Ewangelia Jezusa Chrystusa według św. Łukasza
W tym czasie Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Spójrzcie na drzewo figowe i na wszystkie drzewa. Przyjrzyjcie się im: gdy tylko wypuszczają pąki, poznajecie, że zbliża się upał. Tak samo i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, poznajecie, że bliskie jest królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa pozostaną».»
Rozpoznawanie znaków Królestwa: jak rozpoznać bliskość Boga w naszym świecie
Kiedy Jezus uczy nas czytać to, co niewidzialne, przez to, co widzialne, abyśmy mogli żyć w aktywnej nadziei na Jego przyjście.
W świecie przesyconym przewidywanymi katastrofami i zbiorowym niepokojem, Jezus zaprasza nas do innej perspektywy. Jego przypowieść o drzewie figowym (Łukasza 21(29-33) uczy nas sztuki rozpoznawania znaków Królestwa, które już wzrasta wśród nas. Chrystus, daleki od paraliżowania nas lękiem przed końcem, uczy nas ufnej czujności, zdolnej rozpoznać działanie Boga nawet pośród zawirowań. To przesłanie pozostaje dla nas dziś szkołą duchowej jasności i ucieleśnionej nadziei.
Wspólny mianownik: Od obserwacji natury po rozpoznanie Królestwa, Jezus uczy nas nowego sposobu patrzenia, który przemienia nasze oczekiwanie w działanie. Najpierw zbadamy kontekst tej przypowieści w eschatologicznym dyskursie Łukasza, następnie przeanalizujemy boską pedagogię znaku, a następnie rozwiniemy trzy tematy: czytanie świata jako języka Boga, radosną pilność… Nadejście, i siła Słowa w obliczu wszystkiego, co przemija.
Słowo nadziei w sercu kryzysu
Mowa eschatologiczna według Łukasza
Ten fragment stanowi część wielkiej eschatologicznej mowy Jezusa (Łukasza 21(5-36), wygłoszone w Świątyni Jerozolimskiej na kilka dni przed męką. Uczniowie właśnie podziwiali wspaniałość kamieni świątyni, gdy Jezus ogłosił jej rychłe zniszczenie. Następnie nastąpiła seria proroctw o wojnach, prześladowaniach i kosmicznych wstrząsach – rzeczywistościach, które przeraziłyby każdego słuchacza.
A jednak w tę pozornie ponurą mowę Jezus wplata tę świetlistą przypowieść o drzewie figowym. Kontrast jest uderzający: po przywołaniu udręki narodów i zachwianych potęg, mówi teraz o pąkach i nadchodzącym lecie. To tak, jakby Chrystus chciał zmienić nasze widzenie. Katastrofy nie są ostatnim słowem; są bólami porodowymi.
Łukasz umieszcza tę mowę w kluczowym momencie. Jezus właśnie potępił uczonych w Piśmie, którzy „pożerają domy wdów” (Łk 20,47) i zachwycił się ofiarą ubogiej wdowy (Łukasza 21, 1-4). Świątynia, symbol obecności Boga, zostanie zniszczona, ale coś większego ma się wydarzyć. Prawdziwa obecność Boga objawia się teraz wpokora i sprawiedliwość nie w kamieniach i złocie.
Ta przypowieść o drzewie figowym pełni zatem funkcję klucza hermeneutycznego: daje nam narzędzie, przez które możemy odczytywać tragiczne wydarzenia nie jako cele, lecz jako początki. Uczy nas, że Bóg działa nawet w pozornym chaosie, aby ustanowić swoje Królestwo. To właśnie tę boską pedagogię nadziei musimy dziś pojąć.
Pedagogika znaku w naukach Jezusa
Logika sakramentalna: to, co widzialne, objawia to, co niewidzialne
Jezus posługuje się tu metodą pedagogiczną, którą szczególnie ceni: zaczyna od tego, co konkretne, by prowadzić do tego, co niewidzialne. „Spójrzcie na drzewo figowe i na wszystkie inne drzewa” (w. 29) – nakaz jest silny. Nie mówi „rozważajcie” ani „medytujcie”, lecz „patrzcie”. Kontemplacja natury staje się tu szkołą teologii.
To podejście jest zakorzenione w całej tradycji biblijnej. Psalmy już zachęcają nas do dostrzegania chwały Stwórcy w stworzeniu: „Niebiosa głoszą chwałę Boga” (Psalm 19, 2). Jezus radykalizuje tę intuicję: natura nie tylko objawia Boga, ale staje się także znakiem Jego działania w historii. Pączkujące drzewo figowe nie jest jedynie wygodną ilustracją; stanowi prawdziwą analogię do nadchodzącego Królestwa.
Struktura rozumowania jest prosta, lecz głęboka: „Gdy tylko wypuszczą pąki, poznajecie, że lato jest blisko. Tak samo…” (ww. 30-31). Jezus ustanawia ścisłą paralelę między dwoma porządkami rzeczywistości. W pierwszym spontanicznie dokonujemy rozeznania: nikt nie wątpi, że pąki zwiastują lato. W drugim musimy nauczyć się dokonywać tego samego rozeznania. rozeznanie duchowe :pewne wydarzenia nieomylnie zapowiadają bliskość Królestwa.
