Nie słuchali ani Jana, ani Syna Człowieczego. (Mt 11:16-19)

Udział

Ewangelia Jezusa Chrystusa według św. Mateusza

W owym czasie Jezus rzekł do tłumów: «Z kimże porównam to pokolenie? Podobni są do dzieci, które siedzą na rynku i wołają jeden do drugiego: «Graliśmy wam na flecie, a nie tańczyliście; śpiewaliśmy pieśni żałobne, a nie płakaliście». Przyszedł bowiem Jan: nie jadł i nie pił, a ludzie mówią: «On jest opętany». Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a ludzie mówią: «Patrzcie, żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników!». Mądrość zaś usprawiedliwiona jest przez swoje uczynki».»

Kiedy Bóg mówi, a nikt nie słucha: przypowieść o kapryśnych dzieciach

Jak możemy rozpoznać głos Boga, skoro nasze uprzedzenia sprawiają, że jesteśmy głusi na wszelkie przejawy Jego obecności?.

To scena, którą wszyscy znamy. Dzieci, które odmawiają zabawy, niezależnie od tego, jaką grę im zaproponują. Jezus posługuje się tym codziennym obrazem, aby potępić duchową niespójność swoich współczesnych. Ani surowość Jana Chrzciciela, ani serdeczność Syna Człowieczego nie znajdują upodobania w ich oczach. Ten fragment z… Ewangelia Mateusza 11 Sprawdza naszą zdolność do przyjmowania Bożych wezwań, nawet jeśli zakłócają one nasze oczekiwania.

W tym artykule przyjrzymy się bliżej po pierwsze, kontekst historyczny i literacki tego kontrowersyjnego fragmentu (Ewangelia Mateusza 11, (str. 16-19), a następnie przeanalizujemy dynamikę podwójnego odrzucenia, które potępia Jezus. Następnie rozwiniemy trzy główne tematy teologiczne: duchowy opór wynikający z uprzedzeń, różnorodność dróg Bożych oraz usprawiedliwienie przez ich owoce. Na koniec przeanalizujemy konkretne implikacje dla naszego życia duchowego, zaproponujemy praktyczną medytację i zajmiemy się obecnymi wyzwaniami rozeznawania w pluralistycznym świecie.

Kontekst konfrontacji: Jezus stawiający czoła krytyce swoich czasów

Ten fragment pojawia się w kluczowym momencie posługi Jezusa. Jan Chrzciciel, uwięziony przez Heroda Antypasa, właśnie wysłał swoich uczniów, aby zapytali Jezusa: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść?». Odpowiedź Jezusa polega na wymienieniu dokonanych znaków mesjańskich (ślepi odzyskają wzrok, chromi chodzą, trędowaci zostaną oczyszczeni), a następnie złożeniu hołdu Janowi Chrzcicielowi: «Między narodzonymi z niewiast nie powstał nikt większy od niego”. Jan Chrzciciel. »

Ale atmosfera nagle się zmienia. Po pochwaleniu Jana Jezus zwraca się do tłumu i recytuje fragment: «Do kogo mam przyrównać to pokolenie?». Ton staje się oskarżycielski. Mateusz umieszcza tę mowę w sekwencji, w której Jezus wyraża swoją narastającą frustrację z powodu niewiary. Zaraz po tym fragmencie Jezus sprowadzi swoje «biada» na miasta, które nie pokutowały (Korazyn, Betsaida, Kafarnaum), mimo Jego cudów, które odmówiły nawrócenia.

Ewangelista pisze dla społeczności judeochrześcijańskiej doświadczającej odrzucenia. Około 80-85 r. n.e. uczniowie Jezusa spotkali się z niezrozumieniem ze strony współwyznawców, Żydów, którzy nie rozpoznali Mesjasza. Mateusz zachowuje tę wypowiedź Jezusa, ponieważ rzuca ona światło na zagadkę tego odrzucenia: jak to możliwe, że Bóg przemawia, a tak wielu ludzi nie słyszy?

Struktura literacka tego fragmentu jest niezwykła. Najpierw przypowieść wprowadzająca (dzieci na rynku); następnie dwa konkretne przykłady (Jan i Jezus); na końcu mądre przysłowie («mądrość Boża okazała się słuszna»). Ta struktura tryptyku naśladuje pedagogiczne podejście Jezusa: obraz, zastosowanie, zasada teologiczna.

Dobór słownictwa ujawnia intencję polemiczną. Termin «pokolenie» (genea) w Ewangelii Mateusza często odnosi się do pokolenia przewrotnego i cudzołożnego (Mt 12,39.45; 16,4; 17,17). «Dzieci» (paidiois) przywodzą na myśl niedojrzałość, a nie niewinność. «Wyzwanie» (prosphonousi) sugeruje głośną kpinę. Cały leksykon buduje atmosferę jałowej dyskusji.

Mateusz precyzuje, że Jezus «ogłaszał tłumom» (tais ochlois). Dla tego ewangelisty tłumy reprezentują grupę wahającą się, ani otwarcie wrogą, ani prawdziwie zaangażowaną. Podążają za Jezusem z ciekawości, ale sprzeciwiają się wymaganiom Królestwa. Nasz fragment jest zatem skierowany do tych niezdecydowanych ludzi, którzy zawsze znajdują powód, by się nie angażować.

Anatomia odmowy: Kiedy sprzeciwy maskują zamknięte serce

Przypowieść o niesfornych dzieciach działa jak lustro, które Jezus stawia przed tłumem. Jezus porównuje swoich słuchaczy do dzieci siedzących na rynku, symbolicznym miejscu życia publicznego w… Środkowy Wschód Starożytni. Te dzieci bawią się, naśladując wielkie wydarzenia życia społecznego: radosne wesela i smutne pogrzeby. Ale ich przyjaciele odmawiają udziału ani w tańcach, ani w lamentacjach.

Ten obraz uderza absurdem. Dzieci odmawiające zabawy? To przeczy samej naturze dzieciństwa. Odmowa nie dotyczy konkretnej gry, ale samej zabawy. Niezależnie od tego, co się sugeruje, odpowiedź zawsze brzmi: nie. To właśnie tę fundamentalną niespójność potępia Jezus.

Kontekst historyczny następuje natychmiast. Jan Chrzciciel uosabia ascetycznego proroka. Mieszka na pustyni, nosi szatę z wielbłądziej sierści i żywi się szarańczą oraz dzikim miodem. Jego przesłanie jest ponure: «Plemię żmijowe, kto was ostrzegł, żebyście uciekali przed nadchodzącym gniewem?». Nie je ani nie pije wina. Reakcja przywódców religijnych? «On jest opętany!». Daimonion echei – dosłownie «ma demona».

Potem przyszedł Jezus, Syn Człowieczy. Nie unikał życia towarzyskiego. Przyjmował zaproszenia na obiady, bywał u celników i pozwalał, by podeszli do niego rybacy Osławiony. Pije wino (swój pierwszy cud w Kanie!), spożywa świąteczne posiłki. A reakcja? «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». Oskarżenie jest dwojakie: moralne (obżarstwo) i religijne (nieczyste towarzystwo).

