Ewangelia według św. Mateusza, komentowana werset po wersecie

Udział

Rozdział 20

F. Przypowieść o robotnikach wysłanych do winnicy, 20, 1-16.

Mt20.1 «Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy.Jest podobny. Tekst łączy tę przypowieść z ostatnimi wersetami rozdziału 19, z którymi jest bardzo ściśle powiązany: przedstawia w istocie nowy aspekt odpowiedzi Zbawiciela na pytanie św. Piotra (19,27). Niestety, podział Ewangelii na rozdziały zewnętrznie oddzielił ją od epizodu, bez którego zrozumienie jej jest bardzo trudne, żeby nie rzec niemożliwe. Chociaż szczegóły, z których się składa, są doskonale jasne, zawarta w niej myśl i cel, do którego zmierza, niełatwo dostrzec. Pod tym względem można ją zestawić z Przypowieścią o nieuczciwym rządcy (Łk 16,1 nn.): obie dały początek licznym monografiom, które, mnożąc interpretacje, niestety nie zawsze przyczyniały się do szerzenia światła. Św. Jan Chryzostom pyta kilkakrotnie: «Co oznacza ta przypowieść?». Najpierw wyjaśnijmy dosłowne znaczenie, zrozumienie, które pozwoli nam łatwiej rozwiązać ogólne trudności. Ojciec rodziny por. 13, 24, 45. W Królestwie Niebios wydarzy się coś podobnego do zachowania tego człowieka, który był ojcem rodziny, jak opisał nam Jezus. Kto wyszedł wcześnie rano, wraz ze świtem. Ten gorliwy gospodarz z wyprzedzeniem wyczekuje dnia, aby mieć większą pewność znalezienia potrzebnych mu robotników dorywczych lub aby mogli rozpocząć pracę, którą im przydzielił o zwykłej porze, nie tracąc ani minuty. Dzień zaczynał się dla Hebrajczyków wraz ze wschodem słońca: «Praca zaczyna się o wschodzie słońca, a kończy wraz z pojawieniem się gwiazd», Bava mecia, k. 83, 2; i dotarcie do winnicy zajmowało pewien czas. Aby zatrudnić pracowników :są to pracownicy zatrudniani na dniówki, często wspominani przez greckich i łacińskich autorów pod nazwą «najemników».

Mt20.2 Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do swojej winnicy.Po uzgodnieniu, koncert, Grecy ujęli to delikatnie, mówiąc, że dla tych artystów każde porozumienie osiągnięte między stronami przypominało harmonijny koncert umysłów. Jeden grosz dziennie, Dlatego «na ten dzień». Głowa rodziny zatrudnia robotników tylko na ten dzień i obiecuje każdemu z nich denara: ta suma, stosunkowo znaczna w czasach Pana Jezusa, wydaje się być zwykłą płacą za dzień pracy. Por. Tobiasz 5,14, według tłumaczenia Septuaginty, oraz cytaty talmudyczne w dziele Wetsteina. Dzienny żołd rzymskich wojowników również wynosił denara (por. Tacyt, Roczniki 1,17).

Mt20.3 Wyszedł około trzeciej godziny i zobaczył innych stojących na placu i nic nie robiących.Wyszedł około trzeciej godziny. Dzień naturalny, ściśle rzecz biorąc, zaczynał się dla starożytnych o wschodzie słońca i kończył o zachodzie słońca (por. Kpł 23,32). Przed wygnaniem Żydzi dzielili go na cztery części: ranek, południe, wieczór i zmierzch. Później przyjęli godziny istniejące u większości ludów, to znaczy nieregularne godziny, których długość zmieniała się w zależności od pory roku. Uzgodniono, że dzień miał dwanaście godzin; wschód słońca oznaczał początek pierwszej, a pozostałe jedenaście były ustalane na podstawie odstępu czasu, który upłynął od tej pory do momentu, gdy słońce zniknęło za horyzontem. Obliczono, że najdłuższy dzień w Palestynie trwał 14 godzin i 12 minut według naszego obecnego podziału, a najkrótszy tylko 9 godzin i 48 minut, co daje różnicę 22 minut między godziną najdłuższego dnia a godziną najkrótszego. Gdy porównujemy trzecią godzinę Żydów do godziny 9 rano w Europie, ich szóstą godzinę do południa i tak dalej, mówimy tylko o przybliżeniu: bardziej trafnymi określeniami byłyby ćwierć dnia, połowa dnia itd. Na placu. Forum rzymskie, które pierwotnie służyło jako targowisko, było, jeszcze bardziej niż dziś, miejscem, gdzie zbierali się próżniacy i wszyscy szukający pracy na jeden dzień. W winnicowych regionach Burgundii, a niewątpliwie i gdzie indziej, to właśnie na placu publicznym gromadzą się robotnicy chętni do pracy w winnicach. Podróżnik Morier wspomina o podobnym zwyczaju w Persji: «W Hamadanie zaobserwowaliśmy, że każdego ranka, przed wschodem słońca, liczna grupa chłopów zbierała się na targowisku z łopatami w dłoniach, czekając na zatrudnienie na cały dzień do pracy na pobliskich polach. Zwyczaj ten wydał mi się trafną ilustracją przypowieści o Zbawicielu, zwłaszcza gdy przechodząc obok tego samego miejsca o dość późnej porze, zastaliśmy innych stojących bezczynnie». Ku naszemu zaskoczeniu, gdy zapytaliśmy ich o powód ich bezczynności, oni również odpowiedzieli, że nikt ich nie zatrudnił«, Druga podróż przez Persję, s. 265. Bez robienia czegokolwiek. Byli tam wbrew swojej woli, ponieważ byli na rynku pracy tylko po to, aby szukać pracy.

Mt20.4 Powiedział im: „Idźcie i do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”.No chodź też. Wy także, jak ci, których tam wysłałem o pierwszej godzinie dnia. To będzie właściwe… Tym razem głowa rodziny nie wspomina o płacy, bo znaczna część dnia już minęła. Obiecuje traktować ich sprawiedliwie; prawdopodobnie zakładali, że da im wieczorem jakieś trzy czwarte pensa.

Mt20.5 I poszli tam. Wyszedł znowu około godziny szóstej i dziewiątej i uczynił to samo.I poszli tam. Prawdopodobnie znali właściciela, dlatego chętnie przyjęli ofertę, ufając jego hojności i uczciwości. Około godziny szóstej i dziewiątej, To znaczy około południa i na początku czwartej części. Godziny pierwsza, trzecia, szósta i dziewiąta – których wspomnienie zachowało się w czterech małych godzinkach brewiarza – odpowiadały początkowi czterech straży, które stanowiły podział nocy. Są one często wymieniane w Ewangelii jako główne straże dnia. On zrobił to samo rzecz: jak o godzinie trzeciej. Znalazł innych robotników dniówkowych bezczynnych i wysłał ich do pracy w swojej winnicy.

Mt20.6 W końcu, wyszedłszy około godziny jedenastej, spotkał innych stojących bezczynnie i rzekł do nich: «Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?» 7 Odpowiedzieli Mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do mojej winnicy”.Około jedenastej godziny....Pozostała więc tylko jedna godzina światła dziennego i pracy (por. w. 12). «Jak to się dzieje, że około dziewiątej, a nawet około jedenastej godziny gospodarz domu wciąż znajduje bezrobotnych robotników? Przypowieść o tym nie mówi. Pan zadowala się ogólną odpowiedzią, którą otrzymuje: »Nikt nas nie najął«. Mógł ich zapytać: »Ale gdzie byliście o trzeciej, szóstej i dziewiątej godzinie?«. Przypowieść pomija jednak ten szczegół, który w żaden sposób nie był istotny dla celu porównania” – pisze Schegg w hl. Przynajmniej przypisuje widoczną i bardzo szczególną wagę tym robotnikom z jedenastej godziny: ich dobra wola, nawet jeśli spóźniona, wystarcza gospodarzowi, który wysyła ich, jak wszystkich innych, do pracy w swojej winnicy.

