Rozdział 17
Przemienienie Pańskie 17, 1-22.
1° Mt17, 1-8. Równoległe. Mk 9, 1-7 Łukasza 9:28-36
Mt17.1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich samych na wysoką górę. – Sześć dni później. Data ta, ustalona w ten sam sposób przez św. Marka 9,1, ma za punkt wyjścia wyznanie wiary św. Piotra i obietnicę prymatu. Św. Łukasz, co prawda, mówi o około ośmiu dniach (8,28), ale musiał uwzględnić w swoich obliczeniach dzień wyznania wiary Księcia Apostołów i Przemienienia Pańskiego, podczas gdy dwaj pierwsi Ewangeliści liczyli jedynie dni między nimi. Co więcej, trzecia Ewangelia synoptyczna, poprzez użycie partykuły, pokazuje, że około że w tym przypadku nie powinien szczycić się ścisłą dokładnością. Między tymi dwoma wydarzeniami minął zatem około tydzień. Ten czas musiał być smutny i bolesny dla Apostołów z powodu mrocznych myśli, jakie ostatnie słowa Zbawiciela wzbudziły w ich umysłach. Lecz Boski Mistrz przygotował dla najważniejszego z nich szabat pełen słodyczy, dzień pełen błogosławionego odpoczynku. Jezus zabrał ze sobą…Po dacie tej tajemnicy Ewangelista wspomina o świadkach, którymi byli św. Piotr i dwaj synowie Zebedeusza. Ci trzej Apostołowie zostali już wcześniej wybrani do udziału w wydarzeniu, z wyłączeniem pozostałych dziewięciu, zmartwychwstanie Córki Jaira, por. Mk 5,37: spotkamy ich ponownie później, bardzo blisko Jezusa, podczas straszliwej walki w Getsemani. Byli bliskimi przyjaciółmi, uprzywilejowanymi uczniami: dlatego mieli radość bycia obecnymi w najbardziej intymnych scenach życia naszego Pana. „Dlaczego wybiera tylko tych trzech apostołów” – mówi św. Jan Chryzostom, Hom. 56 w Ewangelii Mateusza – „jeśli nie dlatego, że byli doskonalsi od pozostałych? Św. Piotr, ponieważ bardziej kochał Jezusa Chrystusa; św. Jan, ponieważ był przez Niego bardziej kochany; i Święty Jakub Z powodu tej odpowiedzi, którą dał bratu: „Możemy pić z twojego kielicha”, nie zatrzymał się na słowach, ale posunął się aż do działania”. Jezus nie chciał zabrać ze sobą wszystkich Apostołów, ponieważ pragnął, aby tajemnica Jego Przemienienia pozostała przez jakiś czas ukryta. Czy było właściwe, że Judasz, którego nienawiść do Mistrza była już bardzo wyraźna, por. Jana 6, 65-72, byłeś świadkiem takiej tajemnicy? – Odosobniony na wysokiej górze. Przemienienie zdawało się wymagać wzniosłej góry; wybór miejsca musiał odpowiadać chwale, w której miał się objawić Chrystus. Warto zauważyć, że większość niezwykłych wydarzeń w życiu Zbawiciela miała miejsce na górach, na przykład jego modlitwy, kilka cudów, jego Męka i Śmierć, jego Wniebowstąpienie itd. Religijna rola gór w Starym Testamencie i w kultach pogańskich była również bardzo znacząca. Jest tu naturalna symbolika, którą łatwo dostrzec, ponieważ pojmowały ją wszystkie starożytne ludy. Por. Baur, Mitologia, tom 1, s. 169. – Trudno jest dokładnie określić, na której górze miała miejsce tajemnica Przemienienia. Starożytna tradycja, która sięga co najmniej pierwszej tercji IV wieku, obdarza tę cześć Górą Tabor, której nazwa w mistycznym języku stała się synonimem chwały i triumfu. Jest to odosobniona kopuła o niezwykle wdzięcznej formie, którą wszyscy podróżnicy chwalą w swoich pochwałach, położona na północno-wschodnim krańcu równiny Jizreel, około dwóch godzin od Nazaretu, zielona od podstawy do szczytu, 588 metrów wysokości i wyraźnie przewyższająca wszystkie okoliczne wysokości. Na jej szczycie znajduje się zaokrąglony płaskowyż pokryty znacznymi ruinami, wśród nich ruiny kilku kościołów zbudowanych na pamiątkę Przemienienia Pańskiego. Św. Cyryl Jerozolimski jest wśród Ojców najwcześniejszym świadkiem tradycji, o której wspomnieliśmy powyżej; por. Katech. 12, ok. 16; św. Hieronim z kolei głosi to głośno w kilku swoich pismach. «Weszła na górę Tabor, na której Pan został przemieniony», mówi o znakomitej św. Pauli, Epitaph. Paulae, Ep. 86; Por. Ep. 44 ad Marcell.; Podobnie zresztą jak wszyscy pobożni pielgrzymi, którzy od tamtej zamierzchłej epoki aż do ubiegłego stulecia, w poruszających relacjach utrwalali ówczesne przekonania na ten temat. Wystarczy wspomnieć, przed krucjatami, Antonina Męczennika (koniec VI wieku), Arculfa (około 696 r.), św. Williblada (w 765 r.) i Seovulfa (około 1103 r.). Jednak, poza bardzo nielicznymi wyjątkami, geografowie i egzegeci naszego stulecia jednogłośnie negują tradycyjną chwałę Taboru, przypisując go innej górze położonej na wschód od Jordanu i znacznie dalej na północ. Postępują w ten sposób z ważnych powodów: 1. Wiemy ze starożytnych i niezbitych świadectw, że w czasach naszego Pana Jezusa Chrystusa szczyt góry Tabor był ufortyfikowany i otoczony znacznymi okopami, których fundamenty są nadal widoczne (por. Polibiusz, 5, 70, 6; Józef Flawiusz, Dawne dzieje 14, 6, 3; Wojna żydowska 1, 8, 7): nie tam więc boski Mistrz szukał upragnionego schronienia. 2. Chociaż góra Tabor jest wyższa od sąsiednich szczytów, nie zasługuje na miano wysoki Co przekazuje mu tutaj Ewangelista? Czy to słowo, kwintesencja wysokiej góry, może oznaczać górę, na którą można wspiąć się w godzinę? 3. Szczegóły geograficzne rozsiane w tej części pierwszej Ewangelii oraz w równoległych fragmentach u św. Marka i św. Łukasza, dość wyraźnie sugerują, że Jezus znajdował się wówczas daleko od Galilei i góry Tabor. W czasie wyznania św. Piotra (16,13), boski Mistrz przebywał w pobliżu Cezarei Filipowej, na dalekiej północy Palestyny, na lewym brzegu Jordanu. Niemal natychmiast po Przemienieniu (17,21; por. Mk 9,29) święci pisarze wspominają o Jego powrocie do Galilei; ale w międzyczasie nie wspominają absolutnie o żadnej podróży. Czyż nie wskazali w ten sposób wystarczająco, że to poza Galileą Jezus Chrystus został przemieniony? Sześć dni, które upłynęły między Obietnicą Prymatu a Przemienieniem Pańskimi, w istocie wystarczyło na podróż z antycznego Paneasu do Taboru, skoro podróż tę można odbyć w zaledwie trzy dni; trudno jednak uwierzyć, że tak znaczna podróż miała miejsce bez zapisania jej przez Ewangelistów, zwłaszcza w czasach, gdy tak skrupulatnie odnotowywali nawet najdrobniejsze szczegóły. Czy te różne powody nie mogłyby zrównoważyć tradycji, niewątpliwie poważnej, lecz całkowicie milczącej przed rokiem 400? Nie wahamy się zgodzić z większością współczesnych autorów twierdząco: zwłaszcza pierwszy i trzeci powód wydają nam się niepodważalne. Pełne wyłożenie tezy znajduje się w: Robinson, Palaestina, 3, s. 462 i nast.; dr Sepp i pan Gratz podtrzymują tradycyjną opinię, choć nie zagłębiają się w tę kwestię. Czym jednak będzie góra Przemienienia Pańskiego, jeśli Tabor utraci w ten sposób wszelkie swoje prawa? Wybór nie może być trudny teraz, pomimo milczenia Ewangelii. Jeśli chwalebny epizod, który studiujemy, miał miejsce w okolicach Cezarei, po drugiej stronie Jordanu, to jest tam tylko jedna góra prawdziwie godna tej nazwy – Góra Hermon, mierząca 2814 metrów wysokości, gigantyczny poprzednik Antylibanu, osadzony na ogromnej podstawie. To zatem jej główny szczyt, a przynajmniej jeden z jej szczytów drugorzędnych, posłużyłby za scenę Przemienienia Jezusa. Żadne inne miejsce w Palestynie nie nadawałoby się lepiej do takiej sceny niż ta góra zagubiona między niebem a ziemią. Tam Nasz Pan mógł z łatwością znaleźć, po kilku godzinach wspinaczki, spokojne i odosobnione miejsce, którego pragnął (por. Ritter, 15, s. 394; Stanley, Sinai and Palestine, s. 10). 399; Schegg. Gedenkbuch einer Pilgerreise, 2, s. 139; Lichtenstein, Leben Jesu, s. 10). 369 itd. De Wette opowiada się za górą Panius, położoną bardzo blisko Cezarei, ale ta opinia jest mało prawdopodobna.