Jezus uwypukla w ten sposób groźny mechanizm psychologiczny: złą wiarę. Krytyka nie opiera się na obiektywnych błędach, lecz na pretekstach. Jeśli Jan pości, jest zbyt radykalny; jeśli Jezus ucztuje, jest zbyt pobłażliwy. Surowość jest podejrzana, a życie towarzyskie skandaliczne. W obliczu dwóch przeciwstawnych dróg, zarzuty pozostają identyczne w swojej funkcji: uzasadniają odmowę przyjęcia Bożego przesłania.

Ta dynamika ujawnia, że problem nie leży w posłańcu, lecz w odbiorcy. Faryzeusze i uczeni w Piśmie nie dążą tak naprawdę do rozeznania woli Bożej; pragną zachować nienaruszony system religijny, zachować przywileje i wzmocnić pewność siebie. Każda nowość, niezależnie od jej formy, jest niepokojąca.

Ostatnie zdanie rzuca na to istotne światło: «Lecz mądrość została usprawiedliwiona przez to, co uczyniła». W tekście greckim użyto czasownika dikaioō (usprawiedliwiać) i rzeczownika erga (dzieła). Boska mądrość – ucieleśniona tu przez Jana i Jezusa – jest usprawiedliwiona przez swoje konkretne owoce, a nie przez dostosowanie się do ludzkich oczekiwań. Niewidomi widzą, chromi chodzą, rybacy konwertować: to jest prawdziwe potwierdzenie.

To odwrócenie jest kluczowe. Jezus przesuwa kryterium oceny ze stylu na skuteczność, z wyglądu na istotę, z przyzwoitości na rezultaty. Nie ma znaczenia, czy prorok pości, czy ucztuje, byleby słowo Boże przynosiło owoc. To hermeneutyczna rewolucja, która uwalnia Boga z naszych uprzedzeń.

Uprzedzenie jako bariera dla łaski

Nasze uprzedzenia działają jak filtry, zniekształcając nasze postrzeganie rzeczywistości. Są nieprzejrzystymi soczewkami, przez które patrzymy na świat, niezdolni dostrzec tego, co nie pasuje do naszych z góry przyjętych schematów myślowych. W sferze duchowej ta ślepota staje się tragiczna, ponieważ uniemożliwia nam rozpoznanie Boga, gdy się nam objawia.

Faryzeusze czasów Jezusa stworzyli precyzyjną teologię oczekiwanego Mesjasza. Miał być królem z rodu Dawida, politycznym wyzwolicielem, zwycięskim wojownikiem wypędzającym Rzymian. Ich ramy były tak sztywne, że zaślepiały ich na radykalną nowość Jezusa. Ukrzyżowany Mesjasz? Niemożliwe; to była teologiczna sprzeczność. Paweł później napisze: «Zgorszenie dla Żydów, a głupstwo dla pogan» (1 Kor 1,23).

Ale uprzedzenia teologiczne nie są wyłączną domeną faryzeuszy. Każda epoka chrześcijańska ma swoje słabe punkty. W średniowieczu teologowie z trudem pojmowali, że Bóg może przemawiać poza arystotelesowską scholastyką. W czasach nowożytnych niektórzy katolicy nie mogli sobie wyobrazić działania Ducha Świętego w protestanckich ruchach reformacyjnych. Dziś mamy własne filtry: socjologiczne, ideologiczne i kulturowe.

Weźmy współczesny przykład. Wyobraźmy sobie wspólnotę parafialną głęboko przywiązaną do tradycyjnej liturgii, do kontemplacyjnej ciszy, do estetyki sacrum. Przybywa nowy ksiądz, który wprowadza rytmiczne pieśni, kładzie nacisk na towarzyskie spotkania po Mszy i koncentruje się na serdecznym powitaniu. Reakcje są szybkie: «To już nie jest sacrum!», «To jak koncert!», «Liturgia staje się tandetna!». Ale jeśli młodzi ludzie wrócą, jeśli rodziny z dala od siebie ponownie się zaangażują, jeśli… organizacja pożytku publicznego Kwiat z betonu rozkwita. Czyż nie jest to znak, że Duch działa?

Z drugiej strony parafia o wysokim poziomie charyzmatu może odrzucić księdza kontemplacyjnego, który nalega na cichą adorację i lectio divina. «Nic się nie dzieje!», «Gdzie jest ten zapał?», «Nudzimy się!». A jednak, jeśli wierni odkryją głębię modlitwy, jeśli Słowo Boże zapuści trwałe korzenie, jeśli życie wewnętrzne się pogłębi, czyż Duch nie działa?

Tragedią jest to, że często mylimy nasze duchowe preferencje z wolą Bożą. Absolutyzujemy nasze religijne upodobania, jakby były jedynymi słusznymi. Kontemplatorzy gardzą aktywnymi, zaangażowani społecznie osądzają eterycznych mistyków, tradycjonaliści potępiają postępowców i na odwrót. Każdy wierzy, że posiadł «prawdziwą» ścieżkę i odrzuca innych.

Taka postawa zdradza brak wiary w boską kreatywność. Bóg jest wystarczająco wielki, by podążać wieloma ścieżkami. Przemawia w ciszy klasztoru i w zgiełku jadłodajni. Objawia się w pięknie śpiewu gregoriańskiego i spontaniczności muzyki gospel. Porusza serca poprzez studia teologiczne i proste świadectwo nawróconego. Sprowadzanie Boga do własnego doświadczenia to tworzenie bożka na nasze podobieństwo.

Uprzedzenia również chronią nas przed nawróceniem. Akceptacja faktu, że Bóg mówi inaczej, niż się spodziewaliśmy, oznacza przyznanie, że mogliśmy się mylić, że musimy poszerzyć horyzonty, wyjść poza strefę komfortu. To wymagające. Łatwiej zdyskredytować posłańca niż zakwestionować własne przekonania. Dzieci w przypowieści odmawiają tańca lub narzekania, ponieważ zmusiłoby je to do wyjścia poza siebie, do wejścia w ruch, który je przekracza.

Święty Augustyn, W swoich Wyznaniach opowiada, jak jego uprzedzenia filozoficzne nie pozwalały mu na przyjęcie wiara Chrześcijanin. Uważał Pismo Święte za niegodne wykształconego umysłu, styl za prymitywny, a historie za naiwne. Dopiero po usłyszeniu… Ambroży z Mediolanu Wyjaśniał duchowe znaczenie tekstów, odkrywając ich głębię. Jego uprzedzenia estetyczne maskowały jego egzystencjalny opór: przyjęcie Chrystusa oznaczało rezygnację z ambicji, relacji, wygodnego życia.