Ta logika jest głęboko sakramentalna. Zakłada, że świat materialny nie jest nieprzejrzysty dla łaski, że świecka historia może stać się miejscem, w którym objawia się to, co święte. Właśnie tego Kościół doświadcza w swoich sakramentach: woda staje się znakiem nowego narodzenia, chleb obecnością Chrystusa. Jezus uczy nas tutaj postrzegać całą rzeczywistość jako potencjalnie przesiąkniętą boską obecnością.
Stawka jest wysoka: jeśli nauczymy się czytać w ten sposób, przestaniemy być biernymi widzami niezrozumiałego świata, a staniemy się aktywnymi świadkami Królestwa, które rozwija się na naszych oczach.

Uczymy się czytać świat jako język Boga
Pierwszym wezwaniem Jezusa jest rozwijanie prawdziwej hermeneutyki rzeczywistości. Zbyt często żyjemy w instrumentalnej relacji z naturą i wydarzeniami. Kalkulujemy, zarządzamy, planujemy – ale zapominamy o kontemplacji i rozeznawaniu.
Drzewo figowe, o którym mówił Jezus, było znane jego słuchaczom. W Palestynie symbolizowało pokój i dobrobyt: każdy „pod swoją winoroślą i pod swoim figowcem” (1 Krl 5,5; Mi 4,4). Jezus jednak początkowo nie odnosi się do tej symboliki kulturowej. Zaczyna od jeszcze prostszej obserwacji: naturalnego cyklu drzewa. Zimą figowiec traci wszystkie liście i wydaje się martwy. Wiosną pojawiają się pierwsze pąki – i wszyscy wiedzą, że zbliża się lato.
Ta chłopska mądrość staje się mądrością teologiczną w Jezusie. Bóg objawia się w rytmach stworzonego świata. Słowo Boże jest wpisane w pory roku, w cykle śmierci i odrodzenia, których doświadcza całe stworzenie. Paweł powie to wspaniale: „Całe stworzenie jęczy w bólach rodzenia” (Sala 8, 22). Nie jest to poetycka metafora, lecz rzeczywistość ontologiczna: coś nowego pragnie się narodzić w całej historii kosmosu.
W praktyce oznacza to, że musimy na nowo nauczyć się obserwować. W naszym życiu, przeładowanym informacjami, ale pozbawionym uważności, Jezus przypomina nam o znaczeniu kontemplacyjnego spojrzenia. Obserwowanie pąka drzewa nie jest stratą czasu; to nauka rozpoznawania znaków Bożych. Ci, którzy nie widzą już pór roku, nie będą również w stanie rozróżniać okresów duchowych.
To rozumienie świata zakłada również fundamentalne zaufanie do spójności stworzenia. Jeśli pąki niezawodnie zwiastują lato, to dlatego, że porządek stworzenia jest wrodzony i niezawodny. Bóg nie jest kapryśny; objawia się zgodnie z logiką, której możemy się nauczyć. To zaufanie jest kluczowe dla naszego życia duchowego: możemy polegać na znakach, które daje nam Bóg.
Ale uwaga: Jezus nie mówi, że wszystko jest znakiem. Mówi o „tym” (w. 31), odnosząc się do konkretnych wydarzeń, które właśnie opisał. Rozeznanie nie polega na sakralizowaniu czegokolwiek, ale na rozpoznawaniu prawdziwych znaków pośród szumu historii. To sztuka wymagająca treningu. pokorai ugruntowanie w Słowie.
Radosna pilność Adwentu – życie dążeniem do Królestwa
Druga lekcja płynąca z tej przypowieści dotyczy naszej egzystencjalnej postawy. Jezus nie mówi po prostu, że Królestwo jest bliskie; potwierdza, że możemy i musimy „wiedzieć”, że jest ono bliskie (w. 31). Ta świadomość musi przemienić sposób, w jaki żyjemy w czasie.
Nadejście Dla chrześcijanina, którego Ewangelia czyta tę przypowieść w pierwszą niedzielę, życie nie jest przede wszystkim odliczaniem do Bożego Narodzenia. Jest to fundamentalna postawa: życie w oczekiwaniu na przyjście Pana. Ojcowie Kościoła wyróżnili trzy przyjścia Chrystusa: w ciele, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w niebie, w lecie ... Betlejem, w chwale na końcu czasów, a dziś w sercach przez łaskę. Nadejście uczy nas rozpoznawać i akceptować te trzy wymiary.
To dążenie do Królestwa stwarza pilną, ale radosną potrzebę. „Wstańcie i podnieście głowy, bo wasze odkupienie jest bliskie” (Łukasza 21(s. 28) – Aklamacja Alleluja, która towarzyszy temu fragmentowi, jest wymowna. Nie jesteśmy w apokaliptycznym niepokoju, lecz w ufnym oczekiwaniu. Jak kobieta w ciąży, która czuje pierwsze ruchy dziecka i wie, że poród jest bliski, tak Kościół dostrzega w wydarzeniach pierwsze oznaki nowego świata.