Mt17.2 I przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. – Po wstępnych szczegółach zawartych w pierwszym wersecie dochodzimy do samego wydarzenia Przemienienia Pańskiego, które według św. Łukasza 9,29 rozpoczęło się bezpośrednio po nowej i tajemniczej modlitwie Jezusa. Zjawisko to wyraża najpierw jedno słowo:, przemieniony z Wulgaty, a następnie opisane w kontekście konkretnych okoliczności. Czasownik przemieniać Termin ten jest używany przede wszystkim do opisania zewnętrznej zmiany twarzy. Święty Łukasz wyjaśnia to peryfrazą: „Wygląd Jego twarzy zupełnie się zmienił”. Rzeczywiście, to właśnie na fizjonomii, która jest najbardziej ruchomą i inteligentną częścią ludzkiego ciała, po raz pierwszy manifestują się wszelkiego rodzaju przeobrażenia. Wiemy, że radość, Ruch głębokiego uczucia, świętości i intymnej komunii z Bogiem rozświetla i przemienia twarz, obdarzając ją niezwykłym pięknem i blaskiem. Święci byli widziani przemienieni w ten sposób na łożu śmierci, w modlitwie i po Komunii Świętej. Prorocy byli niekiedy przemieniani, gdy Bóg objawiał im swoją wolę. Mojżesz, schodząc z Synaju, miał tak promienną twarz, że Hebrajczycy nie mogli na niego patrzeć (Wj 34,29). Ale jest tu coś więcej niż blask niebiańskiej duszy jaśniejącej na ludzkiej twarzy; jest coś więcej niż odbicie Bóstwa przemieniającego twarz świętego. To samo Słowo Boże, które na chwilę odrzuca postać sługi, pod którą pokornie zgodziło się ukryć z miłości do nas, i przyjmuje postać jedynego Syna Ojca. Z tej perspektywy powiemy z Święty Tomasz z Akwinu że Przemienienie było cudem znacznie mniejszym niż chwilowym ustaniem cudu nawykowego; albowiem mocą prawdziwego cudu Zbawiciel zasłonił i ukrył blask, którym Jego Boska natura nieustannie oblewałaby Jego święte człowieczeństwo: «gdy chciał, nie było to widoczne, a gdy chciał, było to widoczne, i tak ukazał się w swojej chwale». Przed nimi To właśnie pod zachwyconym spojrzeniem trzech Apostołów Jezus nagle się przemienił. – Św. Mateusz zauważa dwie charakterystyczne cechy, których byli świadkami: 1° Jej twarz była promienna.…: Ta świetlista, olśniewająca przejrzystość (jak słońce), która emanowała z oblicza Naszego Pana, była wytworzona przez wewnętrzny blask Jego boskości. Śmiertelna powłoka Jego ciała, która zazwyczaj była niczym ekran mający na celu powstrzymanie Jego chwały, sama została przeniknięta, najechana przez Jego blask. – 2° Jej ubrania....Same szaty Jezusa brały udział w cudownym blasku, który emanował ze wszystkich Jego członków: Jego ciało, że tak powiem, przeświecało przez nie. Stały się one lśniące nie jak śnieg, jak mówi Wulgata, ale jak światło jak czytamy w tekście greckim. Takie były, w odniesieniu do świętej osoby Zbawiciela, główne okoliczności Przemienienia. Pokazują nam one w tej tajemnicy prawdziwe preludium do Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienia, wiecznej chwały nieba. Ewangelista przejdzie teraz do bardziej zewnętrznych okoliczności cudu, ww. 3-5.
Mt17.3 I oto ukazali im się Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. – I tak to wygląda..Tutaj widzimy pojawienie się nowych świadków Przemienienia, tajemniczych świadków posłanych przez Ojca Niebieskiego, tak jak Piotr, Jakub i Jan zostali przyprowadzeni przez Jezusa. Pojawił się. Było to rzeczywiste, obiektywne objawienie, a nie jedynie wizja Apostołów, jak twierdziło kilku egzegetów podążających za Tertulianem. «Skoro Chrystus ukazał się w chwale, która nie była ani udawana, ani imitowana, lecz prawdziwa i wyraźna, to świadkowie nie powinni być fałszywi ani zwiedzeni, lecz prawdomówni» – Maldonata. Por. Łk 9,30 i nast.; 2 P 1,16-18. Mojżesz i EliaszJak często poświadczali Ojcowie, Mojżesz i Eliasz, jako dwaj główni przedstawiciele Starego Przymierza, przyszli oddać hołd założycielowi Nowego: Mojżeszowi w imieniu Prawa, Eliaszowi w imieniu Proroków; Mojżeszowi, który był pośrednikiem żydowskiej teokracji, i Eliaszowi, który bardziej niż ktokolwiek inny przyczynił się do jej przywrócenia i odbudowy w tych mrocznych czasach. „Ewangelia jest poparta świadectwem Prawa i Proroków. Dlatego, gdy Pan chciał objawić swoją chwałę na górze, stanął między Mojżeszem a Eliaszem. Pośród nich otrzymał wszelkie honory; u jego boku Prawo i Prorocy dawali o Nim świadectwo” – św. Augustyn, Kazanie 252. Tak więc, idąc za bardzo trafną uwagą M. de Pressensé, „podczas gdy fałszywy judaizm odrzuca Mesjasza, prawdziwy judaizm, w swoich najbardziej autentycznych przedstawicielach, uznaje Go i czci. Stare i Nowe Przymierze spotykają się na chwalebnej górze jako sprawiedliwość i Miłość Wkrótce zjednoczą się na innym wzgórzu, które już znajduje się na horyzoncie Jezusa”, Jezus Chrystus, Jego Czas, itd., s. 483. – Zadano jednak pytanie, skąd trzej Apostołowie wiedzieli, że to Mojżesz i Eliasz rozmawiali wówczas z Jezusem? Rozpoznali Go albo po jakimś zewnętrznym znaku, który ich charakteryzował, albo po samym temacie rozmowy, której fragmenty usłyszeli, albo po późniejszym przekazie od Jezusa, albo, co bardziej prawdopodobne, po natychmiastowym objawieniu:
Ich oczy ich nie rozpoznały,
Rozpoznali ich światłem serca
Sedulius ujmuje to bardzo dobrze, Carm. Pasch. 286. – Starożytni egzegeci byli głęboko zaniepokojeni sposobem pojawienia się Mojżesza, co rzeczywiście stanowiło szczególną trudność, ponieważ nie dane mu było, jak Eliaszowi, żyć w ciele i krwi aż do dnia dzisiejszego. Ale to pytanie jest bardziej ciekawe niż użyteczne, na które wystarczy odpowiedzieć słowami św. Tomasza z Akwinu: „Mojżesz był tam tylko duchem. Ale w jaki sposób był widziany? Musimy powiedzieć: jako Aniołowie są widoczne. Rozmawiając z nim. Święty Łukasz da nam ogólny zarys tematu tej mistycznej rozmowy: «Mówili o Jego odejściu, które miało nastąpić w Jerozolimie» (Łk 9, 31). To właśnie Męka jest przedmiotem rozważań w tym momencie. Sam akt ulotnego uwielbienia Zbawiciela łączy się ze szczegółowym opisem licznych cierpień, przez które musi On zasłużyć, dla swojego świętego człowieczeństwa, na nieprzerwaną i niekończącą się chwałę.
Mt17.4 Zabierając głos, Piotr powiedział do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy. Jeśli chcesz, rozbijemy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza».» – Mówiąc, Pierre. W odniesieniu do tego szczególnego użycia czasownika «mówić» porównaj 11,25 i wyjaśnienie. – Według trzeciej Ewangelii, 9,33, to właśnie w chwili, gdy Mojżesz i Eliasz zaczynali się wycofywać, św. Piotr, upojony rozkoszą i ledwie rozumiejący, co mówi (por. Mk 9,5; Łk 11,11), nagle zawołał, zwracając się do boskiego Mistrza: Dobrze, że tu jesteśmy (po grecku: piękne i dobre zarazem). Słowa «my» i «tutaj» są dobitne. Wszyscy, łącznie z Mojżeszem i Eliaszem, których Apostoł właśnie miał zamiar zatrzymać. Zostańmy tutaj: nasz pobyt w tym miejscu jest zbyt słodki, abyśmy tak szybko myśleli o jego opuszczeniu. Święty Piotr wyraża swoją radość prostymi i naiwnymi słowami. Święty Jan Chryzostom, Teofilakt i Eutymiusz niesłusznie przypisują mu tchórzliwą i niedoskonałą myśl: «Obawiając się tego, co niedawno usłyszał, mianowicie, że Jezus Chrystus miał udać się do Jerozolimy, aby tam cierpieć…, uwierzył, że to miejsce jest bezpieczne i że lepiej tam pozostać» – św. Jan Chryzostom, Hom. 56 w Ewangelii Mateusza. – Mając nadzieję, że jego propozycja będzie bardziej strawna, Piotr dodaje, jeszcze bardziej naiwnie, że on i jego dwaj przyjaciele są gotowi zbudować trzy namioty, w których Jezus, Mojżesz i Eliasz będą mogli wygodnie się rozsiąść. Jeśli chcesz. Delikatna sprawa: nie zrobi niczego bez wyraźnego pozwolenia swego Pana. Trzy namioty Wyobraził sobie szałasy porośnięte drzewami, podobne do tych, których Żydzi używali jako tymczasowych schronień podczas Święta Szałasów. Na dłuższy pobyt, zgodnie z jego życzeniem, potrzebne były kwatery na szczycie świętej góry: stanowczo zaoferował ich natychmiastową budowę. Jeden dla Ciebie…W tym wyliczeniu, uporządkowanym według ich godności, Piotr całkowicie zapomina o sobie i swoich dwóch towarzyszach. Postrzega siebie i ich jako sługi dostojnego zgromadzenia. Dla nich schronienie jest niepotrzebne: niech po prostu zostaną tam, gdzie są; o nic więcej nie proszą. Sprawy niebieskie i ziemskie mieszały się w tej chwili w jego umyśle z powodu szczęścia, jakie odczuwał. Zapomina, że taka chwila nie może trwać wiecznie, nie może być utrwalona na ziemi.