Mt20.8 Wieczorem zaś rzekł właściciel winnicy do swego zarządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich, a skończywszy na pierwszych.Nadszedł wieczór. O dwunastej godzinie i bezpośrednio po zachodzie słońca. Bardzo wyraźny artykuł Prawa żydowskiego surowo nakazywał wszystkim, którzy zatrudniali pracowników, wypłatę im wynagrodzenia tego samego dnia, przed zapadnięciem zmroku, ponieważ mogli potrzebować pieniędzy natychmiast (por. Pwt 24,15). Wierny temu nakazowi, głowa rodziny nakazuje uregulowanie rachunków swoich pracowników. Powiedział swojemu stewardowi Agentem tym był starszy sługa, którego obowiązki bardzo przypominały obowiązki współczesnych zarządców: zarządzał sprawami doczesnymi i nadzorował niewolników lub pracowników domowych. Zapłać im pensje. Ojciec rodziny nie precyzuje tu specjalnej sumy, jaką należy przekazać poszczególnym kategoriom robotników, ale wcześniej poinformował go o swoich hojnych zamiarach. – Zaczynając od ostatnich: ostatni to robotnicy z jedenastej godziny; pierwsi to robotnicy zatrudnieni od rana. Pomiędzy tymi dwiema klasami znajdowały się trzy pozostałe, które miały następować po sobie w odwrotnej kolejności, w jakiej przychodziły do pracy.

Mt20.9 Każdy, kto przyszedł o jedenastej godzinie, otrzymał po denarze. 10 Ci, którzy przyszli pierwsi, myśleli, że dostaną więcej, ale każdy dostał po denarze. 11 Przyjmując go, zaczęli szemrać przeciwko ojcu rodziny., 12 mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a ty im dajesz tyle samo, co nam, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty. – Polecenia Pana są wiernie wypełniane: robotnicy z jedenastej godziny, którym zapłacono jako pierwszym, otrzymują po pełnym denarze. Kiedy wszyscy inni wykonają swoje zadanie, robotnicy z pierwszej godziny, którzy otrzymali po denarze, wyobrażają sobie, że suma zostanie im niewątpliwie podwojona: ale nie otrzymują nic ponad umówioną cenę. Otrzymawszy tę wiadomość, zaczęli szemrać. Rozczarowani i niezadowoleni, głośno narzekali, oskarżając ojca o niesprawiedliwość wobec nich: zazdrość objawiła się w całej swojej brzydocie. Werset 12 podsumowuje ich bezczelne słowa. Pracowali tylko przez godzinę. i dajesz im tyle samo, ile dajesz nam równi pod względem pensji, jakby nie było wielkich różnic między nimi a nami pod względem pracy i wysiłku. Ciężar dnia i upałPiękna metafora. Ciężar dnia to cały jego czas trwania: te słowa wyrażają długość pracy. Ciężar upału to szczególna okoliczność, która bardzo wyraźnie uwydatnia zmęczenie pierwszych robotników, którzy przybyli rano: podczas gdy wielu ich towarzyszy pracowało w wieczornym chłodzie, oni sami byli wystawieni przez większość dnia na palący żar słońca. Praca w winnicy, w letnim słońcu, musi być rzeczywiście wyjątkowo nieprzyjemnie na Wschodzie.

Mt20.13 Ale Mistrz, zwracając się do jednego z nich, rzekł: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy. Czyż nie umówiłeś się ze mną o denara? Odpowiedział jednemu z nich. Prawdopodobnie był to przywódca grupy: wyraził swoje niezadowolenie bardziej gwałtownie niż pozostali; dlatego ojciec rodziny zwrócił się właśnie do niego. Mój przyjaciel To określenie, w zależności od okoliczności, może stać się określeniem pieszczotliwym lub po prostu wyrazem obojętności. Często nazywamy «przyjacielem» kogoś gorszego od siebie, kogo ledwo znamy i nie wiemy, jak inaczej go nazwać. Z prawnego punktu widzenia, jak z każdego innego, zachowanie głowy rodziny było nieskazitelne: czyż umowa zawarta dobrowolnie tego samego ranka między nim a robotnikami nie przewidywała wyraźnie, że otrzymają oni grosz jako wynagrodzenie? Skoro niezadowoleni odważyli się przenieść spór na grunt prawny, to właśnie na tym gruncie Pan broni się zwycięsko.

Mt20.14 Weź, co twoje, i idź. Ja zaś chcę mu dać tyle samo, ile daję tobie. 15 Czyż nie wolno mi rozporządzać swoją własnością, jak mi się podoba? I czyż twoje oko będzie złe, skoro ja jestem dobry? Broni się również, powołując się na swoją absolutną władzę nad własną własnością i możliwość wykorzystania jej według własnego uznania. Weź to… i odejdź. Ostre słowa w uprzejmej formie; chłodno odprawia bezczelną osobę, która ośmieliła się krytykować jego działania. Chcę dać..A skoro jest to zgodne z prawem rozwiązanie, które nie narusza niczyich praw i przynosi korzyści wielu osobom, to dlaczego nie miałby go wdrożyć? Czy twoje oko będzie złe?.. Złe oko (por. Prz 28,22; Koh 31,3; 35,8.10) jest równie dobrze znane, co budzi strach na całym Wschodzie, a nawet w Europie. Symbolizuje ono tutaj zazdrość, wadę, której łacińska nazwa oznacza właśnie złośliwe spojrzenia rzucane na korzyści innych. «Zazdrość», mówi Cyceron (Tusc. 3,9), „pochodzi z nadmiernego wpatrywania się w cudze dobra”. – W ten sposób rozmowa i przypowieść nagle się kończą. Ojciec odwraca się plecami do niezadowolonych i pozostawia ich upokorzonych i zawstydzonych.