Ta pilna potrzeba powinna zmienić nasze priorytety. Jezus mówi: „Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie” (w. 32). Niektórzy egzegeci dostrzegają tu trudność, ponieważ minęły dwa tysiące lat. Jednak greckie słowo „genea” oznacza nie tyle okres chronologiczny, co jakość istnienia: grzeszną ludzkość, stary porządek. Jezus potwierdza, że ten stary porządek jest skazany na zagładę, że nowy już się pojawia i że jesteśmy powołani, by żyć teraz zgodnie z prawami nadchodzącego Królestwa.
Pomyślmy o słowach Pawła skierowanych do Rzymian: „Noc się posunęła, a dzień się przybliżył” (Sala 13, 12). Ta świadomość bliskości powinna nas uwolnić od przywiązania do rzeczy ulotnych i uczynić gotowymi na to, co trwa. Nie w ucieczce od świata, ale w bardziej radykalnym zaangażowaniu: skoro Królestwo już rośnie, pracujmy nad jego manifestacją poprzez naszą sprawiedliwość, pokój i miłość.
Ta radosna pilność sprzeciwia się zarówno rozpaczliwemu fatalizmowi, jak i naiwnemu optymizmowi. W obliczu kryzysów naszych czasów – ekologicznych, społecznych i moralnych – chrześcijanin nie jest ani strusiem negującym problemy, ani prorokiem zagłady, który widzi jedynie schyłek. Jest tym, który dostrzega, że obecne cierpienia to bóle porodowe, znaki, że coś nowego chce się narodzić, jeśli będziemy współdziałać z łaską.
Trwałość Słowa pośród wszystkiego, co przemija
Trzeci punkt prowadzi nas do sedna obietnicy Chrystusa: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (w. 33). To uroczyste stwierdzenie stanowi fundament naszej nadziei.
W Biblii „niebo i ziemia” odnoszą się do całości stworzonego kosmosu. Jezus używa tu przysłowiowego wyrażenia, mając na myśli „absolutnie wszystko”. Nawet rzeczywistości, które wydają nam się najbardziej stabilne – gwiazdy, góry, instytucje – podlegają zmianom i ostatecznie znikną. Wizja ta nawiązuje do wizji z Drugiego Listu Piotra: „Żywioły bowiem w ogniu ulegną zagładzie” (2 P 3,12).
Lecz pośród tej powszechnej relatywności tylko jedno pozostaje absolutne: Słowo Chrystusa. Skąd ta trwałość? Ponieważ Słowo to nie jest ludzkim nauczaniem pośród innych, lecz samym wyrazem wiecznego Słowa. Jan widział to w Prologu: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (Jan 1, 1). Słowa Jezusa są słowami boskiego Logosu, a zatem uczestniczą w wieczności Boga.
To stwierdzenie ma ogromne konsekwencje praktyczne. Po pierwsze, oznacza, że możemy polegać na Słowie Chrystusa jak na jedynej niewzruszonej skale. W świecie pełnym zawirowań, gdzie chwieją się wszystkie nasze pewniki, Słowo stoi mocno. Jezus powiedział to już w przypowieści o dwóch domach: ten, kto słucha Jego słów i wprowadza je w życie, jest jak człowiek, który buduje na skale (Mt 7, 24-25).
Co więcej, to wszystko stawia w odpowiedniej perspektywie. Imperia upadają, ideologie kruszą się, trendy intelektualne przychodzą i odchodzą – ale Słowo pozostaje. Świątynia w Jerozolimie, której wspaniałe kamienie podziwiali uczniowie, rzeczywiście została zniszczona w 70 roku n.e. Cywilizacje, które wydają się nam wieczne, takie nie są. Tylko Słowo przekracza epoki, nie tracąc na aktualności.
Ta trwałość leży również u podstaw misji Kościoła: przekazywania nienaruszonego depozytu wiary. Benedykt XVI często przypominał nam, że Kościół nie jest panem Słowa, lecz jego sługą. Nie może go zmieniać w zależności od epoki. Musi wiernie je strzec i głosić w całym jego radykalizmie, nawet gdy jest niepokojące. To właśnie to niezmienne Słowo stanowi kotwicę dla zagubionej ludzkości.
Wreszcie, ta obietnica karmi naszą eschatologiczną nadzieję. Jeśli słowa Chrystusa nie przeminą, Jego obietnice się spełnią. Kiedy ogłasza: „Królestwo Boże jest bliskie”, możemy być tego pewni. Kiedy obiecuje: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (1 Kor 12, 1).Mt 28(str. 20), możemy mu całkowicie zaufać. Niezawodność Boga opiera się na Jego Słowie.