Mt17.5 Gdy On jeszcze mówił, oto obłok jasny osłonił ich, a z wnętrza obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie».»
– Jednak nagle scena się zmienia i jesteśmy świadkami nowych cudów. Kiedy chmura.... To jest boski namiot, zamiast namiotów wykonanych ludzkimi rękami, które zaproponował św. Piotr. W Starym Testamencie teofanie, czyli objawienia Boga, zawsze towarzyszyły obłokowi, Bóg ukrywał swoją chwałę pod tą tajemniczą zasłoną, ponieważ śmiertelne oczy nie mogły znieść jego blasku (por. Wj 16,10; 40,32 i nast.; Lb 11,25 itd.); stąd znane słowa Psalmisty: «Ty z obłoków budujesz swoje rydwany, jeździsz na skrzydłach wiatru» (Ps 103,3). Świetlisty obłok, który nagle się pojawia, jest zatem symbolem boskiej obecności, obecności Ducha Świętego, który jest w niebie. Schekina, aby użyć ustalonego języka rabinów. – Okładki. Oni, to znaczy trzy główne postacie, które św. Piotr właśnie wymienił: Jezusa, Mojżesza i Eliasza. Zaimek ten nie odnosi się ani do samych uczniów, ani do całego zgromadzenia, co jasno wynika z relacji św. Łukasza 9,34. Choć świetlisty, obłok zstępujący z nieba okrył Zbawiciela i jego dwóch gości niczym zasłoną: zniknęli w sanktuarium, z którego trzej Apostołowie pozostali wyłączeni. Ledwo ten cud się wydarzył, a już stał się kolejny cud: Głos. To był głos Ojca Niebieskiego, na co wskazuje imię Syn, którym obdarzyła Jezusa. Pozdrowiła Mesjasza w chwili Jego chrztu (por. 3,17); powita Go ponownie później, w przeddzień Jego męki (por. J 12,28); i pozdrawia Go dzisiaj, aby ogłosić Go Prawodawcą Nowego Przymierza. Powiedzenie. Słowa, które wypowiada, niewiele różnią się od tych, które wypowiedziała kiedyś nad brzegiem Jordanu. «To jest mój Syn» – mówi najpierw. Słowa te są niemal dosłownym cytatem z Psalmu 2, wersetu 7. Kolejne słowa, «Umiłowany, w którym mam upodobanie», pochodzą z Księgi Izajasza 42,1. I wreszcie, ostatnie:, posłuchaj go, Nakazy posłuszeństwa wobec Niego są po prostu bezpośrednim powtórzeniem zalecenia Mojżesza, które Hebrajczykom dał odnośnie Mesjasza (Pwt 18,15). W ten sposób Bóg Ojciec łączy trzy proroctwa mesjańskie (Ps 2,7; Iz 42,1; Pwt 18,19), aby odnieść je do Jezusa. Jest to zatem wyznanie św. Piotra (16,16), bezpośrednio potwierdzone przez niebo.
Mt17.6 Gdy uczniowie usłyszeli ten głos, upadli twarzą na ziemię i bardzo się przestraszyli. – Słysząc ten głos… «bo słabość ludzka nie może znieść widoku chwały daleko od niej; przerażenie ogarnia całą jego istotę i pada twarzą na ziemię» – św. Hieronim w HL. Nie po to, by oddać cześć boskiemu majestatowi, rzucają się na ziemię; ich postawa jest przepełniona przerażeniem (por. Rdz 17,3; Jd 13,20; Ez 1,28; 3,23; Dn 8,17; 10,9 itd.). Leżąc na ziemi, zakrywają twarze rękami, nie śmiąc patrzeć na to, co dzieje się wokół nich; ponieważ wśród Żydów panowało przekonanie, że nie można zobaczyć Boga bez śmierci.
Mt17.7 Lecz Jezus podszedł do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się».» – Jezus, zbliżający się. Cud Przemienienia jednak dobiegł końca. Apostołowie jednak nie byli tego świadomi i pozostali twarzą do ziemi. Dobry Mistrz musiał do nich podejść, aby ich ostrzec. Dotknęli :dotyka ich delikatnie, aby pokazać im, że On sam jest z nimi i że nie mają się czego obawiać, por. Oz 6, 5-7; Dn 10, 9-10; Ap 1, 17; następnie zwraca się do nich kilkoma uprzejmymi słowami, aby ich uspokoić zarówno swoim głosem, jak i gestem.
Mt17.8 Potem spojrzeli w górę i zobaczyli tylko Jezusa. – Patrząc w górę…Malowniczy szczegół, całkowicie naturalny. Apostołowie byli tak przerażeni tym, co zobaczyli i usłyszeli, że początkowo jedynie nieśmiało podnieśli głowy, by się rozejrzeć. Ale widzieli tylko Jezusa: niebiański obłok zniknął, Mojżesz i Eliasz się wycofali: tylko Chrystus był tam w swojej zwykłej postaci, w przebraniu sługi, jak zwykły człowiek. Taka była, w swoich zasadniczych szczegółach, wielka tajemnica Przemienienia. Pozostała niezatarta w pamięci trzech Apostołów, którzy byli jej świadkami. Święty Jan najwyraźniej do niej nawiązuje, gdy w Prologu swojej Ewangelii (1,14) woła: „Oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca”. Święty Piotr szczegółowo o tym opowiada w swoim drugim liście (1, 16-18): „Nie postępowaliśmy bowiem za zmyślonymi mitami, gdy głosiliśmy wam o przyjściu Pana naszego Jezusa Chrystusa w mocy, ale byliśmy świadkami Jego majestatu. Otrzymał On cześć i chwałę od Boga Ojca, gdy rozległ się głos majestatu do Niego: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!». I my sami słyszeliśmy ten głos z nieba, będąc z Nim na świętej górze”. Ta relacja Księcia Apostołów, w porównaniu z narracją ewangeliczną, dowodzi ponad wszelką wątpliwość realności i dosłowności chwalebnego zjawiska Przemienienia. A jednak w naszych czasach doczekała się ona najróżniejszych, niedorzecznych interpretacji ze strony obozu racjonalistów. Przemienienie Pańskie interpretowano różnie: jako czysty i prosty sen (Kuinœl, Neander), sen, któremu towarzyszyła burza (Gabler), atmosferyczną grę świateł, czyli niezwykłą mieszankę cieni i światła (Paulus, Ammon), spotkanie Jezusa z dwoma nieznanymi uczniami (Venturini, Hase), mit (Strauss, Schulz), alegorię (Weisse, B. Bauer) i tak dalej. Z drugiej strony, nie posuwając się aż tak daleko w negatywną ścieżkę, kilku starożytnych i nowożytnych autorów, na przykład Tertulian, adv. Mk 4,22, Heder i Gratz, twierdziło, że Przemienienie było wydarzeniem czysto subiektywnym, wizją i niczym więcej, mimo że ta wizja była czymś nadprzyrodzonym. Inni postrzegali je jako wydarzenie częściowo subiektywne – pojawienie się Mojżesza i Eliasza – i częściowo obiektywne – samo Przemienienie (Meyer i inni). Aby obalić te teorie, odsyłamy czytelnika do racjonalistycznej polemiki opata Dehauta, *L'Évangile expliqué, défend*, tom 3, s. 94 i nast. Przyjemniej jest zwrócić uwagę na niektóre z licznych arcydzieł malarstwa inspirowanych tą wspaniałą sceną, zwłaszcza dzieła Belliniego, Pordenone, Perugina, Fra Angelico i Rafaela. Na fresku Fra Angelico ramiona Chrystusa są rozpostarte w formie krzyża, a nic nie jest bardziej majestatyczne niż jego poza i spojrzenie, które towarzyszą tej cichej aluzji do zbliżającej się krwawej ofiary. W swojej *Historii malarzy* Charles Blanc tak opisuje dzieło Rafaela: „Promienna postać Chrystusa, oświetlająca górę Tabor, zawieszona w powietrzu i niesiona na skrzydle Boga; następnie trzej olśnieni uczniowie, olśnieni światłem emanującym z twarzy i szat Syna Człowieczego, chwalebna wizja, którą mogli podziwiać tylko Eliasz i Mojżesz… Głowa Chrystusa była szczytowym osiągnięciem geniuszu Rafaela. Po ukończeniu dzieła nigdy więcej nie dotknął pędzli i w tej samej chwili dotknęła go śmierć”. Por. Goethe, *Dzieła*, wyd. Cotta, t. 20, s. 10. 134. – Na koniec dodajmy, że według doktryny Ojców Świętych Przemienienie Jezusa Chrystusa jest pocieszającym symbolem i żywą gwarancją naszego przyszłego zmartwychwstania: „Przez swoje Przemienienie… ustanawia nadzieję Kościoła, objawiając całemu Ciału Chrystusa, jaka przemiana zostanie mu udzielona; jego członkowie przyrzekają udział w czci, która zajaśniała w ich głowach” – św. Leon Wielki, Kazanie 94 o Przemienieniu. „W Przemienieniu… zapowiedziana jest najwyższa chwała zmartwychwstanie ", Św. Grzegorz Wielki, Moralność. 32, 6.
Trzy wydarzenia związane z Przemienieniem, ww. 9-22.
a. Rozmowa o przyjściu Eliasza. ww. 9-13. Równocześnie Mk. 9, 8-12.