Mt20.16 Tak więc ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Wielu bowiem jest wezwanych, lecz mało wybranych.» – Teraz Jezus wyciąga morał z przypowieści, powtarzając, po nieznacznej modyfikacji, przysłowie, które stanowiło wstęp do tego ciekawego dramatu. Por. 19,30. Więc…Zgodnie z tym, co właśnie słyszeliście. W królestwie mesjańskim wydarzy się tak, jak w tej przypowieści. Ostatni będą pierwszymi… Wcześniej, w rozdziale 19, wersecie 30, Jezus po raz pierwszy mówił o losie pierwszych: Wielu z pierwszych będzie ostatnimi ; Tutaj zaczyna od ostatnich: wydarzenia opisane w przypowieści wymagały tego odwrócenia, a przynajmniej uczyniły je bardziej naturalnymi. Kolejna różnica: wcześniej Nasz Pan powiedział, że wielu z tych, którzy byli na czele, zostanie zepchniętych na koniec, podczas gdy tutaj uogólnia tę myśl, używając terminów absolutnych: Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Jednakże znaczenie jest to samo, o czym świadczy ostatnie zdanie, w którym znajdujemy wyrażenie «wielu»; wielu jest powołanych, lecz niewielu wybranych. Ostatni, którzy stali się pierwszymi, to najwyraźniej, zgodnie z przypowieścią, robotnicy ostatnich godzin dnia, traktowani z taką życzliwością przez głowę rodziny; pierwsi, którzy stali się ostatnimi, to robotnicy pierwszej godziny, którzy, choć otrzymują umówioną zapłatę, są jednak wyprzedzani przez pozostałych w tym sensie, że głowa rodziny jest wobec nich bardziej hojna. Ponieważ jest wielu powołanych..Do pierwszego dodano kolejne tajemnicze zdanie, aby je uzasadnić i wyjaśnić. Kilka manuskryptów (BLZ Sinait itd.) i wczesnych wersji go nie zawiera; niemniej jednak jego autentyczność nie budzi wątpliwości, biorąc pod uwagę dużą liczbę świadków, którzy go poświadczają. Jego pominięcie można częściowo wytłumaczyć tym, co nazywa się homoioteleutonem (podobieństwem między fragmentami zdań), co mogło wprowadzić w błąd niektórych kopistów. Zatem z tych słów dowiadujemy się, dlaczego tak wielu pierwszych stanie się ostatnimi i odwrotnie: jest to zmiana, która nie jest ani niesprawiedliwa, ani arbitralna, lecz wręcz przeciwnie, opiera się na najbardziej uzasadnionych dekretach. Rzeczywiście, konkluduje Jezus, wielu (to znaczy w rzeczywistości wszyscy) są zwany, powołani przez Boga do pracy w winnicy mesjańskiej, a następnie otrzymania nagrody za swoją pracę; ale, Niewielu jest wybieranych Ci, którzy ostatecznie stają się obiektem uprzywilejowanego wyboru, stanowią niestety jedynie mniejszość, ponieważ wielu z powołanych nie zasługuje na to, by być wybranymi. Wracając do tekstu przypowieści, „powołani” to wszyscy robotnicy rekrutowani w ciągu dnia przez głowę rodziny; wybrani są reprezentowani przez tych, którzy dowiedli, że są godni ostatecznej nagrody. – Wróćmy teraz do pytania św. Jana Chryzostoma: „Co oznacza ta przypowieść?”. Istnieje kilka punktów, co do których wszyscy się zgadzają, i najpierw je omówimy. Głową rodziny jest Bóg (por. J 15, 1), który zaprasza wszystkich bez wyjątku do pracy w swojej winnicy. Sama ta winnica to nic innego jak mesjańskie królestwo, Kościół Chrystusa, tak często porównywany do winnicy w Piśmie Świętym. Prokurator reprezentuje naszego Pana Jezusa Chrystusa, któremu Ojciec powierzył wysoki nadzór nad mistyczną winnicą i nagradzanie dobrych robotników u kresu czasów. Miejscem publicznym, do którego udaje się głowa rodziny, aby znaleźć potrzebnych mu robotników, jest świat. Robotnicy reprezentują ludzkość; a dokładniej, pasterzy dusz, którzy pracują w szczególny sposób w winnicy Pańskiej. Co jednak oznaczają różne godziny dnia? Co oznacza grosz rozdany robotnikom pod koniec dnia? Przede wszystkim, jaka konkretna lekcja wypływa z tej przypowieści dla Apostołów i dla nas? – 1. Godziny dnia. Wielu Ojców uważało, że różne godziny dnia odpowiadają różnym okresom w historii ludzkości, od jej najdawniejszych początków do końca świata. Taka jest opinia św. Grzegorza Wielkiego: „Winnica jestKościół powszechny, która wydała winorośl, czyli świętych, od sprawiedliwego Abla do ostatniego świętego, który narodzi się przed końcem świata. Ranek to okres od Adama do Noego; trzecia godzina – od Noego do Abrahama; szósta godzina – od Abrahama do Mojżesza; dziewiąta – od Mojżesza do przyjścia Pana; Jedenasta godzina trwa od przyjścia Pana do końca świata”, Hom. 19 w Ewangelii. por. Oryg. w Mat. trakt. 10; św. Ireneusz l. 4. rozdz. 70. Zgodnie z tym poglądem, robotnikami pierwszej, trzeciej, szóstej i dziewiątej godziny byliby wyłącznie Żydzi („starożytny lud hebrajski”, św. Grzegorz), podczas gdy robotnikami jedenastej godziny byliby poganie, por. św. Hilary, Comm. w Mat. 2. Jednak inni Ojcowie, a za nimi większość współczesnych i współczesnych komentatorów, przyjęli znacznie bardziej naturalną interpretację, która pozwala nam uczynić naszą przypowieść zarówno szerszą, jak i głębszą. Godziny dnia reprezentują różne okresy ludzkiego życia, w których Boże powołanie jest słyszane i przychodzi, by zwycięsko i ostatecznie związać serca. Rzeczywiście, nie wszyscy ludzie otrzymują w tym samym czasie w swoim życiu łaskę, która przemienia ich na zawsze. Jakże wielka jest między nimi różnica pod tym względem! Niektórzy, szczęśliwi robotnicy pierwszej godziny, są powołani do wiary i świętości od dzieciństwa: rodzą się, jeśli tak można powiedzieć, w samej winnicy Pana; „ci, którzy, jak Psalmista (Psalm 22,11), mogą powiedzieć: Od łona mojej matki jesteś moim Bogiem „,” Św. Hieronim, Komentarz do hl. W ten sposób dzień pracy każdej osoby odpowiadałby całemu okresowi jej życia: ale będzie ona pracowała mniej lub więcej, w zależności od tego, czy nawróciła się wcześniej czy później. Wieczorem, to znaczy w godzinie śmierci, każda osoba otrzymuje już swoją szczególną nagrodę, oczekując na jej uroczyste ogłoszenie podczas sądu powszechnego. – 2. Grosz. Wśród egzegetów protestanckich dość modne jest postrzeganie tego grosza jako symbolu czysto doczesnej nagrody, choć bardzo trudno jest określić jego dokładną naturę. Większość katolickich interpretatorów odpowiada natomiast za św. Augustynem: „Ten grosz to życie wieczne”, Serm. 343; i to właśnie ta myśl wydaje się wyraźnie wyłaniać z całej przypowieści. Istnieje jednak pewna trudność w tym punkcie, na którą św. Jan Chryzostom w Hom. 114 w Ewangelii Mateusza zwrócił już uwagę swoich słuchaczy. Jak można pojąć, że w niebie są niezadowoleni i zazdrośni? Czy można sobie wyobrazić dusze, które po otrzymaniu wiecznej nagrody, reprezentowanej przez denara, skarżą się Bogu na jej nieadekwatność i z zazdrością spoglądają na los innych błogosławionych? „Albowiem żaden szemracz nie może tam wejść, tak jak nikt z tych, którzy ją otrzymują jako nagrodę, nie może poddać się szemraniu” – św. Grzegorz, Hom. 19 w Ewangelii Mateusza. Lecz trudność jest bardziej pozorna niż poważna i istnieje kilka sposobów jej rozwiązania. Można najpierw odpowiedzieć za św. Janem Chryzostomem, tamże, że w przypowieści Jak to zwykle bywa w przypadku porównań, nie należy pośpieszać się z każdym szczegółem. „W tych parabolach nie ma potrzeby wyjaśniania każdego słowa. Ale gdy już jasno zrozumiemy cel i znaczenie całej przypowieści, powinniśmy wykorzystać ją dla naszego zbudowania, nie wkładając tyle wysiłku w wyjaśnianie wszystkiego innego”. Zobacz wstęp do Przypowieści, na początku rozdziału 13. Można również argumentować, że pod tym obrazem Jezus Chrystus zamierzał, jak wyjaśnimy poniżej, ukryć poważne ostrzeżenie dla tych, którzy otrzymawszy wcześnie Boże powołanie i wiernie na nie odpowiedzieli, mogliby później ulec pokusie zaniedbania siebie, tracąc w ten sposób swoje dotychczasowe korzyści. Chociaż denar jest taki sam dla wszystkich pracowników – to znaczy, chociaż wszyscy otrzymują życie wieczne jako nagrodę za swoje trudy – jest całkiem jasne, że będą stopnie w ich chwale i szczęściu: „Życie wieczne będzie dane po równo każdemu z nich, wszyscy święcisymbolizowane przez denara danego wszystkim jako wspólną nagrodę za ich pracę. Denar, który jest taki sam dla wszystkich, oznacza, że życie wieczne będzie trwało tak samo długo. wszyscy święci na niebie, ale nie wszystkie będą miały tę samą chwałę. Podobnie gwiazdy świecą wiecznie na niebie; ale niektóre świecą jaśniej niż inne”, św. Aug. w Łukaszu, ok. 15. Lub znowu, według Bellarmina, w Aetern. Felic. Sanct. 5: „Tak jak słońce wydaje się jaśniejsze dla orłów niż dla innych ptaków, a tak jak ogień ogrzewa tych, którzy są blisko niego, bardziej niż tych, którzy są daleko od niego, tak w życiu wiecznym niektórzy będą widzieć wyraźniej i radować się bardziej niż inni”; św. Thom. Sum. Theol. 1a q. 12. a. 6. – 3. Centralna myśl przypowieści. Ta myśl została wyrażona na wiele różnych sposobów; czasami była nawet wyrażona w dość powierzchowny sposób; na przykład, gdy argumentowano, że Jezus po prostu zamierzał w tej metaforycznej mowie podkreślić legalność Niebiańskie nagrody dla wybranych, niezależnie od daty ich nawrócenia. Dla innych kulminacją przypowieści jest doskonała wolność Boga w odniesieniu do ludzkiego zbawienia: może On powołać kogokolwiek zechce i kiedy zechce, bez konieczności odpowiadania przed kimkolwiek. Maldonat odchodzi od tych dwóch poglądów tylko nieznacznie, mówiąc: „Przypowieść ma na celu pokazanie, że nagroda jest proporcjonalna nie do czasu, jaki ktoś poświęcił na pracę, ale do włożonej pracy i wysiłku”. Niestety, te interpretacje, i wiele innych im podobnych, kolidują z pewnym ważnym szczegółem narracji, który albo zniekształcają, albo nie potrafią wyjaśnić. Kilku starożytnych i współczesnych pisarzy zbliża się do prawdy, dostrzegając w tej przypowieści straszliwą, choć subtelnie zamaskowaną, zapowiedź wykluczenia większości Żydów z królestwa mesjańskiego (Van Steenkiste, Schegg, Greswell itd.). Pewne jest, że pośrednio odnosi się do kary Bożej, chociaż każdy otrzymuje zapłatę: kara ta, przebrana za surowe wyrzuty skierowane przez ojca do szemranego robotnika (w. 14: „Weź, co twoje, i idź”; w. 15: „Czyż złe jest twoje oko na to, że ja jestem dobry?”), pojawia się wyraźnie w przysłowiu, które stanowi ramy przypowieści, 19:30; 20:16, a zwłaszcza w słowach końcowych, które zakładają potępienie wielkiej liczby ludzi: „Wielu jest wezwanych, lecz mało wybranych”. Wierzymy jednak, że groźba ta nie dotyczy tylko Żydów; jest ona skierowana ogólniej do wszystkich ludzi, którzy powołani przez Boga do świętego życia zgodnie z prawdami i moralnością chrześcijańską, nie zachowują się później w taki sposób, aby zasłużyć na samo wybranie. Co więcej, jak jasno wynika z kontekstu i ścisłego związku między przypowieścią a pytaniem w Liście Piotra 19,27, zagrożenie spada na samych Apostołów, jeśli nie skorzystają z niebiańskiego powołania, któremu towarzyszyło tak wiele łask i które zostało im dane tak wcześnie. Przykład Judasza dowodzi, że ostrzeżenie nie było bezużyteczne, nawet w tym ograniczonym sensie. Czyż nie był on najwybitniejszym z tych, którzy z własnej winy stali się ostatnimi i którzy pewnego dnia ujrzą celników i grzeszników wchodzących do królestwa niebieskiego (por. 21,31), podczas gdy sami zostaną na zawsze wykluczeni? Dla egzegety interesujące jest dostrzeżenie, obok tej głębokiej przypowieści, dwóch fragmentów literackich, które wykazują do niej pewną analogię – jednego z Talmudu, a drugiego z Sunny, arabskiego zbioru powiedzeń przypisywanych Mahometowi przez tradycję. Można dokonać porównania. 1. Żydowska przypowieść: „Do kogo można porównać rabina Bon bar Chaija? Do króla, który zatrudnił kilku robotników, wśród których był jeden, który wykonywał swoją pracę nadzwyczaj dobrze. Co uczynił król? Wziął go na bok i przechadzał się z nim tu i tam. Wieczorem robotnicy przyszli odebrać zapłatę, a on dał mu pełną zapłatę. Robotnicy szemrali, mówiąc: »Pracowaliśmy ciężko cały dzień, a ten człowiek tylko dwie godziny, a otrzymał tyle samo co my«. Król rzekł do nich: »Pracował więcej w dwie godziny niż wy przez cały dzień«”. Zatem rabin Bon pracował dla Prawa więcej w ciągu 28 lat niż inni w ciągu 100 lat”. Hieros. Berach. Fol. 5, 3; Por. Lightfoot in hl. Jak widzimy, jest to komentarz do słów Mędrca z Księgi Mądrości 4,13: „Osiągnąwszy cel w krótkim czasie, przemierzył wszystkie epoki życia”. 2. Przypowieść arabska. Żydzi, Chrześcijanie Muzułmanów porównuje się do trzech grup robotników dorywczych, zatrudnianych o różnych porach dnia: rano, w południe i wieczorem. Robotnicy zatrudnieni jako ostatni otrzymują na koniec dnia dwa razy więcej niż pozostali. Żydzi i Chrześcijanie Skarżą się, mówiąc: „Panie, dałeś im dwa karaty, a nam tylko jeden”. Pan pyta ich: „Czy wyrządziłem wam krzywdę w waszej nagrodzie?”. Odpowiadają: „Nie”. „Więc” – kontynuuje Bóg – „wiedzcie, że reszta jest obfitością mojej łaski”. Por. Gerock, Chrystologia Koranu, s. 141.