Praktyczne zastosowania w różnych sferach życia
W naszym osobistym życiu duchowym
Ta przypowieść zachęca nas najpierw do kontemplacyjnego spojrzenia na własne istnienie. Gdzie widzimy Boga w działaniu? Jakie „pąki” w naszym życiu duchowym zwiastują nowy wzrost? Być może jest to odnowione pragnienie modlitwy, pragnienie Słowa, wzmożona wrażliwość na niesprawiedliwość, nowa zdolność przebaczania.
W praktyce moglibyśmy ustanowić cotygodniowy czas refleksji, podczas którego będziemy dostrzegać znaki obecności Boga w naszym tygodniu. Nie po to, by sobie pogratulować, ale by uświadomić sobie, że „to On jest w nas sprawcą chcenia i działania” (Flp 2,13). Ta praktyka rozwija naszą zdolność rozeznawania i pielęgnuje wdzięczność.
W naszych związkach i życiu rodzinnym
W rodzinie ta pedagogika znaków uczy nas rozpoznawać chwile łaski w drobnych, codziennych sprawach. Uśmiech dziecka, pojednanie po kłótni, bezinteresowny akt służby – wszystko to są zalążki Królestwa. Możemy nauczyć nasze dzieci nazywać te chwile: „Widzisz, kiedy dzieliłeś się swoją zabawką, to Królestwo Boże rosło między nami”.
Ta uważność zmienia również sposób, w jaki radzimy sobie z trudnościami rodzinnymi. Choroba, konflikt i żałoba nie są oznakami, że Bóg nas opuszcza. Jeśli stawimy im czoła z wiarą, mogą stać się okazją do odnowienia bliskości z cierpiącym Chrystusem i okazją do solidarności, która już teraz ukazuje czułość Królestwa.
W naszym zaangażowaniu społecznym i zawodowym
W naszej pracy i zaangażowaniu obywatelskim ta przypowieść uwalnia nas zarówno od cynizmu, jak i utopizmu. Nie twierdzimy, że budujemy Królestwo własnymi siłami – to byłoby prometejskie złudzenie. Uznajemy jednak, że każdy akt sprawiedliwości, solidarności i szacunku dla stworzenia jest zarodkiem Królestwa, znakiem, że Bóg działa w historii.
Pracujesz w oświacie? Każdy uczeń, który odkrywa swoją godność, jest znakiem Królestwa. Jesteś opiekunem? Każdy pacjent otoczony współczuciem objawia… współczucie Chrystusa. Czy prowadzisz działalność gospodarczą? Każda relacja zawodowa przeżywana z uczciwością i szacunkiem kształtuje świat sprawiedliwości, której pragnie Bóg.
Ta wizja nadaje głęboki sens naszym działaniom, nie przytłaczając nas jednak ciężarem mesjanizmu. Nie jesteśmy zbawicielami świata – Zbawiciel już przyszedł. Jesteśmy jednak powołani do współpracy z Jego dziełem, do przygotowania drogi, do ukazania tego, co rośnie niewidzialnie.
W naszym czytaniu bieżących wydarzeń i historii
W obliczu wywołujących niepokój wiadomości, które zalewają nasze ekrany, ta przypowieść oferuje nam inną perspektywę. Zamiast dać się porwać powodzi katastrofalnych informacji, możemy wykazać się rozeznaniem: gdzie Bóg działa mimo wszystko? Gdzie Duch Święty inspiruje do reakcji solidarności, odwagi i kreatywności?
Za każdym razem, gdy społeczność mobilizuje się, by przyjąć uchodźców, za każdym razem, gdy młodzi ludzie angażują się w walkę o sprawiedliwość klimatyczną, za każdym razem, gdy w konflikcie pojawia się ruch pojednania – to są zalążki Królestwa. Naszą rolą nie jest negowanie tragedii, ale także dostrzeganie i wspieranie znaków nadziei, które pojawiają się pośród ciemności.
Echa tradycji
Patrystyczna hermeneutyka znaku
Ojcowie Kościoła intensywnie rozważali tę przypowieść. Augustyn w swoich komentarzach do Ewangelii dostrzega w niej ilustrację „teologii naturalnej”: Bóg objawia się poprzez stworzenie, zanim jeszcze objawi się poprzez proroków i Chrystusa. Drzewo figowe staje się zatem metaforą całej ludzkości, która, postrzegana oczami wiary, nosi znaki przyszłego odkupienia.
Orygenes rozwija śmielszą, alegoryczną interpretację: drzewo figowe reprezentuje Izrael, a „inne drzewa” – narody pogańskie. Razem rozkwitają wiosną Ewangelii, ukazując, że zbawienie jest powszechne. Ta chrystologiczna i eklezjologiczna interpretacja przekształca przypowieść w proroctwo misji: gdziekolwiek głoszona jest Ewangelia, Królestwo rozkwita.
Cyryl Aleksandryjski podkreśla wymiar eschatologiczny: pąki nie są ostatecznym owocem, lecz jego pewną zapowiedzią. Podobnie, znaki Królestwa w historii nie oznaczają jeszcze jego pełni, ale nieomylnie gwarantują, że ta pełnia nadejdzie. To rozróżnienie jest kluczowe dla uniknięcia triumfalizmu: jesteśmy w czasie pąków, a nie w czasie żniwa.