Mt17.9 Gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im: «Nie mówcie nikomu o tym widzeniu, dopóki Syn Człowieczy nie zmartwychwstanie».» – Gdy schodzili…Rozmowa rozpoczęła się zaraz po scenie Przemienienia Pańskiego, gdy Jezus i jego uczniowie schodzili po stromych zboczach góry Hermon. Zbawiciel najpierw zabronił trzem Apostołom opowiadania o wydarzeniach, których mieli szczęście być świadkami. Jezus dał im taki rozkaz Było to formalne polecenie i zależało mu na jego wykonaniu. Nie rozmawiaj z nikim Tajemnica musiała być absolutna; nawet tym, którym Jezus Chrystus ją narzucił, nie wolno było dzielić się nią z innymi apostołami. Tajemnica ta jednak nie wiązała ich wiecznie: Zmartwychwstanie Zbawiciel wkrótce położy temu kres. Aż do Syna Człowieczego… Święty Łukasz, choć nie wspomina o obronie Jezusa, ostrożnie jednak informuje nas, że „uczniowie milczeli i nikomu w owym czasie nie opowiedzieli o tym, co widzieli” (9, 36); św. Marek (9, 8-9) wskazuje zarówno na nakaz Mistrza, jak i na posłuszeństwo uczniów. Jakie jednak powody mogły skłonić naszego Pana do żądania od swoich przyjaciół tego niezwykłego milczenia? Wskazaliśmy je już wcześniej, gdy napotkaliśmy nakazy tego rodzaju (por. zwłaszcza 16, 20). Istnieje inny, bardziej konkretny powód, który św. Hieronim wywodzi, w następujący sposób, z samego faktu Przemienienia: „Nie chce, aby to wydarzenie było głoszone ludowi, z obawy, aby sama wielkość cudu nie uczyniła go niewiarygodnym, a krzyż, który miał nastąpić po objawieniu tak wielkiej chwały, nie stał się zgorszeniem dla umysłów nieokrzesanych” (Comm. 16, 20). W hl Por. św. Jan Chryzostom, Hom. 56 w Ewangelii Mateusza. Nakazując zachowanie tajemnicy, nawet Apostołom, Jezus niewątpliwie chciał również uniknąć kłopotliwych rywalizacji w kręgu swoich najbliższych przyjaciół. – To, co widzieli, należy rozumieć jako obiektywne, pełne rzeczywistości objawienie: w żadnym wypadku nie jest to synonim wizji, jak pokazują wyraźniejsze sformułowania św. Marka (9,9) – „co widzieli” – i św. Łukasza (9,36) – „co widzieli”. Por. Dzieje Apostolskie 7, 31; 9, 10-12; 10, 3; 11,5; itd.
Mt17.10 Wtedy uczniowie Jego zaczęli Go pytać: «Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» – Jego uczniowie go pytali. Następujące istotne szczegóły są całkowicie pominięte w trzeciej Ewangelii: św. Marek opowiada o nich niemal w ten sam sposób, co św. Mateusz. Dlaczego więc?…Na czym opiera się to «dlatego»? Jaki jest związek między poprzednimi wydarzeniami a pytaniem, które Apostołowie tak nagle zadali Panu? Uczeni bardzo różnią się w swoich opiniach, jeśli chodzi o ustalenie logicznego związku idei w tym fragmencie. Wielu łączy sprzeciw uczniów z zakazem, jaki Jezus im właśnie dał: «Nie pozwalacie nam mówić o tym». Czy może to być spowodowane tym, że uczeni w Piśmie wprowadzają nas w błąd, zapowiadając przyszłe przyjście Eliasza? Inni przypisują refleksję Apostołów ich zdumieniu, gdy zobaczyli, że prorok Eliasz pojawił się dopiero po Jezusie, mimo że zgodnie z naukami Doktorów miał być poprzednikiem Chrystusa. Por. św. Jan Chryzostom, Hom. 56 w Ewangelii Mateusza; Eutymiusz itd. Po trzecim, pozornie bardziej naturalnym uczuciu, to nagłe odejście Eliasza zaniepokoiło Apostołów. Dlaczego, zastanawiali się, powiedziano nam, że Eliasz przyjdzie i wszystko odnowi, skoro po tak krótkim pojawieniu się natychmiast zniknął, nie czyniąc nic? – Itd. – Niezależnie od konkretnej sekwencji wydarzeń, ogólny związek jest jasny: „ci, którzy myśleli, że przyjście Chrystusa (czyli objęcie przez Niego władzy jako mesjańskiego króla) jest bliskie i którzy nie widzieli nadchodzącego Eliasza, zastanawiali się” – Maldonat w hl – Eliasz musi być pierwszy. Kluczowe słowa to «musi» i «przed»: prorok musiał przyjść, a jego przyjście miało poprzedzać przyjście Chrystusa. Tajemnicza kwestia powrotu Eliasza na ziemię żywo interesowała Żydów; nic więc dziwnego, że stanowiła ona część nauk uczonych w Piśmie i że Apostołowie tak dobrze zapamiętali to, czego zostali nauczeni na ten temat. Pisma talmudyczne są ich pełne: starają się one wszelkimi sposobami ustalić dokładny czas pojawienia się Proroka. Udało im się jednak ustalić tylko jedną kwestię, uznaną za pewną przez rabinów, a mianowicie, że Eliasz nie pojawi się w szabat. Współcześni Żydzi nie mniej troszczą się o Eliasza niż ich przodkowie, ponieważ głęboko wierzą, że ta święta postać czuwa nad nimi przez cały czas i że uczestniczy, choć niewidzialnie, w ich ceremoniach religijnych i uroczystościach rodzinnych. Por. Coypel, Judaizm, s. 102, 229; Stauben, Sceny z życia żydowskiego w Alzacji, s. 96.
Mt17.11 On im odpowiedział: «Eliasz rzeczywiście przyjdzie i wszystko naprawi. – Jezus im odpowiedział. Cenna odpowiedź, która rzuca sporo światła na pytanie, które wcześniej było bardzo zagmatwane. Eliasz musi przyjść Tak więc Eliasz przyjdzie; przyjdzie pewnego dnia osobiście. Uczeni w Prawie nie mylą się, zapowiadając to wydarzenie. A kiedy przyjdzie, On przywróci wszystko, Doprowadzi, zwłaszcza wśród swego ludu, do powszechnego odrodzenia moralnego, zgodnie ze słowem Pana, które kończy księgę proroctw w Starym Testamencie: «Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim nadejdzie wielki i straszny dzień Pański. On zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ojcom ich, abym nie przyszedł i nie obłożył ziemi przekleństwem» (Ml 4,5-6). Ale kiedy nadejdzie Eliasz, skoro Jezus Chrystus kategorycznie stwierdza, że musi nadejść? Na końcu świata, przed powtórnym przyjściem Chrystusa, jak jednogłośnie nauczają Ojcowie i Doktorzy Kościoła katolickiego. Większość protestantów odmawia przyjęcia tej interpretacji, twierdząc, że werset 12 koryguje werset 11 i pokazuje, «że Eliasz już przyszedł». Odpowiemy im jednak jednym z nich, człowiekiem utalentowanym i dobrej wiary: «Ktokolwiek w tej odpowiedzi Chrystusa chciałby usunąć oczywiste i uderzające potwierdzenie faktu, że przyjście Eliasza dopiero nastąpi, musiałby dopuścić się wielkiego gwałtu na słowach» – Stier, Reden des Herrn Jesu in hl. Zaprzeczanie przyszłemu i osobistemu przyjściu Eliasza jest, jak twierdzi Bellarmin, herezją lub błędem graniczącym z herezją. De Rom. Pontif. l. 3, c. 6.
Mt17.12 Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim, jak chcieli; tak samo postąpią z Synem Człowieczym.» – Ale mówię ci. Z jednej strony nauka uczonych w Piśmie dotycząca Eliasza była trafna, niekompletna, z drugiej zaś – nieścisła. W proroctwie Malachiasza nie znali, a przynajmniej nie byli w stanie rozróżnić, dwóch odrębnych znaczeń dotyczących podwójnego przyjścia Chrystusa i odpowiadającego mu podwójnego przyjścia Jego Poprzednika. Eliasz musi przyjść – takie jest dosłowne znaczenie przepowiedni, zgodnie z wersetem 13. A jednak, poza tym dosłownym znaczeniem, istnieje inne, nie mniej prawdziwe, lecz jedynie symboliczne, zgodnie z którym proroctwo to już doczekało się pierwszego spełnienia. W istocie, Eliasz już przyszedłTyp, wierny obraz Eliasza, pojawił się już pośród świata żydowskiego, a tym typem, tym obrazem jest Jan Chrzciciel, o którym już przed narodzeniem przepowiedziano, że poprzedzi Chrystusa w sile i duchu Eliasza. Por. Łukasz 117. Zatem „nie powinno dziwić, że po stwierdzeniu, że Eliasz już przyszedł, stwierdza jednak, że musi przyjść ponownie, aby wszystko odnowić. Oba stwierdzenia są prawdziwe. Kiedy mówi, że Eliasz przyjdzie, aby wszystko odnowić, ma na myśli, jak już powiedziałem, prawdziwego Eliasza i nawrócenie Żydów; a kiedy mówi, że już przyszedł, ma na myśli świętego Jana, którego nazywa Eliaszem, ponieważ wypełnił misję, którą wypełnił Eliasz” – św. Jan Chryzostom, Hom. 57. I oni go nie znali. O Poprzedniku, podobnie jak o Chrystusie, napisano, że «swoi Go nie przyjęli». Pomimo wielkich tłumów, które widzieliśmy wokół Niego (3,5), większość Żydów pozostała niewzruszona Jego nauczaniem; przede wszystkim nie rozpoznali Jego prawdziwej roli, nie widzieli w Nim Poprzednika Mesjasza (por. 11,18). Ale oni go zmusili…Aluzja do długiego uwięzienia i śmierci Jana Chrzciciela: wszystko, czego pragnęli, to znaczy wszystko, czego pragnęły ich złe namiętności, spełnili w nim. Niewątpliwie oskarżenie to nie spada bezpośrednio na cały naród żydowski, gdyż to Herod ze swoim skorumpowanym dworem skazał Poprzednika na śmierć; gdyby jednak uznano jego godność, zostałby on obroniony przed tyranem. Tak oto Syn Człowieczy. Złe traktowanie, jakiego doznał Jan Chrzciciel, przypomina Jezusowi Chrystusowi o cierpieniach, jakich wkrótce doświadczy z rąk Żydów, i znów łączy wspomnienie zbliżającego się cierpienia z Przemienieniem.
