zawsze. W ten sposób, ukazując kres wszelkiego ludzkiego życia, Pan nasz przypomina swoim słuchaczom – by ich przestraszyć lub pocieszyć – o karach lub nagrodach, które czekają ich po śmierci. Teraz, mówi, w obliczu tych nagród, czymże jest utrata życia na tym świecie, skoro w ten sposób zyskuje się je na wieczność? Czymże jest ocalenie życia na ziemi, skoro w ten sposób traci się je na zawsze? Wyjaśniliśmy już wcześniej to paradoksalne stwierdzenie, ponieważ Jezus wypowiedział je już wtedy, gdy posłał Apostołów, aby głosili Ewangelię ich rodakom. Por. 10,39.
Mt16.26 Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? – Co z tego ma człowiek?. Nowy aforyzm ściśle powiązany z aforyzmem z wersetu 25 i prawdopodobnie zapożyczony z Psalmu 49:7 i 8. Zdobyć cały świat. To ustępstwo, które czyni tu Nasz Pan. Niech tak będzie, zapewniam cię, że uda ci się podbić cały świat. Jego argument będzie tym silniejszy, że tylko niewielka część wszechświata i jego skarbów staje się domeną nawet najbardziej uprzywilejowanych i ambitnych. Zwraca się do wielu dusz, które czynią ten świat, w jego różnorodnych formach – zaszczytów, bogactw, przyjemności – celem swoich najwyższych dążeń, które cały swój cel umiejscawiają w stworzeniach. Jeśli zdarzy mu się stracić duszę…Właśnie widzieliśmy w wersecie 25, że nie można jednocześnie zdobyć świata i zbawić duszy. Jeśli komuś uda się podbić cały wszechświat lub jego część w sensie wskazanym przez Jezusa, oznacza to, że utracił on swoje duchowe i wyższe życie w tym samym czasie, gdy zdobył dobra materialne. Słowa jeśli zdarzy mu się przegrać w rzeczywistości oznaczają całkowitą stratę, a nie po prostu mniej lub bardziej znaczne uszkodzenie. Cóż da człowiek… «Cóż bowiem da człowiek w zamian za swoją duszę? Czyż ma inną duszę, którą mógłby dać w zamian za jej odkupienie? Jeśli straciłeś pieniądze, możesz je zastąpić innymi pieniędzmi. Jeśli straciłeś dom (…) lub coś podobnego, możesz je odkupić. Ale jeśli stracisz swoją duszę, nie masz innej, którą mógłbyś dać w zamian za jej odzyskanie» – św. Jan Chryzostom, Hom. 55 w Ewangelii Mateusza. Tak jak raz utracone życie fizyczne jest zupełnie niemożliwe do odzyskania, bez względu na to, jakie zadośćuczynienie za to zostanie zaoferowane; tak samo, i tym bardziej, jeśli dusza jest utracona, potępiona, nawet jeśli posiada się wszechświat i wszystkie dobra w nim zawarte, nie znajdzie się nic równoważnego, co mogłoby posłużyć za jej okup. «Utracone pieniądze to strata; utracony honor to jeszcze większa strata; »Stracona dusza, wszystko stracone» (przysłowie flamandzkie). – Tak oto, w bardzo prostym, a zarazem poruszającym języku, Jezus Chrystus sprawia, że wszyscy, którzy czytają lub słyszą te słowa, rozumieją, aż do końca świata, nieocenioną wartość duszy. Wiemy, jakie wrażenie wywarły one na św. Franciszku Ksawerym.
Mt16.27 Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego uczynków. – Dla Syna Człowieczego… Jezus przedstawił warunki prawdziwie chrześcijańskiego życia (w. 24); następnie wskazał na wieczną nagrodę, czyli niekończące się kary, które można na siebie ściągnąć, wiernie wypełniając te warunki (w. 25-26). Teraz przenosi słuchacza do Sądu Ostatecznego, gdzie nastąpi rozłożenie kar i nagród. W tej uroczystej godzinie Syn Człowieczy dokona drugiego przyjścia: koniecznego przyjścia zgodnie z Bożym planem; przyjścia chwalebnego., W chwale swego Ojca, Oznacza to, że Jezus Chrystus ukaże się wówczas jako przedstawiciel Boga Ojca, a zatem odziany, nawet w odniesieniu do swego świętego człowieczeństwa, w boską wspaniałość i majestat (por. 26,64): dlatego będzie otoczony aniołami, którzy wykonają Jego sądy; celem tego przyjścia będzie wyznaczenie każdemu człowiekowi jego wiecznego przeznaczenia w życiu pozagrobowym., a potem wróci.... Właśnie w tym momencie ci, którzy wyrzekli się siebie, by być wiernymi uczniami Jezusa i odważnie nieśli swój krzyż, podążając za Nim, otrzymają piękną koronę. Według jego dzieł – Św. Jan Chryzostom przyznaje, że za każdym razem, gdy słyszał ten werset, bardzo się bał, ponieważ zawiera on straszliwe groźby. Zawiera on jednak również wspaniałe obietnice dobra.