Góra20, 17-19. Równoległe. Mk 10, 32-34; Łk 18, 31-34.

Mt20.17 Gdy Jezus szedł do Jerozolimy, wziął na bok dwunastu uczniów i rzekł do nich w drodze:Jezus zmierzał do Jerozolimy. Kiedy nadszedł czas, Jezus opuścił swoje schronienie w Perei, aby udać się do Jerozolimy i dopełnić swojej ofiary. Ponieważ stolica Żydów została zbudowana na wysokim płaskowyżu, wyrażenie „wstępując do Jerozolimy” stało się terminem technicznym, a raczej popularnym, oznaczającym podróż, której celem było to miasto: powtarza się ono w całej Biblii. Por. 1 Krl 12, 27-28; Ps 122, 3-4; Łk 2, 42; 18, 31; Jana 2, 13; 5, 1; 7, 8, 10 itd. Flawiusz Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela 2, 3, 1. – Wzięte osobno…Właśnie więc na drodze i w trakcie podróży odbyła się rozmowa, której wspomnienie zachowały dla nas trzy Ewangelie synoptyczne. Tylko Dwunastu usłyszało te pamiętne słowa Jezusa: Ewangelia wyraźnie to odnotowuje, Zabrał ze sobą dwunastu uczniów. Jezus prawdopodobnie podróżował w tym momencie pośród tłumu. Wziął swoich Apostołów na bok, aby przekazać im poważną wiadomość: była to nowina, której pozostali uczniowie, jeszcze nie poinformowani, nie byli w stanie znieść. Wręcz przeciwnie, Dwunastu musi zostać ponownie ostrzeżony, aby nie zgorszyli się zbytnio, gdy wydarzenia się potoczą.

Mt20.18 «Idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć,No to idziemy w górę. «Oto już w tym wstępowaniu do bram (Jerozolimy), spełnia się to, co wam niegdyś przepowiadałem o mojej śmierci» – Janseniusz. Partykuła podkreśla nieuchronność spełnienia: to właśnie podczas tej drogi nastąpi męka Jezusa. Syn Człowieczy będzie zdradzony : pierwsza zdrada, pozostawiona niejasna, przynajmniej dla autora; szczegóły zostaną dopełnione dopiero wieczorem Wielkiego Czwartku. Por. 26, 2 i następne. Do książąt kapłanów… Słowa te oznaczają żydowski Sanhedryn. Por. 2, 4. Oni go potępią :Jezus zostanie najpierw przekazany Sanhedrynowi, zostanie skazany na śmierć przez ten najwyższy trybunał; jednak wykonanie wyroku nastąpi gdzie indziej, jak zostanie powiedziane w następnym wersecie.