Mt17.13 Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu. – Wtedy uczniowie zrozumieli..Tym razem, wbrew swojemu zwyczajowi, od razu zrozumieli słowa Mistrza. Dostrzegli, że w ostatniej części nawiązali do Poprzednika i teraz wiedzieli, jak pogodzić zniknięcie Eliasza z mesjańskim charakterem Jezusa. – Co więcej, nasz Pan kiedyś publicznie powiedział Żydom, prawdopodobnie pod nieobecność Dwunastu, że św. Jan był «prorokiem Eliaszem, który miał przyjść» (Mt 11,14): patrz wyjaśnienie.
Leczenie szaleńca 14-20. Równoległy. Mk 9, 13-28; Łukasza 9:37-43.
Mt17.14 Gdy dołączyli do tłumu, podszedł do niego pewien człowiek i padłszy przed nim na kolana, – Kiedy dołączyli…Cóż za kontrast! Z Góry Przemienienia, gdzie niebo i ziemia w jakiś sposób się połączyły, Jezus schodzi w dolinę łez, by kontemplować widowisko najstraszniejszych konsekwencji grzechu. «Tu rozgrywa się scena zupełnie inna od tej, której spodziewał się Piotr, w. 4. Gdy Mojżesz był na górze, lud zaczął się psuć, Wj 32,7. Gdy Jezus był na górze, sprawa wśród ludu nie została należycie załatwiona», Bengel, Gnomon in hl. Wiemy, jaką korzyść geniusz Rafaela wyciągnął z tego kontrastu w swoim obrazie Przemienienia, o którym wspominaliśmy wcześniej. Podczas gdy górna część fresku poświęcona jest tajemnicy uwielbienia Jezusa, u dołu, pośród bezsilnych Apostołów i niedowierzającego tłumu, widzimy młodego opętanego mężczyznę, gwałtownie poruszonego, którego ściągnięte, sine rysy dodatkowo podkreślają fizjonomię Jezusa. Pewien mężczyzna podszedł.... Gdy tylko nieszczęsny ojciec ujrzał Zbawiciela, odłączył się od tłumu i wybiegł Mu naprzeciw; następnie, padając na kolana, zwrócił się do Niego z pełną zapału modlitwą, która została dla nas zachowana w pierwszych trzech Ewangeliach.
Mt17.15 Powiedział mu: Panie, zmiłuj się nad moim synem, który jest kapryśny i strasznie cierpi; często wpada w ogień i często w wodę. To przede wszystkim krzyk litości: Zmiłuj się nad moim synem, pędzony z tym większym bólem i energią, że błagający nie miał innego syna, por. Łk 9,38. Następnie następuje wzruszający opis cierpień, jakich doświadczyło to biedne dziecko, i niebezpieczeństw, z jakimi się mierzy, kto jest kapryśny. Wyjaśniając werset 24 rozdziału 4, stwierdziliśmy, że to określenie jest popularnym określeniem pewnych chorób, na które, jak wierzono, księżyc w swoich różnych fazach miał, lub rzeczywiście miał, pewien wpływ. Zgodnie z kontekstem, do zaburzeń narządów dodano jeszcze jedną, jeszcze straszliwszą dolegliwość, ponieważ ten nieszczęsny młody człowiek był opętany przez demona. I kto cierpi okrutnie Bardziej szczegółowe opisy patologiczne drugiego i trzeciego ewangelisty pokazują nam, jak straszne cierpienie znosił ten opętany. Jego stan, jak go opisują, bardzo przypomina epilepsję. Często upada.... Słowa te wskazują na nagły i niebezpieczny charakter ataków: miały one miejsce w okolicznościach, w których pacjentowi groziła w każdej chwili straszliwa śmierć. Lekarz Caelius Aurelianus w swoim traktacie o chorobach przewlekłych, 1.4, opisuje niemal w tych samych słowach niepewną sytuację niektórych pacjentów cierpiących na grand mal: «brudząc się upadkami w miejscach publicznych, narażając się na niebezpieczeństwa zewnętrzne, upadając, wpadając do rzek lub morza».
Mt17.16 Przedstawiłem go Twoim uczniom, lecz i oni nie potrafili go uzdrowić.» – Przedstawiłem go. Przybył dzień wcześniej, podczas krótkiej nieobecności Jezusa (zob. Łk 9,37); zastawszy tylko Apostołów, błagał ich o uzdrowienie syna. Natychmiast zabrali się do wypędzania demona, lecz na próżno, gdyż zwycięsko opierał się on wszystkim ich egzorcyzmom.
Mt17.17 Jezus odpowiedział: «O plemię niewierne i przewrotne, jak długo mam być z wami? Jak długo mam was znosić? Przyprowadźcie go do mnie».» – Jezus odpowiedział. Wiadomość ta napełniła boskiego Mistrza świętym smutkiem i świętym oburzeniem, którym natychmiast dał upust. O niewierzące pokolenie…Choć znaczenie tego zarzutu jest jasne, trudno określić, do której części zgromadzenia jest on skierowany. Według Orygenesa był on skierowany bezpośrednio do uczniów i tylko do nich; wręcz przeciwnie, według większości starożytnych komentatorów (zob. Maldonat w HL), odnosił się on tylko do reszty zgromadzenia, z wyłączeniem Apostołów. Wydaje się bardziej trafne stwierdzenie, za Olshausenem, Stierem i kilkoma innymi, że dotyczy on ojca opętanego, tłumu i uczniów jednocześnie. W istocie, o ile słowo «pokolenie» jest zbyt szerokie, by odnosić się tylko do Apostołów, o tyle prywatna rozmowa, którą wkrótce odbędą z Jezusem (zob. ww. 18 i 19), dostatecznie dowodzi, że i oni, do pewnego stopnia, zasłużyli na miano niewierzących. Z drugiej jednak strony, to przede wszystkim niedoskonałe uczucia obecnych przyczyniły się do tego, że diabeł pomógł mu zatriumfować nad dziewięcioma uczniami. Tak jak Jezus nie mógł dokonać wielu cudów w Nazarecie z powodu niewiary swoich współobywateli (por. 13,58), tak i Jego Apostołowie pozostali bezsilni w obecnych okolicznościach, ponieważ otaczający ich ludzie nie mieli wystarczającej wiary, godnej cudu. – Drugi epitet, przewrotny, oznacza moralny wstrząs, smutny niepokój duszy (por. Pwt 32,5). Do kiedy?.Słowa te wydają się tak surowe, tak niezwykłe na pierwszy rzut oka, jak na usta Naszego Pana, że św. Hieronim czuje się zobowiązany do złagodzenia ich wydźwięku, mówiąc ponadto z wielką delikatnością i prawdą: „Nie po to, byśmy mieli wnioskować, że był nimi znużony, a jego dobroć i łagodność w końcu wybuchły gniewnymi słowami; ale że był jak lekarz, widząc, jak jego pacjent postępuje wbrew przepisom, i który powiedziałby: Jak długo mam cię odwiedzać w twoim pokoju? Jak długo będziesz psuł moją pracę, bo ja przepisuję jedno, a ty robisz co innego?” (Comm. in HL). Głęboko poruszony, Zbawiciel pragnął, aby jego zadanie zostało w końcu ukończone i aby mógł cieszyć się niebem pokój i odpoczynku, po tylu kłopotach, jakie sprawili mu ci, których przyszedł zbawić. Przynieś to do mnie. Jego niezadowolenie nie przeszkadza mu w okazywaniu dobroci. Przygotowuje się do uzdrowienia młodego chorego, którego każe przyprowadzić do siebie. Ja tutaj Jest to dla mnie bardzo ważne, skoro byłeś taki słaby. Generał naprawi klęskę swoich młodszych oficerów.
Mt17.18 Wtedy Jezus zgromił złego ducha i wyszedł z dziecka, które zostało uzdrowione w tej właśnie chwili. – A Jezus rozkazał…Relacje św. Marka i św. Łukasza opisują straszliwą scenę, która wówczas miała miejsce, oraz przemoc, jaką zły duch zadał swojej ofierze, zanim opuścił ją na zawsze. Niemniej jednak demon został zmuszony do posłuszeństwa i «wyszedł».
Mt17.19 Wtedy uczniowie podeszli do Jezusa na osobności i pytali Go: «Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?» – Ten werset i dwa następne zawierają opis interesującej rozmowy, która miała miejsce niemal natychmiast po cudzie między Jezusem a Apostołami, a dotyczyła bezsilności tych ostatnich. - Zwłaszcza. Mistrz i uczniowie zostali sami; tłum się rozproszył, a oni mogli schronić się w pobliskim domu. Por. Mk 9,27. Rozmowę rozpoczynają sami Apostołowie, którzy, zgodnie ze swoim zwyczajem, naiwnie i poufale zadają Zbawicielowi pytania. Dlaczego nie mogliśmy? Nie do końca pojmowali znaczenie napomnienia Jezusa skierowanego do pokolenia niewierzącego i przewrotnego; nie przyszło im do głowy, że mogłoby ono odnosić się również do nich. Co więcej, skoro już skorzystali, i to zwycięsko, z mocy, jaką Jezus Chrystus dał im nad demonami (por. Łk 10,17), z goryczą zastanawiali się, co było przyczyną ich niedawnej porażki i bolesnego upokorzenia, jakie z niej wynikło.