Wyzwolenie zaczyna się od’pokora intelektualne i duchowe. Uznając, że nie posiadamy całej prawdy, że możemy się mylić, że Bóg jest większy niż nasze kategorie. To pokora To nie relatywizm – nie wszystkie stanowiska są sobie równe. Wymaga to jednak krytycznej otwartości: uczciwego zbadania, czy nasze zastrzeżenia dotyczą treści, czy formy, czy nasz sprzeciw wynika z… rozeznanie duchowe lub po prostu uprzedzenie.

Wielość ścieżek jako pedagogika boska

Jeśli Bóg posłał zarówno Jana Chrzciciela, jak i Jezusa, to dlatego, że dostrzega różnorodność ludzkich temperamentów i duchowych potrzeb. Niektórzy ludzie potrzebują profetycznej surowości, postu, pustyni i radykalnej pokuty, aby się nawrócić. Inni rozkwitają bardziej w… miłosierdzie bezpłatny, radość Wspólna, braterska bliskość. Bóg nie faworyzuje jednego modelu, ale dostosowuje swoją pedagogię do każdej duszy.

Ta różnorodność nie jest ustępstwem na rzecz ludzkiej słabości, lecz bogactwem chcianym przez Boga. Paweł wspaniale to wyrazi w swojej metaforze ciała: «Różne są dary łaski, ale ten sam Duch je rozdziela. Różne są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan. Różne są też rodzaje działania, lecz we wszystkich i w każdym człowieku działa ten sam Bóg».1 Koryntian 12,4-6). Każdy członek ma swoją funkcję i wszystkie są niezbędne.

Historia duchowości chrześcijańskiej ilustruje tę różnorodność. Pierwsi pustelnicy z pustyni egipskiej (III-IV wiek) ucieleśniali ścieżkę ascetyczną: samotność, ciszę, duchową walkę i skrajne wyrzeczenia. Antoni Wielki spędził dwadzieścia lat samotnie w opuszczonym grobowcu. Pachomiusz założył wspólnoty cenobityczne, w których wszystko podlegało regulacjom, od wschodu do zachodu słońca. Ci mnisi przyciągnęli tysiące uczniów poszukujących radykalizmu.

Jednocześnie jednak Kościół rozwijał inne modele. Bazyli z Cezarei opowiadał się za życie monastyczne zintegrowane z miastem, w służba ubogim. Założył hospicja, domy dziecka i inne struktury organizacja pożytku publicznego. Dla niego prawdziwe świętość Nie ucieka od świata, lecz przemienia go poprzez konkretną miłość. Jego klasztor przypomina bardziej przedsięwzięcie społeczne niż samotną pustynię.

W średniowieczu ta różnorodność nasiliła się. Benedyktyni oferowali zrównoważoną duchowość: ora et labora, modlitwę liturgiczną i pracę fizyczną, stabilność i gościnność. Cystersi zradykalizowali surowość, powracając do praktyk kontemplacyjnych. Franciszkanie wybrali ubóstwo Radosne i wędrowne życie ewangeliczne. Dominikanie poświęcają się kaznodziejstwu i studiom teologicznym. Każda rodzina duchowa odpowiada na potrzeby Kościoła i przyciąga różne temperamenty.

W czasach nowożytnych fundacje mnożyły się: misjonarze i wychowawcy jezuici, karmelici kontemplacyjni, nauczyciele salezjańscy, wincentyni w służba ubogim, Małe Siostry Ubogich, troszczące się o osoby starsze. Każdy charyzmat wyraża aspekt tajemnicy Chrystusa. Jezus jest jednocześnie kontemplacyjnym, który spędza noce na modlitwie, nauczycielem, który głosi kazanie na górze, cudotwórcą, który uzdrawia. chorzy, przyjaciel, który dzieli posiłek z grzesznikami.

Ta wielość rodzi pytanie teologiczne: dlaczego Bóg nie objawia jednej, jasnej i niepodważalnej drogi? Czyż nie byłoby to prostsze? Odpowiedź leży w samej naturze boskiej miłości. Bóg nie chce duchowych klonów, lecz wolnych jednostek, które odpowiadają na Jego wezwanie zgodnie ze swoją nieredukowalną wyjątkowością. Nieskończenie szanuje różnorodność swoich stworzeń.

Co więcej, różnorodność ścieżek zapobiega absolutyzacji jednego modelu. Jeśli surowość Jana Chrzciciela była jedyną słuszną drogą, chrześcijaństwo Przerodziłoby się w przytłaczającą sztywność. Gdyby życzliwość Jezusa była jedynym właściwym podejściem, groziłoby to popadnięciem w rozwiązłość. Napięcie między dwoma biegunami utrzymuje równowagę: wymaganie i miłosierdzie, sprawiedliwość i czułość, nawrócenie i pocieszenie.

W praktyce oznacza to, że nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania w kwestii duchowości. Młody dorosły pełen energii może znaleźć swoją drogę w pracy misyjnej z młodzieżą z ubogich rodzin. Matka wyczerpana codziennym życiem może odkryć łaskę w pięciu minutach cichej modlitwy przed tabernakulum. Intelektualista może znaleźć pożywienie w… lectio divina i teologii patrystycznej. Artysta będzie chwalił Boga poprzez stworzone piękno.

Kościół zawsze sprzeciwiał się próbom ujednolicenia. Kiedy pewne ruchy średniowieczne (katarzy, rygoryści waldensów) usiłowały narzucić ubóstwo absolutnie dla wszystkich Chrześcijanie, Rzym bronił prawowitości życia chrześcijańskiego na świecie. Kiedy kwietyści promowali bierne oderwanie jako jedyną prawdziwą świętość, Kościół potwierdził wartość działania i zaangażowania. Magisterium chroni różnorodność przed duchowym totalitaryzmem.

To zrozumienie zmienia nasze relacje z innymi wierzącymi. Zamiast osądzać tych, którzy nie modlą się tak jak my, możemy rozpoznać inny, uzasadniony wyraz wiara. Osoba kontemplacyjna nie jest lepsza od osoby zaangażowanej społecznie i odwrotnie. Każda odpowiada swojemu powołaniu. Komunia kościelna nie rodzi się z jednolitości, lecz z jedności w różnorodności, niczym orkiestra, w której każdy instrument gra swoją partię, tworząc symfonię.

Usprawiedliwienie z owoców, ostateczne kryterium rozeznania

«Mądrość Boża potwierdziła się w jej czynach». To stwierdzenie Jezusa ustanawia fundamentalną zasadę rozeznanie duchowe Drzewo poznaje się po owocach. Nie po pozorach, deklaracjach intencji czy zewnętrznych formach, lecz po konkretnych rezultatach, skutecznych przemianach, dziełach życia.

Sam Jezus sformułował to kryterium już w Kazaniu na Górze: «Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Po ich owocach poznacie ich. Czy zbiera się winogrona z cierni albo figi z ostu? Każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce».Mt 7,15-17).

Ale jakie są te owoce, które potwierdzają obecność Boga? Paweł wymienia je w Liście do Galatów: «Owocem Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, życzliwość, życzliwość, lojalność, łagodność I samokontrola »(Gal 5:22-23). Owoce te są relacyjne i wewnętrzne. Przemieniają serce i promieniują na zachowania.