Mt20.19 I wyda Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie, a On trzeciego dnia zmartwychwstanie.»I wydadzą go poganom. Druga zdrada, której sprawcy są tym razem jasno zidentyfikowani. Nie mamy już strony biernej czasownika «zostanie wydany», lecz czasownik czynny z jasno określonym podmiotem. Ta nowa zdrada sprawi, że Jezus znajdzie się w jeszcze gorszych rękach, o ile to możliwe, niż pierwsza. Początkowo więzień Sanhedrynu, który przynajmniej posiadał pozory władzy teokratycznej, stanie się więźniem pogan. «Poganin» to hebrajskie tłumaczenie imienia nadanego przez Izraelitów wszystkim, którzy nie byli Żydami. Aby go wyśmianoTe trzy czasowniki potwierdzają cel i ostateczny rezultat okrutnego wydania Chrystusa poganom Rzymu; co więcej, zawierają one, w skróconej formie, główne sceny Męki Pańskiej. On zmartwychwstanie Jak poprzednio, słowo to powraca niczym promień światła, mający rzucić nadzieję w serca Apostołów. Już dwukrotnie, por. 16, 21 i 17, 21-22, i to w dość krótkich odstępach czasu, słyszeliśmy przepowiednie podobne do tej; ale ostatnia z trzech jest zdecydowanie najbardziej dobitna. Pierwsza nie wspomina o zdradzie ani krzyżu; w drugiej zdrada jest wskazana, ale raczej niejasno; trzecia rozróżnia dwa sposoby, w jakie Jezus Chrystus zostanie wydany swoim wrogom, a także bardzo wyraźnie rozróżnia różne akty bolesnego dramatu Męki: zniewagi, biczowanie, ukrzyżowanie. Wszystko jest zatem bardzo wyraźnie zaznaczone. Jest to streszczenie Męki, zapis Jego cierpień spisany wcześniej przez Jezusa. «Zapowiedź tego, co miało się wydarzyć, została wyrażona niemal tymi samymi słowami, którymi przedstawiono rzeczywistość poniżej (27, 27-31)» – św. Mateusz pomija wzmiankę o efekcie, jaki wywarło na Apostołach to objawienie Zbawiciela; św. Łukasz, 18, 34, czyni to w interesujący sposób.

Góra20, 20-28 – Równoległy. Znak. 10, 35-45.

Mt20.20 Wtedy matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i upadła przed Nim na kolana, aby Go o coś prosić. Ta scena stanowi uderzający kontrast. Widzimy w niej pełne potwierdzenie refleksji z Ewangelii Łukasza, rozdział 18, werset 34: «Oni nic z tego nie zrozumieli». Jezus ledwo dokończył przepowiednię dotyczącą Jego cierpienia i śmierci, gdy nadchodzą ludzie, rywalizujący o najwyższe stanowiska w Jego królestwie! Prawdą jest, że od razu dodał, że zmartwychwstanie, a dla Apostołów oznacza to, że przygotowuje się do ustanowienia mesjańskiego królestwa, zgodnie z ich oczekiwaniami. Rozumieją przynajmniej, że Jego obecna podróż do Jerozolimy jest decydująca i że ostatecznie obejmie tam swój tron: godzina była zatem pilna dla tych, którzy aspirowali do roli premiera. I jakże skwapliwie ją chwytają! Podeszła matka synów Zebedeusza. Dwoma synami Zebedeusza byli nikt inny jak św. Jakub Starszy i św. Jan Ewangelista (por. 10,3). Z pewnością nie jest niespodzianką, że spotykamy te dwie wybitne dusze w takiej scenie, zwłaszcza w takim momencie. Ich matka miała na imię Salome (por. Mk 15,40 i Mt 27,56): należała do świętych kobiet, które zazwyczaj towarzyszyły naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi w Jego podróżach. Św. Mateusz przypisuje jej inicjatywę w tym przypadku, podczas gdy św. Marek przedstawia dwóch braci działających bezpośrednio; ale pierwszy ewangelista, który był również naocznym świadkiem, jest dokładniejszy w początkowych szczegółach epizodu. Pokazuje nam dwóch synów Gromu, podążających za matką. Wzięła na siebie zadanie sformułowania prośby, ponieważ było to delikatniejsze działanie; być może uznała, że Zbawicielowi trudniej będzie odmówić prośbie kobiety. I pokłonił się. Podszedłszy tuż do Jezusa, najpierw, jak zwykle, kłania się; następnie, podobnie jak inna, nie mniej sławna matka, Batszeba (por. 1 Krl 2, 20), zanim cokolwiek określi, ukrywa swoje wielkie pragnienia pod pokorną formułką: pytając go o coś. Wszystko by się udało, gdyby Jezus raczył z góry się zaangażować i obiecać jej spełnienie wszystkiego, o co poprosi.

Mt20.21 On zaś rzekł do niej: «Czego chcesz?» Ona zaś odpowiedziała: «Rozkaż, żeby ci dwaj moi synowie, jeden po twojej prawej, a drugi po twojej lewicy, zasiedli w twoim królestwie».»Czego chcesz?. Zbawiciel udaremnia strategię matki, pytając nagle i bez ogródek o dokładny cel prośby. – Tym razem Salome wyraża się z całą pożądaną jasnością. Rozkaż, aby moi dwaj synowie, którzy tu są, Jest to malownicze przedstawienie: pokazuje Jezusowi klęczących za nią dwóch synów. Ten po twojej prawej…We wszystkich czasach i wśród wszystkich ludów, dwa miejsca honorowe znajdowały się, tak jak są dzisiaj, po prawej i lewej stronie głównej postaci (por. 1 Krl 2,19; Ps 44,10; 109,1; Flawiusz Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela 6, 11, 7). «W przyszłości Najświętszy Bóg posadzi Mesjasza Króla po swojej prawicy, a Abrahama po swojej lewicy» – Talmud (ap. Wetstein). Salome prosiła zatem swoich dwóch synów o objęcie stanowiska premierów w przyszłym królestwie Jezusa. Jest ona rzeczywiście matką przyłapaną na gorącym uczynku, ale matką, która na chwilę zapomina o łasce, by słuchać podszeptów natury. Ojcowie Święci, nie usprawiedliwiając Salome, chcą, abyśmy pamiętali, kim ona była, zanim ją osądzimy: «Jeśli to błąd, to błąd czułości; »Łono matki nie zna cierpliwości… Pamiętaj, że była matką, pomyśl o tej matce«» – św. Ambroży, Księga V Wiary, rozdział 2. „Przedstawiając swoją prośbę, matka synów Zebedeusza popełnia błąd kobiety porwanej miłością, nie wiedzącej, o co prosi” – św. Hieronim.

Mt20.22 Jezus im odpowiedział: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» „Możemy” – odpowiedzieli Mu.Jezus im powiedział:. Zbawiciel przyjął tę dziwną prośbę z wielką życzliwością. Błagający zasłużyli na naganę, którą otrzymali natychmiast; jednakże ta nagana była skierowana nie do matki, lecz do synów, którzy byli najbardziej winni w tej sprawie: to oni być może pierwsi wymyślili ten mały spisek. «Niech nikogo nie dziwi tak wielka niedoskonałość apostołów. Tajemnica Krzyża jeszcze się nie dokonała, a łaska Ducha Świętego jeszcze na nich nie zstąpiła. Jeśli chcesz poznać ich cnotę, rozważ, co uczynili później, a zobaczysz, że zawsze będą wywyższani ponad wszelkie zło życia» – św. Jan Chryzostom, Hom. 65 w Ewangelii Mateusza. Nie wiesz, o co pytasz. Zachowujecie się jak dzieci, które nie rozumieją konsekwencji swoich próśb; co więcej, macie bardzo fałszywe wyobrażenie o moim królestwie, które nie jest tym, co sobie wyobrażacie. – Następnie Jezus podkreśla trudności, jakie muszą pokonać, aby osiągnąć wysoką pozycję, do której aspirują: Czy można pić z kielicha?...? Istnieją królewskie kielichy różnego rodzaju: ten, o którym mówi tu Jezus, to, zgodnie z kontekstem, gorzki kielich Jego męki i śmierci. Czy starczy im odwagi, by opróżnić go razem z Nim do dna? Ta piękna metafora kielicha, symbolizującego szczęśliwe lub nieszczęśliwe losy, często powraca w Biblii i w pismach klasycznych (por. Ps 10,6; 15,5; 22,5; Jr 25,15). Synowie Zebedeusza proszą o korony: Jezus ofiarowuje im swój krzyż! Możemy. Miłość Gorące, choć jeszcze niedoskonałe, uczucie, jakie żywili do Jezusa, zainspirowało ich do tej hojnej odpowiedzi: Możemy. Św. Jakub i św. Jan byli w rzeczywistości, i obaj wkrótce to udowodnią, dwoma najodważniejszymi członkami kolegium apostolskiego.