Mt17.20 Jezus im odpowiedział: «Z powodu waszej niewiary. Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: «Przesuń się stąd tam», i przesunie się. I nic niemożliwego dla was nie będzie”. – Jezus im powiedział:. Jezus po prostu objawia im ukryty powód, który chcą poznać, i wykorzystuje tę okazję, aby udzielić im lekcji o ogromnym znaczeniu. Z powodu twojego braku wiary To właśnie było przyczyną ich porażki. Oni również są niewierzący, nie w ścisłym tego słowa znaczeniu, niewątpliwie, jak uczeni w Piśmie czy ludzie ożywieni faryzejskimi sentymentami, ale przynajmniej w pewnym sensie. Nie mają wiary, której Jezus miałby prawo od nich oczekiwać po szczególnych łaskach i oświeceniu, którymi zostali napełnieni. Prawdę mówiąc.... Jezus Chrystus złożył już pieczęć przysięgi na obietnicy, którą miał zamiar złożyć, po czym przedstawia swoim uczniom obraz doskonałej wiary, opisując jej wszechmocne skutki. Gdybyś miał wiarę ; Nie chodzi tu tylko o wiarę teologiczną, ale o wiarę żywa i skuteczną, o całkowite zaufanie Bogu, pozwalające czynić zdumiewające cuda z największą łatwością. Jak ziarno gorczycy. «To ziarno wydaje się bardzo małe, niczym bardziej godne pogardy dla oka, ale niczym bardziej cierpkie dla smaku. Czyż nie jest ono symbolem płomiennego żaru i wewnętrznej siły wiary w Kościele?» (Święty Augustyn, Kazanie 256). Wierzymy, że tutaj ponownie Nasz Pan nawiązuje raczej do małości ziarna gorczycy niż do jej ostrości i wewnętrznej mocy (por. 13,31). «Jezus Chrystus, aby pokazać, że odrobina prawdziwej wiary zdziałała cuda, porównuje ją do tego ziarna» (Święty Jan Chryzostom, Hołd 57 w Ewangelii Mateusza). Tak jak wystarczy iskra, by rozpalić żarliwy ogień, tak też, aby dokonać cudów, o których mówi Jezus, wystarczy odrobina prawdziwej i silnej wiary. Oczywiście, im więcej jej się ma, tym jest się silniejszym; ale liczy się przede wszystkim jakość. – Powiesz tej górze Wypowiadając te słowa, Zbawiciel wskazał ręką na górę Przemienienia, Górę Hermon i jej gigantyczną bryłę. Przenieś się stąd tam Nowy gest pokazujący, w którym kierunku góra powinna się przesunąć w związku z tym dziwnym przemieszczeniem. I ona tam pójdzie, posłuszny jak dziecko głosowi swego pana. I jest to ilość wiary równa po prostu ziarnu gorczycy, która poruszyłaby ogromną górę. Najmniejsza wyobrażalna miara mocy duchowej jest zatem wystarczająca, aby zmusić do posłuszeństwa najbardziej kolosalne moce tego świata. «Jeśli mnie zapytasz: Kiedy Apostołowie przenosili góry? Odpowiem, że czynili o wiele większe cuda, wskrzeszając zmarłych wielokrotnie. Ale historia uczy nas, że po Apostołach, święci, którzy byli od nich mniejsi, naprawdę przenosili góry w pilnych potrzebach» – św. Jan Chryzostom. Wśród pomniejszych świętych, do których nawiązuje wielki biskup Konstantynopola, niech wystarczy wspomnieć dobrze znaną historię św. Grzegorza Cudotwórcy; por. Euzebiusz, Historia kościelna. 7, 23. Grocjusz w swoim komentarzu przytacza dwa inne, nowsze przykłady: «Nie zaprzeczę też… że to, o czym tu mowa, wydarzyło się, gdy na modlitwę Nonona ogromny blok kamienny ruszył w kierunku Sorakty, zgodnie z martyrologium; i gdy to samo wydarzyło się w obecności kalifa babilońskiego w 1225 roku na prośbę biskupa ormiańskiego. Strzeżmy się pogardy dla tych autorów». Zob. także Corneille de Lapierre, Comm. in hl. Musimy zatem dosłownie potraktować tę obietnicę Jezusa Chrystusa, którą usłyszymy w kilku innych okolicznościach (por. 21,21; Łk 17,6). Nadaje ona prawdziwie wierzącym coś innego niż moc czynienia cudów w porządku moralnym. «Tego, że wiara zdziałała cuda w świecie zewnętrznym» – mówi protestant Stier – „i że nadal je od czasu do czasu czyni, zaprzeczy tylko głupcy, którzy wyobrażają sobie, że swoją niewiarą uda im się zignorować wszystkie fakty historyczne” – Reden des Herrn Jesu, w: hl. Wiara, co prawda, rzadko korzysta z tej mocy, którą obdarzył ją Jezus; rozumie bowiem, że okazje, w których musi ją roztropnie stosować, zgodnie z boskim planem, nie zdarzają się codziennie: korzysta z niej jedynie pod wpływem niebiańskich natchnień. Zbawiciel nie dał w ten sposób byle komu prawa do zmiany fizycznej geografii globu, zgodnie z malowniczą refleksją ojca Curciego, Lezioni, 3, s. 275. – Ale nie tylko pozwala ludziom obdarzonym silną wiarą być ludźmi przenoszącymi góry, jak rabini nazywali elokwentnych mówców – dodaje on również: I nic nie będzie dla Ciebie niemożliwe. Cokolwiek jest zgodne z wolą Bożą i korzystne dla mojego królestwa, będziecie w stanie uczynić. Wiara w ten sposób oddaje Bożą wszechmoc w nasze ręce.
Mt17.[21 Nic nie jest w stanie wypędzić tego gatunku poza modlitwą i postem. – ten gatunek. Wszystko jest możliwe z wiarą, a jednak są dzieła, które ona spełnia z większym trudem niż inne: Jezus, powracając bezpośrednio do pytania zadanego mu przez Apostołów, pokazuje, że panowanie nad złymi duchami jest trudniejsze niż przenoszenie gór: dlatego, aby pełnić rolę egzorcysty, potrzebna jest wiara o szczególnej sile, aktywowana wielkimi środkami. Uczeni zastanawiają się, czy słowami «ten rodzaj» Nasz Pan miał na myśli całą rasę demonów w ogólności, św. Jana Chryzostoma, czy tylko kategorię, do której należał duch piekielny, którego Apostołowie nie byli w stanie wypędzić. Ten drugi pogląd wydaje nam się najbardziej prawdopodobny; jest on zresztą najszerzej akceptowany. Tylko poprzez modlitwę…Oczywiście, odnosi się to do modlitwy i postu egzorcysty, choć niektóre osobliwe umysły próbowały przypisać je samemu opętanemu. Oczywiście, tej modlitwy i postu nie należy rozpatrywać w oderwaniu od kontekstu, lecz w połączeniu z wiarą, która jest przedmiotem tej dyskusji, a jeszcze lepiej, jako środków wzmacniających i wzmacniających wiarę. Jezus ma na myśli, że w pewnych okolicznościach Cudotwórca znajduje się w obecności demonów tak potężnych i wyższych, że zwykła wiara nie wystarcza, by je wypędzić: Apostołowie właśnie znaleźli się w podobnej sytuacji. W takiej sytuacji należy pobudzić wiarę do poziomu cudu, którego pragnie się dokonać; a modlitwa i post przynoszą w tym względzie rezultaty równie szybkie, co nieomylne. Modlitwa, która jest zasadniczo aktem wiary, znacznie wzmacnia tę cnotę w sercu. Życie modlitwą to życie w wierze; to samo dotyczy postu. «Post zjednoczony z wiarą daje bardzo wielką siłę» – św. Jan Chryzostom, Hom. in lc. Te dwa środki połączone są zatem, według pięknego porównania świętego Doktora, dwoma skrzydłami, które niosą nas wysoko w sferę wiary. «Kto potrafi połączyć modlitwę z postem, ma, że tak powiem, dwa skrzydła szybsze od wiatrów; nie dosięga go w modlitwie nuda ani oziębłość – wady tak powszechne u wielu; ale jest on bardziej żarliwy niż ogień i wyższy niż ziemia, a taki człowiek jest nade wszystko groźny dla diabła» – tamże.
C. Drugie oficjalne ogłoszenie Męki Pańskiej, ww. 21-22. Równoległe. Mk. 9, 29-31; Łk. 9, 44-45.
Mt17.22 Gdy podróżowali po Galilei, Jezus rzekł do nich: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi, – Podczas podróży. Jezus i jego uczniowie opuścili tę prowincję, aby udać się do Galii (por. 16,4.5.13); teraz wracają po kilkutygodniowej nieobecności. Prawdopodobnie przekroczyli Jordan naprzeciw Cezarei i przemierzyli całą Górną Galileę, aby dotrzeć do Kafarnaum (w. 23). Ta podróż była tajemnicza i owiana tajemnicą, o czym dowiadujemy się z Ewangelii św. Marka 9,29. Jezus im powiedział:. Po drodze Zbawiciel powtarza swoim uczniom smutną nowinę, którą przekazał im już na kilka dni przed Przemienieniem: Syn Człowieczy musi być wydany…Im bliżej godziny Męki Pańskiej, tym bardziej Apostołowie muszą oswoić się ze straszliwym okrzykiem: «Ukrzyżuj Go!», który wkrótce usłyszą. Jak widzieliśmy, era Męki Pańskiej została niejako zainaugurowana na Górze Przemienienia: dlatego Jezus tak mocno podkreśla konieczność swoich cierpień, aby przygotować uczniów i umocnić ich w obliczu próby. Musi zostać dostarczone, To jest konieczność; boski wyrok został wydany i musi zostać wykonany. W rękach mężczyzn. Ręce ludzkie są rękami niegodziwymi, Dawid wiedział o tym z doświadczenia (por. 2 Kronik 22,13); dlatego Syn Człowieczy otrzyma od nich najgorsze traktowanie, które tutaj podsumowuje słowami umierać.