Mt16.28 Zaprawdę, powiadam wam: Wielu z tych, co tu stoją, nie zazna śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w swoim królestwie.»– To bardzo trudny fragment, sądząc po rozbieżnościach opinii wśród egzegetów. Dwie kwestie wydają się jednak niepodważalne. Po pierwsze, jest to uroczysty sąd, który ma zostać ogłoszony przez Syna Człowieczego; wynika to jasno z ostatnich słów wersetu. Po drugie, sąd ten różni się od wielkich zgromadzeń, które odbędą się na końcu świata, ponieważ wielu obecnych słuchaczy Jezusa ma być ich świadkami. Te dwie zasady pomogą nam zrozumieć sprzeczne interpretacje komentatorów. Prawdę mówiąc. Nasz Pan Jezus Chrystus właśnie ogłosił swoje przyszłe przyjście jako suwerenny Sędzia żywych i umarłych. Potwierdza tę nowinę swoją zwyczajową przysięgą, dodając, że Syn Człowieczy pojawi się wcześniej, niż słuchacze mogli się spodziewać. Kilka z nich. Słowa te należy rozumieć dosłownie; odnoszą się one do kilku osób otaczających wówczas boskiego Mistrza, a jak widzieliśmy (patrz uwaga do wersetu 24), zgromadzenie składało się częściowo z Apostołów i częściowo z tłumu. Nie zaznają śmierci. «Skosztować śmierci» oznacza po prostu «umrzeć». Jest to figura retoryczna często używana przez Syryjczyków, Arabów i w języku rabinicznym: śmierć jest przedstawiana jako gorzki napój, w którym każdy musi zanurzyć usta. Że nie widzieli. To również należy rozumieć dosłownie: przed śmiercią niektórzy z tych, którzy wówczas z zapałem przyjmowali słowa Jezusa Chrystusa, musieli być naocznymi świadkami doniosłego wydarzenia, do którego nawiązywał. Ale czym jest to wydarzenie? To właśnie musimy teraz ustalić. Święty Mateusz opisuje je pełniej niż dwie pozostałe Ewangelie synoptyczne: św. Łukasz nazywa je po prostu «królestwem Bożym» (9,29); św. Marek (8,39) jest nieco bardziej precyzyjny, ponieważ mówi, że będzie to «królestwo Boże przychodzące w mocy». Pierwszy Ewangelista potwierdza, że sam Syn Człowieczy przyjdzie. Syn Człowieczy przychodzi w swoim królestwie. Podczas przepowiedzianego w tym czasie objawienia Jezus Chrystus nie przyjdzie «do swego królestwa» w sensie dosłownym, jak na końcu czasów, lecz «ze swoim królestwem», to znaczy z królewską władzą, której skutki sprawią, że wszyscy, którzy je ujrzą, powiedzą: „Oto dzieło Króla-Mesjasza”. Dlatego nie uważamy, aby ten fragment należy rozumieć jako odnoszący się do osobistego pojawienia się Jezusa, niezależnie od jego natury. Zastosujemy go, wraz z większością współczesnych egzegetów, do mistycznego przyjścia Zbawiciela, do sądu historycznego, dokonanego przez Niego w sposób widzialny, ale bez Jego zewnętrznej i widzialnej obecności. Otóż, spośród aktów sądowych dokonanych przez Naszego Pana, żaden nie wydaje nam się bardziej stosowny niż wielkie i straszliwe wydarzenie zniszczenia narodu żydowskiego i Jerozolimy, jego stolicy. Jezus objawił się tam jako surowy sędzia, inaugurując w ten sposób serię groźnych dekretów wydanych od Jego Zmartwychwstania aż do Sądu Ostatecznego. Z drugiej strony, zniszczenie Jerozolimy nastąpiło zaledwie około czterdziestu lat po przepowiedni Zbawiciela, tak że wielu słuchaczy mogło z łatwością być jej świadkami. Takiego zdania są Grocjusz, Wettstein, Ewald, Beelen, Reischl, Schegg i inni. Inni autorzy wolą łączyć obietnicę naszego Pana ze zstąpieniem Ducha Świętego na Apostołów, zwycięskim rozprzestrzenieniem Ewangelii po świecie, końcem świata i… Zmartwychwstanie samego Jezusa, a nawet Jego Przemienienia (trzeba powiedzieć, że ten ostatni pogląd był powszechnie przyjmowany przez Ojców Kościoła i średniowiecznych egzegetów): łatwo jednak zauważyć, że te różne interpretacje kłócą się z jedną lub drugą z dwóch zasad, które ustaliliśmy powyżej, opierając się na słowach samego Zbawiciela. Kilka z nich w ogóle nie wspomina o objawieniu się Jezusa Chrystusa jako Sędziego; innych nie da się pogodzić ze słowami „niektórzy z tu obecnych nie zaznają śmierci”. Co do tego ostatniego, pomimo doniosłego autorytetu jego wczesnych obrońców, ośmielimy się zauważyć, że przypisywałoby ono Panu Jezusowi osobliwe stwierdzenie. Co mógł obiecać dość licznej publiczności, która Go wówczas otaczała? Że wielu z nich nie umrze w ciągu następnego tygodnia i że otrzymają możliwość kontemplacji jednej z Jego chwalebnych tajemnic. Wydaje nam się trudne, że Jezus mógł mówić w ten sposób o tak bliskim wydarzeniu.