Rezonanse liturgiczne i sakramentalne
Liturgia Nadejście To czyni tę przypowieść główną osią współczesnej duchowości chrześcijańskiej. Czas nie jest cykliczną powtarzalnością, jak w religiach kosmicznych, ani bezsensownym, liniowym przepływem, jak w nihilizm Nowoczesna. Jest „zorientowana na czas”, skupiona na celu, który jest jednocześnie osiągnięciem.
Sakramenty Same w sobie działają zgodnie z logiką znaku: woda chrztu jest prawdziwie wodą, ale oznacza i urzeczywistnia nowe narodzenie. Chleb eucharystyczny jest prawdziwie chlebem, ale oznacza i urzeczywistnia obecność Chrystusa. Każdy sakrament jest „zarodkiem” Królestwa, realną antycypacją życia wiecznego, którym już żyjemy w wierze.
Ta sakramentalna perspektywa zachęca nas, aby nie oddzielać tego, co widzialne, od tego, co niewidzialne, tego, co materialne, od tego, co duchowe. chrześcijaństwo Nie jest to gnoza pogardzająca ciałem, lecz wcielona wiara, która uznaje, że łaska przychodzi poprzez konkretne realia. Dlatego gesty liturgiczne – woda, chleb, wino, olej, nałożenie rąk – są tak ważne: pokazują, że zbawienie dociera do całego człowieka, ciała i duszy.
Zakres eschatologiczny i nadzieja chrześcijańska
Ta przypowieść mistrzowsko wyraża „już tutaj” i „jeszcze nie” Królestwa. Teologowie protestanccy XX wieku, zwłaszcza Oscar Cullmann, mówili o „czasie Kościoła” jako o czasie pośrednim: między decydującym zwycięstwem Chrystusa w Wielkanoc („D-Day”) a pełnym urzeczywistnieniem tego zwycięstwa w Paruzji („V-Day”).
Pąki oznaczają, że decydująca bitwa została wygrana – wiosna pokonała zimę – ale pełne ukazanie się tego zwycięstwa wymaga jeszcze czasu. To napięcie jest nieodłączną częścią chrześcijańskiego życia: żyjemy w pewności nadziei, ale jeszcze nie w wizji. „Postępujemy według wiary, a nie dzięki widzeniu” (2 Kor 5, 7), wiedząc, że wiara ta opiera się na namacalnych znakach.
Ta eschatologia ma doniosłe implikacje etyczne. Zapobiega ona sakralizacji obecnego porządku (ponieważ jest on skazany na przeminięcie), a jednocześnie nadaje wieczną wartość naszym aktom miłości (ponieważ rozkwitają one dla Królestwa). Uwalnia nas od lękliwego aktywizmu (Bóg ustanawia swoje Królestwo), nie dopuszczając jednak bierności (musimy współpracować jako wierni szafarze).
Ścieżka medytacyjna
Tygodniowe ćwiczenie w rozpoznawaniu znaków
Każdego niedzielnego wieczoru lub w poniedziałkowy poranek poświęć piętnaście minut na duchową analizę swojego tygodnia. W specjalnym notatniku zapisz w trzech kolumnach: „Pąki” (znaki nadziei, łaski, wzrostu), „Zima” (trudności, susza, trudności) i „Czujność” (na co mam zwrócić uwagę w tym tygodniu).
Ta regularna praktyka stopniowo kształtuje twoją perspektywę. Uczysz się patrzeć poza to, co negatywne, ale także dostrzegać trudną rzeczywistość. Pielęgnujesz to „trzeźwe upojenie Duchem”, o którym mówili Ojcowie: jasność umysłu i nadzieja w jednym. Po kilku miesiącach przeczytaj ponownie swoje notatki – zdziwisz się, widząc, ile „pąków” faktycznie zaowocowało.
Medytacja kontemplacyjna inspirowana naturą
Wybierz drzewo w pobliżu domu – jeśli to możliwe, drzewo liściaste, które wyraźnie pokazuje pory roku. Odwiedzaj je regularnie, co najmniej raz w miesiącu. Obserwuj jego przemiany: pojawianie się pąków wiosną, rozwijanie liści latem, jesienne barwy i zimową nagość.
W tych chwilach obserwacji módl się na podstawie tego, co widzisz. Zadaj sobie pytanie: W jakim duchowym okresie się znajduję? Gdzie są moje pąki? Co musi we mnie obumrzeć, aby mogło narodzić się coś nowego? Niech drzewo stanie się twoim duchowym nauczycielem, tym, który nauczy cię rytmów łaski.
Modlitwa adwentowa z tekstami biblijnymi
Przez cały czas Nadejście, Medytuj codziennie nad wersetem z tego fragmentu Ewangelii Łukasza. Wybierz jeden werset dziennie: poniedziałek «Patrz na drzewo figowe», wtorek «Gdy tylko wypuszczą pąki», środa «Lato jest blisko» itd. Powtarzaj werset powoli, pozwól mu w tobie rezonować, zanotuj, jakie pragnienia, pytania lub pocieszenia budzi.