Zastosujmy to do Jana Chrzciciela i Jezusa. Pomimo krytyki, ich posługa przyniosła niezaprzeczalne owoce. Jan chrzcił tłumy w Jordanie, zapoczątkował narodowy ruch pokuty i przygotował drogę dla Mesjasza. Nawet Jezus uznał jego ogromną proroczą rangę. Jego skrajny ascetyzm nie miał tu znaczenia: serca się nawróciły, sumienia się przebudziły, a ludzie przygotowali się na przyjęcie Królestwa.

Jezus ze swojej strony mnoży znaki zbawczej obecności Boga. Niewidomi odzyskują wzrok, głusi słyszą, trędowaci doznają oczyszczenia, a sparaliżowani chodzą. Ale co więcej: rybacy Nawracają się. Zacheusz, współpracujący celnik, obiecuje oddać poczwórnie to, co ukradł. Cudzołożnica odchodzi bez potępienia, ale z napomnieniem: «Idź i odtąd już nie grzesz». Owoce nawrócenia są obfite.

Kryterium owoców uwalnia rozeznanie od dwóch symetrycznych pułapek. Z jednej strony formalizm osądza wszystko na podstawie pozornej ortodoksji form zewnętrznych. Ksiądz może odprawiać mszę z idealną precyzją rubryk, jednocześnie gardząc parafianami i żyjąc w pysze. Z drugiej strony, ktoś może improwizować liturgię, która nie jest całkowicie konwencjonalna, ale emanuje autentycznością. organizacja pożytku publicznego. Gdzie prawdziwe wielbienie podoba się Bogu?

Z drugiej strony istnieje sentymentalizm, który zadowala się ulotnymi emocjami. Można płakać ze wzruszenia podczas uroczystości, czuć się «dotkniętym przez Boga», bez żadnych zmian w codziennym życiu. Prawdziwymi owocami nie są mistyczne dreszcze, ale trwałe przemiany: większa cierpliwość wobec współmałżonka, większa hojność wobec innych. biedni, więcej prawdy w jego słowach, więcej przebaczenia dla winowajców.

Historia Kościoła dostarcza budujących przykładów tego rozeznania po owocach. W XIII wieku, François Asyż głęboko niepokoi kler przez jego ubóstwo radykalne i wędrowne kazania. Wielu podejrzewa go o herezję. Ale papież Innocenty III, człowiek roztropny, zauważył rezultaty: nawróciły się tysiące młodych ludzi, pokój rozprzestrzenia się przez miasta ogarnięte wojną, radość Ruch ewangelicki świeci jasno. On aprobuje Regułę Franciszkańską. Rezultaty przemówiły głośniej niż podejrzenia.

W XVI wieku, Ignacy Loyola Był wielokrotnie przesłuchiwany przez hiszpańską inkwizycję. Jego metoda Ćwiczeń Duchownych, nacisk na osobiste rozeznanie i odrzucenie tradycyjnego stroju monastycznego niepokoiły władze. Jednak jego uczniowie nawrócili tysiące ludzi, założyli uczelnie, które stały się intelektualnymi latarniami, i ewangelizowali… Japonia i Ameryce Łacińskiej. W końcu Kościół zatwierdził i wspierał Towarzystwo Jezusowe. Owoce przeważyły nad uprzedzeniami.

Z drugiej strony, niektóre początkowo obiecujące ruchy okazują się toksyczne, gdy przyjrzymy się ich rezultatom. Wspólnoty charyzmatyczne rozkwitają z entuzjazmem, przyciągając żarliwą młodzież i mnożąc uzdrowienia i nawrócenia. Następnie, stopniowo, odkrywane są praktyki przypominające sekty: psychologiczna kontrola ze strony założycieli, nadużycia duchowe, manipulacja sumieniami i wykluczenie tych, którzy wątpią. Owoce okazują się gorzkie: podziały, traumy i apostazja. Drzewo było spróchniałe, mimo pięknego wyglądu.

Kryterium owocowe wymaga czasu i cierpliwość. Nie oceniamy drzewa po wiosennych pąkach, ale po jesiennych zbiorach. Ruch duchowy może wzbudzić początkowy entuzjazm, który szybko gaśnie. Inne inicjatywy mogą początkowo wydawać się nieśmiałe, ale przynoszą trwałe owoce w dłuższej perspektywie. Tylko długoterminowa perspektywa pozwala na prawdziwe rozeznanie.

To ewangeliczne kryterium rezonuje również z uniwersalną mądrością. Buddyzm naucza, że wartość praktyki mierzy się spokojem, jaki przynosi, i współczucie które rozwija. Judaizm talmudyczny podkreśla: «Liczy się nie nauka, lecz praktyka». Wszystkie wielkie tradycje duchowe zbiegają się w tej mądrości: drzewo ocenia się po owocach, a nie po wypowiedziach.

Nie słuchali ani Jana, ani Syna Człowieczego. (Mt 11:16-19)

Życie w duchowej otwartości w życiu codziennym

Jak możemy przełożyć tę ewangeliczną lekcję na nasze codzienne życie? Wezwanie do duchowej otwartości przejawia się w kilku sferach naszego istnienia, z których każda oferuje konkretne możliwości rozwoju.

W życiu modlitwa osobista, Zaakceptujmy, że nasza relacja z Bogiem ewoluuje i zmienia formę. Być może od dawna modliliśmy się wyuczonymi formułkami, a teraz te słowa brzmią pusto. Zamiast się zmuszać lub czuć się winnym, odważmy się odkrywać inne ścieżki: cichą modlitwę, kontemplację natury, medytację nad ikonami, słuchanie pieśni duchowych. Bóg czeka na nas w tych nowych formach, tak jak w starych. Nie obraża się, że zmieniamy nasze podejście; cieszy się, że szczerze Go szukamy.

W życiu rodzinnym, uznaj, że każdy z małżonków może żyć swoją wiarą inaczej. Jeden z małżonków może potrzebować codziennej Mszy Świętej, podczas gdy drugi jest bardziej karmiony lectio divina Co tydzień. Nastolatek czuje powołanie do służby charytatywnej, a nie do uczestnictwa w rodzinnej grupie modlitewnej. Zamiast narzucać jeden model, świętujmy różnorodność powołań pod jednym dachem. Jedność rodziny nie wymaga duchowej jednolitości, ale wzajemnego szacunku i wsparcia.

W życiu parafialnym, Oprzyj się pokusie «kiedyś było lepiej» lub «wszystko trzeba unowocześnić». Przyjmij zarówno tych, których karmi śpiew gregoriański, jak i tych, których poruszają współczesne hymny. Oferuj kursy Alfa dla poszukujących Boga, a także grupy lectio divina dla osób kontemplacyjnych. Stwórz przestrzenie do spotkań towarzyskich i adoracji Najświętszego Sakramentu. Tętniąca życiem parafia jest jak uczta, gdzie każdy znajduje swój duchowy chleb, a nie jak restauracja, gdzie wszyscy jedzą to samo danie.