Mt20.23 On im odpowiedział: «Kielich mój pić będziecie, ale nie do Mnie należy dać miejsce po mojej prawej i lewej stronie, jak tylko tym, dla których mój Ojciec to przygotował».» – Jezus odpowiada: Będziesz pił z mojego kielichaW ten sposób przepowiedział, jak głosi tradycja, cierpienia przeznaczone dla synów Zebedeusza: „Przepowiadam, że zostaniecie zaszczyceni męczeństwem i że będziecie cierpieć tak jak ja” – św. Jan Chryzostom, Homilie 65 w Ewangelii Mateusza. Św. Jakub Starszy jako pierwszy spośród Apostołów wylał kielich prześladowań i męczeństwa, por. Dzieje Apostolskie 12, 2; św. Jan żył najdłużej i cierpiał do końca życia: proroctwo spełniło się zatem w stu procentach. Ale to nie wszystko. Aby obaj uczniowie mogli cieszyć się upragnionymi wyższymi stanowiskami, musi zostać spełniony jeszcze jeden warunek. Nie do mnie należy udzielenie takiej zgody.. Jezus przemawia tu pięknym językiem św. Augustyna «jak sługa»: kiedy przemawia jako Bóg, nie waha się powiedzieć: «Wszystko, co moje, jest Twoje». Dlatego w żaden sposób nie przyznaje się do bezsilności wobec skierowanej do Niego prośby; ale przypisuje swemu Ojcu niebieskiemu, jak w innych okolicznościach (por. 11, 25; 16, 17), wszystko, co dotyczy wyboru i przeznaczenia Apostołów. Teofilakt, cytując św. Jana Chryzostoma, dokonuje uderzającego porównania w tym temacie: «Gdyby król ofiarował złotą koronę temu, kto zwycięży wszystkich innych w wyścigu na stadionie, a gdy trzymał ją w ręku, jeden z tych, którzy nie tylko nie zwyciężyli, ale nawet nie biegli, zażądał od niego korony, słusznie by odpowiedział: »Możesz oczywiście biec, ale to do mnie należy dać tę koronę nie tobie, ale tym, dla których jest przeznaczona, to znaczy zwycięzcom«. W rzeczywistości nie oznacza to, że nie może jej dać, choć jest to jego właściwa prerogatywa, ale że musi ją dać tylko zwycięzcom, dla których jest przeznaczona» (por. Jansen). W słowach Jezusa istnieje podwójna antyteza: 1. «Mój kielich, mojemu Ojcu»; 2. „aby dać wam, tym, dla których został przygotowany”.

Mt20.24 Usłyszawszy to, pozostała dziesiątka oburzyła się na obu braci.Słysząc to. Słysząc te przemówienia, pozostałych dziesięciu Apostołów nie mogło powstrzymać się od otwartego wyrażenia oburzenia na dwóch synów Zebedeusza. Nie chodziło o to, że sami mieli doskonalsze poglądy na temat królestwa Jezusa. Czuli, że ich prawa są naruszane przez dwóch braci, ponieważ oni również pragnęli piastować najwyższe stanowiska.

Mt20.25 Jezus zaś zwołał ich i rzekł do nich: Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę.Jezus zawołał ich do siebie. Następnie Jezus gromadzi wokół siebie całą grupę apostołów: dziesięciu trzymało się z daleka podczas właśnie opowiedzianej sceny, choć doskonale zdawali sobie z tego sprawę, jak pokazuje werset 24. Wszyscy apostołowie potrzebują nauczki, ponieważ wszyscy okazali swoje ludzkie ambicje: Mistrz udziela im jej z wielką łagodnością. Aby ich napomnieć, przeprowadza paralelę między fałszywą wielkością, taką, jaka istnieje na świecie, a prawdziwą wielkością, która musi się objawić w królestwie Mesjasza. 1. Światowa wielkość, której apostołowie muszą się wystrzegać, werset 25. Wiesz Jezus odwołuje się do ich doświadczenia w kwestii dobrze znanej nawet najskromniejszym ludziom. Przywódcy narodów, czyli książęta, którzy rządzą poganami; patrz 20, 19 i odpowiednia uwaga. Rozkazują im jak panom. Gwałtowna, absolutna dominacja, która była aż nazbyt powszechna wśród pogańskich książąt (por. Psalm 10:5, 10); a teraz Apostołowie Jezusa chcieli rządzić na sposób pogański! Te duże Potężni w ogólności, ministrowie królów. Dają odczuć swoją moc. To władza, która była wykorzystywana w sposób odrażający. – Sna nich, nie «na królów», jak chcieliby Rosenmüller i Stier, lecz «na narody».

Mt20.26 Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech stanie się waszym sługą., – 2. Prawdziwa chrześcijańska wielkość, którą Apostołowie muszą praktykować (ww. 26-28). Przypomniawszy ten smutny przykład pogan, Jezus nakreśla Apostołom i wszystkim przyszłym chrześcijańskim dostojnikom zupełnie odwrotny sposób postępowania w sprawowaniu ich władzy. Tak się nie stanie., To znaczy na wzór królów i szlachty świata pogańskiego. Ale każdy, kto chce być wielki...Słowa te oznaczają, że w Kościele Chrystusowym będą wyżsi i niżsi rangą, ludzie, którzy będą wydawać rozkazy, i tacy, którzy będą im posłuszni: heretycy nie mogą temu zaprzeczyć, mimo że pragną oczyścić kartę. chrześcijaństwo aby obalić je w możliwie najlepszy sposób. Bądź do Twojej dyspozycji ; przeciwieństwo ludzkiej wielkości.

Mt20.27 A kto by chciał być pierwszym między wami, niech stanie się niewolnikiem waszym. – Jezus rozwija dalej tę samą myśl, ale nadaje jej większą siłę: rzeczywiście, Pierwszy powiedział więcej niż «największy»; ; niewolnik Wskazuje to na pozycję niższą niż «sługa». Wcześniej, w 18,2 i następnych, Zbawiciel przedstawił swoim uczniom małe dziecko jako przykład chrześcijańskiej wielkości; teraz, idąc dalej, prosi ich, aby stali się sługami i niewolnikami wszystkich. Wielcy stają się sługami tłumu, a pierwszy z nich przemienia się w niewolnika! Godna podziwu antyteza, a raczej uderzający paradoks, który nie pozostał jedynie radą (por. 1 Kor 4,9-13). Taka zawsze była władza kościelna, której najwyższy przedstawiciel, Wikariusz Jezusa Chrystusa, pokornie nazywa siebie «sługą sług Bożych».