Możesz również modlić się ciałem: przyjmij postawę czuwania, stojąc z lekko uniesionymi ramionami (jak przy aklamacji: „Wyprostuj się i podnieś głowę”). Utrzymaj tę postawę przez kilka minut, powtarzając w myślach: „Przyjdź, Panie Jezu”. Ta modlitwa cielesna wyraża i pielęgnuje postawę aktywnego oczekiwania, którą Jezus chce w nas obudzić.
Dzielenie się i refleksja w Kościele
Jeśli należysz do grupy modlitewnej lub ruchu, zaproponuj spotkanie, podczas którego każda osoba wymieni „pączek Królestwa”, który ostatnio zaobserwowała w swoim życiu, w Kościele lub na świecie. To dzielenie się znakami nadziei jest głęboko ewangeliczne: buduje wspólnotę, pielęgnuje wiarę najsłabszych i oddaje chwałę Bogu, który działa.
Musimy jednak uważać, aby nie popaść w naiwny idealizm. Nasze dzielenie się musi pozostać realistyczne: dostrzegamy również zimy, noce i susze. Ale dostrzegamy je w świetle Wielkanocy, to znaczy wyznając, że nawet tam Bóg może przynieść coś nowego. To wspólne wyznanie wiary wzmacnia naszą osobistą nadzieję.
Współczesne wyzwania
Jak możemy rozróżniać, nie popadając przy tym w oświecenie?
Pierwsze wyzwanie dotyczy samego rozeznania. Skąd możemy wiedzieć, czy to, co identyfikujemy jako „znak Królestwa”, rzeczywiście nim jest? Czy nie grozi nam ryzyko, że będziemy rzutować nasze pragnienia na wydarzenia, że będziemy widzieć znaki tam, gdzie ich nie ma?
To ryzyko jest realne, a historia Kościoła niestety zna przypadki odchyleń od normy iluministycznej, w których jednostki lub grupy twierdziły, że odczytują w wydarzeniach zmyślone przesłania boskie. Odpowiedź leży w trzech kryteriach rozeznania: zgodności z Pismem Świętym, potwierdzeniu przez wspólnotę kościelną i konkretnych rezultatach w życiu.
Prawdziwy znak Królestwa nigdy nie będzie sprzeczny z Ewangelią. Jeśli ktoś twierdzi, że rozpoznaje, iż Bóg wzywa go do nienawiści, pogardy dla ubogich i niesprawiedliwości, z pewnością jest to iluzja. Co więcej, rozeznanie nie może być wyłącznie indywidualne: musi zostać potwierdzone przez innych dojrzałych wierzących, najlepiej w powiązaniu z Tradycją i Magisterium. Wreszcie, prawdziwe znaki przynoszą owoce pokoju, radości i miłości – a nie zamętu, podziałów czy pychy.
Czy pilna potrzeba eschatologiczna nie prowadzi do wycofania się?
Drugi zarzut: skoro „niebo i ziemia przeminą”, po co angażować się w poprawę świata? Czy nie ryzykujemy popadnięcia w pozbawiający siły kwietyzm?
Historia pokazuje wręcz przeciwnie, że chrześcijańska nadzieja eschatologiczna była potężnym motorem przemian społecznych. To mnisi karczowali ziemie w całej Europie, pielęgnowali starożytną kulturę i rozwijali rolnictwo. To chrześcijanie zakładali szpitale, szkoły i dzieła charytatywne. Dlaczego? Właśnie dlatego, że wierzyli, że ich działania mają wieczne znaczenie.
Kluczem jest rozróżnienie między „przemijaniem” a „całkowitym zniknięciem”. W teologii katolickiej, a zwłaszcza u Tomasza z Akwinu i w Gaudium et spes, stwierdza się, że wszystko, co przeżywane jest w miłości, zostanie przemienione i wcielone do Królestwa. Niebo i ziemia „przeminą” w tym sensie, że zostaną przemienione, oczyszczone i upiększone – a nie unicestwione. Zatem nasze akty sprawiedliwości i miłości nie przepadają; przygotowują i antycypują nowy świat.
Jak możemy zachować nadzieję w obliczu katastrof?
Trzecie wyzwanie: kryzysy ekologiczne, społeczne i moralne naszych czasów mają bezprecedensową skalę. Jak możemy nadal „widzieć zalążki”, skoro wszystko zdaje się walić?
Po pierwsze, odrzucając katastrofizm mediów, które dostrzegają tylko to, co negatywne. Z powodów komercyjnych media nagłaśniają tragedie i ignorują tysiące pozytywnych inicjatyw, które kwitną wszędzie. Potrzebne są alternatywne informacje: aktywne poszukiwanie «dobrych wiadomości», projektów solidarnościowych i innowacji służących dobru wspólnemu.