W naszych relacjach z niewierzącymi, Porzućmy pochopne osądy. Ktoś twierdzi, że nie wierzy w Boga, ale poświęca swoje życie służbie bezdomnym. Inny chodzi do kościoła w każdą niedzielę, ale wykorzystuje jego pracowników. Kto jest bliżej Królestwa? Jezus zaszokował przywódców religijnych, mówiąc: «Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do Królestwa Bożego» (Mt 21,31). Owoce liczą się bardziej niż etykiety.

W porównaniu do innych wyznań chrześcijańskich, aby przezwyciężyć odruchy wykluczenia. Czy protestant, który codziennie czyta Biblię i prowadzi wzorowe życie misyjne, przynosi mniej owoców niż katolik, który praktykuje wyłącznie socjologicznie? Prawosławny chrześcijanin, który modli się… różaniec Czyż surowy post nie jest duchową komunią z nami, pomimo instytucjonalnych podziałów? Rozpoznawanie działania Ducha wszędzie tam, gdzie objawiają się owoce Ewangelii, przy jednoczesnym gorącym pragnieniu widzialnej jedności.

W naszych wyborach zawodowych i społecznych, Odważ się podążać nietypowymi ścieżkami, jeśli znajdziesz tam owoce Ducha. Dlaczego chrześcijanin nie mógłby służyć Bogu jako pielęgniarka nocna, aktor, kucharz czy ogrodnik? Jeśli te zawody przynoszą owoce miłości, służby, piękna lub życia, czyż nie są one prawowitymi powołaniami? Przestańmy cenić tylko «zawody kościelne» i uznajmy świętość możliwe w każdej działalności wykonywanej świadomie i z miłością.

W praktyce, regularnie zadawajmy sobie następujące pytania: Czy pozwalam, by moje duchowe preferencje stawały się uprzedzeniami wobec innych form wiary? Czy mam tendencję do krytykowania tych, którzy nie modlą się tak jak ja, nie podejmują tych samych działań, wyrażają swoją wiarę inaczej? Kiedy spotykam coś nowego w Kościele, czy moją pierwszą reakcją jest poszukiwanie owoców, czy potępienie formy?

Praktyka rozeznawania staje się wówczas codzienną praktyką. W obliczu każdej niepokojącej mnie rzeczywistości kościelnej zatrzymuję się i pytam: «Jakie owoce to przynosi?». Jeśli owoce są dobre – więcej miłości, radości, pokoju, szczerych nawróceń – to być może mój dyskomfort ujawnia raczej moje własne ograniczenia niż obiektywny błąd. Jeśli owoce są złe – podziały, pycha, kłamstwa, cierpienie – to moja krytyka jest uzasadniona i musi być wyrażona z organizacja pożytku publicznego ale stanowczość.

Korzenie patrystyczne i zakres teologiczny rozeznania

Ojcowie Kościoła głęboko rozważali kwestię podwójnego odrzucenia i rozeznanie duchowe. Jan Chryzostom w swoich homiliach o Ewangelii Mateusza podkreśla absurdalność zachowania potępionego przez Jezusa: «Oskarżają Jana o opętanie przez demona, ponieważ pości, i oskarżają Chrystusa o obżarstwo, ponieważ nie pości. Czy dostrzegasz ich złośliwość? Nie szukają prawdy, lecz pretekstu do odrzucenia».»

Chryzostom podkreśla, że taka postawa świadczy o chorobie duchowej: zatwardziałości serca. «Kiedy ktoś absolutnie odmawia wiary, zawsze napotyka sprzeciw. Ale ci, którzy szczerze szukają prawdy, rozpoznają światło, niezależnie od lampy, która je niesie». Dla patriarchy Konstantynopola problem nie jest intelektualny, lecz moralny. Faryzeusze świadomie zamknęli swoje serca.

Augustyn z Hippony w swoich kazaniach rozwija pojęcie «mądrości usprawiedliwionej przez swoje dzieci». Przez «dzieci» mądrości rozumie świętych, proroków, wszystkich, którzy wydali owoc. «Jan i Jezus są dziećmi boskiej mądrości. Poprzez swoje odmienne, ale zbieżne dzieła, objawiają tę samą prawdę: Bóg zbawia». Augustyn dostrzega w tej różnorodności boską pedagogię, która dostosowuje przesłanie do różnorodności dusz.

Święty Tomasz z Akwinu, komentując ten fragment w swojej Złotej Katenie (Złotym łańcuchu komentarzy patrystycznych), podkreśla zasadę rozeznania teologicznego: «Boska prawda nie ogranicza się do jednego wyrazu. Przejawia się na wiele sposobów, w zależności od czasów, miejsc i ludzi. Liczy się nie jednolitość środków, ale jedność celu: prowadzenie dusz do Boga».»

Ta teologia różnorodności dróg ma swoje korzenie w doktrynie Opatrzności. Bóg, w swojej nieskończonej mądrości, kieruje wszystkim ku dobru, ale czyni to z poszanowaniem przyczyn wtórnych i wolności człowieka. Nie manipuluje wydarzeniami jak marionetkarz, lecz kieruje nimi z subtelnością, która nie narusza stworzonej przypadkowości. Podobnie, nie narzuca jednej ścieżki duchowej, lecz pielęgnuje wielość powołań, które zbiegają się ku jednemu, niezbędnemu celowi.

Tradycja mistyczna pogłębia tę intuicję. Jan od Krzyża rozróżnia «noce zmysłów» i «noce ducha», pokazując, że Bóg oczyszcza każdą duszę według unikalnej ścieżki. Teresa z Ávili, W dziele The Interior Castle opisuje siedem następujących po sobie siedzib, ale podkreśla, że «Bóg nie prowadzi wszystkich dusz tą samą ścieżką». Ignacy Loyola rozwija całą sztukę rozróżniania duchów w oparciu o obserwację wewnętrznych poruszeń i ich owoców.

Teologicznie ten fragment Ewangelia Mateusza 11 Rodzi to pytanie o rozpoznanie objawienia. Skąd wiemy, że Bóg mówi? Karl Rahner w swojej antropologii teologicznej mówi o «transcendentalnej otwartości» człowieka na Absolut. Każdy człowiek nosi w sobie nieskończone pragnienie, które tylko Bóg może zaspokoić. Ale to pragnienie objawia się na nieskończenie wiele sposobów. Niektórzy doświadczają go jako mistyczne pragnienie, inni jako głód sprawiedliwości, a jeszcze inni jako potrzebę sensu. Bóg odpowiada na to wielowymiarowe pragnienie objawieniem, które samo w sobie jest pluralne.

W swojej teologii piękna Hans Urs von Balthasar dodaje, że chwała Boga objawia się w «formie» (Gestalt), jaką przybiera objawienie. Jednak tej formy nigdy nie da się sprowadzić do jednego wyrazu. Sam Chrystus ukazuje w Ewangeliach wiele twarzy: cudotwórcę u Marka, nauczyciela u Mateusza, przyjaciela grzeszników u Łukasza i Wcielone Słowo u Jana. Każdy ewangelista oferuje inną «formę» tego samego chrześcijańskiego objawienia. Twierdzenie, że sprowadza Chrystusa tylko do jednej z tych postaci, byłoby zubożeniem tajemnicy.