Mt17.23 I zabiją Go, ale On trzeciego dnia zmartwychwstanie. I bardzo się zasmucili. – na śmierć. Kiedy Jezus po raz pierwszy przepowiedział swoje cierpienie i śmierć, uczynił to w sposób bardziej dosadny (por. 16,21); ale jest prawdopodobne, że ewangelista przekazuje nam tu jedynie temat rozmowy Zbawiciela, nie wnikając w szczegóły. A trzeciego dnia zmartwychwstanie. Nasz Pan po raz kolejny łączy zapowiedź swojego Zmartwychwstania z zapowiedzią swojej Męki; nie chce, aby w duszach Apostołów istniała choćby najmniejsza wątpliwość w tej kwestii. Jeśli ma cierpieć i umrzeć, najpełniejszy triumf nastąpi wkrótce po Jego upokorzeniach. Jednakże uczniowie, słysząc tę mowę, byli szczególnie poruszeni zawartymi w niej ponurymi myślami; dlatego, Byli głęboko zasmuceni. Wcześniej reagowali oburzeniem, początkowo z zaskoczeniem; teraz zrozumieli, że w ponurych wieściach, które przekazał im Mistrz, jest ziarno prawdy, skoro powracał do nich po raz drugi. A ponieważ Jego śmierć miała być zburzeniem wszystkich ich uprzedzeń, zrujnowaniem ich pięknych mesjańskich marzeń, byli głęboko zasmuceni, gdy przeczuwali, że to nastąpi. Ich smutek byłby jeszcze głębszy, gdyby mogli przewidzieć, że Jezus zostanie zdradzony przez jednego z nich i wydany w ręce katów.
Mt17.24 Gdy wrócili do Kafarnaum, ci, którzy zbierali didrachmy, przystąpili do Piotra i zapytali go: «Twój nauczyciel nie płaci za didrachmy?» – Tylko św. Mateusz zachował dla nas pamięć o tym cudzie, który zresztą idealnie wpisywał się w jego plan, gdyż zawierał bardzo mocny dowód mesjańskiego charakteru Jezusa Chrystusa. Przeciwnie, dla czytelników drugiej i trzeciej Ewangelii miał on jedynie drugorzędne znaczenie. Gdy wrócili do Kafarnaum. Jezus i Apostołowie przybyli do Kafarnaum: było to krótko przed Świętem Namiotów, podczas którego mieli udać się do Jerozolimy; J 7,2 i następne. Ci, którzy zebrali didrachmy…To ostatnie słowo odnosi się do srebrnej monety, która, jak wskazuje jej etymologia, miała wartość dwóch drachm attyckich, czyli pół szekla (dwóch dniówek). Jest to ewidentnie podatek, który miał zapłacić nasz Pan Jezus Chrystus: cały kontekst to potwierdza. Ale czy był to podatek cywilny należny Cesarstwu Rzymskiemu, jak denar, który wkrótce miał zostać użyty do kuszenia Zbawiciela (por. 22,19), czy podatek teokratyczny i religijny, mający na celu wspieranie żydowskiej czci? To musimy najpierw ustalić; bez tej ostrożności ryzykujemy niezrozumienie znaczenia cudu i jego głębokich konsekwencji dogmatycznych. Kilku wczesnych pisarzy kościelnych, w tym Klemens Aleksandryjski, Orygenes, św. Augustyn, św. Hieronim i Seduliusz, a za nimi różni nowożytni komentatorzy (Maldonatus, Corneille de Lapierre, Wieseler i inni), interpretowało tę didrachmę jako zapłatę zwykłego podatku cywilnego. Inni Ojcowie Kościoła (św. Hilary, św. Ambroży, Teofilakt i Teodoret) oraz większość współczesnych egzegetów uważają wręcz przeciwnie, że danina żądana od Zbawiciela miała charakter religijny i święty. Wybór między tymi dwoma poglądami jest dziś niemal niemożliwy, ponieważ kwestia ta została w pełni rozstrzygnięta: w istocie wszystkie okoliczności narracji wskazują, że żądany podatek nie miał charakteru politycznego, lecz narodowy i teokratyczny. Ci, którzy go pobierają, nie są nazywani celnikami; są to urzędnicy specjalni, którzy w niczym nie przypominają straszliwych poborców podatkowych, których obraz niegdyś przedstawiliśmy. Argument Jezusa traci całą swoją siłę, a nawet ważność, w pierwszej kolejności; wręcz przeciwnie, staje się nieodparty, zgodnie z drugą wersją. Wreszcie, święta danina Żydów składała się właśnie z podwójnej drachmy. Był to bardzo stary podatek, nałożony niegdyś przez samego Boga na wszystkich Izraelitów powyżej dwudziestego roku życia, na pokrycie kosztów kultu. (Zobacz Wj 30,13). Ustalono ją na pół szekla w walucie żydowskiej, ale ponieważ monety greckie i rzymskie w dużej mierze wyparły walutę żydowską po podboju Palestyny, nazwa «pół szekla» została zastąpiona w języku potocznym jej odpowiednikiem, didrachmą. Kiedy Świątynia zastąpiła Przybytek, podatek ten nadal był płacony (zob. 2 Kronik 24,6); wydaje się jednak, że stał się on prawdziwie regularny dopiero po powrocie z niewoli. Por. Nehemiasz 10,33. W czasach Pana Jezusa było to z pewnością coroczne wydarzenie, o czym dowiadujemy się od dwóch wielkich pisarzy żydowskich, Józefa Flawiusza (tamże, 18.19.1) i Filona da Monarchy. 2.3. Według tego ostatniego, Żydzi rozproszeni po wszystkich prowincjach Cesarstwa Rzymskiego sami bardzo pilnie starali się o jego sprowadzenie do Jerozolimy przez specjalnych delegatów, co potwierdził Cyceron w swojej mowie «pro Flacco»: „Zwyczajem było coroczne przewożenie z Italii i ze wszystkich prowincji do Jerozolimy złota zgromadzonego przez Żydów; edykt Flakkusa zakazał tego eksportu do Azjatów”, co stanowiło bardzo poważny zarzut wobec klienta Tulliusza. Po zniszczeniu Świątyni i podboju państwa żydowskiego Wespazjan przyznał półszekel, czyli didrachmę, rzymskiemu Kapitolowi. Por. Józef Flawiusz, Wojna żydowska, 7.6.6. Od Pierre'aDlaczego urzędnicy świątynni nie zwrócili się bezpośrednio do Jezusa? Bez wątpienia z szacunku dla Niego. Znali jednak Piotra, rybaka, który mieszkał w Kafarnaum od tak dawna, i to właśnie jemu przypomnieli o długu wobec Mistrza. Didrachma miała być oddana w miesiącu Adar, ostatnim miesiącu żydowskiego roku religijnego. Czy twój Pan nie płaci?…? Prośba jest uprzejma i delikatna: niepohamowani poborcy podatkowi nie postępowaliby z takim taktem. Co więcej, traktat talmudyczny, mówiąc o metodach pobierania tego podatku, stwierdza, że zawsze byli łagodni i stosowni: «Wszędzie uprzejmie żądali pół szekla». Pomimo negatywnego tonu, jaki poborcy nadają swojemu pytaniu, oczekują odpowiedzi twierdzącej, jak to się dzieje w wielu podobnych greckich sformułowaniach. Jakby mówili: Czyż twój Pan płaci podatek?
Mt17.25 «Tak» – odpowiedział Piotr. A gdy wchodzili do domu, Jezus odezwał się najpierw do niego: «Jak ci się wydaje, Szymonie? Od kogo królowie ziemi pobierają podatki i opłaty? Od własnych dzieci czy od cudzoziemców?» – Tak, powiedział Pierre. Święty Piotr nie wahał się ani chwili, by odpowiedzieć twierdząco – albo dlatego, że Jezus regularnie płacił pół szekla w poprzednich latach, albo też dlatego, że Apostoł uważał, iż obraża pobożność swego Mistrza, przypuszczając, że rezygnuje z czegoś, co wszyscy uważali za wypełnienie ważnego obowiązku religijnego. I gdy weszli do domu. Jezus jednak, za którym podążali Apostołowie, wszedł do domu, który służył mu za miejsce zamieszkania podczas częstych pobytów w Kafarnaum. Kiedy dołączył do niego tam Piotr, Jezus go ostrzegł: Przewidział myśli swego ucznia, uprzedzając przesłanie, które uczeń miał mu przekazać na temat daniny, dowodząc w ten sposób swego doskonałego zrozumienia tajemnic ludzkiego serca. Przełożony Świętego Kolegium posunął się za daleko, twierdząc, że jego Mistrz zapłaci podatek świątynny; na chwilę zapomniał, że Nasz Pan jest «Chrystusem, Synem Boga żywego» i że na mocy tej podwójnej prerogatywy nie jest zobowiązany do płacenia daniny teokratycznej; co więcej, na mocy wysokiego stopnia przyzwoitości nie powinien już jej płacić, ponieważ w pełni przyjął rolę mesjasza, ponieważ pozwolił, by ogłoszono Go Synem Bożym w najściślejszym tego słowa znaczeniu. Dlatego Jezus przypomina mu o jego wyjątkach, zwracając się do niego z następującym pytaniem: Jakie jest Twoje zdanie?Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Królowie ziemi Jezus podkreśla to ostatnie słowo, ponieważ chce przeprowadzić paralelę między ziemskimi królami a Królem Niebios. Posługując się porównaniem tego, co dzieje się w rodzinach książąt tego świata, wywodzi, drogą rozumowania a fortiori, jaki sposób postępowania powinien przyjąć Syn niebiańskiego króla w tym przypadku. Danina lub spis ludności. Słowa te oznaczają dwie odrębne rzeczy: podatki nakładane na towary i podatki nakładane na ludzi. Cudzoziemcy :zgodnie z kontekstem są to wszyscy ci, którzy nie należą do rodziny królewskiej, nawet jeśli są poddanymi królestwa.