Mt20.28 Dlatego Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.» – Nasz Pan rozpoczął tę ważną lekcję daną Apostołom od wskazania złego przykładu, od którego powinni się trzymać z daleka; kończy ją innym przykładem, wzniosłym i boskim, który powinni naśladować. Tak to jest, zamiast «nie tak będzie» w wersecie 26. – Nie do podania, zostać obsłużonym. Ale służyć Taka właśnie była stała rola Syna Człowieczego; nie na próżno przyszedł na ziemię w postaci niewolnika. Por. Flp 2,7. I oddać życie. W tym ostatnim zdaniu Jezus wspomina o najważniejszej, a zarazem najbardziej upokarzającej części swojej posługi wobec nas. Raczył obmyć nasze skalanie, unieść ciężar, pod którym byliśmy przytłoczeni. Okup por. Izajasz 53, 10. – Tłum, co teologowie nazywają „zadośćuczynieniem zastępczym” Jezusa Chrystusa. Maldonat wyjaśnia wyrażenie „wielka liczba” dobrym rozróżnieniem: „Jeśli weźmiemy pod uwagę przynajmniej Jego życzenie, umarł za wszystkich ludzi bez wyjątku… Jeśli weźmiemy pod uwagę rezultat, dotknął nie wszystkich ludzi, ale wielu, ponieważ nie wszyscy chcieli Go przyjąć”. Podobnie św. Tomasz z Akwinu: „Nie mówi za wszystkich, ponieważ „za wszystkich” wskazuje na konieczną ilość; podczas gdy „za wielu”, mianowicie wybranych, odnosi się do rzeczywistości”. Pisma Nowego Testamentu czasami używają „wszystkich”, por. 2 Kor 5,14; 1 Tm 2,6, zgodnie z tekstem greckim; 1 Jana 2, 2 itd., a czasami „liczne”, por. Rzymian 3, 25; 5, 6; Efezjan 5, 2 itd., gdy wspominają o zbawieniu ludzi, w zależności od tego, czy ich autorzy chcą określić obiektywnie czy subiektywnie tych, za których nasz Pan Jezus Chrystus zniósł cierpienie i śmierć.

C. Uzdrowienie niewidomego w Jerychu, 20, 29-34. Ocena. 10, 46-52; Łukasz. 18, 35-43.

Mt20.29 Gdy opuszczali Jerycho, podążał za nimi wielki tłum.Gdy opuszczali Jerycho. Pomiędzy wydarzeniem zapoczątkowanym modlitwą Salome a uzdrowieniem dwóch niewidomych, Jezus wszedł do Jerycha, gdzie zatrzymał się na krótko, a główny epizod opisuje św. Łukasz (9, 1-27). Święty Mateusz opisuje jedynie cud, który, jak twierdzi, dokonał się, gdy Zbawiciel opuszczał miasto. Jerycho„Jerycho było wówczas jednym z najprężniej rozwijających się miast Judei, położonym na głównym szlaku karawan, na bujnie żyznej równinie nawadnianej przez rzekę Jordan i słynny strumień, który prorok Elizeusz cudownie uzdrowił. Zachwycający chłód łagodził upał tropikalnego nieba, które prażyło stepy w pobliżu Morza Martwego. Cały ten region stanowił zatem uroczą oazę, ozdobioną bujną i różnorodną roślinnością tej skąpanej w słońcu krainy. Góry Judzkie, skąpane w ognistym świetle, otaczały je od zachodu, podczas gdy od wschodu Jordan znikał pod trzcinami i wpadał do przeklętego jeziora. Jerycho, położone niczym w sercu sadu palm i wszelkiego rodzaju drzew owocowych, nazywano Miastem Perfum”. Wyglądało jak bardzo ludne i bogate miasto, a pielgrzymi przybywający z północy zachwycali się zatrzymywaniem się pośród tak cudownej obfitości”, de Pressensé, Jezus Chrystus, Jego życie itd., s. 542. Jerycho, według Józefa Flawiusza, znajdowało się 50 stadiów od Jordanu i 150 stadiów (około 7 lig) od Jerozolimy: żydowski pisarz twierdzi, że jego terytorium było prawdziwie boskie, Wojna żydowska, 4.8.3. To z Jerycha pochodzi Jozue Podjął się podboju Ziemi Obiecanej; to właśnie z Jerycha Jezus podejmuje podbój świata. Opuszcza to miasto, aby udać się do Jerozolimy i poświęcić się dla zbawienia całej ludzkości. Za nim podążał wielki tłum… Nasz Pan nie jest już sam ze swoimi uczniami; towarzyszy Mu spory tłum: są to prawdopodobnie pielgrzymi z północnej Palestyny, którzy podróżują w karawanie do Jerozolimy, aby świętować Paschę.

Mt20.30 A oto dwaj niewidomi, którzy siedzieli przy drodze, słysząc, że Jezus przechodzi, zaczęli wołać: Panie, Synu Dawida, ulituj się nad nami!«Dwóch niewidomych mężczyznNagle nadarzyła się okazja, by Zbawiciel dokonał podwójnego cudu w obecności licznych świadków: ewangelista z wielką precyzją opisuje jego różne aspekty. Nie omieszkał więc powiedzieć nam, że biedni Niewidomi siedzieli na poboczu drogi. Przesłuchanie Słysząc niezwykły hałas kroków i głosów, zapytali o przyczynę i powiedziano im, że to Jezus przechodził obok, otoczony tłumem. Jezus mógł być ich zbawieniem! Znali Go ze słyszenia; wiedzieli, że przywrócił wzrok wielu nieszczęśnikom, takim jak oni. Dlatego z jakim żarem błagali Go o miłosierdzie! Panie, synu Dawida. «Pan» to tutaj po prostu grzecznościowa formuła. Nie można tego samego powiedzieć o słowach syn Dawida Tym kończą swoją krótką, ale żarliwą modlitwę, gdyż było to bardzo wyraźne wyznanie mesjańskiego charakteru Jezusa. Por. 9,27. Piękny akt wiary ze strony tych nieszczęsnych ludzi. Wierzą, że nasz Pan jest Chrystusem par excellence; wierzą również, że może ich cudownie uzdrowić: czyż Izajasz nie przepowiedział, że Mesjasz otworzy oczy niewidomym? Por. Izajasz 29, 18 ; 35, 5.

Mt20.31 Tłum nawoływał ich, aby ich uciszyli, lecz oni krzyczeli jeszcze głośniej: «Panie, Synu Dawida, zmiłuj się nad nami!»Tłum ich odrzucił. «Nie z szacunku dla Zbawiciela uciszyli tych dwóch niewidomych, ale dlatego, że bolało ich, gdy słyszeli, jak ci niewidomi potwierdzają to, czemu sami zaprzeczali, mianowicie, że Jezus był synem Dawida» – pisze św. Hilary o tym fragmencie. Nie wydaje nam się jednak, by to był prawdziwy motyw, który zainspirował tłum, gdyż nic w opisie nie wskazuje na ich wrogość wobec Jezusa. Obawiali się raczej, że błagalne głosy niewidomych mogą zaniepokoić Mistrza, za którym z szacunkiem podążali, którego słów być może z zapałem słuchali, cały czas kontynuując swoją drogę. Ale oni krzyczeli głośniej. Nakazano im zachować ciszę, lecz zamiast tego krzyczą z nową energią: jest to ich jedyny sposób, aby zwrócić uwagę Chrystusa, i jeśli przegapią tę okazję, stracą wszelka nadzieję.

Mt20.32 Jezus zatrzymał się, zawołał ich i powiedział: «Co chcecie, abym wam uczynił?Jezus zatrzymał się. W ten sposób wysiłki niewidomych zostały uwieńczone pełnym sukcesem. Boski Mistrz, który przez chwilę zdawał się obojętny na ich błagania, by wystawić na próbę ich wiarę, teraz podchodzi do nich łaskawie. Ponownie, by ich wystawić na próbę, pyta ich, choć było to tak oczywiste, o przedmiot ich prośby. Lub też: «Pyta ich, czego pragną, aby ich odpowiedź ujawniła ich słabość i moc, która ma ich uzdrowić» – św. Hieronim w HL. 

Mt20.33 »Panie” – rzekli do Niego – „otwórz nam oczy”.»Niech nasze oczy się otworzą…Ich krzyk rozpaczy, który do tej pory był niejasny, przekształcił się w bardzo konkretną modlitwę. „Panie, spraw, abym przejrzał” – odpowiedział już inny niewidomy na to samo pytanie. Por. Mk 10,51. Św. Grzegorz Wielki w Hom. 2 in Evang. chce, abyśmy postępowali tak, jak oni w naszych modlitwach i zawsze od razu przechodzili do sedna: „Nie prośmy Pana o złudne bogactwa, nie o ziemskie dary, nie o ulotne zaszczyty, lecz o światło; nie o światło ograniczone przestrzenią, czasem, przerywane nocą, którego wzrok dzielimy ze zwierzętami; lecz prośmy o to światło, które tylko aniołowie „Widzą razem z nami to, co zaczyna się bez początku i nie ma końca”.