We współczesnej eklezjologii różnorodność ta odzwierciedla się w pojęciu «uzasadnionej różnorodności», bronionej przez Watykan II. Dekret Unitatis redintegratio uznaje «uprawnioną różnorodność» tradycji liturgicznych i teologicznych w Kościele. Lumen gentium celebruje różnorodność charyzmatów i posług. Sobór odrzuca jednolitość i docenia bogactwo katolickości – w etymologicznym sensie powszechności – obejmującej wszystkie kultury, wszystkie wrażliwości i wszystkie temperamenty.

To teologiczne znaczenie przemienia nasze rozumienie samego Kościoła. Kościół nie jest klubem duchowych uniformów, lecz mistycznym ciałem Chrystusa, w którym każdy członek pełni swoją specyficzną funkcję. Nie jest armią, w której wszyscy maszerują równo, lecz rodziną, w której każdy wnosi swój unikalny wkład. Nie jest formą, która kształtuje każdego, lecz matrycą, która rodzi nieskończenie różnorodnych świętych.

Praktyczna medytacja w trzech ruchach

Aby przyswoić to Słowo i pozwolić mu zmienić naszą perspektywę, zaproponujmy ustrukturyzowane, trzyczęściowe ćwiczenie medytacyjne. Można je praktykować przez około piętnaście minut w cichym miejscu, na początku lub na końcu dnia.

Pierwszy krok: rozpoznanie moich zamknięć. Siedząc wygodnie, oddycham spokojnie przez chwilę. Następnie powoli ponownie czytam fragment Ewangelii, pozwalając, by pytanie Jezusa rozbrzmiewało we mnie: «Do kogo mam przyrównać to pokolenie?». Szczerze zadaję sobie pytanie: Do jakich «fletów» w moim życiu duchowym nie chcę tańczyć? Jakie zaproszenia od Boga odrzuciłem, bo nie pasowały do moich uprzedzeń? Zauważam te opory w myślach lub na piśmie, bez osądu, ale z jasnością.

Być może odrzuciłem zaproszenie do grupy modlitewnej, bo «to nie w moim stylu». Być może zignorowałem wezwanie do zaangażowania się w działalność charytatywną, bo «wolę kontemplację». Być może skrytykowałem nową formę liturgii, nawet jej nie doświadczając. Pozwalam tym wspomnieniom, tym oporom wypłynąć na powierzchnię, prosząc Ducha Świętego, aby oświecił mnie w kwestii zatwardziałości mojego serca.

Część druga: przyjęcie boskiej różnorodności. Rozważam teraz zdanie: «Jan przyszedł, nie jadł i nie pił… Przyszedł Syn Człowieczy, jadł i pił». Rozważam tę różnorodność, zamierzoną przez Boga. Wyobrażam sobie Jana na pustyni, surowego, proroczego, z potężnym głosem wzywającym do nawrócenia. Potem wyobrażam sobie Jezusa przy stole z Zacheuszem, dzielącego się chlebem i winem, być może śmiejącego się, tworzącego radosną komunię.

Zdaję sobie sprawę, że te dwie przeciwstawne postawy pochodzą od tego samego Ojca, wyrażają tę samą miłość i dążą do tego samego celu. Zadaję sobie pytanie: W moim życiu, którego «Jana Chrzciciela» powinienem uznać? Którego «Jezusa» powinienem powitać? Być może potrzebuję surowości w niektórych dziedzinach (dyscyplina modlitwy, post, cisza), a wspólnoty w innych (dzielenie się z innymi). biedni, (radość wspólnoty, świętowanie). Pozwalam Bogu pokazać mi równowagę niezbędną do mojego rozwoju.

Część trzecia: otwarcie się na owoce. Kończę, zwracając się do «owoców Ducha»: miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności, łagodności i samokontroli. Pytam Pana: «Jaki owoc chcesz, aby w moim codziennym życiu wzrastał pełniej?». Być może potrzebuję więcej cierpliwości w relacjach rodzinnych. Być może brakuje mi radości w moim chrześcijańskim zaangażowaniu, które stało się uciążliwe i przykre. Być może muszę pielęgnować większą łagodność w osądzaniu innych.

Następnie formułuję prostą i konkretną intencję na nadchodzący tydzień. Na przykład: «W tym tygodniu, gdy zauważę inny niż mój wyraz wiary, zamiast krytykować, będę szukać owoców Ducha, jakie w nim niesie». Albo: «W tym tygodniu doświadczę nowej formy modlitwy dla siebie, z otwartym sercem». Powierzam tę intencję Bogu w spontanicznej modlitwie.

Medytacja ta może stać się regularnym spotkaniem, ćwiczeniem rozeznania i otwartości, które stopniowo łagodzi nasze duchowe sztywności i zwiększa naszą zdolność do przyjmowania wielorakiej łaski Bożej.

Stawianie czoła obecnym wyzwaniom: pluralizm i rozeznanie

Nasza era stawia przed wierzącymi bezprecedensowe wyzwania w zakresie rozeznanie duchowe. Pluralizm religijny i duchowy osiągnął niespotykaną dotąd intensywność. W naszych zachodnich miastach współistnieją katolicyzm, protestantyzm i prawosławie., islam, Buddyzm, hinduizm, ruchy New Age, wojujący ateizm, cichy agnostycyzm. Jak rozróżnić, nie popadając ani w miękki relatywizm («wszystko jest równe»), ani w zamknięty fundamentalizm («wszystko jest fałszywe oprócz nas»)?

Współczesny relatywizm duchowy głosi: «Każdy ma swoją prawdę, wszystkie ścieżki są równe, ważne jest, aby być szczerym». To stanowisko, uwodzicielskie w swojej pozornej tolerancji, ostatecznie zaprzecza samej możliwości istnienia prawdy. Jeśli wszystkie sprzeczne stwierdzenia są równie prawdziwe, to żadne nie jest prawdziwe. Jezus nie może być jednocześnie Bogiem wcielonym (chrześcijaństwo) i kolejny prorok (islam), awatar Wisznu (hinduizm) i mitologiczny wynalazek (ateizm).

W obliczu tego wyzwania, nasz fragment Ewangelii oferuje cenny klucz: kryterium owoców. Nie rezygnując z afirmacji prawdy (Jezus jest rzeczywiście Synem Bożym, który umarł i zmartwychwstał dla zbawienia świata), możemy szczerze uznać, że Duch Święty tchnie, gdzie chce, i że autentyczne owoce dobroci, współczucia i poświęcenia można znaleźć poza widzialnymi granicami Kościoła. Watykan Stwierdza to w Konstytucji Lumen Gentium: «Ci, którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Jego Kościoła, szczerym sercem jednak szukają Boga i pod wpływem Jego łaski starają się tak postępować, by pełnić wolę Jego, objawioną i nakazaną im przez sumienie, mogą osiągnąć wieczne zbawienie».»