Mt17.26 Piotr odpowiedział: «Cudzoziemcy». «W takim razie synowie» – rzekł mu Jezus – „są zwolnieni”.» – Pierre odpowiedział…Rozwiązanie było proste. Wszyscy wiedzą, że w każdym państwie synowie królów są zwolnieni z podatków; płacą je cudzoziemcy, czyli osoby niespokrewnione z królewskim rodem, zwykli obywatele. Dlatego też wątki są zwolnione z tego obowiązku.Jezus wyciąga teraz wniosek z dylematu, ponieważ prawa ziemskich władców są tu doskonałym odbiciem Jego własnych. Dlatego ja, „Syn Boży”, ja, głowa teokracji, jestem zwolniony z tego podatku świątynnego, który chcecie, abym zapłacił, a który jest pobierany właśnie za mojego Ojca i za mnie. Argument ten jest niezwykle rygorystyczny, jeśli chodzi o dowodzenie wolności, jaką cieszył się nasz Pan Jezus Chrystus w odniesieniu do omawianego podatku: „Ta didrachma była wymagana przez Prawo, a jednak nie była należna Synowi Królewskiemu, lecz cudzoziemcom. Dlaczego bowiem Chrystus miałby zapłacić okup za świat, skoro przyszedł, aby zgładzić grzech świata? Dlaczego miałby odkupić samego siebie z grzechu, Ten, który przyszedł, aby odkupić grzechy wszystkich? Dlaczego miałby odkupić samego siebie z niewoli, Ten, który ogołocił samego siebie, aby dać wolność wszystkim?” Dlaczego On, który przyjął ciało, miałby odkupić samego siebie ze śmierci, aby przez swoją śmierć uzyskać dla wszystkich… zmartwychwstanie »?«, św. Ambroży, Ep. 7 do Justusa 12. Nie jest to jednak mniej rygorystyczne z innego punktu widzenia, jak zauważyli już Ojcowie. Dowodzi ono bowiem w sposób najbardziej niezbity, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym z natury i w ścisłym tego słowa znaczeniu. »Didrachma mogłaby być wymagana od Chrystusa jako człowieka. Ale aby wykazać, że nie podlegał temu prawu i aby Boska chwała Ojca mogła się w Nim objawić, podał przykład synów królów ziemi, którzy nie podlegają podatkowi«, św. Hilary, Comm. In Mt 11. »Zauważ, jak odróżnia tych, którzy są synami, od tych, którzy nimi nie są”. Gdyby nie był prawdziwie Synem Bożym, daremnie powoływałby się na przykład synów królów ziemi… Jezus Chrystus bowiem nie mówi po prostu o dzieciach, lecz o prawdziwych dzieciach, o dzieciach prawowitych, które uczestniczą w dziedzictwie i królestwie swego Ojca” – św. Jan Chryzostom, Hom. 58 w Ewangelii Mateusza. Odnośnie liczby mnogiej. wątki, Sylveira, który na pierwszy rzut oka wydaje się mniej przekonujący niż liczba pojedyncza, trafnie zauważył: «Jezus zawsze mówił o sobie bardzo skromnie. Nie mówi: Jestem wolny. Ale formułuje ogólną tezę, która implikuje, że jest wolny». Możemy powiedzieć jeszcze precyzyjniej, za Grocjuszem: «Używa liczby mnogiej nie dlatego, że rozciąga tę wolność na innych, ale dlatego, że wymagało tego porównanie, którego nie zaczerpnął z obyczajów i moralności jednego króla, lecz wszystkich». Rozumiemy teraz, że Jezus nie mógłby argumentować w ten sam sposób, gdyby chodziło o podatek cywilny wymagany przez prawo rzymskie: Zbawiciel w rzeczywistości nie był Synem Cezara. Dlatego w tym przypadku musiałby uciec się do innej formy dowodu, aby uzyskać zwolnienie z podatku.
Mt17.27 «Ale żeby ich nie zgorszyć, idź nad morze, zarzuć wędkę, weź pierwszą złowioną rybę, a kiedy otworzysz jej pyszczek, znajdziesz statera. Weź go i daj im za mnie i za siebie».» – Żeby ich nie zgorszyć. Postawiony ponad prawem z boskiej natury, Nasz Pan raczy jednak podporządkować się prawu powszechnemu z pokory i miłości. Piotr niezdarnie powołał się na słowo Mistrza i teraz trudno było wycofać złożoną obietnicę bez wywołania prawdziwego skandalu w mieście. Odmowa Zbawiciela mogła zostać błędnie zinterpretowana, uznana za przejaw pogardy dla świątyni i kultu Bożego; bliska relacja, która łączyła Go z Bogiem, była bowiem rozumiana jedynie w sposób niedoskonały. «Ludzie zaangażowani w sprawy doczesne łatwo czują się atakowani przez świętych, gdy w grę wchodzą pieniądze» – mówi Bengel z właściwą sobie subtelnością, Gnomon in HL – Idź nad morze Ponieważ Kafarnaum leżało nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, Szymon musiał zrobić tylko kilka kroków, aby wypełnić polecenie Jezusa. Wyciągnij pierwszą rybę, Pierwszy, który złapie przynętę, pierwszy zostanie złapany. Ta cudowna ryba ma swoją legendę. Znajdziesz tam statera. Była to srebrna moneta o wartości żydowskiego sykla; była zatem równowartością dwóch didrachm lub czterech drachm attyckich (por. w. 24), a zatem wystarczająca do zapłacenia podatku za dwie osoby. Stąd te dalsze słowa Jezusa: I daj im to ode mnie i od ciebie. To wyrażenie jest godne uwagi. Zbawiciel nie mówi dla nas, Ponieważ nie w tej samej roli On i Jego uczeń będą płacić podatek świątynny. Starannie oddziela się od Piotra. «Zapłacisz za mnie, choć jestem zwolniony, za ciebie, skoro podlegasz Prawu». – Rozkaz został wydany, ale, co zadziwiające, ewangelista nie opisuje jego wykonania, choć wyraźnie podążał on za dialogiem, który właśnie przeczytaliśmy. Piotr wyszedł, zarzucił wędkę do jeziora i wyciągnął rybę ze staterem w pysku, a następnie zapłacił podatek tą monetą. Dokonał się prawdziwy cud, cud, który był skutkiem albo wszechmocy Naszego Pana, albo Jego boskiej mądrości. Nic nie jest prostsze niż ten cud, a jednak niewiele jest czynów Jezusa, które spotkały się z tak licznymi atakami racjonalistów. Mówią nam, że było to bezużyteczne, a zatem niegodne Jezusa, który nigdy nie czynił cudów dla własnej korzyści. Co więcej, było to niemożliwe; bo jaka ryba średniej wielkości mogłaby jednocześnie utrzymać statera w pysku i jednocześnie połknąć przynętę? Jest to zatem mit, zwykła anegdota o rybakach wprowadzonych do Ewangelii, a nawet upiększony fenomen naturalny. Na przykład, Zbawiciel miał zamiar powiedzieć Piotrowi: «Złowisz rybę, którą będziesz mógł sprzedać za statera» – Koecher, Analecta, w HL; porównaj Pawła, który szczegółowo omawia ten absurd. Ale takie interpretacje są, jak słusznie zauważa Meyer, prawdziwymi cudami egzegetycznymi, bardziej niezwykłymi niż cud, który usiłują obalić. Dlatego pominiemy te kwestie (por. Dehaut, The Gospel Explained, t. 3, s. 110), ograniczając się do omówienia zarzutu opartego na rzekomej bezużyteczności tego cudownego wydarzenia. Z pewnością Nasz Pan mógł zdobyć potrzebną mu sumę w inny sposób; możliwe nawet, że znajdowała się ona wówczas w sakiewce Judasza. Ale lekcja, której pragnął udzielić św. Piotrowi i innym Apostołom, wymagała cudu. Jego godność została praktycznie zapomniana; W wyniku nieprzemyślanej uwagi jednego z jego własnych, został zmuszony do zapłacenia daniny, z której był całkowicie zwolniony; czyż nie powinien bronić swoich naruszonych praw i chwilowo zlekceważonej godności? To właśnie czyni najpierw, ustnie. Ale ponieważ to może nie wystarczyć niektórym, dodaje do rozumowania słów jeszcze bardziej wymowny argument faktów. Jeśli zgodzi się zapłacić daninę, stanie się to w cudowny sposób, dzięki któremu jasno zostanie udowodnione, że jest prawdziwie Synem Bożym. „Zapłacił więc podatek, ale wzięty z pyska ryby, aby Jego Majestat mógł być uznany”, Clarius w HL; Por. Oryg. Comm w HL – Ten cud dostarczył Tycjanowi i Maraccio tematu niezwykłych obrazów.