Następnie, umieszczając nasze lęki w perspektywie długiej historii. Każda epoka doświadczyła swoich apokaliptycznych wydarzeń: najazdów barbarzyńców, zaraz, wojen światowych. A jednak Kościół przetrwał to wszystko, ludzkość przetrwała, a Bóg nieustannie powoływał świętych i proroków. Nasz czas nie jest ani gorszy, ani lepszy od innych – to nasz czas, czas, w którym Bóg wzywa nas do dawania świadectwa.
Wreszcie, pielęgnując nadzieję teologiczną, niezależną od okoliczności. Nadzieja chrześcijańska to nie optymizm, który głosi, że „wszystko będzie dobrze”. To pewność, że Bóg jest wierny i że Jego plan miłości spełni się, cokolwiek się stanie. Nawet gdyby wydarzyło się najgorsze, nawet gdyby nasza cywilizacja miała się zawalić, Bóg pozostałby Bogiem, a Jego miłość miałaby ostatnie słowo w historii.
Modlitwa o oczekiwanie i powitanie
Panie Jezu, wieczne Słowo Ojca,
Ty, który uczyłeś swoich uczniów sztuki rozeznawania,
naucz nas patrzeć na świat Twoimi oczami.
Otwórz nasze ślepe serca na piękno Twojego Królestwa, które już kiełkuje pośród nas.
Uczyń nas czujnymi strażnikami,
Ani nie śpi w obojętności,
ani sparaliżowany niepokojem,
lecz stoimy w radosnym oczekiwaniu na Twoje przyjście.
Jak pączkujący figowiec, który zwiastuje lato,
Niech nasze życie będzie znakiem Twojego Królestwa:
przez naszą sprawiedliwość pozwól nam być pąkami Twojego pokoju;
przez naszą miłość, pozwól nam być pąkami Twojej miłości;
Dzięki naszej nadziei, pozwól nam być pąkami Twojego zwycięstwa.
Gdy noc wokół nas gęstnieje,
Kiedy światowe wiadomości mocno obciążają nasze barki,
gdy nasze własne próby sprawiają, że wątpimy,
Powiedz naszym sercom jeszcze raz Twoją niezachwianą obietnicę:
„Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.
Zakotwicz nas w tym Słowie, które nie przemija,
Solidna skała pośród burz,
Pewne światło pośród ciemności
bezpieczna ścieżka pośród naszych wędrówek.
Przyjdź Panie Jezu,
Przyjdźcie do naszych kościołów, które na Was czekają.
Przyjdź do naszych rodzin, które pragną Twojego pokoju,
Przyjdź do naszych zranionych społeczeństw, które szukają Twojego oblicza,
Przyjdź do naszych serc, które za Tobą tęsknią.
Daj nam łaskę przygotowania Twoich dróg,
Spłaszczając przez przebaczenie góry dumy,
wypełniając doliny obojętności poprzez solidarność,
prostując krzywe ścieżki kłamstwa poprzez prawdę.
Niech nasz Adwent nie będzie jedynie biernym okresem oczekiwania,
Ale aktywne zaangażowanie we współpracę z Twoim Duchem,
rozpoznać twoje znaki,
aby głosić Twoją Dobrą Nowinę,
aby pokazać naszym życiem, że Twoje Królestwo już tu jest.
Podnieś nas, gdy jesteśmy przygnieceni ciężarem grzechu,
Podnieś głowę, gdy ogarnie cię zniechęcenie.
ponieważ jesteś naszym nadchodzącym odkupieniem,
Jesteś naszą nadchodzącą radością,
Jesteś naszą nadzieją, która nas nie zawodzi.
Dziękujemy Ci, Panie historii,
Za wszystkie pąki Twojego Królestwa, które obserwowaliśmy:
za każdy akt pojednania, który obala nienawiść,
za każdą wyciągniętą rękę, która podnosi biednego,
za każde słowo prawdy, które demaskuje kłamstwo,
za każdą modlitwę, która płynie do Was z serc Waszych dzieci.
Wyprowadź nas z zimy grzechu do źródła Twojej łaski.
Od snu obojętności do przebudzenia miłości,
od śmierci, która przechodzi do życia, które pozostaje,
bo Ty jesteś Panem, który przychodzi,
dziś, jutro i na zawsze.
Maranatha! Przyjdź, Panie Jezu!
Amen.
Stań się aktywnym czytelnikiem znaków Bożych
Ta przypowieść o drzewie figowym oferuje nam znacznie więcej niż abstrakcyjną naukę o czasach ostatecznych. Uczy nas nowego sposobu życia w teraźniejszości. W świecie, w którym zdaje się brakować sensu, w którym narastają katastrofy, w którym tak wielu współczesnych nam ludzi oscyluje między rozczarowanym cynizmem a gorączkowym aktywizmem, Jezus oferuje nam trzecią drogę: ufną czujność.
Nauka rozpoznawania znaków Królestwa oznacza odrzucenie zarówno ślepoty, która nic nie widzi, jak i złudzenia, które widzi cokolwiek. Oznacza to rozwinięcie spojrzenia, które jest zarówno kontemplacyjne, jak i krytyczne – spojrzenia, które potrafi rozpoznać Boga w działaniu, nie myląc Go z naszymi własnymi projekcjami. Ta duchowa mądrość wymaga czasu, praktyki i…pokora – ale przynosi owoce pokoju i nadziei.