Kolejnym współczesnym wyzwaniem jest rozprzestrzenianie się «alternatywnych duchowości»: medytacji uważności oderwanej od swoich buddyjskich korzeni, zachodnioeuropejskiej jogi, rozwoju osobistego z domieszką psychologii pozytywnej oraz dążenia do «dobrostanu» i ’spełnienia osobistego«. Jak możemy ocenić te zjawiska? Przyjrzyjmy się ponownie wynikom. Świecka praktyka medytacyjna, która pomaga komuś przezwyciężyć lęk i żyć spokojniej, przynosi realne owoce w postaci spokoju. Ale jeśli ta sama praktyka uwięzi osobę w jeszcze bardziej egocentrycznym ego, pozbawionym otwartości na innych i na transcendencję, rezultat staje się niejednoznaczny.

Chrześcijańskie rozeznanie nie demonizuje tych praktyk, lecz ocenia je z niuansem. Uznaje, że pewne techniki (ćwiczenia oddechowe, koncentracja, uważność) są same w sobie neutralne i można je zintegrować z autentyczną praktyką chrześcijańską. Zachowuje jednak krytyczną czujność: każda duchowość, która eliminuje wymiar grzechu, zbawienia, łaski i nawrócenia, ryzykuje, że stanie się narzędziem psychologicznego komfortu bez rzeczywistej transformacji.

Trzecim wyzwaniem jest hiperkomunikacja cyfrowy. Media społecznościowe wzmacniają głosy ekstremistów, tworzą komory echa, w których jednostki spotykają się tylko z opiniami potwierdzającymi ich własne, i sprzyjają pochopnym osądom i publicznym potępieniom. W tym kontekście, jak możemy praktykować cierpliwą, wyważoną rozwagę, zwracając uwagę na długoterminowe korzyści?

Ewangeliczna mądrość «po owocach ich poznacie» wymaga czasu, głębi i trwania. Jednakże cyfrowy świat Opiera się na natychmiastowości, kliknięciach i natychmiastowym osądzie. Ktoś powie coś niezręcznego, a w ciągu kilku godzin zostaje «odwołany», osądzony, potępiony, bez żadnego apelu ani niuansów. Ta logika jest dokładnym przeciwieństwem ewangelicznego rozeznania, które cierpliwie obserwuje owoce z biegiem czasu.

Chrześcijanie Jesteśmy wezwani do przeciwstawienia się tej kulturze pochopnych osądów. Zanim podzielimy się viralową krytyką księdza, biskupa lub ruchu kościelnego, zadajmy sobie pytanie: «Czy sprawdziłem fakty? Czy przyjrzałem się całemu życiu i posłudze tej osoby? Czy szukałem prawdziwych owoców jej działań?». Często odkrywamy, że rzeczywistość jest bardziej złożona, niż sugerował oskarżycielski tweet.

Wreszcie, w Kościele istnieje wewnętrzne wyzwanie: pokusa, by uczynić naszą duchową wrażliwość absolutnym kryterium osądu. «Tradycjonaliści» i «postępowcy» patrzą na siebie z podejrzliwością, przekonani, że ten drugi zdradza Ewangelię. Ta jałowa polaryzacja pomija lekcję płynącą z naszego fragmentu: Bóg może mówić przez Jana i przez Jezusa, przez surowość i przez wspólnotę, przez tradycję i przez odnowę.

Odpowiedzią nie jest kościelny relatywizm, zgodnie z którym wszystkie praktyki są równie ważne. Obiektywnie rzecz biorąc, niektóre liturgie są piękniejsze od innych, niektóre teologie bardziej sprawiedliwe, a niektóre praktyki duszpasterskie bardziej owocne. Jednak ocena ta musi opierać się na kryterium rezultatów, a nie na naszych estetycznych czy ideologicznych preferencjach. «Dobrze odprawiona» Msza, która nikogo nie nawraca, przynosi mniej owoców niż niedoskonała celebracja, która rozpala serca i inspiruje powołania.

Modlitwa o otwarcie serca

Zainspirowana psalmami wzywającymi i otwierającymi kolektę, modlitwa ta może być odmawiana na początku celebracji lub w trakcie osobistej modlitwy.

Bóg, Stwórca wszystkiego.,
Ty, który stworzyłeś dzień i noc,
upalne lato i mroźna zima,
burza i cisza,
naucz nas rozpoznawać Twoją obecność
we wszystkich porach naszego życia.

Ty posłałeś Jana na pustynię,
ubrany w sierść wielbłąda, karmiony konikami polnymi,
prorok ognia, który wołał: «Pokutujcie!»
I posłałeś swego jedynego Syna,
z kim dzielił się chlebem rybacy,
który pił wino na weselu,
który przyjmował dzieci i wyrzutków.

Dwie tak różne ścieżki,
dwa tak kontrastujące głosy,
A jednak tylko jedno przesłanie miłości.,
jedna wola zbawienia.

Panie, przebacz nam nasze pochopne osądy,
nasza łatwa krytyka,
zamknięcia naszych serc.
Ile razy mówiliśmy:
«"Nie tak należy się modlić.",
«"Nie tak należy służyć.",
«Bóg nie mówi w ten sposób?»

Ile razy odmówiliśmy tańca?
kiedy grałeś na flecie,
odmówił opłakiwania
Kiedy śpiewałeś ballady?

Otwórz nasze serca, Panie.,
gdy niebo obejmuje horyzont.
Otwórz nasze oczy, abyśmy mogli zobaczyć Twoje dzieła
nawet tam, gdzie najmniej się tego spodziewaliśmy.
Wyzwól nas od naszych uprzedzeń,
naszych wąskich pewników,
naszych osądów, które więzią zamiast wyzwalać.

Daj nam prawdziwe rozeznanie,
Kto rozpoznaje drzewo po owocach,
nie, jeśli chodzi o wygląd kory.
Abyśmy umieli widzieć w kontemplacyjnym
i w aktywizmie społecznym,
w tradycjonalizmie
i w innowacyjnym,
w cichej mistycznej
i w hałaśliwym proroku,
Wiele twarzy Twojej jedynej miłości.

Udziel nam łaski’pokora
aby uznać, że nie posiadamy całej prawdy,
Niech Twój Duch wieje, gdzie chce,
że Twoja mądrość znacznie przewyższa naszą.

Uczyń nas szczerymi poszukiwaczami Twojej woli,
nie, bezlitośni sędziowie naszych braci.
Oby nasze różnice zdań były owocne, a nie destrukcyjne.,
nasze debaty powinny mieć charakter konstruktywny, a nie wywołujący podziały.,
Nasze różnice nas wzbogacają, a nie wykluczają.

Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna,
który pogodził w sobie wymaganie i miłosierdzie,
sprawiedliwość i czułość,
prawda i współczucie,
i która wzywa nas do bycia jednym ciałem
w różnorodności swoich członków.