Mt20.34 Jezus, poruszony litością, dotknął ich oczu, a oni natychmiast przejrzeli i poszli za Nim.Poruszony współczuciem. Jakie cierpienie sprawiło, że pozostał niewzruszony? Jezus dotknął ich oczu Jak już wielokrotnie widzieliśmy, była to jego zwykła metoda leczenia tego rodzaju dolegliwości. I natychmiast odzyskali wzrok. :cudowny, natychmiastowy efekt tego lekkiego kontaktu. Był jeszcze jeden, nie mniej niezwykły efekt: i poszła za nim. «Ci niewidomi, którzy siedzieli w pobliżu Jerycha, ograniczeni przez swoją słabość i którzy mogli jedynie jęczeć i krzyczeć, teraz idą za Jezusem, nie tyle ruchem stóp, co cnotami» – pisał św. Hieronim. Z radością dołączają do procesji i prawdopodobnie towarzyszą Zbawicielowi do Jerozolimy, okazując mu w ten sposób swoją wdzięczność. Wydarzenie to miało najprawdopodobniej miejsce w piątek, osiem dni przed śmiercią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie powiedzieliśmy jeszcze nic o trudnościach, jakie stwarza ono z punktu widzenia zgodności Ewangelii, dość poważnych trudnościach, które były przeszkodą dla bystrości niejednego egzegety. Oto krótka relacja i najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Według św. Mateusza cud dokonuje się przy wyjściu z Jerycha i dwóch niewidomych odzyskuje wzrok; według św. Łukasza natomiast Jezus uzdrowił tylko jednego niewidomego, i to w momencie wjazdu do miasta. Relacja św. Marka nie zgadza się z żadną z dwóch pozostałych narracji, ale zajmuje swego rodzaju pozycję pośrednią. Podobnie jak św. Mateusz, drugi ewangelista umieszcza cud w momencie odejścia Jezusa; podobnie jak św. Łukasz, wspomina tylko o jednym niewidomym. Gdzie leży dokładna prawda? Z trzech stron naraz, niektórzy komentatorzy odpowiedzieli, wśród nich św. Augustyn w swoim *Zgodzie Ewangelistów* 2.65, Lightfoot, *Harmonia Nowego Testamentu* i Greswell, według którego Ewangelie synoptyczne miałyby opisywać trzy odrębne wydarzenia. Ale czyż nie byłoby dość zdumiewające, gdyby w pobliżu tego samego miasta cud o tej samej naturze powtarzał się tak często w zupełnie identycznych okolicznościach? Dlatego kilku autorów – Bisping, Wieseler, Ebrard, Van Steenkiste i inni – ogranicza się do rozróżnienia dwóch cudów, jednego rzekomo dokonanego podczas wjazdu Jezusa do Jerycha, a drugiego podczas jego odejścia. Ale czyż nie jest jeszcze bardziej naturalne stwierdzenie, jak czynili to św. Jan Chryzostom, Teofilakt, Maldonat, Grocjusz i większość późniejszych komentatorów, że mamy tu do czynienia z jednym i tym samym wydarzeniem, mimo że nie zostało ono opisane przez trzech ewangelistów z rygorystyczną dokładnością? «Wszystkie fakty są tak podobne, że wydaje się niemożliwe, aby były to oddzielne cuda» – twierdzi Maldonat. To powiedziawszy, pozorna sprzeczność dotyczy jedynie dwóch punktów: liczby ślepców i czasu cudu. W pierwszym punkcie zgadzamy się ze św. Augustynem, że musiało być dwóch ślepców, ponieważ św. Mateusz wyraźnie to stwierdza, ale jeden z nich, z jakiegoś powodu, być może dlatego, że był mniej znany, zniknął wcześnie z tradycji ewangelicznej: dlatego św. Marek i św. Łukasz zadowalają się wzmianką tylko o jednym. Podobne zniknięcie mieliśmy już w związku z opętanymi z Gerazy (por. 8,28). Jeśli chodzi o drugi punkt sporny, powszechnie przyjmuje się następujące rozwiązanie: gdy Jezus wszedł do Jerycha, niewidomy zaczął błagać o Jego miłosierdzie (por. Łk 18, 35); lecz Zbawiciel przeszedł obok, nie spełniając od razu jego prośby. Po odejściu odnalazł Go ponownie, tym razem z innym niewidomym, przy bramie miasta: raczył uzdrowić ich obu, jak opowiada św. Mateusz. Trzeci ewangelista rzeczywiście mówi, że cud nastąpił natychmiast po wejściu Jezusa; jest to jednak nic nieznacząca antycypacja, jedna z tych drobnych swobód, na które często pozwalali sobie starożytni historycy, i która w żaden sposób nie wpływa na treść narracji (por. Maldonat, Jansenius, Sylveira, Corneille de Lapierre, Bengel itd.). Pod tytułem «Ślepcy z Jerycha» znajdują się dwa piękne obrazy Niccolò Poussina i Philippe’a de Champaigne’a, a także uroczy wiersz Longfellowa.

Uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy, Niedziela Palmowa, 21, 1-11.

 Równoległe. Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-44; Dżinsy 12, 12-19.

„Chociaż wbrew oczekiwaniom Żydów pierwsze przyjście Jezusa Chrystusa miało nastąpić w pokora, Nie miał być pozbawiony chwały i splendoru, których oczekiwali Żydzi. Ten splendor był niezbędny, aby pokazać im, że choć Zbawiciel był pokorny i godny pogardy w oczach świata, w Jego czynach i w Jego osobie tkwiła moc, by przynieść Mu największą chwałę, jaką ludzie mogliby obdarzyć ziemię, nawet do tego stopnia, że uczyniłby Go królem, gdyby nie przeszkodziła temu niewdzięczność przywódców żydowskich i tajemne zrządzenie Bożej mądrości. Oto zatem, co ukazało się przy Jego wstąpieniu, najjaśniejsze i najwspanialsze, jakie kiedykolwiek widziano, bo widzimy tam człowieka, który wydawał się najmniejszy ze wszystkich ludzi pod względem szacunku i władzy, nagle otrzymującego od całego ludu, w mieście królewskim i w świątyni, zaszczyty większe niż te, jakie kiedykolwiek otrzymywali najwięksi królowie. Oto zatem ów splendor, o którym mówimy: ale charakter upokorzenia i słabości, nieodłączny od stanu Syna Bożego na ziemi, nie powinien być tam zapomniany i tam również go ujrzymy. Bossuet, Rozważania nad Ewangelią, ostatni tydzień, 1er dzień. Wszyscy egzegeci zauważyli tę zadziwiającą mieszankę chwały ipokora co uderzy nas w triumf Jezusa, jedynego, który pozwolił Mu otrzymać za życia. Musiał jednak użyć tego ostatniego środka, aby poruszyć buntownicze serca: był to najwyższy dowód Jego mesjańskiego charakteru, nadanego niewierzącej Jerozolimie, w formie przepowiedzianej dawno temu przez Proroków. Por. ww. 4 i 5.

Biblia Rzymska
Biblia Rzymska
Biblia Rzymska zawiera zrewidowane tłumaczenie z 2023 roku autorstwa opata A. Crampona, szczegółowe wprowadzenia i komentarze opata Louisa-Claude'a Filliona do Ewangelii, komentarze opata Josepha-Franza von Allioli do Psalmów, a także objaśnienia opata Fulcrana Vigouroux dotyczące innych ksiąg biblijnych. Wszystkie zostały zaktualizowane przez Alexisa Maillarda.

Streszczenie (ukrywać)

Przeczytaj także

Przeczytaj także