Centralna obietnica pozostaje aktualna: Słowo Chrystusa nie przeminie. W świecie nieustannego przepływu, gdzie wszystko się zmienia i rozpada, ta kotwica jest kluczowa. Możemy budować nasze życie na skale tego Słowa, inwestować energię w to, co trwa, i ukierunkować nasze życie ku nadchodzącemu Królestwu. Nie po to, by uciekać przed pilnymi sprawami teraźniejszości, ale by stawić im czoła z mądrością Tego, który potrafi odróżnić to, co wieczne, od tego, co przemijające.
Apel zatem o zmianę perspektywy. Przestańmy postrzegać świat jako zbiór problemów do rozwiązania lub zagrożeń, których należy unikać. Postrzegajmy go jako miejsce, gdzie Bóg sieje swoje Królestwo, gdzie Duch Święty rodzi nowe rzeczy, gdzie Chrystus idzie przed nami i na nas czeka. Wszędzie tam, gdzie wzrasta sprawiedliwość, gdzie objawia się solidarność, gdzie prawda jest głoszona z odwagą, gdzie przebaczenie pojednać – tam, pąki drzewa figowego, tam, Królestwo się zbliża.
Obyśmy stali się tymi jasnymi i radosnymi świadkami, których tak rozpaczliwie potrzebuje nasz czas: nie prorokami zagłady, którzy wieszczą katastrofę, ani naiwnymi optymistami, którzy zaprzeczają dramatom, ale strażnikami, którzy potrafią rozpoznać świt w środku nocy i którzy swoim sposobem życia już teraz objawiają światło nadchodzącego dnia.

Konkretne praktyki do wdrożenia
- Ustal cotygodniowy czas na refleksję duchową gdzie w ciągu tygodnia zidentyfikujesz trzy oznaki obecności Boga i zanotujesz je w specjalnym notatniku, aby śledzić poczynione postępy.
- Adoptuj drzewo rosnące w pobliżu Twojego domu jako duchowego towarzyszaodwiedzając je regularnie, by obserwować zachodzące w nim przemiany i medytować nad porami swojego życia duchowego.
- Stwórz w swoim domu kącik „adwentowy” ze świecą, którą zapalasz każdego wieczoru, czytając werset z tego fragmentu i dzieląc się znakiem nadziei, który obserwujemy w ciągu dnia.
- Dołącz do małej grupy dzielącej się wiedzą lub ją utwórz w ramach którego każda osoba co miesiąc wskazuje „pączek Królestwa” zidentyfikowany w jej życiu, pracy lub sąsiedztwie, aby wspólnie budować wiarę.
- Wybierz trudną sytuację ze swojego życia i zapytaj siebie w modlitwie: „Gdzie tu działa Bóg? Jaki pączek mógłby wyrosnąć w tej próbie?”, nie wymuszając odpowiedzi, ale z ufną otwartością.
- Kultywowanie częściowego postu medialnego zastępując piętnaście minut pochłaniających i wywołujących niepokój wiadomości piętnastoma minutami czytania świadectw chrześcijańskich lub projektów solidarnościowych, które manifestują Królestwo.
- Zapamiętaj werset 33 „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” – powtarzać je jak kotwicę w chwilach zwątpienia, udręki czy zniechęcenia.
Główne odniesienia
- Ewangelia według św. ŁukaszaRozdział 21 – Cała dyskusja eschatologiczna dostarcza niezbędnego kontekstu dla zrozumienia przypowieści o drzewie figowym i jej przesłania nadziei.
- Konstytucja duszpasterska Gaudium et spes (Watykan II, 1965) – Szczególnie numery 39-45 o godności aktywności ludzkiej i jej związku z Królestwem Bożym.
- Augustyn z Hippony, Komentarz do Ewangelii św. Jana – Za refleksję nad znakami i boską pedagogiką poprzez stworzenie i historię.
- Hans Urs von Balthasar, Boski dramat (Tom IV) – Za teologię historii jako miejsca stopniowego urzeczywistniania się zamysłu Bożego.
- Oscar Cullmann, Chrystus i czas (1946) – Studium fundamentalne nad chrześcijańską koncepcją czasu jako czasu zorientowanego pomiędzy spełnieniem w Chrystusie a Paruzją.
- Jürgen Moltmann, Teologia nadziei (1964) – Za refleksję nad eschatologią jako siłą napędową chrześcijańskiego zaangażowania w historię, a nie jako ucieczką od świata.
- Benedykt XVI, Encyklika Spe Salvi (2007) – O cnocie nadziei chrześcijańskiej, jej odmienności od optymizmu i jej zdolności do przekształcania naszego spojrzenia na teraźniejszość.
- Romano Guardini, Koniec czasów nowożytnych – Za teologiczną lekturę znaków czasu i zaproszenie do rozeznanie duchowe współczesnej historii.