Z Żonaty, który wiedział, jak powitać nieoczekiwane,
która nosiła w sobie Całkowicie Innego,
który zgodził się nie rozumieć wszystkiego
ale zachować wszystko w sercu,
modlimy się do Ciebie:

Uczyń nas posłusznymi Twojemu Słowu,
uważny na Twoje znaki,
otwarty na Twoje niespodzianki,
dostępne z Twojej łaski.

Przyjdź Królestwo Twoje,
Nie, według naszych ograniczonych planów.
ale zgodnie z Twoją ogromną wolą.

Bądź wola Twoja.,
nie, zgodnie z naszymi ograniczonymi preferencjami
ale zgodnie z Twoją nieskończoną mądrością.

Daj nam dzisiaj
chleb otwarcia serca,
chleb’pokora PRAWDA,
chleb właściwego rozeznania.

I wybaw nas od złego
zamknięcia,
duchowa duma,
niszczycielskiego sądu.

Ponieważ do Ciebie należą
Królestwo, potęga i chwała,
na wszystkich ścieżkach, które wytyczasz,
w każdym podniesionym przez ciebie głosie,
w każdym sercu, którego dotkniesz,
na wieki wieków.

Amen.

Stając się narzędziami otwartości

Nauka Jezusa o kapryśnych dzieciach stawia nas przed kluczowym pytaniem: czy będziemy wśród tych, którzy zawsze znajdą wymówkę, by nie przyjąć łaski, czy wśród tych, którzy rozpoznają mądrość Boga w jej licznych formach? Nasza odpowiedź na to pytanie decyduje o naszej prawdziwej zdolności do życia Ewangelią w całym jej radykalizmie i rozciągłości.

Zbadaliśmy, jak nasze uprzedzenia działają jak bariery, uniemożliwiając nam rozpoznanie Boga, gdy przychodzi do nas w nieoczekiwany sposób. Rozważaliśmy wielość zamierzoną przez Boga, tę różnorodność ścieżek duchowych, która odzwierciedla Jego nieskończoną kreatywność i szanuje wyjątkowość każdego człowieka. Ustanowiliśmy fundamentalne kryterium Ewangelii: drzewo poznaje się po owocach, a nie po wyglądzie zewnętrznym.

Ta podróż nie jest jedynie intelektualna. Angażuje całe nasze istnienie. Życie zgodnie z tą nauką oznacza akceptację codziennego bycia destabilizowanym, zaskakiwanym, niepokojonym przez Boga. Oznacza wyrzeczenie się idei wygodnego umieszczania Go w naszych uspokajających kategoriach. Oznacza zgodę na przygodę… wiara jak marsz w kierunku horyzontu, który stale się oddala, a nie jak osiadanie na czymś pewnym.

Wezwanie do działania jest jasne. W nadchodzących dniach jesteśmy zaproszeni do praktykowania konkretnej duchowej otwartości. Zidentyfikujmy nasze opory, nazwijmy je szczerze i ofiarujmy Bogu, aby je przemienił. Doświadczmy formy modlitwy, zaangażowania lub celebracji, która wyprowadzi nas poza strefę komfortu. Obserwujmy z życzliwością owoce, które z tego wynikną. wiara innych, nawet jeśli ich ścieżka radykalnie różni się od naszej.

Ta otwartość nie jest naiwna. Nie rezygnuje z krytycznego rozeznania, rygorystycznej oceny ani świadomego osądu. Ale radykalnie zmienia naszą postawę: przechodzimy od sędziego, który potępia, do badacza, który kwestionuje, od cenzora, który wyklucza, do brata, który towarzyszy, od posiadacza prawdy do pielgrzyma, który postępuje naprzód.’pokora.

Kościół potrzebuje tej kolektywnej zmiany perspektywy. W rozbitym, spolaryzowanym świecie, gdzie każdy jest utwierdzony w swoich poglądach i demonizuje przeciwnika, Chrześcijanie może świadczyć o innej logice: logice jedności w różnorodności, komunii w wielości, prawdy, która wzbogaca się dzięki dialogowi, a nie utrwala się w monologu.

Konkretne działania na tydzień

  • Podaj mi formę chrześcijańskiego wyrażania myśli, którą mam tendencję krytykować, i szczerze poznaj jej zalety, zanim ją osądzisz.
  • Czytanie świadectwa lub biografii świętego, którego duchowość radykalnie różni się od mojej, pozwala mi odkryć bogactwo innej drogi.
  • Praktykuję ćwiczenie polegające na rozróżnianiu owoców w moim życiu: zwracam uwagę na chwile, kiedy faktycznie wydaję owoce Ducha, i te, kiedy jestem od nich daleka.
  • Angażowanie się w pełną szacunku rozmowę z kimś, czyja praktyka religijna mnie zastanawia, starając się zrozumieć, a nie przekonać
  • Udział w uroczystości parafialnej lub aktywności innej niż zwykle, aby doświadczyć konkretnej otwartości
  • Aby zbadać moje osądy dotyczące innych chrześcijan (tradycjonalistów, postępowych, charyzmatyków itp.) i prosić o przebaczenie za zatwardziałość mojego serca
  • Wybór lektury dzieł Ojców Kościoła lub mistyka może pogłębić zrozumienie różnorodności dróg duchowych.

Odniesienia

Augustyn z Hippony, Kazania o Ewangelii Mateusza, szczególnie komentarz od Ewangelia Mateusza 11,16-19 o mądrości usprawiedliwionej przez swoje dzieci.

Jan Chryzostom, Homilie o Ewangelii Mateusza, homilia 37, szczegółowa analiza przypowieści o kapryśnych dzieciach i podwójnym odrzuceniu.

Tomasz z Akwinu, Złota Łańcucha, komentarz do kompilacji patrystycznej Ewangelia Mateusza 11,16-19 z głównymi tradycyjnymi interpretacjami.

Sobór Watykański II, Lumen Gentium (Konstytucja dogmatyczna o Kościele), nr 16, o działaniu Ducha Świętego poza widzialnymi granicami Kościoła.

Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowe, «Zasady rozeznawania duchów», fundament chrześcijańskiego rozeznawania poprzez owoce wewnętrzne.

Hans Urs von Balthasar, Chwała i Krzyż, tom I, o różnorodności «form» objawienia Bożego w historii.

Karl Rahner, Podstawowy traktat wiara, rozdział o ’transcendentalnej otwartości« człowieka na Boga i jej wielorakich przejawach.

Paweł Beauchamp, Oba Testamenty, tom II, na temat relacji pomiędzy różnorodnością postaci biblijnych a jednym Słowem Bożym.

Za pośrednictwem zespołu biblijnego
Za pośrednictwem zespołu biblijnego
Zespół VIA.bible tworzy przejrzyste i przystępne treści, które łączą Biblię ze współczesnymi problemami, wykazując się teologiczną rzetelnością i dostosowując się do kultury.

Przeczytaj także

Przeczytaj także